22-07-2006, 12:07 | #101 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 02 08 2005
Lokacja: Przasnysz
Wiek: 33
Posty: 970
|
Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie noobami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoF. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z Minotaurem Magiem, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SoF. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do...
|
|
22-07-2006, 12:21 | #102 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 22 01 2006
Lokacja: KrainaNibyNiby
Posty: 252
Imię: Eternia eht tseb
Profesja: Rookstayer
Świat: Eternia
Skille: 26 fist
|
;0
Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie noobami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoF. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z Minotaurem Magiem, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SoF. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam...
|
22-07-2006, 12:52 | #103 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 22 05 2005
Lokacja: wygodna
Wiek: 34
Posty: 207
Stan: Na Emeryturze
Imię: Paladyn on rook
Profesja: Rookstayer
Gildia: Ironbeards Clan
Świat: Aldora
Poziom: 50
|
Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie noobami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoF. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z Minotaurem Magiem, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SoF. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jak...
|
22-07-2006, 12:56 | #104 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 22 01 2006
Lokacja: KrainaNibyNiby
Posty: 252
Imię: Eternia eht tseb
Profesja: Rookstayer
Świat: Eternia
Skille: 26 fist
|
;)
Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie noobami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoF. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z Minotaurem Magiem, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SoF. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jak...
jak szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: ... Tak notabene to mój 50 post na tym forum Ostatnio edytowany przez Ciufcia - 22-07-2006 o 12:58. |
22-07-2006, 13:14 | #105 | ||
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 20 08 2005
Lokacja: Śrem
Posty: 2,539
|
jak szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: ...
Kvrwa trzy slowa Cytuj:
__________________
Cytuj:
|
||
22-07-2006, 14:10 | #106 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 29 11 2005
Lokacja: Dark Dimension - Plains of Shadows
Wiek: 33
Posty: 942
Stan: Na Emeryturze
Profesja: Rookstayer
Gildia: Patrz nick.
Świat: Antica
Poziom: N/A
Skille: Zmienne
Poziom mag.: ..
|
Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie noobami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoF. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z Minotaurem Magiem, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SoF. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jaknjak szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.
@Dark Sven Odcenzuruj moją ksywkę w podpisie, bo nikt nie zajarzy co to za słowa (z początku ja też nie wiedziałem co to. )
__________________
Wkurzyłem, pochwaliłem, obraziłem kumpla? Podoba/nie podoba Ci się coś we mnie/moim avatarze/stylu pisania itp? Wyraź to TU, wstawiając mi notę. ----(\_/) <=(x.x)=|-o - Stop zającom w podpisach! --- (> <) |
22-07-2006, 14:56 | #107 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 20 06 2006
Posty: 257
Stan: Niegrający
|
Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie noobami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoF. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z Minotaurem Magiem, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SoF. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jaknjak szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i
|
22-07-2006, 15:36 | #108 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 15 06 2006
Lokacja: Karton se zrobiłem IQ: 4
Posty: 637
|
Hahaahhaa
--------------------------------------------------------------------------------
Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie noobami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoF. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z Minotaurem Magiem, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SoF. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jaknjak szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle.
__________________
Hasta lá vista, w toku apokalipsa strzał w stylu Giggsa, szybki aż w fotel wciska Ostry zakazany jak ekshibicjonista, który macha swoim fiutem do taktów partytury |
22-07-2006, 15:52 | #109 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 02 08 2005
Lokacja: Przasnysz
Wiek: 33
Posty: 970
|
Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie noobami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoF. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z Minotaurem Magiem, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SoF. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jaknjak szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów...
|
22-07-2006, 16:12 | #110 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 29 11 2005
Lokacja: Dark Dimension - Plains of Shadows
Wiek: 33
Posty: 942
Stan: Na Emeryturze
Profesja: Rookstayer
Gildia: Patrz nick.
Świat: Antica
Poziom: N/A
Skille: Zmienne
Poziom mag.: ..
|
Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie noobami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoF. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z Minotaurem Magiem, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SoF. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jaknjak szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook.
__________________
Wkurzyłem, pochwaliłem, obraziłem kumpla? Podoba/nie podoba Ci się coś we mnie/moim avatarze/stylu pisania itp? Wyraź to TU, wstawiając mi notę. ----(\_/) <=(x.x)=|-o - Stop zającom w podpisach! --- (> <) |
23-07-2006, 01:17 | #111 |
Zbanowany
|
Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie noobami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoF. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z Minotaurem Magiem, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SoF. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się...
|
23-07-2006, 15:37 | #112 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 29 09 2005
Lokacja: Legnica
Wiek: 31
Posty: 1,264
|
Że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi
w tym momencie... |
23-07-2006, 19:26 | #113 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 21 05 2006
Posty: 19
Stan: Początkujący
|
c.d
Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie noobami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoF. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z Minotaurem Magiem, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SoF. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się...Że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi
w tym momencie...Dzielni tibijczycy,postanowili... |
23-07-2006, 19:29 | #114 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 10 04 2006
Lokacja: Daleko stąd
Posty: 23
Stan: Aktywny gracz
Profesja: Sorcerer
Świat: Elysia
Poziom: 24
Skille: 15/21
Poziom mag.: 22
|
Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie noobami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoF. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z Minotaurem Magiem, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SoF. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się...Że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi
w tym momencie...Dzielni tibijczycy,postanowili... ...zjesc smakowite kielbaski... Ostatnio edytowany przez Pan Qba - 23-07-2006 o 20:58. |
23-07-2006, 19:33 | #115 |
Guest
Posty: n/a
|
... które dostali od...
|
23-07-2006, 21:10 | #116 | |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 21 07 2006
Lokacja: Toruń
Posty: 95
Stan: Na Emeryturze
Imię: Matthew van Dyk
Świat: Galana
|
Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie noobami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoF. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z Minotaurem Magiem, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SoF. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się...Że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi
w tym momencie...Dzielni tibijczycy,postanowili... ...zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt...
__________________
Cytuj:
Powód: Karmienie troli Hail Tompior /o/ Pozdrawiam wszystkich kumatych supporterów na tym forum!
Ostatnio edytowany przez MvD - 23-07-2006 o 21:12. |
|
23-07-2006, 21:52 | #117 |
Użytkownik Forum
|
Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie noobami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoF. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z Minotaurem Magiem, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SoF. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się...Że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi
w tym momencie...Dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle...
__________________
I'm in league with satan. Obey his commands. With the goat of Mendes. Sitting at his left hand. I'm in league with satan. I love the dead. No one prayed for Sodom. As the people fled.
Ostatnio edytowany przez Hakuoh - 23-07-2006 o 21:55. |
23-07-2006, 22:06 | #118 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 01 06 2006
Lokacja: Kolo Zenka chaty
Posty: 39
Stan: Rookstayer
Profesja: Knight
Gildia: ni ma XP
Świat: Xantera
Poziom: lol
Skille: 16/15
|
Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie noobami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoF. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z Minotaurem Magiem, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SoF. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się...Że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi
w tym momencie...Dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle... Ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan...
__________________
SZUKAM ZIOMOW NA XANCIE (ROOK) Ostatnio edytowany przez Skórek - 23-07-2006 o 22:09. |
23-07-2006, 22:22 | #119 |
Użytkownik Forum
Data dołączenia: 02 08 2005
Lokacja: Przasnysz
Wiek: 33
Posty: 970
|
Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie noobami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoF. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z Minotaurem Magiem, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SoF. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się...Że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi
w tym momencie...Dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle... Ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego... |
23-07-2006, 23:51 | #120 |
Użytkownik Forum
|
Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie noobami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoF. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z Minotaurem Magiem, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SoF. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się...Że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi
w tym momencie...Dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle... Ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu...
__________________
I'm in league with satan. Obey his commands. With the goat of Mendes. Sitting at his left hand. I'm in league with satan. I love the dead. No one prayed for Sodom. As the people fled.
|