Jak wszyscy opowiadają "śmieszne" historyjki, to ja też mam swoją:
Gimnazjum. Lekcja angielskiego. Nauczycielka grzebie coś na zapleczu. A kumpel z ławki udaje odgłosy zwierząt (żałosne, co nie?). Przyszła kolej na krowę. "Muuuuuuuu" - wyje na całą klasę. Cisza. Anglistka wychyla głowę zza drzwi i pyta: "A kto mnie wołał?".