Olbrzymi świat, tysiące wojowników, okropne potwory. Jeden rycerz. Jedna misja. Oto początek sagi...
4. Kłótnia
Napisane 16-11-2009 23:11 przez pgk
Już po tym jak Ivan odszedł z mieczem w stronę Depozytu, w mieszkaniu dwudziestym drugim atmosfera wyraźnie zgęstniała.
- Kim on był? - Zapytał mężczyzna.
- Klient, kupił Ognisty...
- Dlaczego sprzedajesz nie wiadomo komu?
- Kalwar, proszę cię... - Nita opadła na łóżko przykryte czerwoną kapą. - Miało być szybko, tak?
- Nie wiadomo kim jest! Mógłby znać tych ludzi...
- Człowieku! - Kobieta podniosła głos. - Akurat on odpowiedział na ogłoszenie. Po mieczu nie widać do kogo należał, tak? A już w tej chwili możesz się wszystkiego wyprzeć!
- Możemy! - Przerwał jej, podszedł do okna i gwałtownie je otworzył.
- Obojętnie. I tak nie byłbyś w stanie wywieźć tego wszystkiego z Thais.
- Nita. Musisz być ostrożna. Moi rycerze ukradli ten miecz dwa dni temu, wciąż mogą go szukać. Mówiąc szybko, miałem na myśli tydzień, dwa. Za jakiś czas, już wkrótce, zorganizujemy konwój i wszystkie rzeczy pojadą do Carlin. Tam, jest największe zapotrzebowanie.
- Po co chciałeś sprzedać ten miecz tak szybko? - Spytała, zdezorientowana.
- Potrzebuję pieniędzy. Nie wszystko da się ukraść, skupujemy różdżki...
- Ah... zachichotała. - Twoi rycerze nie poradzili by sobie z magiem, prawda? Nawet paladyni ich przerażają?
- Przestań! Mamy mało czasu, transport musi być jak największy. I nie rób więcej takich błędów.
- Błędów? Dobrze. - Zmieniła ton. - Po co przyjechałeś?
- Po pieniądze...
- Dziesięć tysięcy, w sumie – rzuciła mu mieszek na stół, wylądował obok monet od Ivana.
- No i... do ciebie...
- To już mnie odwiedziłeś. A teraz, na pewno się spieszysz, prawda? - Wstała i otworzyła drzwi.
- Kim on był? - Zapytał mężczyzna.
- Klient, kupił Ognisty...
- Dlaczego sprzedajesz nie wiadomo komu?
- Kalwar, proszę cię... - Nita opadła na łóżko przykryte czerwoną kapą. - Miało być szybko, tak?
- Nie wiadomo kim jest! Mógłby znać tych ludzi...
- Człowieku! - Kobieta podniosła głos. - Akurat on odpowiedział na ogłoszenie. Po mieczu nie widać do kogo należał, tak? A już w tej chwili możesz się wszystkiego wyprzeć!
- Możemy! - Przerwał jej, podszedł do okna i gwałtownie je otworzył.
- Obojętnie. I tak nie byłbyś w stanie wywieźć tego wszystkiego z Thais.
- Nita. Musisz być ostrożna. Moi rycerze ukradli ten miecz dwa dni temu, wciąż mogą go szukać. Mówiąc szybko, miałem na myśli tydzień, dwa. Za jakiś czas, już wkrótce, zorganizujemy konwój i wszystkie rzeczy pojadą do Carlin. Tam, jest największe zapotrzebowanie.
- Po co chciałeś sprzedać ten miecz tak szybko? - Spytała, zdezorientowana.
- Potrzebuję pieniędzy. Nie wszystko da się ukraść, skupujemy różdżki...
- Ah... zachichotała. - Twoi rycerze nie poradzili by sobie z magiem, prawda? Nawet paladyni ich przerażają?
- Przestań! Mamy mało czasu, transport musi być jak największy. I nie rób więcej takich błędów.
- Błędów? Dobrze. - Zmieniła ton. - Po co przyjechałeś?
- Po pieniądze...
- Dziesięć tysięcy, w sumie – rzuciła mu mieszek na stół, wylądował obok monet od Ivana.
- No i... do ciebie...
- To już mnie odwiedziłeś. A teraz, na pewno się spieszysz, prawda? - Wstała i otworzyła drzwi.
Komentarzy 3
Komentarze
Nie jest złe. Trochę brak mi tu gwary średniowiecznej no i słowo "Rycerze" nie za bardzo mi tu pasuje.
|
|
Napisane 16-11-2009 23:56 przez Ghernie |
Ostatnie zdanie bardzo mi się podoba.
Reszty nie czytałem, całe życie powtarzano mi: "Nie ważne jak się zaczyna, ważne, jak się kończy". Dziękuję. |
|
Napisane 17-11-2009 01:00 przez Ameriov |
Próbowałeś opublikować to w dziale "twórczość"?
|
|
Napisane 17-11-2009 16:17 przez nie_slucham_ludzi |
Ostatnie wpisy bloga pgk
- II. Kilka odpowiedzi (23-11-2009)
- 4. Kłótnia (16-11-2009)
- 3. O jasnych stronach handlu (09-11-2009)
- 2. O ciemnych stronach handlu (02-11-2009)
- 1. Różdżka szamana (26-10-2009)