Moje życie jest jak Tibia... nie ma w nim miejsca na niebo. Wstaję rano, idę siku. Ostrożnie otwieram drzwi od łazienki, by sprawdzić czy bestia z moich koszmarów przypadkiem nie obrała klopa na miejsce zasadzki. No właśnie. Śni mi się ona od 2 lat. Również i wczoraj miałem sen...

Słysze pukanie do drzwi. Chroniący mojej posiadłości snajper wysyła sms'a że wszystko ok. Otwieram. W drzwiach stoi Rjana, ma skąpe wdzianko i różę w zębach. Opiera się o futrynę i potrząsa butelką wina. Nagle słyszę krzyk i zza jej pleców wyskakuje Lejdi Gaga. Okazuje się, że odwiedziły mnie wspólnie. Czuję wilgoć. Tak, zsikałem się.

Oddając moc w moim przytulnym kiblu, zaczynam rozważać nad tym, czy nie powinienem iść do psychologa. Nie wychodzę z domu od ponad roku, ale czy jestem tu bezpieczny? Buk raczy wiedzieć.

Rjana i Lejdi Gaga z uśmiechem wchodzą do mojego domu. Bez słowa zaczynają mnie dotykać. Gaga zdejmuje stanik Rjany.... i wtedy pojawia się Bestia. Ghazbaran, 60000 HP. Staje obok i zaczyna się śmiać z plamki moczu na moim kroczu. Rjana i Gaga odchodzą ode mnie by przytulić się do niego i przyłączyć do wyśmiewania mnie. Śmiech odbija się echem w mojej czaszce.

Budzę się mokry. To był tylko sen. Siedzę przy biurku, znowu zasnąłem przy grze. Za oknem świta. Wstaję. Idę siku. Gdy chwytam za węża okazuje się, że potrzeby załatwiłem wcześniej.