Gdyby nie to że w mojej WF'owej grupie( która jest wynikiem fuzji 2 klas) 2/3 osób ma zwolnienie do końca roku, a pozostali albo się na zajęciach nie zjawiają, albo nie mają stroju, czego wynikiem jest to że zazwyczaj ćwiczy 2 ludzi (a bywają lekcje że nikt nie jest przygotowany), to bym częściej uczęszczał.
|
Cytuj:
Ja osobiście od zawsze kochałem wysiłek fizyczny, ale wf-y to masakra. W podstawówce: - zima, na sali w "2 ognie" (bo mała hala), - lato, na boisku w piłkę nożną. W gimnazjum: - zima, na sali siatkówka (hala duża, ale i osób na lekcji 40-50 sztuk), bywa że ping-pong, a jeśli bywa mało ludzi (co graniczy z cudem) to halówka albo kosz, - lato, boisko w piłkę nożną oraz zaliczenia (biegi długi dystans i na 50m, rzut piłką lekarską i mój kochany skok w dal). Mimo, że w gimnazjum ma trochę bardziej urozmaicony wf to jednak wciąż to nie jest to. |
Cytuj:
Cytuj:
I jeszcze taka ogólna uwaga - ruch jest potrzebny, owszem, ale szkoła nie tylko nie jest w stanie go zapewnić, ale jeszcze wiele osób do niego zniechęca. Właśnie dlatego mówię, że jedyną sensowną formą zajęć wuefu są fakultety - żeby uczniowie polubili ruch, sport. Żeby chcieli się ruszać również po lekcjach, z własnej inicjatywy. Choćby i było 5 godzin wuefu tygodniowo, to i tak nie będzie to wystarczająco, a poza tym szkoła się w pewnym momencie kończy, a przed człowiekiem jeszcze kilkadziesiąt lat życia, które przesiedzi na kanapie i w samochodzie, jeśli ruch będzie mu się kojarzył z krzyczącym wuefistą i popisującymi się kolegami. |
Ja w gimnazjum praktycznie wogole nie cwiczylem ze wzgledu na to, iz wiekszy procent zajec to byla siatkowka ktorej wogole nie trawilem, albo w ostatecznosci pilka nozna. I to samo w kolko. Zero jakiej kolwiek innej dyscypliny.
Naszczescie teraz w technikum mamy raz pilke, siatke, hokej i zawsze mozna sie dogadac kto co chce. Cytuj:
Na poczatku roku, dochodzily do mojej grupy dziewczyny. Pewnego dnia nauczycielka dala nam pilke do rugby i powiedziala zebysmy sobie zagrali (oczywiscie nie takiego prawdziwego rugby, tylko pseudo "ragby". Gra polegala na bieganiu z pilka po calej sali i wrzucanie pilki do kosza). Czasem sie tak zdarzylo, ze specjalnie dales sie tym dziewczyna zlapac, a one wbiegaly wprost na ciebie by zabrac ci pilke i wtedy twoja twarz znajdowala sie przy biuscie jednej z nich. Bylo calkiem ciekawie, gdzyz niektorzy robili to specjalnie i ogolnie bylo fajnie ^^ |
Cytuj:
Na WFie wykonujesz X czynności, prawda? Od zwykłego siadu po przewrót w przód z półprzysiadu z zaakcentowaniem lotu. Dzięki neuronom lustrzanym nauczyłeś się większości ruchów z WF. Nikt nam nie wykładał książkowej teorii, że skip a polega na uniesieniu stawu kolanowego na wysokość mięśni prostych brzucha i tak naprzemiennie. Obserwując innych uczymy się, połączenia nerwowe powstają. Wf - > nowy bodziec - > polepsza się zdolność kopiowania przez mózg. Czyli wf -> względne dobro ;p To było tak w ramach ciekawostki. Cytuj:
|
Jest to lekcja jaka na 100% powinna być. Jedyny problem jak dla mnie to jest to, że zawsze mam wf w ciągu dnia (tzn w środku lekcji). Żadna przyjemność u pocić się jak świnia na wfie (co z tego, że przebieram strój jak i tak dalej spocony jestem) i siedzieć ileś tam jeszcze lekcji (zazwyczaj 3) cały spocony. Albo wprowadzić prysznice w szkole ale to też takie do których nie było by strachu wejść albo żeby wf zawsze był na ostatniej lekcji.
Co do formy wfu, u mnie jest tyle fajnie, że raz w tygodniu gramy w siatke lub, noge lub kosza. A tak to siłka, gimnastyka, szachy albo tenis. |
Cytuj:
Cytuj:
|
Ale takie danie w/f'u na ostatnia lekcje to tez glupi pomysl. U mnie klas jest 18, dni szoklnych 5, powiedzmy, ze przynajmniej 4 klasy koncza lekcje o tej samej godzinie i co? Walniesz na ich ostatnia w/f? W sali, w ktorej przy 50 ludziach jest juz sie ciezko poruszac?
A pomysl, ze jest kilka lekcji w/f'u tygodniowo. |
Cytuj:
|
W-F Jest przecież ********...
Mi się wszytko na w-fie podoba na koniec wychodzi 5 i git. Cały czas gramy w nogę (lubię nogę) więc good :) |
Cytuj:
|
Problemem nie są uczniowie, ale wuefiści ; d. Przynajmniej w moim liceum i gimnazjum obojętne im było co robimy na lekcji, czy idziemy do domu, czy 2 osoby będą biegać, 3 grać w piłkę nożną i jedna będzie grała sama ze sobą w badmintona. A wf można zrobić naprawdę ciekawym przedmiotem, nie chodzi mi o ciągłe tłuczenie piłki na boisku- mój bratanek w gimnazjum na wf-ie ma lekcje tańca i niechęci do tego przedmiotu w jego klasie nie ma.
Cytuj:
|
@Pacz
Leżę xDDD @Topic Ja się nie udzielam, z racji swojej niepełnosprawności na WFie nie byłem nigdy. |
Najgorzej mam chyba ja. My nie mamy nic do gadania. Mamy załóżmy plan, że w środku jest WF, albo drugi ale nigdy ostatni, ale to nie o to chodzi, bo tak mają wszyscy. Nie mamy tzw. samowolki, tylko jedziemy np. 3 lekcje koszykówka, w tym 20 min rozgrzewki, 10 min pierdo*enia o tym jak trzeba grać, każdy walnie po 2-takcie i mamy 5 min gry. Piłka nożna? Phi, rozgrzewka 20 min +, jak grać, pierdo*enie o Szopenie i 5 min gry. U naszego nauczyciela Na CAŁY ROK możesz się nie przygotować 3 razy, a za każde następne jedynka. Jest co najmniej 5-6 lekcji z przygotowania do lekkoatletyki (z mojej klasy może 3 osoby są tym zainteresowane), z czym biegamy jak jakieś dzieci rodem z psychiatryka za korytarzu i odwalamy jakieś chore (niekiedy zboczone) ćwiczenia. Lekko atletyka to z 5 lekcji skoku wzwyż itp. ćwiczeń. Sprawdziany z wf-u (to jest dobitne), np. z piłki nożnej podać wymiary realnego boiska, zrobić kilka "kapek", przyjmować na banie, klate itp. po czym wpisać (to jeszcze dobitniejsze) ocenę do swojego zeszytu. Czasem mamy nawet zadania domowe, podać wymiary boisk do ręcznej, nogi itp. A jak wchodzimy na sale to się pyta czy mamy obuwie zmienne jak nie to ćwiczyć (gdzie cała reszta klas ćwiczy w normalnych butach) na bosaka na kur*a całej brudnej podłodze, oczywiście sprzeciw równa się jedynka. Nie zrobisz jakiegoś durnego ćwiczenia (bez asekuracji, a uwierzcie, że przydała by się) to siadasz na ławkę i do końca lekcji siedzisz, w dodatku... Tak! Jedynka! ... Przeklniesz-kary w postaci pompek. Jego cytaty to, np: "Podziwiam czasy komuny", "Wyjmij ręce z kieszeni, bo nie rozmawiasz z kolegą". Dla mnie wf to chyba najbardziej znienawidzona lekcja w szkole, no prócz chemii. Aha, i u nas jeden typ nawet z wf-u nie zdał, chociaż ćwiczył i się starał i uczęszczał na lekcje. Ale kur*a za bieg na bodajże 400m razy 6, w szybkim tempie, bez przerw i w określoną (krótką) ilość czasu to przesada. Najwybitniejsi w naszej klasie dostali po czwórce, ja... 2.
|
Ja osobiscie kocham sport, ale nienawidze WF-u...
Czlowiek sie wyperfumuje do szkoly i takie tam.. A potem sie poci na WFie... to jest do dupy... Gram po szole po 4 godziny w pilke az do wieczora i mi to wystarcza.. Poco komu ten zakichany WF... Tylko dodatkowe zeczy trzeba tragac... |
UP:
Ty lepiej zamiast stroju weź do szkoły słownik :). Niestety to jes przez MEN zarządzone i tak będzie, czy sie to nam podoba czy nie. Czekam z niecierpliwością do końca mojej Edukacji... aż do studiów, ale tam na szczęście nie ma WF-u. |
Jak ktoś w wieku 20 paru lat chce wyglądać jak kupa gówna, lub wieszak to jego sprawa. W dzisiejszych czasach ludzie zaniedbują ciało względem umysłu, a musk raczej nie pomoże po pięćdziesiątce, gdy do lodówki trzeba będzie ciężarówką podjeżdżać...
|
@up
owned Xd |
A ja mam pozytywne doświadczenia związane z wfem.
Pierwsza sprawa- targanie tych dodatkowych rzeczy. W moim liceum można wykupić sobie szafkę na rok, w której trzymamy książki, strój na wf i co tylko jeszcze ktoś sobie wymyśli. Więc problemu nie ma. Jeśli chodzi o pocenie się i zmęczenie to powiem tak: prawie każda szkoła ma szatnie z prysznicami. Czyli wykąpać się można. Moje podejście do tego jest takie, że wymycie się po wfie jest priorytetem. Nieważne czy przez to nie zjem na przerwie drugiego śniadania, nie spiszę zadania domowego, czy nawet spóźnię się na lekcję. Przecież siedzieć spoconym na lekcjach po wfie to najgorsze co można sobie zafundować: brud, smród i do tego uczucie wielkiego zmęczenia(do tych, którzy nigdy się nie kąpali po wfie i narzekają, że potem są zmęczeni- spróbujcie się wymyć i od razu poczujecie się rześko!). Moje podejście prawdopodobnie wykształciło się kiedy chodziłem jeszcze do sportowej klasy(konkretnie piłkarskiej). Tam nie było mowy o tym, żeby po treningu się nie wykąpać, bo człowiek nie wytrzymałby dnia w szkole. Trzecia sprawa to godziny wfu. Akurat w moim liceum są to pierwsze lub ostatnie zajęcia. Dodatkowo mamy system, w którym sami zapisujemy się praktycznie, na którą godzinę chcemy, także nie ma z tym problemu. A co do tego, że na wfach nauczyciel przeważnie rzuca piłkę i mówi "grajcie" to pewnie domyślacie się jakie jest moje zdanie;). Zrezygnowałem wprawdzie z zawodowego piłkarstwa, ale nadal kocham piłkę nożną i dla mnie nauczyciel z piłką w ręce mówiący "grajcie" jest jak dla narkomana kolejna dawka^^. Więc dla mnie forma wfu jest idealna(pomijając to, że wcześniej przeważnie nawet nauczycielowi nie chce się przeprowadzić kilkuminutowej rozgrzewki). Ale zgodzę się, że fakultety byłyby idealnym rozwiązaniem w szkołach. I muszę powiedzieć, że w Zielonej Górze część gimnazjów wprowadza coś takiego(wiem, bo moja siostra w tym roku poszła do gim). Może wszystko idzie w dobrym kierunku. |
Ja jestem jedną z tych osób, które nie lubią wfu. Po prostu ten czas, wolę spędzić jadąc na jakąś dłuższą jazdę na rowerze, lub pograć w to, na co mam ochotę, a nie to, na co ma ochotę nasza wf-istka.
|
Wszystkie czasy podano w strefie GMT +2. Teraz jest 16:24. |
Powered by vBulletin 3