Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Ameriov
Teraz bycie Rookstayerem nie ma większego sensu dla kogoś, kto nie boci.
Gdybym zaczął grę w Tibie dziś, czy rok temu, grałbym wyłącznie na mainie.
Wczesniej Rookgaard miał niepowtarzalny klimat na skalę wszystkich gier MMORPG, ale to było naprawdę bardzo dawno temu.
Co do innych, chcieli się wybić/nie szło im na mainie/przyjemnie się tu boci/łatwiej wbić się do statystyk.
Dzisiejsza młodzież, której niestety zmuszony jestem być częścią uwielbia zbierać punkty/pokemony/suby/komentarze/dyszki za dyszke i ogólnie wszystko, co się tylko da. Bo ranking jest ważny! Bo trzeba być przed tym pier***** %&^%$#^&%%(...)^&*&%$&*&% który nas w czymś wyprzedza!
Taka bieda umysłowa XXI wieku. Zamiast znaleźć własną drogę rozwoju, ganiają ślepo za innymi.
|
To fakt. Nie wiem po co młodzież zbiera jakieś listy z imieniami swoich strapowanych ofiar czy całymi dniami trenuje wędką fishing na Rookgaardzie i martwi się, że straci 10 lokatę. Dokąd ten świat zmierza?
Ja zostałem Rookstayerem, kiedy miałem jeszcze całkiem inne spojrzenie na tą grę. Swoich motywów nie pamiętam, prawdopodobnie chciałem liznąć tego RPG o jakim mówi Ameriov. Potem wydoroślałem, pojęcia o Rookgaardzie nabrałem, Stare cele olałem i nowe obrałem.Kilkadziesiąt lvli powbijałem i skille ponabijałem, potem styl gry pozmieniałem i kilkanaście lvli wybeatboxowałem, ale to nie było tyle, ile planowałem. Potem hacka złapałem, trochę się zawahałem, ale nowe postacie pozakładałem. Po jakimś czasie znów pewności nabrałem. Stało się, stało się, stało się. Tak oto setnym lvlem zostałem. Po co mi to? A niektórzy pieski hodują czy inne pelargonie to czemu ja nie mogę charów? --.-"