Jesteś tu: Tibia.pl / Forum

Wróć   Forum Tibia.pl > Blogi > Dzieje Tyma i Timów

Notki

Mój Skromny Blog XD
Oceń

Rotfl Playing Game

Napisane 17-05-2008 13:29 przez Tym
Skoro odświeżyłem bloga czas go jakoś uatrakcyjnić , więc wrzucam raporty z sesji RPG.
Nie wiem...
Może kogoś to zainteresuje, bo parę osób śmieszy.
Nasze rozgrywki są prowadzone w świecie Warhammera - tak jakby kogoś to interesowało.

Po bohaterskiej aczkolwiek nie za bardzo udanej obronie klasztoru,
drużyna rzekomych bohaterów rozdzieliła się na 2 oddziały z powodu
licznych kłótni i swarów. I tak oto Saddam, Shadow, Curtis, Thingrim
i Kaspar wyruszyli z rozkazami do... No właśnie sami nie wiedzą gdzie.
Podczas podróży natknęli się na paru bandytów i na różne rodzaje
zwierzoludzi, które kładły się pod ich ciosami, a w szczególności
pod lewym sierpowym Curtisa. Jak tylko dotarli do karczmy, w której
zamierzali odpocząć poproszono ich o upolowanie kolacji z czym
poradzili sobie całkiem dobrze żeby nie mówić "rycząco" dobrze.
Po następnych dniach podrózy (w których spotkali kupca), dotarli
do obozu drwali i węglarzy chcąc tam odpocząć. Niestety, a być może
stety, zostali poproszeni o zlikwidowanie zbrojnego stadka zwierzoludzi
czającego się na bagnach. Tak więc nasi "bohaterowie ostatniej szansy"
wzieli swoje cztery litery plus nachalnego niziołka i wyruszyli na
owe bagna, gdzie próbowali zdobyć sympatie hobbita podrzucając nim,
niestety nie wyszło im to a skutki miało kompletnie odwrotne od
zamierzonych, ale o tym później. Na bagnach, na których
wytępili ową garstke cielaków mając problemy wyłącznie z przeterminowaną
galaretką zgubili perfidnie toporek do rzucania i paląc jaskinie
wrócili do obozu. Tam dwóch krasnali z naszego oddziału upiło się
i wszyscy oddali się w błogie objęcia pana snów - Morra.
Następnego ranka Curtis obudzony przez niziołka (który się
definitywnie do niego dobierał i już skończył z jego kolegą) odruchowo
rozciągając się palnął tegoż niziołka z taką siłą, że wychodek, w
którym spali rozpadł się w drzazgi. Thingrim widząc rano, że
jego spotkał taki sam los jak Saddama, a który nie spotkał Curtisa,
zaczął "walić wszystko co spotkał po mordzie", a tymczasem Shadow
poszedł do szefa obozu po nagrodę za wybicie stada zwirzoludzi.
I wszystko być może byłoby dobrze gdyby nie to, że Kwiatek
podniecony ogólną wrzawą w obozie zdjął kaptur i zamrugał na
dzieńdobry do wszystkich swoim jedynym okiem, tak więc nasi
"pseudo bohaterowie" zaczęli taktyczny odwrót używając do
tego wszystkiego co mieli pod ręką(w tym niziołków). Jakie będą
dalsze losy naszych pokemonów - o tym już niedługo, a teraz
mały cytat z "Bestiariusza" specjalnie dla Saddam i Thingrima:

"Tylko naprawdę potęzni wojownicy noszą Zbroję Chaosu - dar od Niszczycielskich Potęg.
Po założeniu Zbroja NATYCHMIAST stapia się z ciałem wojownika, przepełniając go mocą
chaosu. Jest uznawana za ciężki pancerz i zapewnia 5 PZ, ale ponieważ stanowi CZĘŚĆ CIAŁA
noszącego, nie stanowi tak wielkiego obciążenia.(...)"


I tak oto po szybko przeprowadzonym taktycznym odwrocie,
nasi dzielni bohaterowie znowu znaleźli się na szlaku.
Po paru godzinach spotkali kupca, który z wielką chęcią
odkupił od Thingrima zbroje chaosu i pohandlował z
wojownikami prawa i sprawiedliwości, nabywając przy
tym towar za rozsądną cenę, a sprzedając za paskudnie
wysoką. Po tym zajściu pomaszerowali dalej i z powodu
słońca chylącego się ku zachodowi, zdecydowali się na
odpoczynek. Noc ta przebiegła wyjątkowo spokojnie,
gdyby nie próby "naprawy" konia Shadowa, uskuteczniane
przez Thingrima. Następnego dnia drużyna wyruszyła dalej.
Pokonując wiele kilometrów doszli do małej, żeby nie powiedzieć
malutkiej, kapliczki Shallyi. Tam rozbili kolejny obóz i Saddam
wraz z Thingrimem modlili się żarliwie dopóki nie posnęli na
klęczkach. Razem z nimi zasnął Kwiatek, który pełnił wartę.
W ten sposób wszyscy byli dla potencjalnych zwierzoludzi jak
kolacja o trochę zbyt późnej porze. Na szczęście dla pseudo
bohaterów jedynym stworzeniem jakie je zaatakował, był
Snaglit, który niestety nie zrobił im krzywdy, a tylko podwędził
mało przydatne przedmioty. Następnego ranka, po tym incydencie,
nasi dzielni wojownicy kontynuowali podróż, lecz w jej trakcie
wydarzyła się rzecz wspaniała - Saddamowi urosły nogi i to
do takich rozmiarów, że stał się wyższy od niejednego
obywatela Imperium. Chwilę później miało miejsce jeszcze
jedno wydarzenie i do tego wspanialsze od poprzedniego - narodziny nowego życia.
I tak Thingrimowi w bólu i cierpieniu zaczęła odpadać twarz, a na
czole wyrósł mały człowieczek zwany Manikinem lub
Miningrimem, poza tym Thingrim dostał także w prezencie od
dziadka Tzeentcha pazury, którymi bardzo wprawnie dłubie w nosie.
Tego samego dnia wieczorem 3 ludzi i 2 krasnaludy - nasi błędni rycerze,
zatrzymali się w przydrożnej karczmie. Zachowali przy tym wszelkie
środki ostrożności - powiedzieli łowcy czarownic o mutacji swojego
towarzysza i pozostawili swoich kamratów na pastwę nieznanej im
kapłanki. Efektem czego w karczmie zrobiło się tak duszno i gorąco,
że poszukiwacze przygód zostali zmuszeni opuścić to miejsce.
Następnego dnia w drodze do celu podróży, spotkali krwiożerczego
mutanta (dosłownie). Jednak nie mieli z nim większych problemów.
Po paru godzinach marszu, w końcu ukazały im się mury sporego miasta,
a z lewej strony możnabyło podziwiać turkusowe morze sięgające
horyzontu. Sielski spokój i względnie spokojną podróż zakłócił jednak
Mechanoid, który zaatakował naszych podróżników. Na pomoc ruszyła
im straż, patrolująca okolice bramy miasta. Jednak niepotrzebnie,
ponieważ mimo twardego jak konserwa pancerzowi, Wojtas trafił
w przewody stwora, a następnie dzieła dokonczyła Lewa ręka
Curtisa, która tym razem, zamiast kastetem operowała toporkiem.
Po skończonej bitwie ,oficer przywitał poszukiwaczy przygód
słowami: "Witamy w Salkalten."

BY Shadow:
No wiec po pieknej burdzie w tawernie i pozbieraniu zlomu nasi bohaterowie przeniesli sie do inne tawerny myslac ze ranni bardziej beda potrzebali lozek w obecnej knajpie^^. Spotkany niziolek probowal zachecic "bohaterow" do przejscia na ciemna strone mocy i pozabijac tancerzy. Jednak ich silna wola byla nie do przelamania i biedny niziolek przystal na poprzedniej wersji zadania czyli uratowanie tancerzy. Trafili do jednej z najlepszych knajp w miescie co bylo widac po cenach po nieudanym targowaniu zrezygnowali z posilku zamawiajac jedynie pokoj. Noc im minela bezstresowo. Nazajutrz wychodzac z pokoju Kwiatek spotkal wielce dostojnego, pieknego itp elfa. Ów elf okazal sie magiem przyslanym do pomocy w wykonaniu zadania, wszyscy oprocz niziolka cieplo przywitali nowego członka druzyny. Caly dzien bezsensownie chodzili po miescie, to na rynek to na herbatke do generala. U generala przedstawili plan w jaki dotra do zabojcow, plan okazal sie niezly tylko wykonanie jak zwykle do du**. Kwiatek mial udawac tancerza a Saddam mial wykorzystac swoje zdolnosci aktorskie i udawac ze go zabija. Kwiatkowi udalo sie jakos dolonczyc do grupy tancerzy i w nocy tuz po polnocy poszedl na spacer. Saddam juz czekal. Po wspanialej grze aktorskiej, Kwiatek zostal uszkodzony przez Saddama( chyba zostanie mu blizna). Na miejsce szybko zbiegli sie straznicy i zczeli szukac napastnika. Saddamowi zachcialo sie rzucac łomem i strzelac z kuszy w efekcie prawie zabil straznika. Kwiatek ostro nasciemnial i jakos sie wywinal z tej krępującej sytuacji.



Dzisiejszego dnia po nocy przespanej w wygodnych łóżeczkach naszych graczy
obudziło mało finezyjne walenie w drzwi. Saddam, który spał w karczmie
portowej został obudzony przez oddział straży miejskiej, tak samo reszta
postaci śpiąca w koszarach. Strażnicy okazali się bardzo mili, nawet
ich nie skuli. Zaprowadzili wszystkich na posterunek straży miejskiej,
gdzie poddano ich wnikliwemu przesłuchaniu na temat wydarzeń z
ostatniej nocy. Część graczy zachowała trzeźwe umysły,
inni wymachiwali językiem na prawo i lewo, a jeszcze
inni mówili mało, ale w rezultacie udało im się wyjść na wolność i
do tego bez rozlewu krwi. Po paru chwilach spędzonych na targu pseudo
bohaterowie wzieli się ponownie za śledztwo. Poszli obejrzeć miejsce
zbrodni. W pokoju, gdzie doszło do owego okrutnego mordu Łomodzierżca
położył się na wygodnym łóżku po czym został wykorzystany przez Kaspara,
najwidoczniej niziołkowi się to spodobało ponieważ zaczął smyrać
bi-kolegę po pośladkach. Następnie zamknięto drzwi, ale o dziwo gracze
nie zamierzali uskutecznić orgii rozpoczętej przez Kaspara i łomodzierżcę
tylko przystąpili do przesłuchania Phantoma, który uśpił Curtisa i po dość
nieprzyjemnej rozmowie wyszedł. Po tym wydarzeniu drużyna rozpoczęła
skrzętne przeszukiwanie pokoju w celu znalezienia śladów lub ewentualnie
poszlak. Niestety podłoga była zbyt wypastowana, a półki zbyt czyste aby
mogli cokolwiek znaleźć, więc Kaspar zaczął podskakiwać z podniesionym
w górę łomem łomodzierżcy i badał sufit tak skutecznie, że aż tynk się
sypał. Po chwili do naszych graczy przybiegł posłaniec z wiadomością
od generała, który rządał ich obecności w swoim gabinecie. U dowódcy
dowiedzieli się o kolejnych morderstwach. Po odprawie łomodzierżca
udał się na targ, gdzie kupił linę i 5 butelek, po czym dostał
mieczem po twarzy od sprzedawcy. Na nowym miejscu zbrodni Kaspar
bardzo wnikliwe zbadał ofiary, po czym wszyscy skrupulatnie
przeszukali pomieszczenia i znaleźli pamiętnik z jedną zapisaną
kartką, na której jedna z ofiar pisała o...
Komentarzy 9

Komentarze

stary
Aevolana's Avatar
świetne naprawde, przy niektorych kawalkach mozna sie usmiac, inne sie czyta z ciekawością świetne
Napisane 23-05-2008 20:02 przez Aevolana Aevolana jest offline
stary
Tym's Avatar
Heh, a myślałem że nikt tego nie przeczyta.
Napisane 23-05-2008 20:09 przez Tym Tym jest offline
stary
Aevolana's Avatar
skomentowałeś moje? zatem ja ci się odwdzięczam, ale mam pomysł, mógłbyś częściej coś takiego robić, ale krutsze i np "ciąg dalszy nastąpi jutro"
Napisane 23-05-2008 20:49 przez Aevolana Aevolana jest offline
stary
Tym's Avatar
Będzie, będzie co piątek i krótsze. To było takie długie z powodu, że to były zaległe sesje.
Napisane 23-05-2008 21:19 przez Tym Tym jest offline
stary
Aevolana's Avatar
no i tak trzymaj
Napisane 28-05-2008 19:59 przez Aevolana Aevolana jest offline
stary
Własnego tytułu nie umiesz wymyślić?
Napisane 04-06-2008 14:49 przez Orog Orog jest offline
stary
Ja pamiętam jak pierwszy raz grałem w Warhammera: flisak którego prowadziłem stracił oko (na skutek trafienia krytycznego) następnie musiałem poświęcić cenny punkt przeznaczenia, chociaż zginą już na kolejnej sesji!

Raport ciekawie napisany.
Mam tylko jedno pytanie: Dlaczego tylko jeden? więcej już nie graliście?
Napisane 09-12-2008 15:24 przez Mr.Pszczola Mr.Pszczola jest offline
stary
Michoss's Avatar
Tym, czemu kradniesz tytuły zajebistych netkomiksów?
Napisane 09-12-2008 15:35 przez Michoss Michoss jest offline
stary
Tym's Avatar
Rotfl Playing Games to nie jest nazwa zarezerwowana tylko dla tego netkomiksu :^P
Można tak też określić sesje średnio udane pod względem zachowania klimatu (czytaj: większość czasu gracze i MG rotflują),
ale też są systemy specjalnie napisane i nazwane właśnie Rotfl Playing Games, jak np. Burgerninja czy jakoś tak :^P
i jak można się łatwo domyśleć to w tych systemach już tylko o samą polewkę chodzi, a normalnym jest zabijanie trola za pomocą np. garści zgniłych jagód.
A co do ilości raportów być może będzie więcej, ale na razie w związku z pewną kampanią obowiązuje mnie, że tak powiem cisza misyjna.
Napisane 30-12-2008 10:10 przez Tym Tym jest offline
 
Ostatnie wpisy bloga Tym

Wszystkie czasy podano w strefie GMT +2. Teraz jest 11:06.


Powered by vBulletin 3