Jesteś tu: Tibia.pl / Forum

Wróć   Forum Tibia.pl > Dla początkujących > Tajemnice Rookgaardu

Notki

Tajemnice Rookgaardu Wyspa początkujacych. Każdy tutaj zaczyna...
Odpowiedz
 
Opcje tematu
stary 30-09-2006, 17:47   #261
Horgar
Użytkownik Forum
 
Horgar's Avatar
 
Data dołączenia: 28 07 2005
Lokacja: Raszyn
Wiek: 33

Posty: 115
Stan: Na Emeryturze
Profesja: Rookstayer
Świat: Malvera
Poziom: 32
Skille: 21/27
Horgar ma numer GG 4955839
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maszynka do lodów. Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który zawołał swoją siostrę Renate Begger i na tym zakończymy temat o polityce i wrócimy do GMów. Byli Oni bezlitośni, rozdawali wiele banow lecz do tej wspaniałej krainy przybył nowy mieszkaniec Walikoń Pedziowski. Jednym ruchem ręki zalał Rook białą mazią, która okazała się Śmietanką szefa kuchni. Wszyscy zaczęli jeść z nią...chleb z masłem, jednakże okazało się że smakuje lepiej z pączkami...
__________________
Koniec z Tibią!
Horgar jest offline   Odpowiedz z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stary 13-10-2006, 11:17   #262
Knill Sorcerer
Użytkownik Forum
 
Knill Sorcerer's Avatar
 
Data dołączenia: 02 07 2006
Lokacja: Olsztyn

Posty: 87
Stan: Niegrający
Profesja: Paladin
Świat: Pacera
Poziom: ;*
Skille: 67/51
Poziom mag.: ;<
Knill Sorcerer ma numer GG 3701437 Send a message via Skype™ to Knill Sorcerer
Domyślny C.d.

--------------------------------------------------------------------------------

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maszynka do lodów. Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który zawołał swoją siostrę Renate Begger i na tym zakończymy temat o polityce i wrócimy do GMów. Byli Oni bezlitośni, rozdawali wiele banow lecz do tej wspaniałej krainy przybył nowy mieszkaniec Walikoń Pedziowski. Jednym ruchem ręki zalał Rook białą mazią, która okazała się Śmietanką szefa kuchni. Wszyscy zaczęli jeść z nią...chleb z masłem, jednakże okazało się że smakuje lepiej z pączkami.GMy chciały dać mu bana,lecz...
__________________
Gracze z Mainlandu pomagają dzieciom!

Amazonia :<



Cytuj:
Oryginalnie napisane przez krakus88
Jak uzyc Red Corver Key ??
Knill Sorcerer jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 13-10-2006, 14:38   #263
Tom The Tanner
Użytkownik Forum
 
Tom The Tanner's Avatar
 
Data dołączenia: 15 06 2006
Lokacja: Karton se zrobiłem IQ: 4

Posty: 637
Tom The Tanner ma numer GG 5904267
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maszynka do lodów. Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który zawołał swoją siostrę Renate Begger i na tym zakończymy temat o polityce i wrócimy do GMów. Byli Oni bezlitośni, rozdawali wiele banow lecz do tej wspaniałej krainy przybył nowy mieszkaniec Walikoń Pedziowski. Jednym ruchem ręki zalał Rook białą mazią, która okazała się Śmietanką szefa kuchni. Wszyscy zaczęli jeść z nią...chleb z masłem, jednakże okazało się że smakuje lepiej z pączkami.GMy chciały dać mu bana,lecz... zapchały się pączkiem bez lukru.
__________________
Hasta lá vista, w toku apokalipsa
strzał w stylu Giggsa, szybki aż w fotel wciska
Ostry zakazany jak ekshibicjonista, który
macha swoim fiutem do taktów partytury
Tom The Tanner jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 13-10-2006, 14:51   #264
MvD
Użytkownik Forum
 
MvD's Avatar
 
Data dołączenia: 21 07 2006
Lokacja: Toruń

Posty: 95
Stan: Na Emeryturze
Świat: Galana
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maszynka do lodów. Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który zawołał swoją siostrę Renate Begger i na tym zakończymy temat o polityce i wrócimy do GMów. Byli Oni bezlitośni, rozdawali wiele banow lecz do tej wspaniałej krainy przybył nowy mieszkaniec Walikoń Pedziowski. Jednym ruchem ręki zalał Rook białą mazią, która okazała się Śmietanką szefa kuchni. Wszyscy zaczęli jeść z nią...chleb z masłem, jednakże okazało się że smakuje lepiej z pączkami.GMy chciały dać mu bana,lecz... zapchały się pączkiem bez lukru.Okazało się że to nie był pączek tylko...
__________________
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez MvD
Nie no ja nie wiem skąd wy macie tyle pomysłów. Demon na Rooku ;x Masakra.


Apeluje do userów abyście zaprzestali pisania postów w tym temacie
i do was Moderatorzy, o zamknięcie tego wątku.
Otrzymałeś ostrzeżenie na Forum Tibia.pl.
Powód: Karmienie troli

Hail Tompior /o/

Pozdrawiam wszystkich kumatych supporterów na tym forum!
MvD jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 13-10-2006, 17:54   #265
Michaello
Użytkownik Forum
 
Michaello's Avatar
 
Data dołączenia: 05 08 2006

Posty: 281
Stan: Na Emeryturze
Profesja: Elder Druid
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maszynka do lodów. Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który zawołał swoją siostrę Renate Begger i na tym zakończymy temat o polityce i wrócimy do GMów. Byli Oni bezlitośni, rozdawali wiele banow lecz do tej wspaniałej krainy przybył nowy mieszkaniec Walikoń Pedziowski. Jednym ruchem ręki zalał Rook białą mazią, która okazała się Śmietanką szefa kuchni. Wszyscy zaczęli jeść z nią...chleb z masłem, jednakże okazało się że smakuje lepiej z pączkami.GMy chciały dać mu bana,lecz... zapchały się pączkiem bez lukru.Okazało się że to nie był pączek tylko bomba z dzemem. Dallheim chcial pomoc GMowi, lecz...
Michaello jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 13-10-2006, 18:35   #266
Aranox
Użytkownik Forum
 
Aranox's Avatar
 
Data dołączenia: 10 10 2006
Lokacja: Zza rzecza

Posty: 50
Stan: Na Emeryturze
Profesja: Sorcerer
Świat: Harmonia/Candia
Poziom: 41+
Skille: xx/xx
Poziom mag.: :>
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maszynka do lodów. Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który zawołał swoją siostrę Renate Begger i na tym zakończymy temat o polityce i wrócimy do GMów. Byli Oni bezlitośni, rozdawali wiele banow lecz do tej wspaniałej krainy przybył nowy mieszkaniec Walikoń Pedziowski. Jednym ruchem ręki zalał Rook białą mazią, która okazała się Śmietanką szefa kuchni. Wszyscy zaczęli jeść z nią...chleb z masłem, jednakże okazało się że smakuje lepiej z pączkami.GMy chciały dać mu bana,lecz... zapchały się pączkiem bez lukru.Okazało się że to nie był pączek tylko bomba z dzemem. Dallheim chcial pomoc GMowi, lecz...jego duma nie pozwalala mu na to.
Aranox jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 17-10-2006, 00:03   #267
Kaniek
Użytkownik Forum
 
Kaniek's Avatar
 
Data dołączenia: 05 10 2006

Posty: 171
Stan: Aktywny Gracz
Profesja: Rookstayer
Świat: Azura
Poziom: 23
Skille: 2/4
Kaniek ma numer GG 1347829
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maszynka do lodów. Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który zawołał swoją siostrę Renate Begger i na tym zakończymy temat o polityce i wrócimy do GMów. Byli Oni bezlitośni, rozdawali wiele banow lecz do tej wspaniałej krainy przybył nowy mieszkaniec Walikoń Pedziowski. Jednym ruchem ręki zalał Rook białą mazią, która okazała się Śmietanką szefa kuchni. Wszyscy zaczęli jeść z nią...chleb z masłem, jednakże okazało się że smakuje lepiej z pączkami.GMy chciały dać mu bana,lecz... zapchały się pączkiem bez lukru.Okazało się że to nie był pączek tylko bomba z dzemem. Dallheim chcial pomoc GMowi, lecz...jego duma nie pozwalala mu na to.potem GM z grupką ludzi wyruszyli zabić mitycznego smoka
Kaniek jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 17-10-2006, 10:06   #268
Pan Klocek
Rook-User roku 2007
 
Pan Klocek's Avatar
 
Data dołączenia: 22 06 2004
Lokacja: Zielona Góra
Wiek: 40

Posty: 716
Stan: Niegrający
Imię: Pan Klocek
Profesja: Rookstayer
Świat: Titania
Poziom: 51
Skille: 27 fist
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maszynka do lodów. Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który zawołał swoją siostrę Renate Begger i na tym zakończymy temat o polityce i wrócimy do GMów. Byli Oni bezlitośni, rozdawali wiele banow lecz do tej wspaniałej krainy przybył nowy mieszkaniec Walikoń Pedziowski. Jednym ruchem ręki zalał Rook białą mazią, która okazała się Śmietanką szefa kuchni. Wszyscy zaczęli jeść z nią...chleb z masłem, jednakże okazało się że smakuje lepiej z pączkami.GMy chciały dać mu bana,lecz... zapchały się pączkiem bez lukru.Okazało się że to nie był pączek tylko bomba z dzemem. Dallheim chcial pomoc GMowi, lecz...jego duma nie pozwalala mu na to.potem GM z grupką ludzi wyruszyli zabić mitycznego smoka, ktory jak sie okazało, już dawno zdechł na skolioze mózgu
__________________
Chwile z życia Pana Klocka

Klocek-Clan

"W tym szaleństwie jest metoda. Wal ich wszystkim, co masz. Wal ich mocno i szybko. Wal ich, póki nie przestaną się ruszać. Oto metoda"
-Krusk zabójca Tanar'ri


Pan Klocek jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 17-10-2006, 17:59   #269
Horgar
Użytkownik Forum
 
Horgar's Avatar
 
Data dołączenia: 28 07 2005
Lokacja: Raszyn
Wiek: 33

Posty: 115
Stan: Na Emeryturze
Profesja: Rookstayer
Świat: Malvera
Poziom: 32
Skille: 21/27
Horgar ma numer GG 4955839
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maszynka do lodów. Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który zawołał swoją siostrę Renate Begger i na tym zakończymy temat o polityce i wrócimy do GMów. Byli Oni bezlitośni, rozdawali wiele banow lecz do tej wspaniałej krainy przybył nowy mieszkaniec Walikoń Pedziowski. Jednym ruchem ręki zalał Rook białą mazią, która okazała się Śmietanką szefa kuchni. Wszyscy zaczęli jeść z nią...chleb z masłem, jednakże okazało się że smakuje lepiej z pączkami. GMy chciały dać mu bana,lecz... zapchały się pączkiem bez lukru.Okazało się że to nie był pączek tylko bomba z dzemem. Dallheim chcial pomoc GMowi, lecz jego duma nie pozwalala mu na to.potem GM z grupką ludzi wyruszyli zabić mitycznego smoka, ktory jak sie okazało, już dawno zdechł na skolioze mózgu w czasie walki z karmazynowym ratem. Gm ostro sie wsciekł, aż tu nagle przybiegł...
__________________
Koniec z Tibią!
Horgar jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 18-10-2006, 17:48   #270
Kaniek
Użytkownik Forum
 
Kaniek's Avatar
 
Data dołączenia: 05 10 2006

Posty: 171
Stan: Aktywny Gracz
Profesja: Rookstayer
Świat: Azura
Poziom: 23
Skille: 2/4
Kaniek ma numer GG 1347829
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maszynka do lodów. Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który zawołał swoją siostrę Renate Begger i na tym zakończymy temat o polityce i wrócimy do GMów. Byli Oni bezlitośni, rozdawali wiele banow lecz do tej wspaniałej krainy przybył nowy mieszkaniec Walikoń Pedziowski. Jednym ruchem ręki zalał Rook białą mazią, która okazała się Śmietanką szefa kuchni. Wszyscy zaczęli jeść z nią...chleb z masłem, jednakże okazało się że smakuje lepiej z pączkami. GMy chciały dać mu bana,lecz... zapchały się pączkiem bez lukru.Okazało się że to nie był pączek tylko bomba z dzemem. Dallheim chcial pomoc GMowi, lecz jego duma nie pozwalala mu na to.potem GM z grupką ludzi wyruszyli zabić mitycznego smoka, ktory jak sie okazało, już dawno zdechł na skolioze mózgu w czasie walki z karmazynowym ratem. Gm ostro sie wsciekł, aż tu nagle przybiegł pedał o nicku cieniewsky i wyruchal w dupe sunrise ;D
Kaniek jest offline   Odpowiedz z Cytatem
stary 18-10-2006, 18:00   #271
Tom The Tanner
Użytkownik Forum
 
Tom The Tanner's Avatar
 
Data dołączenia: 15 06 2006
Lokacja: Karton se zrobiłem IQ: 4

Posty: 637
Tom The Tanner ma numer GG 5904267
Domyślny

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym ...(zapadlisko)... tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maszynka do lodów. Lecz Lepper powiedział "Ricore to unikalne połączenie kawy i cykorii" a GM Kiełbach na to - Wiesz co? To ty pomóż może God'owi Kartofel odzyskać 4 MLD bo wstyd burakom przynosisz. Nagle, nie wiadomo z kąd, pojawił się wielki, chudy i na różowo ubrany* GiertychMEN, który zawołał swoją siostrę Renate Begger i na tym zakończymy temat o polityce i wrócimy do GMów. Byli Oni bezlitośni, rozdawali wiele banow lecz do tej wspaniałej krainy przybył nowy mieszkaniec Walikoń Pedziowski. Jednym ruchem ręki zalał Rook białą mazią, która okazała się Śmietanką szefa kuchni. Wszyscy zaczęli jeść z nią...chleb z masłem, jednakże okazało się że smakuje lepiej z pączkami. GMy chciały dać mu bana,lecz... zapchały się pączkiem bez lukru.Okazało się że to nie był pączek tylko bomba z dzemem. Dallheim chcial pomoc GMowi, lecz jego duma nie pozwalala mu na to.potem GM z grupką ludzi wyruszyli zabić mitycznego smoka, ktory jak sie okazało, już dawno zdechł na skolioze mózgu w czasie walki z karmazynowym ratem. Gm ostro sie wsciekł, aż tu nagle przybiegł pedał o nicku cieniewsky i wyruchal w dupe sunrise a następnie śmiał sie ze swojego nadzwyczajnego poczucia humoru...

pS: c\f -.o
__________________
Hasta lá vista, w toku apokalipsa
strzał w stylu Giggsa, szybki aż w fotel wciska
Ostry zakazany jak ekshibicjonista, który
macha swoim fiutem do taktów partytury
Tom The Tanner jest offline   Odpowiedz z Cytatem
Odpowiedz


Użytkowników czytających ten temat: 1 (zarejestrowanych: 0, gości: 1)
 
Opcje tematu

Zasady postowania
Nie możesz dodawać tematów
Nie możesz odpowiadać
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Kod jest Włączone
UśmieszkiWłączone
[IMG]Włączone
Kody HTML są Wyłączone
Przejdź do forum


Wszystkie czasy podano w strefie GMT +2. Teraz jest 19:09.


Powered by vBulletin 3