Cichy
23-04-2007, 00:35
by: Sengir Vampire
W dniach 21-22 kwietnia miał miejsce zjazd w Zatorze (mała miejscowość pomiędzy Krakowem a. Oświęcimiem). Noclegowaliśmy w ośrodku z drewnianymi pięcioosobowymi domkami (zdjęcia na końcu sprawozdania). Sam ośrodek (Ośrodek Wypoczynkowy Zator) jest położony pomiędzy jeziorem, w którym grasują karasie i karpie, a śliczną rzeczką z kamienistą plażą. Jako że osób było sporo, zajęliśmy cztery domki, w których spały następujące osoby: Sengir Vampire, Ser Jack, Druid Tadek oraz Norrin (vice-lider Broken Dreams) w domku nr 1; Crisolodziej, Paladinka Bartlodziejka, Salv Nikan wraz z RL kumplem (nick z Tibii uzupełnię jak mi się przypomni xD, niezrzeszony) oraz Jahem Druidem (lider Broken Dreams) w domku nr 2; Julith, Lady Anies, Kamilios Ninja (RL mąż Lady Anies, niezrzeszony) Dagusiaw, Lady Doloreska (RL żona Jaha Druida) w domku nr 3; Hergion, Abellius (vice-leader Legendary Phoenixs), Rize Sun (j/w) oraz Cichy mac (lider Crystal Kingdom) w domku nr 4. Poza tym Norrin był na zjeździe wraz ze swoim dzieckiem Jakubem. Jako pierwsi (tj. o godzinie 9:00) na miejscu pojawili się samochodem Ser Jack, Druid Tadek, Dagusiaw oraz ja. Jako że mieliśmy godzinę do przyjazdu Justyny, która miała odebrać kluczyki do domków, przeszliśmy się na rynek gdzie dokonaliśmy podstawowych zakupów w markecie, natomiast Jacek nabył karnet uprawniający do wędkowania na terenie jeziorka, obok ośrodka. Po powrocie, przed bramą natknęliśmy się na Bartlodziejke, który zaczynał swoją sesję zdjęciową (w sumie wypstrykał w czasie zjazdu około 200 zdjęć). Spotkaliśmy na miejscu także Crisa z synem i Abelliusa, którzy popijali już kawkę i herbatkę. Oczywiście plus dla Crisa, który natychmiast zaoferował powitalny gorący napój. W tym klimacie zeszło nam kilka godzin, w czasie których na bieżąco dzwoniliśmy do pozostałych osób - jak idzie podróż. Wynikło kilka powikłań natury organizacyjnej jednakże Cris znakomicie sobie z nimi poradził, przy okazji dostarczając to grupie trochę śmiechu dzwoniąc do Rize Suna i przedstawiając się za policjanta. Rize przerwał połączenie (nieczyste sumienie? xD). O godzinie 12:30~ podjechała kolejna grupa, tj. Salv Nikan wraz ze swoim ojcem oraz przyjacielem. Poczęstowaliśmy ojca Salva kawką, sami także napiliśmy się (jeszcze kawy) a następnie wyruszyliśmy całą grupą w stronę rynku gdzie odebrać mieliśmy przyjeżdżającą PKSem kolejną grupę ludzi. Jedynie Cris pojechał autem (zarzekał się że po to aby zabrać bagaże grupy travelującej autobusem ale wszyscy wiemy że zrobił to z lenistwa xD). Ostatecznie dogadaliśmy się na spotkanie w pizzeri. Na rynku w Zatorze znajduje się wyśmienita pizzeria, w której serwują świetne pizze. Po kilkunastu minutach do naszej grupy posilającej się włoskim i tureckim jedzeniem, dołączyły kolejne osoby, tj. Cichy mac, Hergion oraz Rize Sun. Ten ostatni żywo zabrał się do zdobywania względów piękniejszej - jego zdaniem - części obsługi lokalu. W wyniku tego dostał niedobrą pizzę z ostrym sosem ^^, które to doprawiły i tak jego rozstrojony po podróży żołądek. Po spożyciu posiłków zrobiliśmy zakupy oraz wróciliśmy do ośrodka gdzie przy rozmowie, żartach i kawie minęły nam dwie godziny aż do przyjazdu ostatniej grupy, tj. Lady Anies, jej męża, Norrina i jego syna. Pół godzinki przed nimi, niespodziankę zrobili nam także - przyjeżdżając - Jah Druid oraz Lady Doloreska. Od tego momentu byliśmy już w komplecie. Zostały przydzielone domki, poprzeklinaliśmy na zimną pogodę, na ruthlessów a następnie postanowiliśmy zabrać się za robienie ogniska. Pierwszy problem wynikł przy próbie zbierania drewna a właściwie wytypowaniu ochotnika na dane zbieractwo. Mieliśmy pod ręką toporek niestety żadne z nas nie posiadało wysokiego axe skilla. Po chwili przypomnieliśmy sobie że właściwie Cichy mac choć magiem jest, bije "z aksa". Tak więc po drewno na potrzeby ogniska wysłaliśmy lidera CK xD. W tym czasie Jacek zapakował wędki, wziął robaczki zakupione przez Anies (niestety połowa padła bo Anies robaków nie karmiła! Nie wiedziała czym!) i poszedł na połów. Tymczasem Cichy zabrał się za struganie kijów na kiełbaski (muszę powiedzieć że sobie wyrżnął niezłą lancę.. na oko to ten kij był grubszy od dowolnej wędliny ^^). Tutaj oczywiście należy zganić Salva, który był masterem kiełbasek ponieważ każdy siedział nad ogniem sam a ja wogóle nie dostałem wędlinki (chlip!). Na szczęście jedzenie to nie wszystko, czas umilały nam pogawędki na Tibii, rozważanie nowych pomysłów oraz wspomnienia rzeczy minionych. W tym czasie do Jacka dołączyła się Justyna co okazało się świetnym rozwiązaniem gdyż ona - mimo że nigdy nie łowiła - odrazu wyciągnęła karasia dla nas. I mała anegdotka.. najlepszy rybak Jacek nic nie wyciągnął xD. Więc jedyną rybkę zawdzięczamy Julith. Jednakże szczęście nasze nie trwało długo ponieważ mąż Lady Anies (drugi rybak!) nieumiejętnie smażąc rybkę nad ogniskiem.. wrzucił ją w płomienie i spopielił.. jak to powiedział na głos w kościele mój dobry znajomy kiedy księdzu spadło coś z ołtarzyka.. "no i dup!". Niestety zatem musieliśmy się zadowolić kiełbaskami, kaszaneczką oraz mięskiem. W tym miejscu chciałbym zdementować pogłoski jako że niektórzy pili na zjeździe! Te pogłoski są absolutnie nieprawdziwe! Ponieważ tak naprawdę kilku.. to nie piło xD. Aczkolwiek szczęśliwie napoje wyskokowe nie podziałały wybuchowo i po spożyciu ludzie byli co najwyżej radośniejsi i szczęśliwsi. Nie powstały żadne konflikty mimo obecności członków czterech, różnych polskich gildii. Poza tym przed zjazdem uprzedziłem że jeżeli ktoś będzie agresywny to ma wpier***.. od Jacka! Tu chciałbym podać skład abstynentów: Jacek (pilnował), ja (kronikarz), Tadek (z niewiadomych mi przyczyn) i Cichy (ponoć po alkoholu byłby w stanie pobić nas połowę więc mu nie daliśmy). I na tym koniec. Proszę nie pisać postów protestu! Balanga trwała do około północy-pierwszej rano. Po zrolowaniu ostatnich największych imprezowiczów do domków - poszliśmy spać. I minęła noc i nastał dzień drugi. Ja jako kronikarz, żeby nie uronić akcji, wstałem o godzinie 7. Rano pozbierano jedzenie z wszystkich domków i nasze pracowite panie (tj. Julith, Lady Anies, Lady Doloreska) zrobiły nam wspaniałe śniadanie - gotowane kiełbaski oraz pyszne kanapeczki z serkiem, szyneczką, ogóreczkiem i pomidorkiem. Każdy także mógł sobie zażyczyć zależnie od gustu herbatę owocową, kawę zwykłą oraz rozpuszczalną. Muszę powiedzieć że trójca pań naprawdę świetnie się spisała. Po śniadaniu zebraliśmy się w domku pań gdzie było w miarę ciepło i poranek minął nam na rozmowach i pobudce pozostałych ludzi. Pora budzenia przesuwała się proporcjonalnie do bycia imprezowiczem. Postanowiliśmy już nigdzie nie chodzić także reszta zjazdu minęła na rozmowach w ogródku (masa krzeseł, 3 stoły i hołota wydzierająca się o Tibii). O godzinie 13:00 powoli teamy zaczęły odjeżdżać w swoją stronę zostawiając za sobą oczywiście czystość i porządek!
Subiektywy:
Teraz kilka moich przemyśleń. Uważam osobiście że zjazd naprawdę podbudował nasze wzajemne relacje a także wybudował kilka nowych Spotkanie ludzi z różnych gildii mimo iż mogłoby się wydawać że nie może być w miarę ok z racji na różnicę podejścia do gry i poglądów.. tak naprawdę okazało się świetnym pomysłem. Poznaliśmy się lepiej, zobaczyliśmy kto tak naprawdę siedzi po tej drugiej stronie i nabraliśmy z tego względu do siebie o wiele więcej respektu. Inna sprawa kiedy w grze widzisz piksele i dajesz się unosić emocjom nie zważając na nic innego. A inna sprawa kiedy jest szansa spotkać się, poznać tę drugą osobę, poznać jej opinie i poglądy. Uważam że ten zjazd będzie w konsekwencji zacieśnieniem relacji pomiędzy naszymi gildiami a także pomoże w nabraniu dystansu do pewnych spraw. Uważam iż zjazd okazał się wielkim sukcesem i z pewnością zjawię się na kolejnym tak samo jak - mam nadzieję - każdy kto w nim uczestniczył. Zapraszam innych do wypowiedzenia się na temat zjazdu i ew. poprawiania bugów w moim tekście. Aha i jeszcze jedno. Jeb** mnie to czy ktoś powie że spotkali się ludzie i chlali i ch** wie co jeszcze. Uczciwie trzeba przyznać że każdy zachowywał się przyzwoicie, mamy +18, a napoje wyskokowe skutecznie pomogły w przełamywaniu barier towarzyskich i werbalnych (przynajmniej na krótszą metę xD).
Dla tych co nie chce im się czytać całych wypocin zacytuję Abelliusa.. "Zajeb*** stary nie?"
Fotek na razie nie ma na tibia.pl, ale kto będzie chciał to je sobie sam znajdzie.
W dniach 21-22 kwietnia miał miejsce zjazd w Zatorze (mała miejscowość pomiędzy Krakowem a. Oświęcimiem). Noclegowaliśmy w ośrodku z drewnianymi pięcioosobowymi domkami (zdjęcia na końcu sprawozdania). Sam ośrodek (Ośrodek Wypoczynkowy Zator) jest położony pomiędzy jeziorem, w którym grasują karasie i karpie, a śliczną rzeczką z kamienistą plażą. Jako że osób było sporo, zajęliśmy cztery domki, w których spały następujące osoby: Sengir Vampire, Ser Jack, Druid Tadek oraz Norrin (vice-lider Broken Dreams) w domku nr 1; Crisolodziej, Paladinka Bartlodziejka, Salv Nikan wraz z RL kumplem (nick z Tibii uzupełnię jak mi się przypomni xD, niezrzeszony) oraz Jahem Druidem (lider Broken Dreams) w domku nr 2; Julith, Lady Anies, Kamilios Ninja (RL mąż Lady Anies, niezrzeszony) Dagusiaw, Lady Doloreska (RL żona Jaha Druida) w domku nr 3; Hergion, Abellius (vice-leader Legendary Phoenixs), Rize Sun (j/w) oraz Cichy mac (lider Crystal Kingdom) w domku nr 4. Poza tym Norrin był na zjeździe wraz ze swoim dzieckiem Jakubem. Jako pierwsi (tj. o godzinie 9:00) na miejscu pojawili się samochodem Ser Jack, Druid Tadek, Dagusiaw oraz ja. Jako że mieliśmy godzinę do przyjazdu Justyny, która miała odebrać kluczyki do domków, przeszliśmy się na rynek gdzie dokonaliśmy podstawowych zakupów w markecie, natomiast Jacek nabył karnet uprawniający do wędkowania na terenie jeziorka, obok ośrodka. Po powrocie, przed bramą natknęliśmy się na Bartlodziejke, który zaczynał swoją sesję zdjęciową (w sumie wypstrykał w czasie zjazdu około 200 zdjęć). Spotkaliśmy na miejscu także Crisa z synem i Abelliusa, którzy popijali już kawkę i herbatkę. Oczywiście plus dla Crisa, który natychmiast zaoferował powitalny gorący napój. W tym klimacie zeszło nam kilka godzin, w czasie których na bieżąco dzwoniliśmy do pozostałych osób - jak idzie podróż. Wynikło kilka powikłań natury organizacyjnej jednakże Cris znakomicie sobie z nimi poradził, przy okazji dostarczając to grupie trochę śmiechu dzwoniąc do Rize Suna i przedstawiając się za policjanta. Rize przerwał połączenie (nieczyste sumienie? xD). O godzinie 12:30~ podjechała kolejna grupa, tj. Salv Nikan wraz ze swoim ojcem oraz przyjacielem. Poczęstowaliśmy ojca Salva kawką, sami także napiliśmy się (jeszcze kawy) a następnie wyruszyliśmy całą grupą w stronę rynku gdzie odebrać mieliśmy przyjeżdżającą PKSem kolejną grupę ludzi. Jedynie Cris pojechał autem (zarzekał się że po to aby zabrać bagaże grupy travelującej autobusem ale wszyscy wiemy że zrobił to z lenistwa xD). Ostatecznie dogadaliśmy się na spotkanie w pizzeri. Na rynku w Zatorze znajduje się wyśmienita pizzeria, w której serwują świetne pizze. Po kilkunastu minutach do naszej grupy posilającej się włoskim i tureckim jedzeniem, dołączyły kolejne osoby, tj. Cichy mac, Hergion oraz Rize Sun. Ten ostatni żywo zabrał się do zdobywania względów piękniejszej - jego zdaniem - części obsługi lokalu. W wyniku tego dostał niedobrą pizzę z ostrym sosem ^^, które to doprawiły i tak jego rozstrojony po podróży żołądek. Po spożyciu posiłków zrobiliśmy zakupy oraz wróciliśmy do ośrodka gdzie przy rozmowie, żartach i kawie minęły nam dwie godziny aż do przyjazdu ostatniej grupy, tj. Lady Anies, jej męża, Norrina i jego syna. Pół godzinki przed nimi, niespodziankę zrobili nam także - przyjeżdżając - Jah Druid oraz Lady Doloreska. Od tego momentu byliśmy już w komplecie. Zostały przydzielone domki, poprzeklinaliśmy na zimną pogodę, na ruthlessów a następnie postanowiliśmy zabrać się za robienie ogniska. Pierwszy problem wynikł przy próbie zbierania drewna a właściwie wytypowaniu ochotnika na dane zbieractwo. Mieliśmy pod ręką toporek niestety żadne z nas nie posiadało wysokiego axe skilla. Po chwili przypomnieliśmy sobie że właściwie Cichy mac choć magiem jest, bije "z aksa". Tak więc po drewno na potrzeby ogniska wysłaliśmy lidera CK xD. W tym czasie Jacek zapakował wędki, wziął robaczki zakupione przez Anies (niestety połowa padła bo Anies robaków nie karmiła! Nie wiedziała czym!) i poszedł na połów. Tymczasem Cichy zabrał się za struganie kijów na kiełbaski (muszę powiedzieć że sobie wyrżnął niezłą lancę.. na oko to ten kij był grubszy od dowolnej wędliny ^^). Tutaj oczywiście należy zganić Salva, który był masterem kiełbasek ponieważ każdy siedział nad ogniem sam a ja wogóle nie dostałem wędlinki (chlip!). Na szczęście jedzenie to nie wszystko, czas umilały nam pogawędki na Tibii, rozważanie nowych pomysłów oraz wspomnienia rzeczy minionych. W tym czasie do Jacka dołączyła się Justyna co okazało się świetnym rozwiązaniem gdyż ona - mimo że nigdy nie łowiła - odrazu wyciągnęła karasia dla nas. I mała anegdotka.. najlepszy rybak Jacek nic nie wyciągnął xD. Więc jedyną rybkę zawdzięczamy Julith. Jednakże szczęście nasze nie trwało długo ponieważ mąż Lady Anies (drugi rybak!) nieumiejętnie smażąc rybkę nad ogniskiem.. wrzucił ją w płomienie i spopielił.. jak to powiedział na głos w kościele mój dobry znajomy kiedy księdzu spadło coś z ołtarzyka.. "no i dup!". Niestety zatem musieliśmy się zadowolić kiełbaskami, kaszaneczką oraz mięskiem. W tym miejscu chciałbym zdementować pogłoski jako że niektórzy pili na zjeździe! Te pogłoski są absolutnie nieprawdziwe! Ponieważ tak naprawdę kilku.. to nie piło xD. Aczkolwiek szczęśliwie napoje wyskokowe nie podziałały wybuchowo i po spożyciu ludzie byli co najwyżej radośniejsi i szczęśliwsi. Nie powstały żadne konflikty mimo obecności członków czterech, różnych polskich gildii. Poza tym przed zjazdem uprzedziłem że jeżeli ktoś będzie agresywny to ma wpier***.. od Jacka! Tu chciałbym podać skład abstynentów: Jacek (pilnował), ja (kronikarz), Tadek (z niewiadomych mi przyczyn) i Cichy (ponoć po alkoholu byłby w stanie pobić nas połowę więc mu nie daliśmy). I na tym koniec. Proszę nie pisać postów protestu! Balanga trwała do około północy-pierwszej rano. Po zrolowaniu ostatnich największych imprezowiczów do domków - poszliśmy spać. I minęła noc i nastał dzień drugi. Ja jako kronikarz, żeby nie uronić akcji, wstałem o godzinie 7. Rano pozbierano jedzenie z wszystkich domków i nasze pracowite panie (tj. Julith, Lady Anies, Lady Doloreska) zrobiły nam wspaniałe śniadanie - gotowane kiełbaski oraz pyszne kanapeczki z serkiem, szyneczką, ogóreczkiem i pomidorkiem. Każdy także mógł sobie zażyczyć zależnie od gustu herbatę owocową, kawę zwykłą oraz rozpuszczalną. Muszę powiedzieć że trójca pań naprawdę świetnie się spisała. Po śniadaniu zebraliśmy się w domku pań gdzie było w miarę ciepło i poranek minął nam na rozmowach i pobudce pozostałych ludzi. Pora budzenia przesuwała się proporcjonalnie do bycia imprezowiczem. Postanowiliśmy już nigdzie nie chodzić także reszta zjazdu minęła na rozmowach w ogródku (masa krzeseł, 3 stoły i hołota wydzierająca się o Tibii). O godzinie 13:00 powoli teamy zaczęły odjeżdżać w swoją stronę zostawiając za sobą oczywiście czystość i porządek!
Subiektywy:
Teraz kilka moich przemyśleń. Uważam osobiście że zjazd naprawdę podbudował nasze wzajemne relacje a także wybudował kilka nowych Spotkanie ludzi z różnych gildii mimo iż mogłoby się wydawać że nie może być w miarę ok z racji na różnicę podejścia do gry i poglądów.. tak naprawdę okazało się świetnym pomysłem. Poznaliśmy się lepiej, zobaczyliśmy kto tak naprawdę siedzi po tej drugiej stronie i nabraliśmy z tego względu do siebie o wiele więcej respektu. Inna sprawa kiedy w grze widzisz piksele i dajesz się unosić emocjom nie zważając na nic innego. A inna sprawa kiedy jest szansa spotkać się, poznać tę drugą osobę, poznać jej opinie i poglądy. Uważam że ten zjazd będzie w konsekwencji zacieśnieniem relacji pomiędzy naszymi gildiami a także pomoże w nabraniu dystansu do pewnych spraw. Uważam iż zjazd okazał się wielkim sukcesem i z pewnością zjawię się na kolejnym tak samo jak - mam nadzieję - każdy kto w nim uczestniczył. Zapraszam innych do wypowiedzenia się na temat zjazdu i ew. poprawiania bugów w moim tekście. Aha i jeszcze jedno. Jeb** mnie to czy ktoś powie że spotkali się ludzie i chlali i ch** wie co jeszcze. Uczciwie trzeba przyznać że każdy zachowywał się przyzwoicie, mamy +18, a napoje wyskokowe skutecznie pomogły w przełamywaniu barier towarzyskich i werbalnych (przynajmniej na krótszą metę xD).
Dla tych co nie chce im się czytać całych wypocin zacytuję Abelliusa.. "Zajeb*** stary nie?"
Fotek na razie nie ma na tibia.pl, ale kto będzie chciał to je sobie sam znajdzie.