[Jesli pozwolicie wzialbym z checia Geriona
]
Gerion: Krasnolud przebudzil sie nagle w srodku nocy, ksiezyc byl jeszcze wysoko, kiedy Gerion poczul sie spragniony, zachcialo mu sie porzadnego krasnoludzkiego trunku.
-'Dlaczego nie spakowalem kilku butelek krasnoludzkiego piwa'- powiedzial cicho krasnolud, przeszukujac swoj ciezki plecak.
Odpuscil sobie dalsze grzebanie w plecaku, zaczal sie rozgladac po okolicy i ku jego zdumieniu, jechali wlasnie pomiedzy dwoma jeziorami, niewielkimi, otoczonymi gestymi lasami. Po kilunastu minutach Gerion ujzal mosiezne i wysokie mury miasta, oswietlone zawieszonymi pochodniami. Nie wiedzial jak straznicy beda nastawieni do Niego samego, dlatego podniosl z podlogi swoj dwureczny topor poczym zaczal go ostrzyc.
-Cha Cha, wkoncu poczujesz krew, jesli straznicy nie wpuszcza nas do miasta- Powiedzial Gerion patrzac i dalej ostrzac swoj topor.
Byli coraz blizej bram, Gerion spojzal na swych czlonkow druzyny,
-''Wszyscy spia, nawet ryk samego smoka by ich nieobudzil''- Pomyslal krasnolud, smiejac sie leciutko.
-Wstawajcie spiochy, koniec spania !!!- Krzyknal glosnio Gerion, dodajac po chwili:
-Miasto... bramy przed nami!!
Nieminelo 5 minut jak wszyscy byli obudzeni, i wpatrywali sie w jeden punkt z wielkim zdziwieniem... nie bylo zywej duszy przed brama jak i w wiezach stojacych nieopodal bramy.
[Ps: Jesli sie spodobalo
to powiedzcie jaki ekwipunek mam ]