Napisane 23-10-2007 12:55 przez
Aktualizowano 23-10-2007 12:57 przez Katu
Po kilku godzinach, byłem już poważnie ranny i musiałem wrócić. Poszedłem do sprzedawcy skór i zaoferowałem mu szczurzą skórę, nie był zachwycony, ale zgodził sie na 2 sztuki złota za jedne zwłoki tego plugastwa. Naprzeciwko rzeźnika był zbrojmistrz. Najpierw spojrzałem na tarczę, a potem na swoją sakiewkę...
- Poproszę tę okrągłą. - powiedziałem.
- Toż to ino koło od woza, no masz ta tarcze, ale ni wiem czy zwykła deska nie było by lepsza.
- Więc ile?
Co za zdzierstwo... no ale tarcza nie była zupełnie fatalna... na początku ciężko było się do niej przyzwyczaić, ale mimo wszystko szczury sobie nie radziły z nią, a przynajmniej te zwykłe.
W ciemniejszych zakamarkach korytarzy, napotykałem dziwne stworzenia, przypominały one olbrzymie szczury, ale były od nich znacznie większe, i potrafiły by odgryźć głowę, bez najmniejszego problemu... Najgorsze było to że były cholernie twarde... ale ostatecznie mój rapier przebijał sie przez bogaty wachlarz grubych i brudnych włosów szczurów jaskiniowych, ślepych od braku słońca.
Chcąc wyjść z Tego bagna zwłok i mułu przemierzyłem korytarz w poszukiwaniu wyjścia, bo nie wierzyłem, że wejście do kanału jest tylko jedno. Wszedłszy na napotkaną drabinę znalazłem się w jakiejś kamiennej piwnicy, z grubymi ścianami... roiło się tam od szczurów, gdy je pozabijałem, dostrzegłem na ziemi zwłoki ludzkie, które dokładnie przeszukałem znalazłszy mieszek pełen 44 złotych monet. Jedną z nich wsadziłem mężczyźnie do ust, by miał czym zapłacić za przeprawę przez Styks. obszedłem piwnicę do okoła i znalazłem tam dwa duże zbiorniki wodne... chciałem napić się trochę, ale ze wsząt atakowały mnie szczury, nie miałem już sił się bronić, byłem bardzo osłabiony, ale nie poddawałem się, miejsca na platformach nie było dużo, to też spychałem niektóre do owych zbiorników. Jeszcze jedno pchnięcie tarczą, jeszcze jedno cięcie rapierem, jeszcze jedna kropla krwi i potu. Zwyciężyłem. wybiegłem szybko przez pobliskie przejście i padłem na ziemię. Byłem cały połamany. Bolało mnie dosłownie wszystko. Nawet rapier nie wydawał się być taki ostry jak niegdyś. Pomimo całego bólu i siniaków, czułem się silniejszy i lżejszy. Czułem że moja dusza ma moc i kiedyś pozwoli mi rzucać potężne zaklęcia. Jestem gotowy, teraz muszą mnie przepuścić przez most, który jest dostępny, do drugiej części wyspy, nieposkromionej i opanowanej przez orkowe obozy...
|