Jesteś tu: Tibia.pl / Forum

Wróć   Forum Tibia.pl > Dla początkujących > Tajemnice Rookgaardu

Notki

Tajemnice Rookgaardu Wyspa początkujacych. Każdy tutaj zaczyna...

Odpowiedz
 
Opcje tematu
stary 24-07-2006, 22:34   #201
Zupka_Chinska
Użytkownik Forum
 
Zupka_Chinska's Avatar
 
Data dołączenia: 26 04 2006

Posty: 193
Stan: Na Emeryturze
Domyślny

Sorki za błąd. Post do usunięcia.
__________________
9% ludzkości ma gen głupoty, dobrze, że należę do pozostałych 71%.

Bądź uroczy dla swoich wrogów - nic ich bardziej nie złości. - Carl Orff
Dzień, w którym się nie śmiałeś, jest dniem straconym. - Phil Bosmans

Ostatnio edytowany przez Zupka_Chinska - 09-06-2007 o 13:04.
Zupka_Chinska jest offline   Odpowiedz z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stary 24-07-2006, 22:35   #202
Feral
Użytkownik Forum
 
Feral's Avatar
 
Data dołączenia: 07 05 2005
Lokacja: Knurów
Wiek: 36

Posty: 59
Feral ma numer GG 7602549 Adres Jabbera do Feral
Domyślny

Użytkownik, który założył temat miał wypaśny pomysł, niestety wspaniale go zepsuliście. "Sraka", "gwałcili", etc. - wyrazy rajcujące typowego tępego dzieciaka z gimka/podstawówki... Ehhhh

Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry podprowadziły mu różowe kapcie należące do Seymoura.

@down
Dżizas, to co tu teraz jest właściwym zakończeniem?

Ostatnio edytowany przez Feral - 24-07-2006 o 22:38.
Feral jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 24-07-2006, 22:36   #203
Zupka_Chinska
Użytkownik Forum
 
Zupka_Chinska's Avatar
 
Data dołączenia: 26 04 2006

Posty: 193
Stan: Na Emeryturze
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. Minotaur spostrzegawszy, że...


@Feral:
Ciężko tu jest nadążyć jak naraz pisze x osób, chciałem coś dodać to dwóch mnie wyprzedziło (...)
Obecne zakończenie jest poprawne. Dokończyłem po piewszym poście z 2/3 które "stanęły" na zakończeniu " a tam cztery bobry", pierwszy dopisał do tego Michal9000, po którym ja ustanowiłem dlaszy ciąg.
__________________
9% ludzkości ma gen głupoty, dobrze, że należę do pozostałych 71%.

Bądź uroczy dla swoich wrogów - nic ich bardziej nie złości. - Carl Orff
Dzień, w którym się nie śmiałeś, jest dniem straconym. - Phil Bosmans

Ostatnio edytowany przez Zupka_Chinska - 24-07-2006 o 22:47.
Zupka_Chinska jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 24-07-2006, 22:38   #204
Hakuoh
Użytkownik Forum
 
Hakuoh's Avatar
 
Data dołączenia: 30 04 2005
Lokacja: Bełchatów/Reading
Wiek: 33
Wpisy bloga: 1

Posty: 1,622
Stan: Niegrający
Imię: Eldryzif
Profesja: Rookstayer
Świat: Calmera
Poziom: 74
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen...
__________________
I'm in league with satan. Obey his commands. With the goat of Mendes. Sitting at his left hand. I'm in league with satan. I love the dead. No one prayed for Sodom. As the people fled.
Hakuoh jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 24-07-2006, 22:45   #205
Tom The Tanner
Użytkownik Forum
 
Tom The Tanner's Avatar
 
Data dołączenia: 15 06 2006
Lokacja: Karton se zrobiłem IQ: 4

Posty: 637
Tom The Tanner ma numer GG 5904267
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''.
__________________
Hasta lá vista, w toku apokalipsa
strzał w stylu Giggsa, szybki aż w fotel wciska
Ostry zakazany jak ekshibicjonista, który
macha swoim fiutem do taktów partytury
Tom The Tanner jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 24-07-2006, 22:53   #206
Hakuoh
Użytkownik Forum
 
Hakuoh's Avatar
 
Data dołączenia: 30 04 2005
Lokacja: Bełchatów/Reading
Wiek: 33
Wpisy bloga: 1

Posty: 1,622
Stan: Niegrający
Imię: Eldryzif
Profesja: Rookstayer
Świat: Calmera
Poziom: 74
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł!
__________________
I'm in league with satan. Obey his commands. With the goat of Mendes. Sitting at his left hand. I'm in league with satan. I love the dead. No one prayed for Sodom. As the people fled.
Hakuoh jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 24-07-2006, 22:55   #207
Zupka_Chinska
Użytkownik Forum
 
Zupka_Chinska's Avatar
 
Data dołączenia: 26 04 2006

Posty: 193
Stan: Na Emeryturze
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem...

PS.Czyli jest tu zasada w stylu, jeżeli 3 osoby dopiszą jakieś zakończenie to dopisywać do ostatniego czy do osoby, która pierwsza dopisała dane zakończenie ? Tak jak było przed chwilą z Michałem9000, który zaczął, i mną który dałem inne zakończenie a je dokończył Feral.

Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Soldier of Harlen
Twoj post jest spamerski. Nalezy sie warn za niego. Tak to se kazdy moze stworzyc nowego posta i prosic o usuniecie. Spam jak nic.
Cóż nie każdy jest doskonały, ciężko się tu połapać jeśli pisze się pierwszy post w tym temacie i widząc nagle 2 inne posty z innymi zakończeniami, wtedy się dowiaduje, że liczy się szybkość, a nie pomysłowość. Można podziękować Naszemu Stwórcy, że są jeszcze na tym świecie ludzie doskonali tacy jak Soldier of Harlen, którzy innym pokażą błąd.
Oh.. niestety Nasz "pan doskonały" nie jest jednak doskonały, otóż pisze się "sobie", a nie jak piszesz "se" (...)
__________________
9% ludzkości ma gen głupoty, dobrze, że należę do pozostałych 71%.

Bądź uroczy dla swoich wrogów - nic ich bardziej nie złości. - Carl Orff
Dzień, w którym się nie śmiałeś, jest dniem straconym. - Phil Bosmans

Ostatnio edytowany przez Zupka_Chinska - 24-07-2006 o 23:19.
Zupka_Chinska jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 24-07-2006, 22:57   #208
Soldier of Harlen
Guest
 

Posty: n/a
Domyślny

Cytuj:
Oryginalnie napisane przez DRoN
Tak, to nie tytuł.
Jak to nie? Przeciez te trzy slowa sa w tytul tego tematu.
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez DRoN
Trzy słowa, to myśl przewodnia. Opowiadanie miało byc realizowane po trzy słowa.
Realizowane przez trzy slowa, czyli tylko z trzech slow sie sklada.
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez DRoN
Ale 3 słowa pisane kolejno przez userów tworzą historie.
1 user - jablko
2 user - banan
3 user - ogórek
To juz jest historia?
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez DRoN
Niestety tutaj wpełzł zły nałóg pisania całych zdań.
No bo jak ktos pisze inaczej niz calymi zdaniami to nie jest to opowiadanie i sie nie nadaje do tego tematu.
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez DRoN
Można stosowac w temacie ze zdjęciami.
No to jest 1 temat w ktorym mozna a w reszcie nie mozna wiec logiczne ze i tutaj nie mozna.
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez DRoN
Żeby odliczac przerwy trzy postowe, zanim się znowu coś napisze.
Czyli ktos ma dobry pomysl ale nie moze nic napisal bo musi czekac az przed nim jakis user spam zrobi? Bezsens. Odstep musi wynosi 2 posty, a nie 3.
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez DRoN
Poza tym niektórzy się specjalnie nie starają.
Takich to od razu widac. Nie trzeba nawet czytac tego co on napisal bo juz na samym poczatku widac ze to spam.
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Zupka_Chinska
Sorki za błąd. Post do usunięcia.
Twoj post jest spamerski. Nalezy sie warn za niego. Tak to se kazdy moze stworzyc nowego posta i prosic o usuniecie. Spam jak nic.
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Feral
Użytkownik, który założył temat miał wypaśny pomysł, niestety wspaniale go zepsuliście.
A moze to ty wlasnie go zepsules, co?
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Hakuoh
A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen...
Falszywe informacje masz.
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Tom The Tanner
A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen
Falszywe informacje masz.
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Tom The Tanner
a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''.
Ja nawijalem "gdzie mam liczyc do 3" a nie "po co umiec". A to jest zasadnicza roznica.

Ostatnio edytowany przez Soldier of Harlen - 24-07-2006 o 23:04.
  Odpowiedz z Cytatem
stary 24-07-2006, 23:23   #209
Hakuoh
Użytkownik Forum
 
Hakuoh's Avatar
 
Data dołączenia: 30 04 2005
Lokacja: Bełchatów/Reading
Wiek: 33
Wpisy bloga: 1

Posty: 1,622
Stan: Niegrający
Imię: Eldryzif
Profesja: Rookstayer
Świat: Calmera
Poziom: 74
Domyślny

Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Soldier of Harlen
Falszywe informacje masz.
Wyjdź i nie wracaj!

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast minotaur zaczął przeglądać...
__________________
I'm in league with satan. Obey his commands. With the goat of Mendes. Sitting at his left hand. I'm in league with satan. I love the dead. No one prayed for Sodom. As the people fled.

Ostatnio edytowany przez Hakuoh - 24-07-2006 o 23:25.
Hakuoh jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 24-07-2006, 23:32   #210
Soldier of Harlen
Guest
 

Posty: n/a
Domyślny

Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Hakuoh
Wyjdź i nie wracaj!
Gadaj se gadaj.
  Odpowiedz z Cytatem
stary 24-07-2006, 23:40   #211
Feral
Użytkownik Forum
 
Feral's Avatar
 
Data dołączenia: 07 05 2005
Lokacja: Knurów
Wiek: 36

Posty: 59
Feral ma numer GG 7602549 Adres Jabbera do Feral
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast minotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, że
Feral jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 24-07-2006, 23:45   #212
Kshaq
Prezes Supportu
 
Kshaq's Avatar
 
Data dołączenia: 14 09 2005

Posty: 847
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że


PS.
LUDZIE PRZESTANCIE PISAĆ RZECZY TYPU "GWAŁCIŁ" ITD. BO TO FORUM CZYTAJĄ TEŻ DZIECIAKI. ZRESZTĄ PRZEZ TO TEMAT TRACI NA WARTOŚCI... WTEDY W GRE NIE WCHODZI NIC INNEGO POZA REPORTEM...
Kshaq jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 24-07-2006, 23:49   #213
Hakuoh
Użytkownik Forum
 
Hakuoh's Avatar
 
Data dołączenia: 30 04 2005
Lokacja: Bełchatów/Reading
Wiek: 33
Wpisy bloga: 1

Posty: 1,622
Stan: Niegrający
Imię: Eldryzif
Profesja: Rookstayer
Świat: Calmera
Poziom: 74
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji...
__________________
I'm in league with satan. Obey his commands. With the goat of Mendes. Sitting at his left hand. I'm in league with satan. I love the dead. No one prayed for Sodom. As the people fled.
Hakuoh jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 24-07-2006, 23:53   #214
Michal9000
Zbanowany
 
Michal9000's Avatar
 
Data dołączenia: 27 10 2005

Posty: 337
Stan: Aktywny gracz
Imię: Michos
Profesja: Sorcerer
Gildia: Brak ;(
Świat: Honera
Poziom: 17
Skille: 16/20
Poziom mag.: 13
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX
Michal9000 jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 25-07-2006, 01:27   #215
MvD
Użytkownik Forum
 
MvD's Avatar
 
Data dołączenia: 21 07 2006
Lokacja: Toruń

Posty: 95
Stan: Na Emeryturze
Świat: Galana
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał...
__________________
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez MvD
Nie no ja nie wiem skąd wy macie tyle pomysłów. Demon na Rooku ;x Masakra.


Apeluje do userów abyście zaprzestali pisania postów w tym temacie
i do was Moderatorzy, o zamknięcie tego wątku.
Otrzymałeś ostrzeżenie na Forum Tibia.pl.
Powód: Karmienie troli

Hail Tompior /o/

Pozdrawiam wszystkich kumatych supporterów na tym forum!
MvD jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 25-07-2006, 09:35   #216
Tom The Tanner
Użytkownik Forum
 
Tom The Tanner's Avatar
 
Data dołączenia: 15 06 2006
Lokacja: Karton se zrobiłem IQ: 4

Posty: 637
Tom The Tanner ma numer GG 5904267
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty.
__________________
Hasta lá vista, w toku apokalipsa
strzał w stylu Giggsa, szybki aż w fotel wciska
Ostry zakazany jak ekshibicjonista, który
macha swoim fiutem do taktów partytury
Tom The Tanner jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 25-07-2006, 09:46   #217
Seindan
Użytkownik forum
 
Seindan's Avatar
 
Data dołączenia: 24 07 2006
Lokacja: Knw/Bdg

Posty: 6
Stan: Na emeryturze
Seindan ma numer GG 4139914
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan,
Seindan jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 25-07-2006, 10:03   #218
MvD
Użytkownik Forum
 
MvD's Avatar
 
Data dołączenia: 21 07 2006
Lokacja: Toruń

Posty: 95
Stan: Na Emeryturze
Świat: Galana
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy...
__________________
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez MvD
Nie no ja nie wiem skąd wy macie tyle pomysłów. Demon na Rooku ;x Masakra.


Apeluje do userów abyście zaprzestali pisania postów w tym temacie
i do was Moderatorzy, o zamknięcie tego wątku.
Otrzymałeś ostrzeżenie na Forum Tibia.pl.
Powód: Karmienie troli

Hail Tompior /o/

Pozdrawiam wszystkich kumatych supporterów na tym forum!
MvD jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 25-07-2006, 10:06   #219
Tom The Tanner
Użytkownik Forum
 
Tom The Tanner's Avatar
 
Data dołączenia: 15 06 2006
Lokacja: Karton se zrobiłem IQ: 4

Posty: 637
Tom The Tanner ma numer GG 5904267
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł.
__________________
Hasta lá vista, w toku apokalipsa
strzał w stylu Giggsa, szybki aż w fotel wciska
Ostry zakazany jak ekshibicjonista, który
macha swoim fiutem do taktów partytury
Tom The Tanner jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 25-07-2006, 10:07   #220
Hakuoh
Użytkownik Forum
 
Hakuoh's Avatar
 
Data dołączenia: 30 04 2005
Lokacja: Bełchatów/Reading
Wiek: 33
Wpisy bloga: 1

Posty: 1,622
Stan: Niegrający
Imię: Eldryzif
Profesja: Rookstayer
Świat: Calmera
Poziom: 74
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym zadziwiły i zaczeły wokół niej latać.
__________________
I'm in league with satan. Obey his commands. With the goat of Mendes. Sitting at his left hand. I'm in league with satan. I love the dead. No one prayed for Sodom. As the people fled.

Ostatnio edytowany przez Hakuoh - 25-07-2006 o 10:09.
Hakuoh jest offline   Odpowiedz z Cytatem
Odpowiedz


Użytkowników czytających ten temat: 1 (zarejestrowanych: 0, gości: 1)
 

Zasady postowania
Nie możesz dodawać tematów
Nie możesz odpowiadać
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Kod jest Włączone
UśmieszkiWłączone
[IMG]Włączone
Kody HTML są Wyłączone
Przejdź do forum


Wszystkie czasy podano w strefie GMT +2. Teraz jest 05:13.


Powered by vBulletin 3