Jesteś tu: Tibia.pl / Forum

Wróć   Forum Tibia.pl > Blogi > Teoria Magii - Wykłady.

Notki

Prowadzący - profesor Dwimenor Mistrz Odrzucenia,
Ocena: 3 głosów, 2.33 średnia

Student to ma klawe życie

Napisane 28-10-2007 21:59 przez Dwimenor
Jako, że przy pisaniu kolejnej części Teorii Magi wcięło mi cały tekst wykładu czwartego, postanowiłem napisać coś innego. Ten wykład przesunie się na środę. A skoro mówimy o wykładach, będzie studencko.
Jako, że większa część tego forum raczej daleka jest od studiowania przybliżę Wam co nieco te odległe czasy.

Musicie sobie jedno uświadomić - trzeba jak najszybciej zabrać do roboty, zdać maturę i iść na dzienne studia. W ciągu całego mojego życia nie przytrafiło mi się nic lepszego niż bycie studentem dziennym. Przede wszystkim: tu naprawdę czujesz, że uczysz się dla siebie. Nie ma żadnego przymusu uczestniczenia w wykładach, żadnego przymusu noszenia zeszytów ani czegokolwiek innego. Są oczywiście i zajęcia obowiązkowe, ale możesz opuścić 20%(zależy od uczelni) w ciągu semestru bez żadnego tłumaczenia się. Na studiach nie ma wagarów. Idziesz albo nie i nikogo (a najmniej prowadzącego) to obchodzi.
Widzę, że zaczynam trochę mieszać, dlatego teraz po kolei.

Sposób prowadzenia zajęć różni się znacznie od tego do czego przywykłeś. Na studiach masz kilka przedmiotów w danym semestrze, a w każdym są inne. Nie ma już czegoś takiego, że przez kilka lat katują cię jednym przedmiotem. Oczywiście, te które są ważne dla twojego kierunku są przez cały czas, ale zawsze trochę inne. Na przykład mój cykl nauczania chemii składa się z 4 bloków: Chemia nieorganiczna, chemia organiczna, biochemia oraz biotechnologia. Każdy blok ciągnie się przez cały semestr a potem zmiana.
Inną różnicą w prowadzeniu zajęć jest to, że są one podzielone. Najpierw jest wykład a potem ćwiczenia. Tak jest z prawie każdym przedmiotem. Zdarzają się takie, na których masz tylko wykłady.
Ćwiczenia mają różną formę. Najnudniejsze nie różnią się niczym od wykładów: siedzisz i słuchasz co jakiś dziadek ma do powiedzenia. Ciekawsze są takie, na których w praktyce wykorzystuje się wiedzę z wykładów. Na takich robi się zadania, poznaje przedmiot albo sensorycznie kształci. Dam tu przykład przedmiotu z mojego kierunku. Na "Podstawach produkcji ogrodniczej"-ćwiczenia uczymy się rozpoznawać owoce. Nie ma łatwo - do zaliczenia 14 odmian jabłoni. Ale na ćwiczeniach każdy ma okazję pooglądać(i zjeść) sobie świeże jabłko(ba, nawet kilka) z danej odmiany. Były też wyjścia terenowa do sadów SGGW(kilkanaście hektarów owoców) gdzie mogliśmy w praktyce zobaczyć jak się szczepi drzewka, metody sadzenia, sposoby ochrony przez mrozem i gradem itp itd.

Najfajniejszą(wg mnie) formą ćwiczeń są laborki. Na wszystkich chemiach mamy tego typu ćwiczenia i powiem, że jest to super. Koniec z przepisywaniem wzorów reakcji z tablicy. Tu robi się to w praktyce. Tu wychodzi, że nie tylko rozległa wiedza chemiczna jest potrzebna ale też masa wyczucia i umiejętności obsługi sprzętu. A z obsługą jest różnie. Od prawidłowego trzymania probówek nad palnikiem/w łaźni wodnej, poprzez używanie pipety lub biurety aż do wszelkiej maści spektrometrów, wag technicznych i masy innego sprzętu. Bo co innego napisać w zeszycie reakcję a co innego ją samemu przeprowadzić, kiedy trzeba uważnie odmierzać proporcje, prawidłowo dodawać odczynnika i czasem myśleć o 5 innych rzeczach.

A więc mamy ćwiczenia i wykłady. Każde z danego przedmiotu odbywają się raz w tygodniu i trwają...cóż, różnie z tym. Standardowy wykład trwa wg planu 2 godziny. Ale należy odjąć od tego 15 minut tak zwanego kwadransa studenckiego (student nigdy nie przychodzi o równej godzenie na wykład. Zawsze 15 po. Zresztą wykładowca też). Do tego dochodzi 15 minutowa przerwa(która nigdy nie jest w połowie wykładu. Nie ma dzwonków, zaczyna się jak wykładowca skończy jakąś część materiału i chce zrobić przerwę przed następną). Kiedy wykład kończy się późno(po 17) często jest tak iż umawiamy się z profesorem na godzinę równą, robimy bez przerwy i kończymy po 1.5h aby wcześniej być w domu. Dla tych co muszą dojeżdżać to dużo. Tak więc standardowy wykład trwa dwie godzinny lekcyjne.

Organizacja twojej "klasy"
Tu nazywa się to rokiem. Rok-wszyscy ludzi którzy studiują na twoim wydziale i przypadkiem rozpoczęli naukę w tym samym roku kalendarzowym co ty. W zależności od wydziału liczba waha się od 60 (wydziały elitarne, specjalizacyjne) do 400 (prawo na uniwerku warszawskim). W czasie studiowania niejednokrotnie na zajęciach spotkasz ludków z innych lat. A to odrabiają zaległości (nie zaliczony przedmiot itp) a to przenieśli się z pokrewnego wydziału gdzie już zaliczyli większość przedmiotów z twojego i teraz uzupełniają braki.

Dany rok jest podzielony na grupy, przeważnie 15-25 osobowe w zależności jaki typ ćwiczeń się odbywa. Jeżeli są to laborki, to wiadomo iż laboratorium chemiczne ma określoną pojemność i tych grup będzie więcej. Wykłady naturalnie są zbiorcze.

Obowiązkowość.
Jak wspomniałem - nie ma obowiązku uczestniczenia w wykładach. Oczywiści duża frekwencja wiąże się z dużą zdawalnością egzaminu. Wyraża się to w 2 płaszczyznach:
1. Materiał wykładowy to zawsze jest to co będzie na egzaminie. Pytania będą z tego przedziału wiedzy (np struktury przestrzenne białek), tyle że popisując się wiedzą poza wykładową naturalnie otrzymasz więcej punktów. Jeżeli nie chodzisz na wykłady nie wiesz co dokładnie było (kserowanie notatek niewiele tak naprawdę daje). Ponadto niektórzy profesorowie mówią "o, a o to lubię pytać na egzaminie" i już wiesz co musisz doczytać.
2. Są profesorowie, którzy przy ocenie egzaminu biorą pod uwagę frekwencję na jego wykładach. Jeżeli było kiepsko to ma mniejszą chęć sprawdzania wypocin i od ręki stawia 2 (system ocen jest od 2 do 5 z połówkami). Ci wredniejsi robią listy obecności od czasu do czasu.
Niby wykład ustawowo nie jest obowiązkowy...ale. Niemiłym aspektem studiowania jest to, że profesor stanowi prawo. I raczej nie warto się kłócić, pisać donosy do dziekana. Nie pomoże, a oblany egzamin będziesz i tak musiał poprawić. Oczywiście u tego samego profesora.

A więc czemu uważam, że fajnie jest studentem. Mnóstwo plusów:
1. Legitymacja studencka-uprawnia do 50% zniżki do podróżowania komunikacją miejską, pociągami itp. Nie tylko w Polsce ale w całej UE.
2, O miesiąc dłuższe wakacje. Jeżeli jesteście zgranym rokiem to szybko załatwicie sobie wczesne terminy egzaminów. W przy odrobinie samozaparcie można skończyć przed końcem czerwca. Rok akademicki w przeciwieństwie do szkolnego zaczyna się pierwszego października.
3. Więcej wolnego: Są wydziały, które mają dodatkowy dzień w tygodniu wolny (trzy dniowy weekend!). Także przerwa świąteczna jest z zasady o 2 dni dłuższa. Ferie zimowe-niby 2 tygodnie od zakończenia sesji zimowej. Jak się uwiniesz - możesz mieć ponad 3. jak jesteś ciapa - nie masz wcale, bo musisz się uczyć do sesji poprawkowej. Dłuższe wakacje i ferie zimowe są jednym z najlepszych motywatorów do nauki.
Z okazji innych świąt studenci mają też nieco więcej dni wolnego. Teraz, na pierwszego listopada przypada nam czas wolny od środy 31 października do niedzieli 4 listopada. I żadnego odrabiania zajęć w jakieś inne dni.
4. Mniej nauki w trakcie semestru. Obiegowa opinia głosi iż student się uczy 2 miesiące w roku. Na dwa tygodnie przed sesją egzaminacyjną i przez 2 tygodnie jej trwania. Jako, że są dwie sesja, to daje 2 miesiące. Ale zapomnijcie o stereotypie siedzenia po nocach nad książkami. O olbrzymiego materiału, jakim jest chemia organiczna można się przygotować w tydzień po 3-4h dziennie. Po prostu nauka w nocy, przy kawie jest nieefektywna. Także chodząc na wykłady można sobie umilić późniejsza naukę(nie ma to jak własne notatki).
5. Kampus - czyli enklawa studentów. Kampus to zupełnie inny wymiar. Mówię tu naturalnie o uczelniach państwowych posiadający takie coś. Kampus to miasto w mieście. Oto co można znaleźć na kampusie SGGW w warszawie-największym w stolicy(70 hektarów):
Sklepy spożywcze, papiernicze, kioski, punkty xero "student only"(10gr za stronę A4), przychodnia lekarska, pizzeria, cukiernia, bar kebab, własny nadajnik sieci GSM, stacja meteorologiczna, 3 stacje metra w pobliżu, parking podziemny, pole na organizowanie festynów(Ursynalia), basen kryty, kort tenisowy, hala sportowa z siłownią, szklarnie, biblioteka(budynek, że hej) i masa innych. Oczywiście to wszystko plus trzydzieści kilka gmachów wykładowych lub administracyjnych (z numeracją typu "bez mapy, wałówki i zapasu czasu w pierwszych dniach ani rusz"). I akademiki, sztuk sześć, własna rozdzielnia prądu, ujęcie wód głębinowych, darmowe punkty dostępu do internetu(komputery z dwurdzeniowymi intelami, 1gb ramu, GeForce 7800, win XP z pakietem office i paroma innymi licencjonowanymi programami jak AutoCad, Corel Draw.). Słowem: jest tu wszystko a i tak jest sporo wolnego miejsca.
6. Student-to brzmi dumnie.



Żyć nie umierać, studiować już dziś.
Komentarzy 11

Komentarze

stary
Racja, mój brat, który niestety został skazany na zaoczne mówi mi żebym za wszelką cenę zdawał wszystko jak leci. Oczywiście nie każe mi się uczyć, to nie w jego stylu, przecież bez nauki najlepiej wszystko wychodzi, poza tym generalnie mam farta bo mi wystarczy, że uważam co se nauczyciel gada i już wszystko wiem. Gorzej jak zachoruję, bo z książek się kuć nie potrafię... Wtedy jest rzeź...
PS. Zapraszam na bloga i proszę cię, szanowny profesorku o współpracę uczelni.
Napisane 28-10-2007 22:21 przez Ptakuba Ptakuba jest offline
stary
Slythia's Avatar
Ciekawie napisane. Tylko zapomniales o takiej jednej, dosc istotnej sprawie. Co zrobic, by nie popsuc sobie calkowicie radosci studiowania, czyli co z zakwaterowaniem...
Napisane 30-10-2007 00:41 przez Slythia Slythia jest offline
stary
Dwimenor's Avatar
Mieszkam w stolicy, więc jedyne co to dojazdy z Targówka na Ursynów. Życie w akademikach znam tylko z grubo podkolorowanych historyjek
Napisane 30-10-2007 22:24 przez Dwimenor Dwimenor jest offline
stary
Slythia's Avatar
Nie mowie tu o akademikach (bo teraz zaluje, ze sie nie staralam, lecz i tak by mnie nie wzieli), lecz o zlym wyborze stancji... Blad na samym poczatku moze doslownie zniszczyc wiekszosc zycia towarzyskiego. Niestety...
Napisane 02-11-2007 13:42 przez Slythia Slythia jest offline
stary
Rybzor's Avatar
Ja też kiedyś będę taki fajny! Taki dumny i w ogóle! jeszcze tylko tę podstawuwke skończyć, a potem już z gurki!
Napisane 02-11-2007 16:43 przez Rybzor Rybzor jest offline
stary
Yossarian's Avatar
Hej Dwim!!
Spoko tekst, w prawie perfekcyjny sposób przybliżyłeś życie studenta, ukazałeś jego plusy oraz minusy (których oczywiście jest zdecydowanie mniej). Mam nadzieję, że przekonałeś niektórych forumowiczów aby wzięli się do pracy i zostali tymi studentami w przyszłości.
Pozdrowienia z Wydziału Inżynierii i Kształtowania Środowiska SGGW przesyła Łukasz!!
PS Akademików na kampusie jest chyba 9 (8 bardzo podobnych + Limba)
Napisane 03-11-2007 00:26 przez Yossarian Yossarian jest offline
Aktualizowano 03-11-2007 00:46 przez Yossarian
stary
Dwimenor's Avatar
Cezar, Dendryt....a jakoś tak idą. Te znam bo ludzie z mojego MST tam mieszkają.
Napisane 06-11-2007 23:00 przez Dwimenor Dwimenor jest offline
stary
Rohas's Avatar
No no no, nie czytalem nigdy twoich blogow (ani zadnych innych), ale widze, ze piszesz po prostu super txt'y Dzieki Ci za to i za pokazanie nam "studenckiego zycia" ;P

P.S.
Pisz wiecej txt'ow ;D
Napisane 21-11-2007 23:48 przez Rohas Rohas jest offline
stary
Martka's Avatar
Ten tekst utwierdził mnie w przekonaniu, że warto studiować
Napisane 29-12-2007 15:21 przez Martka Martka jest offline
stary
sphinx123's Avatar
Właśnie rze nie bo czeba skończyć zawoduwke i już masz zawud i nie potszebujesz rzadnych studiuf !111dwa
Napisane 05-09-2008 17:31 przez sphinx123 sphinx123 jest offline
stary
xoz's Avatar
w przyszlym roku na studia, to nie pocieszylo mnie
Napisane 30-11-2008 21:47 przez xoz xoz jest offline
 

Wszystkie czasy podano w strefie GMT +2. Teraz jest 01:40.


Powered by vBulletin 3