|
Notki |
Fake'i Zdjęcia troche inne od normalnych... przerobione mniej lub bardziej. Tutaj je znajdziesz. |
|
Opcje tematu |
12-06-2011, 09:57 | #1 |
Użytkownik forum
Data dołączenia: 27 02 2008
Lokacja: Thais
Posty: 10
Stan: Aktywny Gracz
Imię: Hedrin
Profesja: Druid
Świat: Nerana
Poziom: 15
Skille: 17
Poziom mag.: 10
|
Pamiętnik Żebraka
Od autora:
Witam was wszystkich, po bardzo długiej mojej nieobecności. Delektujcie się tym opowiadaniem umieszczonym w prawdziwym Tibijskim świecie przedstawionym z trochę fikcyjnej strony. Zdjęcia są robione w realnej Tibii, więc nie ma w nich grosza fake'u, więc jeśli tu nie pasuje ta historia, proszę o przeniesienie w dobry dział i o info na PW. Koniec wstępu, delektujcie się! PS. Proszę o oceny! __________________________________________________ ______________ WPIS 1: Obudził mnie dzwon w kościele, który bił wcześnie rano, równo w godzinę rozpoczęcia mszy na siódmą. W końcu dziś już niedziela. Było zimno, a ja już nie miałem zbyt wiele jedzenia, zaś smażenie szczurów już dawno zaczęło mi wychodzić bokami. Podniosłem się, zaprószyłem swoje ognisko pod mostem, zabrałem manatki i ruszyłem przed siebie do portu. Tam zawsze znajdzie się coś do jedzenia dla żebraków takich jak ja. Wspominając co nieco o mnie, tak. Dobrze przeczytaliście, tam żyłem jak żebrak, w stolicy swego kraju nazwanej Veneth. Ale to już mało istotne, gdyż tam nigdy już chyba nie powrócę. Kontynuując, poszedłem do portu, w którym jak co rano był jeden wielki gwar, gdyż statki przypływające w nocy dopiero ranem ma miejsce rozładunek i załadunek towarów. Poszedłem do najbardziej przyjaznej mi smażalni u Tootha Szczękogłego, który to zawsze zostawiał mi kości z ryb, główki i czasem trochę mięsistej części. Jednakże gdy wszedłem do jego smażalni, okazało się, że jest dziwnie cicho. Począłem go wołać, ale nikt nie raczył odpowiedzieć, przez co postanowiłem go poszukać. Ani za ladą, ani w łazience, w sypialni też. Została mi więc tylko piwnica. Gdy do tejże drzwi otwarłem, poczułem wielki smród. Pomyślałem, że to pewnie z ryb, więc odpaliłem świeczkę, gdy tu nagle ukazał mi się Tooth ukrzyżowany na ścianie. Dreszcze pojawiły się na całym moim ciele, kto mu to do diaska uczynił? Nagle usłyszałem huk i krzyk strażników „Jest tu kto?”. Przerażony podbiegłem do okienka z piwnicy by jak najszybciej uciec. Prawie już byłem na drugiej stronie, gdy nagle jeden ze strażników miejskich chwycił mnie za buta krzycząc „Jesteś aresztowany! Nie ruszaj się!”. Ja kompletnie wystraszony rozprostowałem nogę porzucając swojego buta i począłem biec przed siebie. Z tyłu usłyszałem tylko krzyk „Łapać go!”. W biegu myślałem, znajdą mnie, osądzą, nie chcę do więzienia, kocham swą wolność, gdy nagle moim oczom ukazał się bardzo egzotyczny statek prawie całkowicie pusty. Obejrzałem się, strażników nie było, więc wbiegłem i ukryłem się w magazynach tego statku. Nie wiem ile czekałem na jego odpływ, ale chyba nikt nie spodziewał się, że właśnie tam się znalazłem. Na szczęście było tu pełno jedzenia i wody, więc podróż przebiegała szczęśliwie aż do sztormu, z którego pamiętam tyle, że obudziłem się i dostałem belką w łeb. Obudziłem się, na plaży. Bardzo bolała mnie głowa. Było mi też bardzo niewygodnie w gacie, z których wygrzebałem rozgwiazdę. Roześmiałem się i wyrzuciłem za siebie. Zacząłem się rozglądać wokół siebie, ale nic prócz morza i lasów nie widziałem ciekawego. „Trafiłem na bezludną wyspę czy jak?” pomyślałem, gdy nagle moim oczom na skraju wybrzeża ukazał się malutki domek. Czym prędzej pognałem w jego stronę, być może mieszka tam ktoś kto wytłumaczy mi gdzie jestem. Długo nie trzeba było iść by natrafić na ścieżkę przebiegającą pod skalnym łukiem, ale wyraźnie prowadzącą do tamtego domu. Zauważyłem też po drodze, że grunt miejscami jest bardzo niestabilny, ale wolałem nie sprawdzać przyczyny jego niestabilności. Jeszcze może wpadnę do dziury bez wyjścia i kto mi tutaj pomoże? Chwilę później znalazłem się pod tym pięknym domem. Była to pewnie jakaś mała farma, wokół której beztrosko hasały sobie króliczki i sarenki. Sam dom mnie bardzo zaciekawił, gdyż było słychać szum wodospadu z jego strony, zaś na jego dachu rosło wielkie drzewo. „Kto tak dziwnie może mieszkać?” pomyślałem. Jednakże moje domysły szybko znalazły ujście gdy odezwał się w moim żołądku głód. Podszedłem więc do drzwi i zapukałem. Bez efektu. Powtórzyłem czynność drugi raz, trzeci. Zawołałem „Halo, jest tam kto?”, jednakże bez efektu. Chwyciłem za klamkę od drzwi, które okazały się otwartymi. Wszedłem delikatnie powtarzając „Jest tam kto?”, ale w odpowiedzi usłyszałem tylko ciszę. Rozejrzałem się i zobaczyłem chleb. Pamiętam jak szybko go pochłaniałem. Były tylko dwa bochenki, więc jeden zostawiłem sobie na jutro. Postanowiłem sprawdzić, czy ktoś czasem nie znajduje się poza domem. Jednakże tam, także pusto, zaś samo pole wyglądało tak, jakby ktoś przed chwilą porzucił swoją pracę i uciekł. Jednakże byłem zbyt zmęczony, by snuć teorie co i jak. Postanowiłem powrócić do domostwa by tam przespać się po tym horrorze co przeszedłem. W domu zaraz obok łóżeczka znalazłem książkę z piórem, w której właśnie to piszę wam tą historię z mojego życia. Zawsze chciałem coś pozostawić po sobie. Samo łóżeczko zaś powiadam wam, że jest bardzo wygodne, w sumie chyba wszystko jest wygodniejsze od paru łachów położonych na zboczu kamienistym pod mostem? Nieważne, pewnie i tak nie zrozumiecie. Jestem już bardzo zmęczony, więc dzisiejszą notatkę kończę i żegnam was, miłych snów. Ostatnio edytowany przez yardi - 12-06-2011 o 12:27. |
|
12-06-2011, 11:44 | #2 |
Użytkownik Forum
|
Super opowiadanie, chociaż to mogłeś dać do "Twórczość" . Sam się zastanawiam, gdzie takie miejsca są w rl Tibii? Bo mam nadzieję, że to nie fejk. 10/10
__________________
|
12-06-2011, 11:50 | #4 |
Użytkownik Forum
|
Dzięki wielkie. Co do opowiadania już mówiłem - super 10/10. Są małe błędy (poczołem, zaczołem), ale da się czytać . W przyszłości popracuj nad nimi, i będzie spoko.
__________________
Ostatnio edytowany przez voice - 12-06-2011 o 11:54. |