Uther92
21-11-2007, 20:10
Ataki DDoS na estońskie serwery to sprawka rosyjskich władz?
Od końca kwietnia Estońskie strony internetowe, korporacyjne, związane z mediami, a nawet rządowe, padają ofiarą ataków typu DDoS.
Na początku maja estoński rząd oskarżył rząd Rosji, a także Kreml, iż to one są inicjatorami tych zajść. Działania te zostały określone cyberterroryzmem, a estońskie władze zażądały od Unii Europejskiej i NATO opracowania strategii przeciwko takim atakom.
Rosyjski rząd zaprzeczył jakimkolwiek powiązaniom z cyberprzestępcami przeprowadzającymi ataki. Estońskie władze, pod naciskiem innych rządów UE oraz problemów Unii z Rosją, wycofają najprawdopodobniej rzucone wcześniej oskarżenia.
Estoński minister obrony, Jaak Aaviksoo przyznał, że choć pierwsza fala ataków pochodziła z Rosji, nie ma dowodów, iż były one zainspirowane przez Kreml.
Jak wynika z raportów, w ataku wzięło udział ponad milion komputerów, przynosząc szkody w wysokości milionów euro. Atak przeprowadzony był m.in. z Rosji, Kanady, Wietnamu, Brazylii oraz Stanów zjednoczonych.
źródło: heise-security.co.uk
A tym kwietniowym ataku zapewne większość z was słyszała. Konflikt Estońsko-Rosyjski osiągnął wtedy swoje apogeum, do tej pory jednak Kreml dementuje informacje o tym, że wspierał hakerów odpowiedzialnych za ataki.
Jednak prowadzenie tego typu "działań wojennych" nie jest niczym nowym, już w 1993 roku Chińscy hakerzy zaatakowali serwery amerykańskich organizacji i instytucji. W maju tego roku Pentagon w raporcie przyznał oficjalnie, że chińska republika ludowa ma specjalne oddziały stworzone do walki w cyberprzestrzeni, a jednocześnie USA posiada własny urząd odpowiedzialny za walkę z cyberterrorem obcych krajów.
***
Więcej na ten temat w numerze magazynu Chip 12/2007
***
Co o tym myślicie ? Może Polska też powinna dołączyć do "sieciowej zimnej wojny" ?
Od końca kwietnia Estońskie strony internetowe, korporacyjne, związane z mediami, a nawet rządowe, padają ofiarą ataków typu DDoS.
Na początku maja estoński rząd oskarżył rząd Rosji, a także Kreml, iż to one są inicjatorami tych zajść. Działania te zostały określone cyberterroryzmem, a estońskie władze zażądały od Unii Europejskiej i NATO opracowania strategii przeciwko takim atakom.
Rosyjski rząd zaprzeczył jakimkolwiek powiązaniom z cyberprzestępcami przeprowadzającymi ataki. Estońskie władze, pod naciskiem innych rządów UE oraz problemów Unii z Rosją, wycofają najprawdopodobniej rzucone wcześniej oskarżenia.
Estoński minister obrony, Jaak Aaviksoo przyznał, że choć pierwsza fala ataków pochodziła z Rosji, nie ma dowodów, iż były one zainspirowane przez Kreml.
Jak wynika z raportów, w ataku wzięło udział ponad milion komputerów, przynosząc szkody w wysokości milionów euro. Atak przeprowadzony był m.in. z Rosji, Kanady, Wietnamu, Brazylii oraz Stanów zjednoczonych.
źródło: heise-security.co.uk
A tym kwietniowym ataku zapewne większość z was słyszała. Konflikt Estońsko-Rosyjski osiągnął wtedy swoje apogeum, do tej pory jednak Kreml dementuje informacje o tym, że wspierał hakerów odpowiedzialnych za ataki.
Jednak prowadzenie tego typu "działań wojennych" nie jest niczym nowym, już w 1993 roku Chińscy hakerzy zaatakowali serwery amerykańskich organizacji i instytucji. W maju tego roku Pentagon w raporcie przyznał oficjalnie, że chińska republika ludowa ma specjalne oddziały stworzone do walki w cyberprzestrzeni, a jednocześnie USA posiada własny urząd odpowiedzialny za walkę z cyberterrorem obcych krajów.
***
Więcej na ten temat w numerze magazynu Chip 12/2007
***
Co o tym myślicie ? Może Polska też powinna dołączyć do "sieciowej zimnej wojny" ?