Jesteś tu: Tibia.pl / Forum

Wróć   Forum Tibia.pl > Blogi > Gooner blog

Notki

Z życia fana Arsenalu, który został okrutnie skrzywdzony przez złego Rothesa. Oby Hidek umieścił go w swym opku.
Oceń

Moyes zwolniony, szansa dla Yoha

Napisane 20-08-2008 13:30 przez Yoh Asakura
Aktualizowano 20-08-2008 13:31 przez Yoh Asakura
Sezon 07/08. Ja, jako świeżony upieczony menedżer, szukałem posady. Rozglądałem się za jakimś klubikiem z polskiej ligi, ale nikt mnie nie chciał. Czarna rozpacz mnie ogarnęła. Jeżeli nie chcą mnie w polskiej lidze, to naprawdę jestem beznadziejnym menago. Ale, job twou mat, skąd oni mogą to wiedzieć, skoro nigdy nie widzieli mnie w akcji ? Chędożę ten chory kraj, mamo, tato, radźcie sobie sami, syn wyjeżdża do Anglii.
Moim bratem jest Lukas Jutkiewicz, polski Wayne Rooney, który gra w Evertonie. Jego ojciec ma wtyki w tym klubie. Niespodziewanie zwolniony został David Moyes, który przecież świetnie sobie radził na tej posadzie. A ja dostałem telefon.
- Halo, dzień dobry, byłby pan zainteresowany posadą menedżera Evertonu ?
- No, czemu nie.
- To okej, jutro o 12:00 w Liverpoolu będzie prezentacja, dowidzenia.
- No, trzymaj się, buziaczki.

No i dobra. Prezentacja prezentacją, strasznie chujowa, ale na szczęście szybko się skończyła. Pierwszy dzień minął w sumie szybko. W drugim zaś już miałem sporo roboty. Ustalić reżim treningowy, przydzielić trenerów. Ale najgorsze chwile przeżyłem, gdy zaznajomiłem się dokładnie ze składem. O matko boska częstochowska, z czym do ludzi ? Czy ja mam walczyć o utrzymanie ? Nie licząc takich zawodników jak Arteta, Carsley, Cahill, Nuno Valente, TIm Howard, Neville i od biedy Pienaar, to reszta było beznadziejna. No może jeszcze Tony Hibbert. Sympatyczny chłopak. Polubiłem go. Dlatego został w moim klubie. Resztę zawodników sprzedałem. Eh, już na samym początku mojej kariery kibice chcieli mnie rozszarpać. Po Cahilla zgłosiła się AS Roma. Jeżeli oferowali mi 17,5 mln. funtów za Australijczyka, to po prostu nie mogłem odmówić. Arrivederci Roma, jak to mówiła Halinka, ale ty jej pewnie nie znasz, cenzura australijska.

Za pieniądze, które zarobiłem na transferach, kupiłem m.in: Mickaela Chretiena (świetny prawy obrońca), Petriego Pasanena (ostoja mojej defensywy), Hesselinka z Celticu (świetny snajper), Jeremiego Mathieu z jakiegoś francuskiego klubu (to jest normalnie kolos, potężnie zbudowany lewy obrońca), Rafaela van der Vaarta, który miał sezon życia i w ogromnym stopniu przyczynił się do zdobycia mistrzostwa, Vladimira Koryt'ko wyciągnąłem z Białorusi, był jeszcze Gianni Zuiverloon, który przez lata doskonale spisywał się w Arsenalu...oj, sporo ich było. Nie pamiętam już wszystkich, ale to są ci, którzy najbardziej zapadli mi w pamięci. Szacun dla nich !

No okej. Zaczynami sezon. Pierwszy mecz. Cholerna presja, jest nawet gorsza niż bokserki z herbem Evertonu, które mają tendencję do wcinana się w rzyć. Spodziewałem się, że Boro stawi mi większy opór. Jednak ograłem ich gładko 3:0. Potem mecz z Newcastle. Na St. James' Park wywalczyłem 1:0. W 70~ minucie świetną główką popisał się Vennegor. Pamiętam to dokładnie. Wtedy Holender trafił głową w słupek i nabawił się kontuzji.
Potem przyszedł mecz z mocniejszym rywalem, aspirującym do Wielkiej Czwórki. Manchester City. Niestety, przedupczyłem 2:1.
A 2 września na Goodison zawitały prawdziwe tłumy. Everton kontra Chelsea. Już w 10 minucie żydki wyszły na prowadzenie. Gra mojego klubu była bezbarwna. Ale w szatni przemówiłem im do rozsądku. W drugiej części spotkania grali jak natchnieni. Pogadałem też chwilkę z sędzia, widać mnie polubił, bo podyktował bardzo wątpliwą jedenastkę, która dała nam prowadzenie. Eh, te karne w wykonaniu Rafaela...
Kolejne mecze to pasmo sukcesów. Wygrywałem nawet i po 4:0. Utrzymywałem się na pierwszym miejscu w lidze. Pierwsze miejsce ! Wyobrażacie to sobie ? Żaden Manchester, żadna Chelsea, żaden Arsenal, żaden Liverpool. Tylko Everton. Ale w końcu przyszedł mecz z Królem Londynu. The Emirates Stadium, ale piękny obiekt. I jakie pyszne hamburgery. A wiecie, że oni tam mają, bagatela, 900 kibli ?
Nie spodziewałem się wygrać tego meczu. Prawdę mówiąc, to nawet niska porażka by mnie zadowalała. Pierwsza połowa była niesamowita. Moi zawodnicy grali jak natchnieni. Piękne akcje, dużo strzałów. Ale, co najważniejsze, dwa z nich były zabójcze. Tak, tak ! Po pierwszej połowie wygrywałem z Kanonierami na Emirates 0:2 ! Eh, szkoda, że moja radość nie trwała dłużej. Druga część spotkania to absolutna dominacja Arsenalu. Pięć minut po gwizdku sędziego, który oznajmiał rozpoczęcie gry, Robin van Persie zdobył gola. Potem swoją chwilę radości miał Adebayor, który wykorzystał wrzutkę Fabregasa. 2:2. Kurwa mać, ale jeszcze 10 minut do końca. Remis to bardzo dobry rezultat. Ale nic z tego. Fenomenalny strzał z dystansu Rosicky'ego rozwiał wszelkie wątpliwości. Głupi Czech. Ale to nie koniec. Pierwszego gola dla klubu zdobył jeszcze Gael Clichy. Potem ostatnie sekundy, rzut rożny dla Arsenalu, piłka leci na głowę Kolo Toure, a ten pakuje ją do siatki.
5:2.
Life is brutal.
Potem przyszedł Puchar UEFA, w którym bezproblemowo wyszedłem z grupy. Po porażce z Arsenalem w lidze radziłem sobie świetnie. Ograłem nawet Manchester United na Old Trafford 1:2. W FA Cup odpadłem od razu, w CC walczyłem do końca i zwyciężyłem w finale.
Pozycja w lidze była świetna. Ciągle utrzymywałem pierwsze miejsce, ale raptem 7 pkt. straty miał do mnie Liverpool. Obawiałem się, że po mojej wizycie na Stamford Bridge zmniejszy się do 4 pkt., ale nic z tego. Ojechałem piłkarzyków Romka 4:1 ! Niesamowity wynik. A to był początek końca Chelsea. Radzili sobie coraz gorzej.
W Pucharze UEFA, po wyjściu z grupy, zniszczyłem takich rywali jak Leverkusen czy Sporting CP. W ćwierćfinale pokonałem Tottenham, w półfinale czekało Getafe. A w finale wielki Real Madryt...ale o tym za chwilę. Bo zbliża się końcówka Premiership.
Sytuacja w tabeli wygląda następująco:
1. Everton 36 meczy 83 punkty.
2. Liverpool 36 meczy 77 punktów.
Dwa spotkania do końca. Wystarczy mi durny remis i mam mistrza. Ba ! Przedostatni mecz jest na Anfield Road z Liverpoolem. Derby tego miasta. Najmocniejszy skład, nad taktyką pracowałem przez cały dzień. Ale co z tego, skoro Benitez rozgryzł mnie jak kruche ciasteczko ? 3:0 dla niego. Kurwa mać.
A potem na Goodison Park mecz z Tottenhamem. 89 minuta, ciągle remis. Jeden punkt i jestem mistrzem. Ale w 93 minucie Dymitar Berbatov pokonał mojego bramkarza. 0:1.
Kto zdobędzie mistrza ?
Stosunek bramek był następujący:
Everton Strzelone: 88 Stracone: 43
Liverpool: Strzelone 66 stracone 29
45 do 37 !
EVERTON MISTRZEM KRAJU !

Dobra, koniec tej fiesty.
Zbliża się finał Pucharu UEFA.
Real Madryt - Everton.
O cholera.
Sędziował pan Wolfgang Stark.
Pierwsza połowa strasznie nudna. Druga już ciekawsza. W 60 minucie swój geniusz ujawnił van der Vaart, który strzałem z 30 metrów pokonał Ikera Casillasa. 0:1 !
Chwilę później znowu Rafael.
Tym razem świetnie prostopadłe podanie do Mikela Artety, który delikatnie przelobował hiszpańskiego bramkarza Realu i zwiększył moje prowadzenie na 2:0.
Galaktyczni się wkurzyli. Cisnęli niemiłosiernie. W 80 minucie Robinho zdobył gola na 1:2. Real urządził sobie kanonadę. Na szczęście Tim Howard był w szczytowej formie, a i defensywa kierowana przez Pasanena spisywała się bardzo dobrze. Ostatecznie wszystko skończyło się dobrze. Wygrałem 2:1, zdobyłem puchar UEFA, Carling Cup i mistrzostwo kraju. Zbliżały się wakacje. Wziąłem więc urlop i pojechałem na Cypr...
Komentarzy 6

Komentarze

stary
Iron's Avatar
nice oby tak dalej.
Napisane 21-08-2008 19:22 przez Iron Iron jest offline
stary
Rybzor's Avatar
Iron nie udawaj że to wszystko przeczytałeś : [
Napisane 22-08-2008 03:03 przez Rybzor Rybzor jest offline
stary
ErAgOg's Avatar
Nie mogłeś tego w partach dać? ;'X
Napisane 22-08-2008 12:14 przez ErAgOg ErAgOg jest offline
stary
Yoh Asakura's Avatar
To dopiero pierwszy sezon, kolejne będą dłuższe ;]]]
Napisane 22-08-2008 13:15 przez Yoh Asakura Yoh Asakura jest offline
stary
Iron's Avatar
Rybzor a czemu by nie? nie takie już czytałem
Napisane 22-08-2008 19:05 przez Iron Iron jest offline
stary
heueheuhe bokserki evertonu <3

nieźle, nieźle
Napisane 26-09-2008 17:47 przez skuug skuug jest offline
 
Ostatnie wpisy bloga Yoh Asakura

Wszystkie czasy podano w strefie GMT +2. Teraz jest 15:52.


Powered by vBulletin 3