Zrobiłem sobie dzisiaj maseczkę.

Wszystko przez ten trądzik.

Niby słaby, ale nie można się go pozbyć i wk**wia.


Edit <3

To może przy okazji opowiem troszkę o moich przeżyciach z fajnym trądzikiem-chan.

Po pierwsze, najskuteczniej u mnie zwalcza go mycie twarzy 2-3 razy dziennie Garnierem 3 w 1, 2x w tygodniu maseczka z tego. Po maseczce/myciu wklepuję randomowy nawilżający krem aloesowy kosztujący grosze.

Po drugie, dermatolodzy mają downa (nawet ci płatni, nie dajcie się zwieść). Byłem u 5 różnych "specjalistów" i wizyty ograniczały się do trzysekundowej diagnozy gołym okiem i wypisanie coraz to nowych antybiotyków (skutki uboczne działały, włosy fajnie wypadały i ogólnie brzuch mnie napier... często, byłem senny i nie mogłem się na niczym skupić) czy maści rozpie***lających skórę (ale trądzik to już nie XD). Trochę kasy wydałem na te leki... no cóż ;<

Po trzecie, dieta akurat u mnie ma znaczenie w niektórych kwestiach. Gdy zjem dużo słodyczy - wyskoczy mi może jeden pryszcz. Za to zupki z proszku to inna bajka. Po nudlach Knorra gdzieś tak po około 3h od zjedzenia już pojawia mi się kilka bolących guzków... Natomiast alkohol, mleko, tłuste potrawy, fast foody czy ostre przyprawy nie wywołują u mnie żadnego negatywnego skutku dla cery.

Po czwarte, zioła. Wbrew temu co mówił mi każdy dermatolog... działają. Codziennie przed posiłkami zażywam po 2 tabletki bratka (czyli fiołka trójbarwnego). Przedtem piłem z niego herbaty, ale zielarz poradził mi bardziej skoncentrowaną formę, czyli właśnie kapsułki. U mnie fiołek trójbarwny nie wywołał efektu "wyrzucenia" na twarz wszystkich toksyn i spowodowania nowej fali pryszczy (a widziałem w necie takie teksty). Jeżeli zażywam te ziółko regularnie, to cera pozostaje czysta. Okłady z wywaru fiołka trójbarwnego to nie jest dobry pomysł, moja skóra robiła się szorstka po tym. Dla złagodzenia stanów zapalnych możecie wykorzystać okłady z wywaru rumianku, skrzypu lub pokrzywy. Ja takie robiłem gdy miałem duże, bolące pryszcze.

Po piąte, Słońce. Wpływ promieni słonecznych zgadza się z tym, co czytam w Internecie. Byłem 2 tygodnie na wczasach nad morzem. Wystawiałem często twarz na działanie Słońca (oczywiście zgodnie z zasadami bezpieczeństwa, filtry, nie za długo itp.), poprawa była widoczna. Jednak gdy zaczęły się deszczowe dni, momentalnie pogorszenie cery. Zauważyłem jakieś "pęcherzyki" na skórze, w kąciku ust zrobiła mi się jesień średniowiecza, ogólnie cera pełna niedoskonałości.

Po szóste, stres i aktywność seksualna nie miały u mnie wpływu na zaostrzenie czy złagodzenie objawów.

Ogólnie morał jest taki - Masz trądzik? Szukaj lekarstwa na własną rękę, obserwuj reakcje swojego ciała i nie daj się wyruchać przez Prof.S.Jonalistów dermatologów ;]