Jest dzisiaj 11 Maja 2008 Roku, jak codziennie poszedłem odwiedzić mojego przyjaciela Juliana R.
Opowiedział on mi dzisiaj pewną historię.
A było to tak...
"Pewnego zimowego dnia, jak codzień od początku drugiej wojny światowej, poszedłem na front. Walka z niemcami była ciężka, ale ja i moja kompania byliśmy twardzi, nieustraszeni, odważni, honorowi. Miałem dobry dzień, zabiłem 3 niemców. Po tym ciężkim dniu, wracałem do domu, po czym spotkałem malutkiego, ładnego pieska(był troche brudny). Wrociłem z nim do domu, umyłem go I OKAZAłO SIę żE TO CZłOWIEK! Chciałem go wyrzucić, ale żonie zrobiło się go żal, i powiedziała że przydałby nam się taki pachoł i niewolnik w domu. Nazwaliśmy go Wiktorem, i tak pozostał w naszej rodzinie do dzisiaj."
Historia ta, pełna miłości i czułości bardzo mnie urzekła, dlatego opisałem ją na tym blogu. ;]


Narazie ;]