PDA

Pokaż pełną wersje : Sesja


Dakar de'Slayer
05-11-2004, 22:42
Pomyślałem, że możnaby zrobić taką jakby sesje w tym temacie. Każdy kto choć troche zna się na RPG typu Warhammer mógły dopisywać dalszy ciąg aż powstanie wspaniała opowieść. Więc może ja zaczne a wy dopisujcie. Tylko mądrze. Jeśli nie jesteście pewni swoich umiejętności to lepiej sie wstrzymajcie :) Więc co do samej sesji. Nasza drużyna składa sie z 5 osob : Maga - Mistrza Żywiołów(Imię: Dakar, rasa:człowiek, wiek:35lat, płeć:M, wzrost:179) 2 wojowników(1. Imie: Gerion, rasa:Krasnolud, wiek: 60lat, płeć:M, wzrost:150cm. wojownik 2. Imie: Iriades, rasa: półelf, wiek:55, płeć:M, wzrost:182) złodzieja(Imie: Kalisto, rasa:człowiek, wiek:24, płeć:K, wzrost:166) oraz Łucznika(Imie: Nillea, rasa:elf, wiek:45, płeć:K, wzrost:180)
Każdy z nich jest bardzo dobry w swoim fachu(dla ułatwienia żeby unikąć problemów podczas gry). Aha jeśli juz decydujecie sie na dopisanie dalszej części to zostawiajcie jakiś cień tajemnicy żeby następna osoba mogła poprowadzić akcje jak ona chce :) i oczywiście jak sie domyślacie piszemy w tak jakbyśmy byli MG i zarówno sami odrywali te postacie. więc zaczynamy :sword:

Siedzicie w karczmie (klasycznie :) ) jest koło południa. Dzień jest parny i duszny. na ulicach żywej duszy, tylko strażnicy snują się powoli rozmawiając ze sobą. Barman jak to barman - czyści kufle :) w karczmie oprócz was siedzi 2 strażników, 3 niziołków grających w karty i elf rozmawiający odziwo z - krasnoludem. Myślicie sobie, że już dawno nie mieliście żadnego ciekawszego zadania. No ale cóz, tak bywa.
Dzień ma się juz ku zachodowi. Karczma powoli pustoszeje. Już macie zamiar wychodzić kiedy do oberży wchodzi jakaś zakapturzona postać. Dosiada sie do waszego stolika i bez żadnych ceregieli mówi
- Witajcie, wiele o was słyszałem. I chyba tylko wy możecie mi pomóc. Nazywam sie....

i to jest mój wstęp. podoba się?? więc prosze dopisujcie dalej. Jesli się zdaży kiedykolwiek że 2 osoby napisały dalszy kawałem w tym samym czasie prosze Moderatora o skasowanie tej mniej ciekawszej wersji. I jeśli macie juz zamiar dopisywać to rozsądnie prosze. czekam na ciąg dalszy...

Caspius
06-11-2004, 15:37
[Pokrewne do PBF, choc nieco niekonwencjonalne ;) ]

...Dakar, i mam dla was pewne zadanie. Nagroda będzie wysoka, ale i to co mamy zrobić nie jest dla zółtodziobów. Jeśli jesteście zainteresowani, to proszę o odpowiedź już teraz, jeśli nie... To chyba nie będzie już ratunku dla mojej ukochanej...

[Pomyslalem ze nalezy polaczyc nasza druzynke najpierw, a skoro mag jest dobry w swoim fachu to ma duzo kasencji co nie? ;) btw prosilbym moderatorow o stworzenie "przyklejonego" tematu o sesjach, albo nawet stworzenie subforum jesli mozna ^^]

Dakar de'Slayer
07-11-2004, 12:26
- Gerion: (jak każdy krasnolud lubi pieniądze) a jaka dokładnie bedzie ta nagroda?
- Nillea: Ach Gerionie tobie tylko pieniądze w głowie. (zwraca sie do nieznajomego) Nazywam sie Nillea a ty szlachetny...panie?? Chcielibyśmy także poznać więcej szegółów dotyczących tego zadania zanim się nacokolwiek zgodzimy.



[czekam na dalszy ciąg]

Caspius
07-11-2004, 13:16
[2 osobowe opowiadanie? :>]

-Miła pani, już sie przedstawiałem, ale powtórzę. Me imię brzmi Dakar, a zapłatą będzie właściwie wszystko co sobie zarzyczycie, w granicach rozsądku oczywiście. Naturą mojego problemu jest pewna grupa opryszków, która porwala moją ukochaną - w tym momencie nieznajomy jakby się przygarbił - nie potrzebowałbym pomocy, gdyby nie to, że są to bezwolne slugi....

Dakar de'Slayer
07-11-2004, 16:09
- Nillea: Niezmiernie mi przykro z powodu tego incydentu. Jeśli dowiemy się czegoś więcej na ten temat oczywiście dołozymy wszelkich starań aby panu pomóc.
- Gerion: Ale pieniądze...(Nillea kopnęła go dyskretnie pod stołem) ykhm,ykhm(zakaszlał dla niepoznaki :) )
- więc słuchamy...


(prosze moderatorów o skasowanie zbędnych postów)

Caspius
07-11-2004, 18:19
Dakar zamyslił się trochę, z początku nie zwrócił uwagi na słowa siedzących przy stoliku... Po chwili jakby się obudził:
- Taak... Są to tylko bezwolne sługi pewnego maga... Jakiś czas temu za moją sprawą został wykluczony z bractwa i poprzysiągł mi zemstę... widać uznał, że ma dość mocy by mnie pokonać. Z tego co wiem stworzył sobie wielu slug, dlatego nie moge pójść sam i proszę was o pomoc. Co do zaplaty...
Będziecie mogli zabrać wszystko co posiadał ten mag... Mi do szczęścia brakuje tylko mojej Ursuli...

Iriades
07-11-2004, 18:26
<Moge zajac iriades'a?>


- Hmmm..., ja jestem za tobą, panie. O nagrode tak bardzo nie chodzi, lubie pomagac ludziom, gdyz moge jeszcze zyskac przyjaciela- chrząknol i uśmiechnąl sie- i pocwiczyc walke na potworach. Zabieram sie na ta misje jesli inni tez pojda, jesli sie zgadzą chetnie pomoge:]

Dakar de'Slayer
07-11-2004, 18:53
Dakar: A więc jęsli pozwolicie udamy sie teraz do mego domu aby omówić sprawy wyprawy.
I wstał udając się do wyjścia.
Pozostali udali sie za nim. Dakar szedł pewnie w strone północnej części miasta. Zatrzymał sie pzred wspaniałym domem. Strażnicy ukłonili mu się i otworzyli bramę.
Dakar: Czym chata bogata- powiedział śmiejąc sie.
Gerion: O tak bez wątpienia bogata- powiedział cicho krasnolud.
I wszyscy weszli do środka.


@up
Mozesz zająć nicka Xelos zajęty?? :D
Mam prośbe. ktokolwiek będzie pisał dalszy ciąg prosze o stawianie imion pzred wypowiedzią tak jak ja to robie.

Iriades
07-11-2004, 19:16
Weszlismi do srodka i...


Iriades: Będziemy omawiac sprawe?, przyda sie. czy moze dostaniemy jakis sprzet?, i jak wyglada twoja ukochana?

< czego ja uzywam?>

<miecz,topor czy oboch?,i jakas tarcze, nie?, opisz mi plx>

<z radoscia bym chcial miec miecz jednoreczny, dlugi>

Caspius
07-11-2004, 20:05
[Pozwolicie ze Dakar bedzie moja wlasna domena ;] mam pewna koncepcje tej postaci i nie chcialbym by ktos mi ja zepsul ^^]

Dakar klasnął kilka razy, i gdzieś z bocznych drzwi wyłoniły się jakieś dziwne istoty, nakrywajać w mgnieniu oka do stolu. Dakar zaprosił wszystkich i powiedział:
- Częstujcie się i odpoczywajcie, wyruszymy jutro. Chcecie więcej informacji jak sie domyślam? Otoż mag o którym mówiłem nazywa sie Draconis Von'Dale, został wykluczony z bractwa ponieważ odkryłem że parał sie czarną magią, nawet próbował nekromancji... Z tego co wiem, teraz opanował sztukę wchodzenia w ludzki umysł i zamienianie go w machine niezdolną do samodzielnego myslenia - po twarzy Dakara przemknął trudny do określenia grymas - Ja sam władam żywiołami.
Dakar przerwal na chwilę i zamyslił się. Nagle walnął pięścia w stoł i powiedział z wyraźnym gniewem:
- Zawsze wiedziałem że mnie nienawidził, ale nie sądziłem, że posunie się do tego. Widocznie ciemne moce sprawiły, że stał się okrutny i przewrotny.
W tym momencie do domu ktoś wszedł. Ta osoba ubrana była całkowicie na czarno.
Dakar: - A tak, poznajcie moją przyjaciółke Kalisto, ona także postanowiła mi pomóc.
Kalisto sciągneła z twarzy kaptur, i każdy obecny poza Dakarem zaniemowił na chwilę. Coś było w tej kobiecie, nikt nie potrafił powiedzieć co, ale to sprawiało, że nikt nie umiał wykrztusić slowa.
Kalisto: - Witaj Dakarze, widzę, że będzie nas wiecej niż przypuszczałam. To dobrze, bo jak to mowiż: I Artirius dupa, gdy wrogów kupa! - powiedziawszy to rozsiadła się wygodnie przy stole i zaczęła jeść.

Edit:
Iriades: bartek, wiedzialem ze to byl glupi pomysl -.- sproboj choc troche wyczuc klimat...
@down: takie cos ma male szanse powiodzenia, kazdy z nas ma inny stylm i inne koncepcje. ale mozna probowac :P

Dakar de'Slayer
07-11-2004, 20:15
@up. No więc dobra jest tak jak mówiłem ale kazdy skupia się troche bardziej na jednej postaci. Ja moge mieć Geriona. więc nie było tego wyjścia na zalaną majestatycznie promieniami zachodzącego słońca drogę :P kontynuujmy

@up2. więc dobra kazdy zajmuje 1 postac. Ja biore Nille. ty dakara. Iriades Iriadesa :P a resztą kierujemy wszyscy.moze byc??

Dakar de'Slayer
07-11-2004, 20:23
Kolacja trwa.
Gerion ogląda ze wszystkich stron złote widelce i łyżki :)
Nillea: Wieć z tego wynika, że ty także masz zamiar wyruszyć razem z nami Dakarze??Aha wspominałeś coś o jakimś bractwie. Możesz nam powiedzieć o nim coś więcej?

Iriades
07-11-2004, 20:26
(dobra to moge miec na wlasnosc Iriadesa?)

Iriades:Hmm, Kalipso jestes bardzo ladna, kim wlasciwie jestes?
Czym wladasz??
Dakarze, Chcialbym sie rozejrzec po lesie, czy mogl bym poprosic o jakiegos konia teraz??

Caspius
07-11-2004, 20:34
[wyczyscioe swoje posty opcja edytuj plx]
Dakar: - Tak, zamierzam wyruszyć z wami. Draconis jest moim wrogiem, i zrobil to aby właśnie mnie ściągnac na swe tereny, wiec nie mogę wysłać tam kogoś i samemu pozostać w mieście... Musze z nim skończyc raz na zawsze.. - dało się zauważyc pewien smutek w Dakarze, jakby bardzo osobiście do tego podchodził. W trakcie gdy Dakar mówił Kalisto potakiwała głową nie przerywając jedzenia.
Po chwili Dakar mówił znowu:- A jeśli chodzi o bractwo.. Załozone ono zostalo przeze mnie, Draconisa i kilku jeszcze magów, za czaów gdy jeszcze byliśmy przyjaciółmi... Tak, tak, moi drodzy, on był mi przyjacielem. - Dakar znowu leciutko sie przygarbił - Załozylismy je by kształcić mlodych magów, a także podnosić nasze własne umiejętności.

[nie bede juz zwracal uwagi na ortografie, bo to tylko przedluza pisanie postow ;) ]

Caspius
07-11-2004, 20:40
Kalisto roześmiała się gdy usłyszała pytanie Iriadesa: Jestem przyjaciółką tego tutaj Dakara i jego narzeczonej, Ursuli. - Ciagle sie śmiała.
Dakar - W lesie nic nie ma, straż przeszukała go już kilka razy. Noclegi macie zapewnione u mnie, moi służacy zaprowadza was do waszych pokoi po wieczerzy.

Dakar de'Slayer
07-11-2004, 20:43
Nillea: Wiem coś o zabijaniu własnych przjaciół (nillea pzrez chwile zamknęła sie we własnych wspomnieniach. Ale nie ważne. Powiedziałeś,że ty , Draconis i kilku innych magów założyło to bractwo. Co więc dzieje się z pozostałymi?
Czy oni nie mogli by nam pomóc?
Gerion: Mnie bardzo zaciekawiła Kalisto - powiedzial po czym zwrócił sie do niej- możesz nam powiedzieć soć więcej o sobie pani?

Caspius
07-11-2004, 20:58
Dakar zamyslił sie po pytaniu Nillei. Natomiast Kalisto byla jakby w swoim zywiole. Ciagle sie smiala. - No coz, widze we wzbudzam powszechne zainteresowanie cha cha cha pochodze stad, znamy sie z Ursula niemal od kolyski. Szczerze mowiac rywalizowałysmy razem o Dakara cha cha cha ale ja nie traktowalam tego zbyt powaznie, a Dakar i tak kochal Ursule. - troche posmutniala na to wspomnienie - Raz sie zyje, ja zmarnowalam swoja szanse... - w tym momencie Kalisto znowu sie rozesmiala - No, ale bylo minelo. Teraz moze wy mi opowiecie cos o sobie?
Dakar: - No cóż, troche glupio mi to mówić, ale ci magowie sa juz w podeszlym wieku. Owszem, maja ogromna moc, ale nie wytrzymaliby tej podrozy. Dlatego oni nie moga mi pomoc..

Iriades
07-11-2004, 21:06
ja jestem wojownikiem, troche przeszedlem juz ale jak mowie, kalisto, ciekawisz mnie bardzo...
JEsli mozna to jush podziekuje, nie obiadam sie, pojde jush do pokoju. A o swicie bede trenowal w ogrodzie jesli mozna. dobranoc, ide poczytac "Magia i Miecz wokol nas"
jesli chcesz kalisto mozesz przyjsc do mnie albo nillea, zapraszam ;]

(odchodze od stolu i ide do pokoju)

Caspius
07-11-2004, 21:15
Jedna z widmowych postaci stojacych przy biesiadnikach odprowadzila Iriadesa do jego pokoju. Wszyscy goscie zaniesli sie donosnym smiechem po uwadze Iriadesa, a Kalisto rzucila: - Uwazaj czego sobei zyczysz, mlody czlowieku, bo jeszcze sie sprawdzi - takze zanosila sie rubasznym smiechem - no dobrze moi mili, dosc tych zartow, takze pozwole sobie pojsc spac cha cha cha, i zeby zadnemu z obecnych tu mezczyzn nei rpzyszlo do glowy nawiedzanie mnie cha cha cha - jej smiech byl jeszcze dosc dlugo slyszalny z korytaza.

Dakar de'Slayer
07-11-2004, 21:36
Nillea: Teraz możemy poważnie porozmwiać. Jakich pzreszkód możemy sie spodziewać w drodze do siedliska owego maga? Chodzi przedewszytkim o potwory. I którędy tam dotrzemy? Rozumiem że masz zaufanie do Kalisto. Jakimi umiejętnościami może nas wesprzeć??
w tym momencie Gerion wstaje. dosyć picia - powiedział - Jutro czeka nas ciężka wyprawa a kac morderca nie ma serca. Do zobaczenia rano.
i wyszedł

Caspius
07-11-2004, 21:44
Dakar usmiechnol sie: - Kalisto... no coz... mozna powiedziec ze ma bardzo zreczne palce ;) poza tym sama widzialas jak dziala na mezczyzn nie przyzwyczajonych do jej widoku. Bedzie nam pomagala zbierac informacje, ale co dokladnie to sie okaze w praktyce. Co do potworow... Sam nie wiem szczerze mowiac. Ale spodziewalbym sie najgorszego. Sigmar jeden wie, jakie stwory potrafi teraz przyzywac Draconis. Dotrzemy tam traktem, glowna przeszkoda moga byc wlasnie ludzie w miastach... nigdy nie wiadomo kto zostal opetany rpzez ciemne moce.

Za oknami slonce juz dobrze zaszlo, jedyne co bylo widac to slaba, czerwona poswiate.

Dakar de'Slayer
07-11-2004, 21:57
Nillea: chyba wiem juz wszystko. Zrobimy wszystko aby uratować twoją ukochaną. Sen to zupełna strata czasu ale nawet mnie on czasami sie przydaje więc dozobaczenia rano.
Nillea wstała od stołu i wyszła z komnaty pozostawiając Dakara sam na sam ze swoimi myślami.
Pzrechodząc pzez korytarz dom wydał jej się dziwnie znajomy. I natychmiast ogarnęło ją dziwne uczucie że jest obserwowana, ale kiedy sie odwróciła nie zauważyła niczego niezwykłego. Nogi same zaprowadziły ją do komnaty w tórej miała nocować.
Jutrzejszy dzień bedzie ekscytujący - pomyślała po czym prawie odrazu zasnęła....

Caspius
07-11-2004, 22:07
[ no i jestem mg przez przypadek :D kto by pomyslal ^^]
Dakar siedzac samemu przy stole myslal. Przywolal swoje slugi by uprzatnely stol i zdaly mu raport gdzie kto zostal umieszzcony. Dakar nie mial zbyt wesolych mysli. Jego ukochana... wciaz byla we rekach tamtego szalenca. Kto wie co on z nia chce zrobic. Dakar mial nadzieje ze wszystko sie zakonczy dobrze... Wstal i ruszyl do malej kapliczki Sigmara, ktora mial po drodze do swego pokoju, zmowil krotka modlitwe za powodzenie wyprawy i poszedl do sypialni. Gdy polozyl sie w lozku jeszcze dlugo nie mogl zasnac, a gdy wreszcie mu sie to udalo to mial koszmary... Za drugim razem udalo mu sie spokojnie zasnac.

Vanessa
07-11-2004, 22:57
Kalisto zamknęła drzwi do pokoju od środka (ostrozności nigdy za wiele - pomyślała, uśmiechając się lekko).
Podeszła do okna.
"Trzeba się przespać. Jutro ciężki dzień" - powiedziała do siebie, po czym rozebrała się i położyła na łóżku. Łóżko było wygodne, w pokoju było ciepło, wszystko zdawało się być w jak najlepszym porządku. Jednak... było coś, co nie dawało jej zasnąć, myśli przebiegały przez jej głowę...
(Męczy mnie już to ciągłe udawanie, że wszystko wporządku. Śmiechem dobrze maskuję to, co czuję naprawdę. Ale nie mogę udawać sama przed sobą. Ursulę znam od dziecka, kocham ją jak siostrę. Bardzo chcę ją odnaleźć... Z drugiej strony - Dakar. Wiem, że ją kocha. Wiem, że nie ma szans, aby pokochał mnie. A jeśli... jeśli nie udałoby się odnaleźć Ursuli???) - nagłym ruchem podniosła się do pozycji siedzącej.
"O czym ja w ogóle myślę? Co mi przychodzi do głowy? Nie mogę zapomnieć, ile dla mnie znaczy przyjaźń z Ursulą..." - szeptała gorączkowo.

Zaczęła przypominać sobie chwile spędzone razem, dziecięce zabawy, wspólne "wyprawy" do pobliskiego lasu. Uśmiechnęła się do siebie na wspomnienie długich rozmów o problemach "nie do rozwiązania".
"Tak. Już wiem, co jest dla mnie ważne" - powiedziała stanowczo.

Po pewnym czasie uspokojona zasnęła.


ps. troszkę poczyściłam. W razie co - PW do mnie http://tibia.pl/forum/images/smilies/wink.gif. Czy mogę "zająć" Kalisto???

Dakar de'Slayer
08-11-2004, 11:57
Nillea przebudziła się ale nie otwierała oczu.
Jakie to błogie uczucie tak leżec - pomyślała.- Mogłabym tak cały dzień.
Ale gdy wreszcie otworzyła oczy przypomniała sobie że czeka ich ważbe zadanie. Ubrała się powoli i wyszła z pokoju zmierzając do pomieszczenia w którym wczoraj rozmawiali. Dakar i Gerion jedli już śniadanie kiedy Nillea weszła.
Witam - powiedziała, po czym sama usiadła przy stole - wspaniała pogoda na wyprawe czyż nie?


@up. oczywiście mozesz zająć Kalisto. Widać ze znasz się na rpg. Przyda się też moderator :)
Cały czas jest wolny Krasnolud Gerion więc szukamy kogoś ktoby nim poządnie pokierował.

Vanessa
08-11-2004, 13:31
Kalisto wstała jak tylko zaczęło świtać. Szybko ubrała się i po cichu wyszła.
"Skoro dziś wyruszamy, muszę jeszcze zabrać parę rzeczy." - powiedziała w zamyśleniu.

Omijając bardziej zaludnione dzielnice, udała się do położonego po drugiej stronie miasta niewielkiego domu. Weszła do środka, rozejrzała się i po cichu, aby nikogo nie obudzić, weszła na górę. Będąc już w swoim pokoju otworzyła wielką skrzynię i zaczęła przeglądać jej zawartość. Po chwili namysłu odłożyła na bok łuk i kołczan, a za pas zatknęła sztylety do rzucania.
(Z łukiem będę się za bardzo rzucać w oczy, a to nie jest nam potrzebne - pomyślała).
Wzięła też plecak z najpotrzebniejszym ekwipunkiem i zarzuciła na ramiona długi, ciemny płaszcz.
Nie poszła prosto do wyjścia. Zajrzała jeszcze do położonego po drugiej stronie korytarza pokoju. W środku spało dwóch mężczyzn (jeden w średnim wieku, drugi dość młody) i mały chłopiec. Kalisto podeszła do łóżka chłopca, pocałowała go wczoło i szepnęła "Nie martw się, niedługo wrócę, bądź dzielny."

Spojrzała na stół - leżały na nim między innymi arkusz papieru i kałamarz. Podeszła i na pergaminie nakreśliła: "Tak jak mówiłam, wyjeżdzam, aby pomóc Dakarowi. Niedługo wrócę. Opiekujcie się Agoranem i uważajcie na siebie."

Spiesznie opuściła dom. Idąc w kierunku domu Dakara, jeszcze raz obejrzała się za siebie. W oczach zalśniły łzy, ale powstrzymała płacz i przyspieszyła kroku.
W mieście zaczął się codzienny ruch - ludzie otwierali sklepy, zdążali w różnych kierunkach.
(To już z pewnością pora śniadania) - pomyślała i w tym momencie poczuła lekki głód.

Po chwili dotarła do domu Dakara i udała się do jadalni. Weszła, radosnym "dzień dobry" oznajmiła swoje przybycie.
Przy stole siedzieli już Nillea i Gerion. Dakara nie było.

Caspius
08-11-2004, 13:47
Dakar nie czul sie dobrze. Wszyscy obecni przy stole domyslali sie ze nie mial spokojnej nocy. Siedzial przygarbiony i malo mowil, jakby cos wiedzial ale nie chcial w to uwiezyc... Gdy Kalisto wrocila, nie bylo go juz przy stole. Od Nillei dowiedziala sie ze od rana nic nie mowil, a zaraza po sniadaniu poszedl w lewe drzwi. "Widac juz mocno im zaufal skoro zostawia ich samych w swym domu. Ciekawe co sie z nim dzieje"- pomyslala i przeszla przez drzwi po lewej. Domyslila sie ze poszedl do swojej kapliczki, gdzie zaraz sie udala. Gdy byla juz pod drzwiami, uslyszala cichutki placz... Zajrzala ostroznie i zobaczyla Dakara kleczacego przed posagiem i placzacego jak dziecko. Probowala go pocieszyc ale niewiele to dalo, gdy sie spytala o powod jego smutku odpowiedzial przez lzy:
-Kalisto.. moja droga... mialem straszna wizje, musimy sie spieszyc... mam nadzieje ze dotrzemy na czas - wiecej nie mogla z niego wydusic. Po chwili Dakar wstal, naciagnal kaptur gleboko na glowe i poszedl do jadalni. Usiadl przy stole i dalej nic nie mowiac czekal na Iriadesa, by moc wreszcie wyruszyc na poszukiwania.

[Pamietajcie ze ja objalem tymczasowo obowiazki MG ;) to moj pierwszy raz, ale chyba nie pisze najgorzej ^^ Btw. Witamy Vanesso :) ]

Dakar de'Slayer
08-11-2004, 14:09
-A więc dobrze. Nie będziecie mieli nic pzreciwko temu że pzrejde sie troche po mieście i uzupełnie zapasy zanim przyjdzie Iriades?- zapytała Nillea po czym nie czekajac na odpowiedź wyszła.
Kiedy szła korytarzem znowu naszło ją wrażenie że jest obserwowana. Ten dom wywoływał na niej jakieś dziwne wrażenie.
Dzie był pogodny i słoneczny. Nilea powolnym krokiem udała sie w strone centrum miasta.
hmm... - pomyślała - zobaczmy co ludzie wiedzą o Dakarze. Uśmiechnęła sie do siebie.

W tawernie było w miare pusto nie licząc stałych bywalców. Nillea podeszłą do baru gdzie barman (jak to barman :) ) czyścił kufle.
Witam pana - powiedziała - możemy porozmawiać? mam do pana pare pytań.
Słucham - odpowiedział barman - i tak nie mam nic lepszego do roboty.
Nillea: Wiem pan coś o magu imieniu Dakar?? Mieszka tu niedaleko.
Barman: hmm...coś mi sie obiło o uszy.- powiedział pocierając palcami.
Nillea rzuciła mu 5 sztuk złota.
Barman: No tak znam go. Moze nie osobiście ale wiem że jest dość lubiany w miescie. Nie pochodzi z tąd więc nie wiem czy ma jakąś mroczną tajemnice. Często widziłąem go z taką kobietą ale ostatnio coś sie tu nie pojawiała.
Nillea: hmm dziękuje za pomoc. do widzenia.
I poszła do domu Dakara...

Caspius
08-11-2004, 14:19
Iriades wreszcie sie obudzil, byl rzeski i wypoczety. Gdy rpzypomnial sobie wydarzenia poprzedniego dnia, usmiechnol sie lekko i poszedl do jadalni. Powital go glosny smiech Geriona - Oooo, obudzil sie wreszcie spioch! chodz tu i napij sie ze mna, widac ze nasz gospodz nie zaluje nam dobrych trunkow! - wypil lyka z kufla i mowil dalej - tylko nie spij sie za mocno, bo na nic nam sie nei przydasz na wyprawie! - dalej bylo slychac smiech krasnoluda.
Jednoczesnie zauwazyl ze Dakar siedzi milczaco z kapturem naciagnietym na glowe. Nie zareagowal takze gdy probowal sie z nim przywitac, wiec usiadl do stolu i pochylil sie konspiracyjnie do Geriona - Nie wiesz moze co sie dzieje z Dakarem?.
- Nie wiem, siedzi tak od rana, odpowiada polslowkami, a i to niezbyt czesto. - Gerion przerwal na chwile i zaraz znowu podjal - Chyba nie spal dobrze, albo martwi sie jeszcze bardziej o swa Ursule.. mysle ze powinnismy wyruszyc jak najszybciej. Juz sobie wyobrazam te ska... ekhem, ekhem, ta radosc gdy wreszcie ja odnajdziemy.

Iriades
08-11-2004, 17:00
[Casp thx ze poprowadziles chwile moja postac i witam nowa osobe w gronie graczy =] , no dobra pisze dalej, jutro w szkole spojrze (mam infe) na sesje i cos moze dopisze]

Iriades: No to trzeba cos zjesc wreszcie..., a tak normalnie to juz troche pozno, zjem i lece pocwiczyc walke, moge w ogrodzie, Dakarze?
Pojdze przygotowac sobie tarcze, helm i zbroje płytowa.(pytalem sie o wszystko dakara de'slayera, jeszcze jedno,mam magiczny miecz ale w czym on jeset magiczny??)

Zjadlem juz sniadanie i czekalem spokojnie na odpowiedz dakara, gdyz wiem ze mu bylo ciezko gdyz moja ukochana zabrali poniewaz byla elfem a ja polelfem, i nie bylem dla niej wybranym jak to mowili rodzice Adrei.

Czekalem i czekalem az sobie odpuscilem ten trening. pocwiczylem w pokoju. :p

Vanessa
08-11-2004, 17:08
Kalisto była nieco zaniepokojona słowami Dakara. Mimo iż z zasady nie wierzyła w żadne wizje i "takie tam bzdury", nieraz mogła się przekonać o mocy Dakara. Po jego wyjściu została jeszcze chwilę w kapliczce i zamyślona patrzyła na posąg.
"Tak, trzeba się spieszyć" - powiedziała do siebie i dołączyła do reszty w jadalni.

Po posiłku rzeczowo zwróciła się do Dakara.
"To jaki mamy plan? Dokąd się udamy? Faktycznie powinniśmy się spieszyć."

Caspius
08-11-2004, 18:15
Dakar wreszcie zareagowal, gdy padlo pytanie od Iriadesa:
- Nie ma na to czasu... mam zle przeczucia... musimy wyruszyc jak najszybciej... prosze was... - w jego glosie czuc bylo wyraznie jego smutek, i cos jakby strach... Gdy sciagnal kaptur, wszyscy poznali ze niedawno plakal, cos jakby sugestia lez wciaz stala mu w oczach. W pierwszej chwili nie zwrocil uwagi na pytanie Kalisto, lecz po chwili sie odezwal - Nie... nie mam zadnego planu... nie myslalem jeszcze o tym. Wiem ze Draconisa ostatnio widziano na zachodze, nieopodal Milsbourga. Tam sie wlasnie udamy... prosze was, pospieszmy sie... - widac bylo ze cos nim mocno wstrzasnelo w nocy.

Dakar de'Slayer
08-11-2004, 18:28
Więc dobrze - powiedziała Nillea - Nie ma czasu do stracenia. Im szybciej tam dotrzemy tym lepiej. Ja jestem gotowa więc kiedy mozemy wyruszyć?
W jej oczach było coś dziwnego. Emanowała od niej jakaś enegia. Widać było że az pali się do walki.

Caspius
08-11-2004, 18:43
Dziekuje... - Dakar powiedzial bardzo cicho i odetchnal, jakby jakis ciezar spadl mu z serca. Od razu wstal i skierowal sie do stajni. Zaraz za nim ruszyly dwoje z widmowych slug, ktore wszscy widzieli juuz wczoraj. Dzisiaj jakos sie nie pokazywaly az do tej pory. - Przygotuje powoz. Jak tlyko bedziecie gotowi to czekam przed domem. - od kiedy zapadla decyzja o wyruszeniu Dakar jakby sie ozywil

Iriades
08-11-2004, 19:40
Wyszlismy przed dom i zobaczylismy kilka koni i powoz. Ci sludzy dalej tam byli i pomagali dakarowi.

Iriades: Dakarze, wyruszamy?
Czy moglbym wziac jednego konia i pojechac pierwszy, chcę zobaczyc co nas czeka w lesie a raczej pokonac poczatkowe trudnosci. Czy moge?
Koledzy, pojedzie ktos ze mna jesli otrzymam pozwolenie?

Caspius
08-11-2004, 19:53
-Ehh, juz ci mowilem, mlody polelfie, ze nie ma potrzeby jezdzic do lasu. Wszystko zostalo dokladnie przeszukane rpzez straz i przeze mnie za pomoca magii. nie ma tam nic o czym bym nie wiedzial. Z pewnoscia nie ma zadnych mutantow ani tym podobnych - Dakar parsknal - a jesli chdozi o opryszkow to zawsze tam beda, tego sie nie da uniknac. A wyruszajac do lasu samotnie tyklo kusisz los by zaatakowali i cie ograbili.
Dakar z pomocnikami skonczyl wreszcie przygotowania i wszystko bylo gotowe do wyruszenia. Czekal tylko na reszte...

Iriades
08-11-2004, 20:04
Iriades: Dobrze Dakarze, pojde po reszte i za 10 minut przyjde z nimi i pojdziemy uratowac twoja ukochana.-Wyszedlem niespokojnie po reszte i bylem ciekaw co oni robia...

Dakar de'Slayer
08-11-2004, 21:01
@ szuler. Nie wiem czy czytałeś wszystki posty w tym temacie ale chyba nie wiec pozwol że ci przypomne że napisałem wcześniej że szukamy kogoś kto odpowiedzialni i umiejętnie poprowadzi Geriona. Ty sie raczej nie popisałeś szczególnie tymi warkoczykami. Sry ale najpierw poćwicz troche zanim wezmiesz sie za pisanie postów w tym temacie. Zgadzam sie z Caspiusem: Liczy sie pierwsze wrażenie. My z Caspiusem zaczelismy ten temat. Vanessa się dołączyła ale tym co napisała wywarła na mnie duze wrażenie- ty, nie bardzo.

Wieć krasnolud Gerion cały czas jest wolny. Szukamy kogoś kto sie zna na rpg.

Vanessa
08-11-2004, 21:44
Kalisto jeszcze kończyła jeść, kiedy przyszedł po nią Iriades. Spiesznie wepchnęła do buzi resztę kromki chleba z miejscowym białym serem (przemknęło jej przez myśl, że długo może nie zaznać jego smaku).
Wzięła plecak, narzuciła płaszcz, który podczas śniadania leżał na ławie obok i spiesznie wyszła.
"Iriadesie, krasnolud poszedł jeszcze na górę. Zawołaj go proszę." - rzuciła wychadząc.
Przed domem zobaczyła powóz, obejrzała go i wsiadła do środka. (No, przynajmniej podróż będzie w miarę wygodna) - pomyślała.


@Szuler
Sądzę, że mógłbyś spróbować poprowadzić Geriona. Jednak musisz wczuć się w jego postać, a nie dorabiać mu "głębię psychologiczną" (jak to zrobiłeś w edicie) - krasnoludy zazwyczaj takowej głębi nie posiadają http://tibia.pl/forum/images/smilies/wink.gif
No i oczywiście co najważniejsze - musisz czytać to, co inni napisali, żeby dokładnie orientować się w sytuacji.

Caspius
08-11-2004, 22:16
Nillea, po zebraniu calego porzebnego ekwipunku, bez slowa podeszla do powozu i rozsiadla sie wygodnie. Wygladala jakby nad czyms sie zastanawiala.
Iriades znalazl krasnoluda w swoim pokoju, gdy z trudem probowal zapakowac swoj ekwipunek. Iriades pomogl mu z tym, chociaz bardzo go dziwilo po co Gerionowi zapasowy topor. Gdy wreszcie im sie udalo, udali sie obydwoje do powozu. Gerion wrzucil swoje toboly na dach, a sam zajal miejsce w powozie. Iriades takze ulokowal sie w srodku, ale usadowil sie tak, by byc naprzeciwko Kalisto. Ciagle nie mogl wyjsc z podziwu nad jej uroda.
Dakar natomiast, zabezpieczywszy swoj dom przed ewentualna kradzieza, zajal miejsce obok kobiety. Wiedzial, ze nikt nie odwazylby sie go okrasc, ale nie chcial by jego pewnosc siebie kusila potencjalnych zlodziei. Gdy zobaczyl, ze wszyscy juz sa, krzyknal na woznicę: - Robercie, na zachod, do miasta Milsbourg!
Wreszcie wyruszyli...

@Vanessa: Nie wiem czy czytalas post owego Szulera, ale ja ciagle nie zmieniam decyzji: nie popieram jego gry z nami. Wiem, ze powinnismy dac wszystkim szanse, ale gdy przeczytalem jego posta o malo nie dostalem zawalu. Chyba za duzo juz gram w RPG, i gdy widze cos takiego... Az dziw ze nie wymyslil elfa z broda...

Dakar de'Slayer
09-11-2004, 07:43
Powóz ruszył. Nillea jeszcze pzrez chwile patrzała na oddalające sie miasto i zastanawiała się czy jeszcze tu wruci a jeśli tak to kiedy. Była wspaniałą wojowniczką, troche juz pzreszła, ale jdnak czuła jakiś wewnętrzny niepokuj. Popatrzyła po innych, ale oni albo bardzo dobrze udawali albo nie czuli tego co ona. Dakar siedział zamyślony, Iriades wpatrywał sie w Kalisto, a Gerion poprostu usnął.
Wszystko bedzie dobrze - pomyślała Nillea - To tylko kolejne zadanie...

Arqan
09-11-2004, 10:51
[Jesli pozwolicie wzialbym z checia Geriona :) ]

Gerion: Krasnolud przebudzil sie nagle w srodku nocy, ksiezyc byl jeszcze wysoko, kiedy Gerion poczul sie spragniony, zachcialo mu sie porzadnego krasnoludzkiego trunku.
-'Dlaczego nie spakowalem kilku butelek krasnoludzkiego piwa'- powiedzial cicho krasnolud, przeszukujac swoj ciezki plecak.
Odpuscil sobie dalsze grzebanie w plecaku, zaczal sie rozgladac po okolicy i ku jego zdumieniu, jechali wlasnie pomiedzy dwoma jeziorami, niewielkimi, otoczonymi gestymi lasami. Po kilunastu minutach Gerion ujzal mosiezne i wysokie mury miasta, oswietlone zawieszonymi pochodniami. Nie wiedzial jak straznicy beda nastawieni do Niego samego, dlatego podniosl z podlogi swoj dwureczny topor poczym zaczal go ostrzyc.
-Cha Cha, wkoncu poczujesz krew, jesli straznicy nie wpuszcza nas do miasta- Powiedzial Gerion patrzac i dalej ostrzac swoj topor.
Byli coraz blizej bram, Gerion spojzal na swych czlonkow druzyny,
-''Wszyscy spia, nawet ryk samego smoka by ich nieobudzil''- Pomyslal krasnolud, smiejac sie leciutko.
-Wstawajcie spiochy, koniec spania !!!- Krzyknal glosnio Gerion, dodajac po chwili:
-Miasto... bramy przed nami!!
Nieminelo 5 minut jak wszyscy byli obudzeni, i wpatrywali sie w jeden punkt z wielkim zdziwieniem... nie bylo zywej duszy przed brama jak i w wiezach stojacych nieopodal bramy.


[Ps: Jesli sie spodobalo :) to powiedzcie jaki ekwipunek mam ]

Caspius
09-11-2004, 11:51
[spodobalo sie , spodobalo, ale przydaloby sie zebys odpisywal zcesciej niz raz dziennie ;) ]

Dakar sie obejrzal sie zaspany: - Oj, czyzby to juz Nardrof? Ladnie zesmy sobie pospali... W kazdym razie do Milsbourga jeszcze ladne 3 dni drogi, ale mozemy zasiegnac jezyka tutaj. Moze cos slyszeli nowego o Draconisie i jego posunieciach... - Dakar zamikl i pograzyl sie w myslach.
Natomiast powoz wejchal do miasta bez wiekszych problemow. Kazde z jadacych niejasno przypominalo sobie, ze Nardrof nie bylo najezdzane juz od dosc dawna, to czesciowo tlumaczylo dlaczego tak malo straznikow pilnowalo bramy. Jednoczesnie bylo to miasto slynace ze swego piwa i tolernacji. Malo kto probowal przesladowac elfow czy krasnoludow. Powoz zajechal pod jedna z lepszych gospod w tym miescie, po czym woznica zeskoczyl ze swego stanowiska i wszedl do srodka. Wszyscy pasazerowie takze sie wygramolili z wozu i udali sie w strone wejscia. W srodku, Dakar zaplacil barmanowi za "opieke" nad konmi i powozem, po czym usiadl z reszta do stolika. W karczmie, pomimo dosc poznej pory, siedzialo jeszcze wiele osob. Dalo sie zauwazyc, ze ta miala ona swoja renome, siedzialy tu dosc bogate osobistosci i nikt nie wszczynal klotni. W kacie tradycyjnie siedzial pijany krasnolud, lecz takze zachowywal sie spokojnie. Dakar spytal sie towarzyszy: - Kladziemy sie spac przyjaciele, czy najemy sie i napijemy najpierw?

[Za wszelkie literowki przepraszam, ale jak juz pisalem wczesniej, nie zwracam uwagi na bledy. To tylko rpzedluza pisanie postow :P ]

Arqan
09-11-2004, 12:49
Gerion: Rozgladajac sie po karczmie, zauwazyl... nowe trunki stojace nietkniete na dwoch polkach
-Barman, szybko...szybko najlepszy trunek krasnoludzki,dla moich towarzyszy rowniez, niech poznaja co znaczy miec dobry plyn w ustach!!- Krzyknal glosno krasnolud smiejac sie na koncu.
-Najpierw proponuje sie napic, potem najesc i znow napic, cha cha...-oznajmil stanowczo Gerion, otwierajac z niecierpliwoscia butelke krasnoludzkiego piwa.
Gerion spojzal na Dakara, poczym zapytal:
-Mosci Dakarze, opowiedz nam w jakiej to sztuce magii czujesz sie najlepiej...

Dakar de'Slayer
09-11-2004, 12:57
Nilla pzrysiadla sie do stolu, otworzyla piwo i siedziala gotowa dowiedziec sie czegos o Dakarze. W koncu nie wiele o nim wiedziala.
Tak - powiedziala- ja tez chciala bym to wiedziec. Mysle ze teraz jest calkiem odpowiednia pora. wszyscy jestesy w miare wyspani. i pociagnela zdrowo ze swojej butelki..


@arquan. Jesli o nie chodzi to witaj w druzynie :) podoba i sie twoj styl pisania. A o eq pytaj Caspiusa. On jest mg w tej czesci :)

Caspius
09-11-2004, 13:14
Dakar usmiechnol sie na slowa Geriona. "Tylko by pil, zreszta jak to krasnloud" - pomyslal, op czym powiedzial: - Najlepiej sie czuje w magii elementarnej, choc niedawno szkolilem sie takze w iluzjach. Niejako magia prosta takze nie sprawia mi duzych trudnosci. Wiec, jak widzicie jestem dosc wszechstronny. - Wszyscy domyslili sie ze Dakar jest o wiele starszy niz na to wyglada. Takie opanowanie sztuk magicznych wymaga czasu... - Jesli zas chodzi o ciebie Nilleo... Gdy sie poznalismy powiedzialas mi cos, co nie daje mi spokoju do dzis. Mianowicie opwiedzialas ze wiesz cos o zabijaniu przyjaciol... Moglabys mi o tym opowiedziec? Oczywiscie nie bede naciskal jesli odmowisz. Wiem, ze to bolesny temat... - Dakar zamilkl i spojrzal wyczekujaco na luczniczke.
Jesli chodzi o karczme, powoli pustoszala. Karczmarz zazwyczaj krecil sie w poblizu nowoprzybylych, poniewaz weszyl dobry interes. Szczegolnie slowa krasnoluda przypadly mu do gustu. Szybko podal trunki, po czym powiedzial: - Moze zyczycie sobie jakiejs strawy? - po czym powiedzial prosto do krasnoluda - Mam w skladziku jeszcze troche krasnoludzkiego spirytusu... mosci pan sobie zyczy?

Dakar de'Slayer
09-11-2004, 13:32
Hmm...chyba moge o tym opowiedziec - powiedziala Nillea - To mialo miejsce jakies dwa lata temu ale niestety wciaz pamietam to jakby bylo wczoraj. Pewnego razu poszlam na spacer z moim najlepszym pzryjacielem. Nazywal sie Reod Dai. Nie mielismy przy sobie zadnego ekwipunku bo to mial byc zwykly spacer. Tak dobzre nam sie rozmawialo ze zapomnielismy o bozym swiecie. Wtedy Reoda pogryzl skaven. Spaczony chaosem... nie bylo ratunku. na poczatku nic sie nie dzialo. zaczelismy wracac do wioski. tam byly antidota.
Ale po drodze rzucil sie na mnie. chaos zawladal nim. NIe mialam wyjscia. Musialam go zabic...
Nillea otarla zaczerwienione oczy. nie mowmy juz o tym - powiedziala smutno.

Iriades
09-11-2004, 14:13
Iriades: :[ Smutna historia, kim byl twoj przyjaciel, bo mialem znajomego z podobnym imieniem ale zaginol...,powiedz a jush nie bede pytal
przykro mi..

wzialem troche piwa i znow zaczalem sie wpatrywac w kalisto 8o:

Iriades: Kalisto, opowiedz mi o sobie...

Arqan
09-11-2004, 14:15
Gerion: Orzezwial gdy uslyszal krzyk barmana na temat alkoholu
-Taak !!! Dawaj wszystko co masz barmanie- Krzyknal glosno Gerion
-Pozwol jednak ze sam se wybiore, najlepszy trunek- dodal szybko po chwili krasnolud, i udal sie za barmanem do piwnicy.zdazyl jeszcze krzyknac do swych towarzyszy:
-Zaraz bede... o ile trafie spowrotem - Smiejac sie krasnolud wszedl do podziemnej piwnicy za barmanem.

Iriades
09-11-2004, 14:19
Wypilem piwo i
Krzyknolem do Geriona:wiking::
Iriades: Gerionie, przynies mi jakies lepsze piwo jesli wrocisz, hehe, to mi jakos nie smakuje :confused: :confused: , albo moze wino:cup:, jedno z lepszych, moze sprzed 100 lat
:tongue:

:confused: :confused: :confused: :confused: :confused: :confused: :confused: :confused: :confused: :confused: :confused: :confused: :confused: :confused:

[ Napiszcie cos ]

Caspius
09-11-2004, 20:16
Iriades, po tym jak krzyknal do Geriona, znow odwrocil sie do Kalisto. Poczul sie lekko urazony, gdy ta mu wciaz nie odpowiadala. Gdy na nia spojrzal, zobaczyl ze ta.... zasnela. Widac nie spala dobrze podczas podrozy. Dakar zamowil pokoje dla wszystkich, wzial Kalisto na rece i zaniosl ja do jej pokoju. Rzucil jeszcze na odchodne: - Pojde juz do siebie i wezme rpzyklad z Kalisto. Powinnismy byc wypoczeci jutro. Tymczasem wy korzystajcie, ja zaplace za wszystko jutro rano. Pamietajcie jednak ze jutro musimy byc gotowi na wszelkie trudnosci.
Poszedl do kwater, polozyl Kalisto w lozku i cichutko wyszedl, zamykajac za soba drzwi ostroznie. Zostawil jej w srodku kluczyk, a sam zamknal jej pokoj zestawem wzietym od karczmarza. Udal sie do swej kwatery, polozonej zaraz obok pokoju dziewczyny. Zamkal drzwi na klucz, polozyl sie na swym lozku i pograzyl sie w rozmyslaniach. Myslal nie tlyko o Ursuli, ale takze o Kalisto. Dawno temu wybral Ursule, poniewaz traktowala ich zwiazek powaznie. Przez te wszystkie lata nauczyl sie zyc z tym, ze jego serce wlasciwie bylo rozdarte miedzy nimi obydwoma. Sytuacji wcale nie poprawialo to, ze Kalisto wciaz byla jego i Ursuli przyjaciolka. Wciaz nie wiedzial co ma myslec... Wciaz bardzo kochal Ursule, ale Kalisto takze wiele dla niego znaczyla...
W koncu zasnal, nie dochodzac do zadnego sensowanego wniosku.
Natomiast Iriades, Nillea i Gerion, ktory jednak trafil do stolu majac w rekach 2 butle krasnoludzkiej wodki, siedzieli i biesiadowali. Po jakims czasie, gdy w izbie zostaly juz tlyko te 3 osoby, karczmaz postanowil zamknac lokal i powiedzial: - Szanowni panstwo, czy moglbym prosic was abyscie udali sie juz do swych pokoi? Ja nie jestem wampirem i potrzebuje troche snu - rozesmial sie serdecznie. Nillea natychmiast udala sie do swej kwatery, Gerion jeszcze pociagnol zdrowo z butelki i takze ruszyl w kierunku schodow. Iriades takze po chwili wyrwal sie z zamyslenia i udal sie na spoczynek.

Dakar de'Slayer
09-11-2004, 21:55
Nillea zamknęła od wewntąrz drzwi swojej kwatery. Zdjęła ekwipunek i polożyła sie ale nie chciało jej się spać. Znowu ogarnęło ją poczucie że jest obserwowana. Rozejżała sie po pokoje ale nie zauważyła niczego niepokojącego. Jeszcze jakiś czas nie mogła usnąc. Kiedy wkońcu jej sie udało sen miała niespokojny. Nagle pzrebudziła sie. Za okna mi noc ale na korytarzu ktoś był. Wyraźnie słyszała jego chrapliwy oddech na korytarzu. Wstała powoli, wzięła do ręki sztylet i powoli zaczęła podchodzić do drzwi. Odczekałą chwilę. W końcu jednym mocnym szrpnięciem otworzyła dzwi gotowa odepzreć atak. Jednak na korytarzu nie zauwazyła nikogo.
Spojrzła najpierw w jedną potem w druga strone korytarza ale nic nie przykuło jej uwagi. Jednak kiedy juz zamierzała zamknąc sie w pokoju zauważyła coś dziwnego. Na drzwiach do pokoju Dakara były trzy głębokie ślady - najprawdopodobniej od szponów - ociekające jakąś bordową substancją. Walnęła trzy razy pięscią do drzwi.
Dakar jesteś tam? - zawołała w paniką w głosie...

Caspius
09-11-2004, 22:19
Dakara obudzily jakies dziwne dzwieki zza drzwi. Z poczatku chcial je zignorowac, lecz wtedy uslyszal krzyk Nillei. Zerwal sie szybko z lozka, podbiegl do drzwi i otworzyl je gwaltownie. Z poczatku niczego nie zauwazyl, lecz gdy podazyl za przerazonym wzrokiem dziewczyny zobaczyl jakies slady na swoich drzwiach. Przyjrzal im sie blizej, po czym powiedzial do siebie cicho: - Co to moze byc, to juz 2 raz od kąd... - Wtedy sie domyslil. Zapewne to przyszlo po ksiege... Tylko kto moglby byc tak szalony by chciec z niej skorzystac... Dobrze ze nie wzial jej ze soba. Rozejrzal sie szybko po korytarzu, po czym szybko zlapal Nillee za reke i wprowadzil ja do pokoju. Skoncentrowal sie, sprawdzajac czy nikt sie nie obudzil. Kalisto wygladala jakby za chwile miala sie wyrwac ze snu, wiec dla bezpieczenstwa rzucil zaklecie usypiajace... Dopiero wtedy odetchnal i zwrocil sie szybko do Nillei - Skad sie tu wzielas? Jak widzisz ty jedyna sie obudzilas... Jakim cudem? Powiedz mi, moze ci grozic powazne niebezpieczenstwo! - spojrzal na nia wyczekujaco.

[Prosze o niewyruszanie w dalsza droge przed tym jak wroce ze szkoly i odpisze :) ]

Vanessa
09-11-2004, 22:34
Kalisto była na łące. Naokoło było pełno kolorowych kwiatów, niebo było błękitne jak za czasów dzieciństwa. Poczuła radość i nieodpartą chęć pobiegania... Nagle usłyszała krzyk. Przeraziła się, chciała wyruzucić go ze swojej głowy... Krzyk przybrał wyraźniejszą formę "Dakar, Dakar odpowiedz!" - rozpoznała głos Nillei.
Kalisto chciała zerwać się z łóżka,obudzić się, ale nie mogła. Przerażona myślała: Dakar? Czy coś mu grozi??? Muszę tam iść jak najprędzej, muszę wstać, musze.... Ale nie mogła się ruszyć. Poczuła czyjąś obecność. Nie, nie w pokoju. W swojej głowie. Uslyszała cichy głos, który nakazywał jej spokój.
(Nie mogę się mu poddać - pomyślała - nie mogę pozwolić mu.... ).

Kalisto znowu była na łące. Otaczały ją kwiaty i śpiew ptaków. Nie pamiętała o Dakarze i o tym, co usłyszała... Śniła....

Dakar de'Slayer
10-11-2004, 08:00
Nillea weszła za Dakarem do jego pokoju i usiadła na łóżku.
To zaczęło sie w twoim domu - powiedziała powoli - Czasami miałam takie wrażenie jakby mnie ktoś lub coś obserwowało ale niczego przy tym nie widziałam. Dzisijszej nocy nie mogłam usnąc ale kiedy się przepudziłąm znowu nawiedziło mnie to uczucie tylko jakby silniejsze i wtedy usłyszałam odgłosy na korytarzu. Kiedy wyszłam z pokoju nikogo tam nie było. Zostały tylko te ślady. Jak myślisz co to mozę być? I jakie niebezpieczeństwo mi grozi? - zapytała drżącym głosem Nillea...

Caspius
10-11-2004, 09:15
Dakar odetchnal z wyrazna ulga. "A wiec to bylo tlyko przeczucie" - pomyslal i powiedzial do Nillei - Nie czas teraz na to, jutro musimy byc wypoczeci. Prosze cie, nie mow nikomu o tym. Co do grozacego ci niebezpieczenstwa... Nie jest ono tak wielkie jak sie obawialem.. Po prostu bylas w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie... Choc nie wiem czy sam bym sie obronil. Teraz idz juz spac - powiedziawszy to odprowadzil drzaca Nillee do jej pokoju. - Pamietaj, nie mow nikomu - przypomnial i wyszedl. Podszedl do swoich drzwi i pomyslal "Przyszedl czas na sprawdzian moich iluzji" Skupil sie i wypowiedzal zaklecie. Po chwili drzwi wygladaly jakby nic sie nie stalo, nie bylo zadnych sladow. Wiedzial ze zaklecie powinno sie utrzymac tylko 12 godzin, ale wiecej nie potrzebowal. Jeszcze na probe otworzyl drzwi i zamkal, zeby zobaczyc czy nic sie nie zmieni, po czym usmiechnal sie pod nosem."A jednak na cos sie przydaly nauki Mal'ganisa" - pomyslal i wszedl do swego pokoju. Polozyl sie i prawie natychmiast zasnal. Wiedzial, ze czymkolwiek byly te stwory, nie beda probowaly powtornie.
Gdy rankiem zszedl do izby jadalnej, zastal tam juz Kalisto, Geriona i Iriadesa siedzacych przy stole. Gerion jak zawsze pil wodke, Iriades wpatrywal sie w Kalisto, a ta smiala sie wesolo. Gdy sie do nich przysiadl, Kalisto jako jedyna zauwazyla subtelna zmiane w zachowaniu Dakara, jakby chcial cos ukryc. Zadko kiedy mial przed nia jakies tajemnice, teraz jednak cos ukrywal... Intrygowalo ja to. Natomiast Gerion jak zawsze wesoly, zakrzyknal: -Karczmarz! Jeszcze jedna kolejka, tym razem dla 4 osob! I zebym nie odkryl ze dolewasz wody do naszego piwa! - po czym rozesmial sie serdecznie.

Arqan
10-11-2004, 09:40
Gerion: Dzien byl piekny, slonce oswiecalo dokladnie wszystkie pomieszczenia, niewielki wiatr porywal liscie z drzew. Ludzie szwedali sie po podworku, szukajac swego kacika do rozlozenia straganu i sprzedawaniu swych drogocennych drobiazgow.
Krasnolud przebywajac od rana wsrod towarzyszy zauwazyl ze cos jest nie wparzadku z Dakarem, po czym zapytal:
-Czleczyno czy cos Cie drazni ?... moze krasnoludzki trunek nieprzypadl Ci do gustu?... niech no ja dorwe barmana w swoje rece !!!- krzyknal glosno Gerion, patrzac prosto w oczy Dakara.

Vanessa
10-11-2004, 14:10
Kalisto siedziała przy stole, jadła, śmiała się, patrząc na Iriadesa. Jednak tylko wyglądała na spokojną. Martwiło ją zachowanie Dakara. Oczywiście ten nie chciał dać nic po sobie poznać, jednak Kalisto zbyt dobrze go znała...
Nagle usłyszała jak Gerion krzyknął "Czleczyno czy cos Cie drazni ?... moze krasnoludzki trunek nieprzypadl Ci do gustu?... niech no ja dorwe barmana w swoje rece !!!". Uśmiechnęła się na myśl o dobroduszności krasnoluda.
(Ehh... i tak nic Ci nie powie. Czuję, że zdarzyło się cos poważnego) - pomyślała.

Czekała na okazję, aby porozmawiać z Dakarem sam na sam. (Może jednak się czegoś dowiem. Poza tym, nie mogę patrzeć jak Dakar się tak zamartwia) - przyszło jej na myśl.

W końcu Dakar skończył śniadanie i udał się po swoje rzeczy. Poszła za nim. Na korytarzu powiedziała: "Dakarze, widzę, że coś się wydarzyło. Doskonale wiesz, że przede mną nic nie ukryjesz. Opowiedz mi o tym, myślę, że powinnam wiedzieć jeśli to ma związek z Ursulą i naszą wyprawą". I spojrzała na Dakara, wyczekując odpowiedzi.

Caspius
10-11-2004, 15:56
Dakar rozesmial sie gdy uslyszal pytanie krasnoluda. Mag powiedzial wesolo: - Jedyne co mnie drazni to ta ilosc wody w tym trunku cha cha cha - ciagle sie smial. Po kilku chwilach dodal: - Jako ze musimy sie spieszyc, to pojde do pokoju zeby zebrac swe rzeczy. - jak powiedzial tak zrobil. Na korytarzu zlapala go Kalisto. Po zadanym przez nia pytaniu rozejrzal sie czy aby nikt inny ich nie widzi , po czym powiedzial: - No niestety, za dobrze mnie znasz... Nie ma to zadnego zwiazku z Ursula, bynajmniej ci powiem o co chodzi, bo domysly czesto sa gorsze od prawdy. - powiedziawszy to zaprowadzil Kalisto pod drzwi do swego pokoju. Kobieta byla zdziwiona, przeciez drzwi caly czas wygladaly tak samo... Wtedy wskazal jej miejsce nieco powyzej klamki i powiedzial by to dotknela. Jej reka jakby sie zanurzyla w drzwiach... A palcami wyczula jakies podluzne, dosc glebokie wglebienia. Wtedy Dakar wprowadzil ja do pokoju i powiedzial: - W nocy cos chcialo mnie odwiedzic... Nillea cos wyczula i jako jedyna sie obudzila. Troche to intrygujace... W kazdym razie nie sadze by Draconis wladal jakimikolwiek stworzeniami mogacymi zrobic cos takiego. Wydaje mi sie, ze wiem po co przyszly, lecz musisz mi wybaczyc, tego juz ci wyjawic nie moge. - Szybko zebral swoje rzeczy i wyszedl z pokoju. - Aha, nie mow nikomu prosze - Dakar rzucil jeszcze na odchodne i zszedl na dol.

[Bartek, do cholery jasnej, CZYTAJ MOJE POSTY!]

Iriades
10-11-2004, 16:12
Iriades byl sobie sie przejsc po miescie, a gdy wrocil , zastal Dakara, czekajacego na zewnatrz, i myslal czy juz wyjeżdzaja...
Byl zdenerwowany tym co ich czeka, ale bylo trzeba to przezyc.
Poszed do pokoju spakowac sie , po czym wrocil do izby.

Dakar de'Slayer
10-11-2004, 19:44
Nillea przebudziła się. Kiedy otworzyła oczy pierwszą rzeczą jaką sobie przypomniała był nocny incydent. Mam nadzieje - pomyślała - że nic wiecej sie juz nie działo.
Ubrała sie, spakowała i wyszła z pokoju. Kiedy przekręcała zamek spojarzała na drzwi pokoju Dakara i zdziwiło ją to że wyglądają jak nowe. Ostatni raz jak je widziała miały trzy głebokie ślady od szponów. Dotchnęła powoli drzwi i ku jej zdziwieniu ręka jakby wtopiła się w nie ale końcówkami palców czuła zadrapanie. dziwne - pomyślała - to pewnie robota Dakara. Ciekawe czym jeszcze nas zaskoczy? - uśmiechnęła sie pod nosem.
Kiedy zeszła na doł zobaczyła ze nie wstała pierwsza.
witajcie - powiedzila po czym usiadła do stołu.
Skoro jesteśmy wszyscy mam pytanie - powiedziała ale wyraźnie zwruciła sie do Dakara - Czy po drodze mamy w planie jakiś jesszcze postoj czyteż to miasto jest ostatnim miejscem do odpoczynku i uzupełnienia zapasów??

Iriades
10-11-2004, 20:03
Iriades usmiechnol sie do Nillei, po czym powiedzial:
Iriades: Dakarze, Nillea poruszyla ten temat wiec pozwol ze spytam, ile bedziemy jechali do tego nastepnego miasta? i w jakim kierunku? I czy jakies inne miasto bedzie, w ktorym jeszcze bedzie postoj?

Caspius
10-11-2004, 20:27
- Nie, nie bedzie juz wiecej miast po drodze. Do najblizszego zajazdu jest dzien drogi, wiec powinnismy tam pod wieczor zajechac. Do Milsbourga bedziemy wciaz jechali na w ta sama strone, a zostaly nam jeszcze przeszlo 2 dni drogi. Pozwolilem sobie jeszcze wczoraj wydac odpowiednie polecenia karczmarzowi, wiec prowiant powinnismy zastac juz w powozie. Chcialbym juz wyruszyc w droge, nie zaopminajcie ze mamy sie spieszyc. - Powiedziawszy to Dakar wstal od stolu, i wyszedl z karczmy dopilnowac przygotowania powozu. Kalisto natomiast, wyrwawszy sie z zadumy po rozmowie z Dakarem, zeszla na dol do izby akurat gdy mag wypowiadal te slowa. Wyszla zaraz za nim z karczmy.
Na zewnatrz slonce bylo juz dosc wysoko, lecz jeszcze nie dotarlo do polowy niebosklonu. Po glownej ulicy krecilo sie sporo ludzi, kurz podnosil sie z kamieni. Kalisto rozejrzala sie wokolo i dopiero po chwili zauwazyla ich powoz. Wlasnie byl wyprowadzany i Robert podprowadzal go pod wejscie. Dakar siedzial nieopodal i placil stajennym. Zaraz potem wszedl jeszcze na chwile do karczmy, by ponaglic pozostalych przy stole. Gerion zaraz spakowal swoje manatki, zabral ze soba jeszcze butelke krasnoludzkiej wodki i beczulke piwa, po czym wyszedl i wsiadl do powozu. Dakar i Kalisto zaraz udali sie w jego slady.

Iriades
11-11-2004, 08:54
Iriades poszedl do swojego pokoju i wzial na siebie zbroje i miecz a reszte mial w torbie ktoa wczesniej spakowal, wzial i poszedl do powozu, zegnajac sie z karczmarzem, gdy wychodzil na dworze poczol chlod, zrobilo mu sie zimno jakby cos koloniego bylo..., jakas aura lub potwor...

Arqan
11-11-2004, 09:56
Gerion: Siedzac w niewygodnym powozie, zaczal sie wiercic i wybrzydzac na temat swego twardego miejsca, po paru chwilach oznajmil:
-Ha! Widac ze elfia robota... wszystko twarde...!!
Niewielkie krople deszczu zaczely rozbijac sie o ziemie, niebo pociemnialo a slonce schowalo sie za chmury.
-'Bedzie padac...i to mocno'- pomyslal Gerion, ale nieprzejmujac sie tym wcale wyjal swoja zaczeta butelke wodki i jednym lukiem pociagnal wszystko co bylo wsrodku.
Ucieszyl sie na mysl ze ma jeszcze beczulke piwa lezaca obok niego. Rozejzal sie po wszystkich po czym powiedzial w strone Dakara:
-Czleczyno... czy bedziemy jechac przez lasy ?

Iriades
11-11-2004, 10:11
Iriades powiedzial do geriona:
Iriades: Gerionie, nie wybrzydzaj z tym wozem, to nie jest elfia robota, a elfy jak cos robia to dobrze, i jeszce chociarz nie zmokniesz. Masz moze jeszce buteleczke piwa?, bo ja mam tyklo wino=]

Arqan
11-11-2004, 10:29
Gerion: Spojzal na Iriades'a
-Ha Ha! Owszem ze mam, nawet cala beczulke ...- usmiechnal sie krasnolud, po czym zaczal grzebac w plecaku
-Mam! Pozwol ze Ci naleje do tego oto pucharu krasnoludziej roboty- zamial sie Gerion nalewajac z beczki do pucharu piwa.
-Prosze...- Gerion podal dla Iriades'a puchar, poczym sam pociagnal zdrowy lyk prosto z beczki.
Krasnolud przetarl swe grube wasy oraz brode z kropelek ociekajacego piwa poczym powiedzial:
- Teraz zostalo nam juz czekac na wyruszenie... obudzcie mnie kiedy bedziemy na miejscu- Krasnolud zasmial sie i przewrocil na bok.
Po chwili bylo slychac nie tylko odglosy ludzi chodzacych po miescie ale i glosne chrapanie krasnoluda.


[Male pytanie, jak rozwiazaliscie problem z walka, ktos bedzie zucal kosci czy co ...]

Iriades
11-11-2004, 11:24
Iriades: Dzienki za piwo,hehe ladny puchar,pozniej ja ci dam wina ob mam 2 butelki, nie zbyt male- po czym zaczal szukac w torbie- o, sa, chce ktos sie napic?

Caspius
11-11-2004, 12:17
- Owszem, wiekszosc drogi bedzie wiodla lasami, czemu pytasz? - powiedzial Dakar do krasnoluda, om czym zwrocil sie do Iriadesa - Ja dziekuje, musze zachowac trzezwosc umyslu.
Tymczasem Nillea, widzac ze wszyscy juz sie zbieraja do drogi, pobiegla szybko do siebie. Wziela swoje toboly, zerknela jeszcze na drzwi Dakara, pokrecila glowa i zbiegla na dol. Zlapala pajde chleba i wybiegla z karczmy. Przed budynkiem stal juz powoz, a w srodku siedziala juz wiekszosc druzyny, Jedynie mag i woznica krecili sie sprawdzajac wszystko. Wskoczyla do powozu i jedzac usadowila sie kolo krasnoluda. Dakar za chwile wsiadl rowniez do powozu i ruszyli.

[Jesli zas chodzi o walke, jedyne co sie bedzie liczylo to opis tego co robisz. Trzeba dokladnie i wyraznie swoje posuniecia, i oczywiscie trzymac sie pewneych granic]

Arqan
11-11-2004, 12:40
Gerion: Krasnolud pograzyl sie w glebokim snie, nawet glosne smiechy, poszturichwania nie byly wstanie wyswobodzic go ze snu. Grube, umiesnione ramiona krasnoluda ledwo miescily sie pomiedzy Nillea a scianka powozu.
Jego dlugie czerwone wasy oraz broda, lezaly swobodnie na dosc grubym brzuchu Geriona.
Krasnolud snil o swej rodzinie, o swych podziemiach 'Karelion'. Swym rodowitym domu, gdzie zawsze czekala na niego beczulka piwa.
Jednak ten sen powtorzal mu sie wiele razy.. i za kazdym razem konczyl sie tak samo.. wszyscy zgineli, oprocz Geriona i jego starszego brata,.. rowniez stracili swoj cenny skarb 'Klejnot krasnoludzkiego kowadla'.
Gerion przekrecil sie na drugi bok,
-Elfy...mrocznosc... - powiedzial przez sen krasnolud
To wlasnie elfy napadly na ich podziemia, niespodziewanie zabily i spalily wszystko...niemajac rdzy sumienia zabily nawet krasnoludzkie niemowleta aby w przyszlosci nie czuly sie zagrozone...

Dakar de'Slayer
11-11-2004, 17:40
Nillea spojzala z obuzeniem na spiacego krasnoluda.
Co on ma do elfow? - zapytala pozostalych - Jak nie wypomina ze mu twardo bo niby elficka robota to cos gada o elfach przez sen. To jakas fobia. nilllea usmiechnela sie. musimy go o to zapytac jak tylko sie obudzi. - odpowiedziala sobie Nillea dziwnym blyskiem w oczach. No ale nie to jest teraz najwazniejesze. Ile jeszcze bedziemy podrozowac Dakarze? - zrocila sie do maga - bo w tym wypadku czas gra na nasza niekorzysc...

Caspius
11-11-2004, 18:13
Dakar wyjrzal przez okienko, po czym powiedzial: - Slonce jeszcze wysoko, zapewne wieczorem lub noca znajdziemy sie w zajezdzie. Jesli chodzi o Milsbourg, to jak juz mowilem w karczmie, znajdziemy sie tam trzeciego dnia drogi, czyli jutro. Tak, wiem ze czas sie bardzo liczy, ale nie moge przyspieszyc podrozy. Mam nadzieje ze zdazymy... - Dakar posmutnial i zamknal sie we wspomnieniach.
Powoz juz od jakiegos czasu jechal traktem poprzez gesty las, i wcale nie bylo widokow by szybko z niego wyjechac. Pogoda byla piekna, las pachnial i ptaki spiewaly. Wokol panowala istna sielanka. Podroznym takze sie udzielal ten nastroj, lecz po chwili wszyscy sobie przypominali o tragedii Dakara, a ten markotnial coraz bardziej.

Arqan
12-11-2004, 10:38
[ekhm... wybaczcie, chodzilo mi tam o Drowy, mroczne elfy i zapomnailem dodac.. ae juz poprawilem ;) ]

Gerion: Krasnolud przebudzil sie, spragnienie domagalo sie jednej rzeczy...trunku. Posnownie podniosl beczulke i jednym lykiem wypil kolejny litr.
Usmiechnal sie, zaczal rozgladac sie po okolicy, gdy spojzal w przeciwlegla strone, w strone swych towarzyszy zauwazyl ze parwie kazdy wpatruje sie na niego, poczym rzekl:
-No co... spragniony bylem-powiedzial krasnolud, lecz w mysli wiedzial o co raczej chodzi... powiedzial cos przez sen, czego niepowinien mowic...

Vanessa
12-11-2004, 13:16
Kalisto również wpatrywała się w Geriona. Ciekawiło ją, jakie to wydarzenia z przeszłości zadecydowały o takim a nie innym nastawieniu krasnoluda do elfów. Widząc, że reszta drużyny się waha, puściła oko do Nillei i Iriadesa, po czym pewnym głosem spytała:
"Gerionie... może opowiesz nam, skąd się wzięło Twoje negatywne nastawienie do elfów?" - i spojrzała wyczekująco na krasnoluda.

Spojrzeli na niego również Nillea i Iriades. Nawet pogrążający się w coraz większym smutku Dakar na chwilę oderwał się od swoich trosk i rzucił ukradkowe spojrzenie w jego stronę.
Nastała pełna napięcia cisza.

Arqan
12-11-2004, 14:18
Gerion: Krasnolud spojzal ze zdziwieniem na grupe
-'A jednak'- pomyslal Gerion.. przelknal sline poczym zaczal opowiadac jak to wszystko sie stalo:
-Ekhm..wszystko sie zaczelo kiey mialem 23lata, ...w naszym rodzinnym miescie 'Karelion' wszystko sie ukladalo najlepiej, wszyscy zyli ze soba w zgodzie i wszyscy sobie pomagali... ekhm...Posiadalismy cenna rzecz...'Klejnot krasnoludzkiego kowadla', dzieki niemu moglismy tworzyc zbroje z mithrilu o poteznej mocy, wielu o nim mazylo... oczywiscie nie krasnoludy, tylko inni z powierzchni i ...- tu krasnolud splunal na ziemie, poczym dalej kontunuowal
-...i wielu probowalo go dostac, zlapalismy juz goblinow, elfow zlodzieji, ludzi oraz niziolkow. Jednak gdy nadeszla pora jesienna, a nasze wojsko ruszylo do gory 'Tibridel' aby oddac poklon krolowi Krasnolodow...nasze pozostale wojska byly male... zaledwie 300 jednostek bojowych krasnoludow i 100 topornikow.
W dwudziestym czwartym dniu jesieni, do naszych podziemi wkroczyly czarne diably... mroczne lefy...zlodzieje, szumowiny!!!- splunal ponownie krasnolud
-Gdy jeden znaszych ujzal ich wojska... stracil przytomnosc... ogromna ramia drowow liczaca okolo 1000 wojowniko i 200magow oraz lucznikow, niszczyla i palila wszystko co bylo na ich drodze... nie mielismy wyjscia trzeba bylo uciekac...jednak bylo zapozno...magiczna bariera... o tak pamietam doskonale... zatrzymala nas ... bylismy w polapce... walczylismy z calych sil, czesciowo udalo nam sie opanowac koncowke naszego podziemnego miasta, wtedy wlasnie przypomnialem sobie o podziemiach, ktore znajdowaly sie pod nami. Bieglismy tam z moim starszym bratem Gotrekiem, mijajac palace sie domy i... krasnoludy...ich krzyki...gdy dobieglismy do swiatyni, zostalismy zatrzymani przez dwoch wojownikow i lucznika. Musielismy stawic im opor, moj dwureczny topor pierwszy raz poczul wtedy smak krwi,zaczela sie walka w samej swietej swiatyni...Gotrek zucil sie na lucznika... mi przypadlo dwoch wojownikow...niemieli dosc sily aby polozyc krzepkiego krasnoluda... jeden stracil glowe drugi polowe nogi...natomiast co do lucznika... zwinne manewry unikaly atakow mego brata a raczej jego dwurecznego miecza. Gdy bylo juz po wszystkim, nasza uwage zwrocilo puste miejsce po 'Klejknocie' na malej poduszcze umieszczonej w opancerzonym pojemniku... tylko potezny mag mogl otworzyc pojemnik. Nie przejelismy sie tym zbytnio gdyz za naszymi plecami uslyszelismy odglosy mrocznych elfow...ucieklismy szybko podziemnym przejsciem, ktore znajdowalo sie za jedna z polek. Niestety... doszla mnie wiesc ze moi rodzice nie zyja... moj ojcie wszechmistrz walki dwurecznym toporem niedal rady ... duza ognista kula ugodzila mego ojca....-krasnolud przerwal, po chwili odsapniecia oswiadczyl:
-To tyle co moge wam powiedziec... ta historia...jest ciezko dla mnie mowic i wspominac o tym ...zrozumcie mnie i wybaczcie- krasnolud odwrocil glowe poczym spojzal w niebo, piekne chmury oraz slonce zdawaly sie wisiec tak nisko...

Caspius
12-11-2004, 15:20
Wszyscy zrozumieli co Gerion chcial im przekazac i reszta podrozy przebiegla w milczeniu. Krasnolud tymczasem patrzyl w niebo i popijal wodka. Byl wdzieczny grupie ze nie zadawali wiecej pytan, tak trudno mu o tym mowic...
Gdy slonce juz dobrze zaszlo, dotarli wreszcie do zajazdu. Dakar wysiadl jako pierwszy i wszedl do srodka. Po chwili wyszedl, zamienil kilka slow z woznica i zajrzal do powozu. - No, przyjaciele, zanocujemy tutaj. - powiedziawszy to wzial swoje toboly z powozu i sciagnol z dachu jakis podlozny przedmiot owninety jakims plotnem... Wszyscy pamietali ze zawsze tam byl, ale jakos nigdy nie zwrocilo to ich uwagi... Po czym wszedl spowrotem do zajazdu.

Iriades
12-11-2004, 20:11
Iriades wyszedl pierwszy, zeskakujac z podestu o wysokosci okolo pol metra, i podajac reke Kalisto aby nie spadla pomogl jej wysiasc. Podal tez reke Nillei.
Po czym wskoczyl na powoz i siegnal rzeczy Kalisto, i Nillei, poniewaz Gerion siedzial jeszcze w powozie. Wzial swoje rzeczy i poszedl razem z paniami =] do Zajazdu. Pytajac Dakara co bedziemy robic, wygladal przez male okno na Geriona ktory wywlókl sie z powozu.
Iriades: Wiec Dakarze mozesz powtorzyc co bedziemy robic??
<po odpowiedzi Dakara>



Iriades byl bardzo zaniepokojony Gerionem i Poczekal na niego.
Iriades: Chodz Gerionie, usiadz sobie
Gerion usiadl na drewnianej ,jakto bywa w przydroznych gospodach twardej lawce.

Vanessa
13-11-2004, 15:50
Kalisto też nie miała zbyt dobrego nastroju. Zresztą po tym co usłyszała nie było to dziwne. Gdy Iriades poszedł po Geriona, podeszła do karczmarza i poprosiła o beczułkę najlepszego (i najmocniejszego) krasnoludzkiego piwa. O dziwo, karczmarz miał kilka beczułek przechwowywanych na specjalne okazje.
"To właśnie jest jedna z takich okazji" - powiedziała usmiechając się do karczmarza - "Spakuj też trzy kolejne razem z naszym prowiantem".

(Może chociaż troszkę poprawi mu się humor) - pomyślała.

Wrociła do stołu i zwróciła się do Geriona:
"Nie uwierzysz, mają tu świetne krasnoludzkie piwo. A ciepły posiłek też już się robi.... Mam nadzieję, że tym razem uda mi się co nieco przekąsić nim zasnę przy stole." - dodała, aby chociaż trochę rozbawić towarzystwo.

Caspius
13-11-2004, 16:43
Dakar siedzial zamyslony przy stole, w lekkim oddaleniu od wszystkich. Widac bylo na jego twarzy skupienie, jakby gleboko sie nad czyms zastanawial. Nie odpowiadal na zadne pytania, jakby ich wogole nie zauwazal. Iriades, niedoczekawszy sie odpowiedzi, w koncu spytal sie karczmarza o ich pokoje, a ten udzielil mu odpowiednich instrukcji. Gerion wciaz siedzial w nienajlepszym humorze, rozpamietujac przeszlosc. Uwaga Kalisto wywolala usmiech na jego twarzy, co juz bylo poprawa.

Dakar de'Slayer
14-11-2004, 21:28
Czy mamy jakieś plany na dzisiaj? - Nillea zwróciła sie do Dakara - Czy tylko idziemy spać i rano wyjeżdżamy?? A propos jutro czeka nas ostatni dzień pordróży. Czy jutro bedziemy na miejscy czy bedziemy jeszcze nocować w jakims zajeździe?? I czy wyczuwasz już jakąś magie lub inne objawy...zła?
Nillea, chociaż widać było ,że jak wszyscy obawia się tej przygody, to jednak myśl o czymś tak emocjonującym bardzo ją podniecała...

Caspius
14-11-2004, 21:58
Dakar ciagle nie reagowal. Siedzial w kacie, kaptur mial naciagniety gleboko na glowe i milczal. Wszystkim zebranym zdawalo sie ze medytuje, albo w kazdym razie korzysta z magii. Po dosc dlugim czasie wreszcie wstal i bez slowa skierowal sie do swego pokoju. Rzucil przez ramie: - Nie wiem, niech kazdy robi co chce, bylebyscie byli jutro gotowi... - po czym zniknal za zakretem korytarza. Po chwili dalo sie uslyszec stuk zamykanych drzwi.
Gerion i Kalisto takze zrezygnowali z dalszej biesiady i niedlugo po Dakarze udali sie na spoczynek. Iriades probowal jeszcze nawiazac rozmowe z Nillea, ale oboje po chwili takze poszli spac. Kazdy z nich pomyslal ze dzieje sie cos dziwnego, Dakar nigdy tak sie jeszcze nie zachowywal. Wszyscy wiedzieli ze jutro bedzie ciezki dzien...

Arqan
15-11-2004, 11:19
Gerion: Krasnolud niemogl dlugo zasnac, ciagle rozmyslal o tym czy dobrze zrobil opowiadajac te historie swoim towarzyszom.
-A jesli beda mnie teraz uwazac za poszkodowanego i niezdolnego do walki-pomyslal Gerion.
Podniosl swoj Dwureczny topor z ziemi i zaczal obracac nim wokol palaca.
Krasnolud pograzyl sie w ciszy, w pewnej chwili cos przelecialo bardzo szybko za oknem, cos co rzucilo spory cien do srodka pokoju:
-Glupie nietoperze- powiedzial cicho Gerion.
Splunal na podloke i wzial pobliski trunek stojacy na szafce, a bylo nim krasnoludzkie piwo...

Caspius
15-11-2004, 19:06
Gerion po kilku kuflach piwa wreszcie zdolal zasnac. Sen mial dosc spokojny, lecz rankiem zbudzil sie w nienajlepszym humorze. Gdy zszedl na dol, jedynym w izbie byl Dakar, znowu siedzacy w kacie w kapturem naciagnietym na glowe. Po chwili na dol zeszla takze reszta drozyny. Mag nie odezwal sie ani slowem od wczorajszego wieczora. W pewnym momencie wstal i wyszedl z karczmy, a po chwili wszyscy uslyszeli parskanie koni. Kazdy domyslil sie, ze Dakar chce juz wyruszac, wiec skonczyli szybko posilek i poszli do wozu. Elementalista tym razem siedzial obok woznicy, nie zas w srodku powozu. Wciaz byl skoncentrowany. Niepokoilo to wszystkich, lecz wsiedli do powozu nie zadajac pytan. Powoz ruszyl bardzo szybko, jechali szybciej niz dotychczas. Widac Dakar chcial dotrzec do miasta przed zachodem slonca...

[Hmm, co jest? Czemu nic nie piszecie...]

Iriades
16-11-2004, 20:36
[Cos sie nie kreci]

Iriades: Nilleo, czy mozesz pokazac mi swoj luk?, Mysle ze to elficka robota, mam racje? hmm. Długi luk, ladny, przyjze sie blizej

Caspius
16-11-2004, 21:22
[Troche niebardzo]
Nillea nie zdazyla nic odpowiedziec, gdy powoz gwaltownie wyhamowal. Po chwili do powozyu zajrzal Dakar: - Przygotujcie sie do bitwy.. - po czym odszedl do drzwi. Twarz mial zacieta i gniewna, jakby wiedzial o czyms co go mocno zdenerwowalo.

Vanessa
16-11-2004, 21:27
Kalisto siedziała w powozie, patrzyła jak Iriades ogląda łuk... Nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Była smutna, po części zamartwiała się coraz gorszym samopoczuciem Dakara, po części martwiła się o Ursulę.
Miała nadzieję, że coś się w końcu zacznie dziać, że czegoś się dowiedzą, bądą mogli coś zrobić. Jechali już długo, niepokój o los Ursuli powoli stawał się nie do zniesienia. To było dla Kalisto gorsze, niż pojedynek twarzą w twarz z Draconisem...
Nagle przeszdł ją dreszcz... Drakonis? Dakar mówił, że potrafi wchodzić w ludzki umysł, że nie można się przed nim obronić...
(Muszę poprosić Dakara, żeby powiedział o tym coś więcej. Może jest jakiś sposób, żeby się przed tym obronić? Nie możemy liczyć na Dakara, nigdy nie wiadomo, co się stanie...) - myślała.

Z zamyślenia wyrwało ją gwałtowne zahamowanie powozu. Usłyszała słowa Dakara, ale nie przestraszyła się. (W końcu coś, co oderwie mnie od tych posępnych myśli) - pomyślała.
Wysiadła z powozu i zaczęła poprawiać sztylety, umieszczone za pasem tak, żeby łatwo można je było wyciągnąć. Łatwo i szybko, w każdej sytuacji. A do tego umnieszczone tak, że pod płaszczem nie było ich widać... Dokładnie tak, jak uczył ją Tairon... (na to wspomnienie uśmiechnęła się)
Teraz jednak dyskrecja była sprawą drugorzędną, Kalisto zrzuciła więc płaszcz, jeszcze raz upewniła się, że wszystko jest na miejscu i krzyknęła do Dakara:
"Z kim będziemy walczyć?"

Caspius
16-11-2004, 22:07
Dakar wskazal na trakt troche przed nimi. - Slugusy Draconisa urzadzily zasadzke. - powiedzial do Kalisto, po czym lekko podniesionym glosem przekazal innym - Chroncie oczy! - powiedziawszy to rozpoczal inkantacje. Jego dlonie rozjasnil jakis wewnetrzny blask, w miare wypowiadania zaklecia jasnosc zbierala sie na srodku dloni, po czym uformowala mala kule pomiedzy jego rekoma. Kalisto, przeczowajac co Dakar chce zrobic, szybko wskoczyla do powozu. Po chwili przez okienko wlala sie do srodka niesamowita jasnosc, a od drzew dochodzily mocno przytlumione odlegloscia jeki oslepionych wrogow.

Vanessa
16-11-2004, 22:27
Gdy jasność nie była już taka oslepiająca, Kalisto wyskoczyła z powozu. Za nią Nillea i Iriades. Zobaczyła też gramolącego się krasnoluda.
"Co teraz Dakarze? Atakujemy? Ilu ich jest?"

Caspius
16-11-2004, 23:19
Atakujcie, jest ich nie wiecej niz tuzin... Dalem wam troche czasu, ale nie marnujcie go. Mimo, ze nie sa to doswiadczeni wojacy, to niedlugo sie otrzasna i na nic sie zdadza moje sztuczki. - Dakar powiedzial to z lekko przyspieszonym oddechem. Musial wlozyc calkiem sporo wysilku, by osiagnac taki skutek. - Pamietajcie by zostawic conajmniej jednego zywcem, potrzebujemy informacji na temat Draconisa... - urwal, przemyslal cos szybko i dodal - kiedy juz sie otrzasna, sprobojcie ich wywabic na otwarty teren... moze zdolam jeszcze cos zdzialac wtedy...

Arqan
17-11-2004, 09:53
Gerion: Krasnolud z ucieszona mina wyskoczyl z powozu
-Taaak!!! walka....no chodze do mnie...pokazcie co potraficie!!!- Gerion krzyknal, po chwili zaczal krazyc naokolo powozu szukajac kogos w poblizu.
Dwureczny topor spoczywal na prawym ramieniu krasnoluda.
Jeden ze slugusow wybiegl wprost na krasnoluda z lasu
-Tylko jeden !?- zdziwil sie krasnolud, splunal na ziemie poczym uchwycil swoj topor oburacz.
Przeciwnik uzbrojony w dwa dlugie miecze , nakryty toga wpatrywal sie w Geriona nieprzerwanie. Po paru sekundach slugus Draconisa rozpoczal pierwszy, dwa ostrza skrzyzowaly sie z poteznym toporem Geriona. Krasnolud przez dluzsza chwile sie silowal, lecz zaraz potym wykonal maly obrot w bok, tak ze slugus polecial niezrecznie do przodu. Gerion podbiegl do niego, kapnal go z calej sily w lytke. Slugus Draconisa zaklal, poczym dalej nacieral tnac przed soba powietrze na krasnoluda.
-Pora z tym konczyc!!!- krzyknal Gerion
Uchylil sie przed jednym z atakow przeciwnika...przebiegl obok i podcial mu nogi grubym trzonkiem topora.
Teraz gdy przeciwnik lezal na ziemi, Gerion mial jedyna szanse... potezne ostrze polecialo z niewiarygodna szybkoscia w plecy slugusa. Po chwili cialo przestalo sie ruszac...
Krasnolud usmiechnal sie lekko, spojzal na bitwe toczaca sie wokol jego towarzyszy...

Vanessa
17-11-2004, 22:06
Kalisto rozejrzała się szybko, chciała ocenić sytuację. Ludzie Drakonisa byli rozlokowani po obu stronach traktu. Kryli się w zaroślach. Kalisto postanowła zajść kilku z nich od tyłu...
Bezszelestnie wbiegła w zarośla po prawej stronie traktu i zaczęła posuwać się do przodu. Doszedł ją radosny okrzyk krasnoluda " -Taaak!!! walka....no chodze do mnie...pokazcie co potraficie!!!". Kalisto uśmiechnęła się przelotnie, ale zaraz skoncentrowała się. Wytężyła słuch i wzrok. Przez zarośla dojrzała, dwóch ludzi którzy jeszcze przecierali oczy. (Widocznie czar jeszcze działa) - pomyslała - (I dobrze).
Reszty przeciwników nie widziała - znajdowali się dalej, badź po drugiej stronie traktu.
Do uszu Kalisto od strony powozu doszły odgłosy walki. W kkrzyku, który usłyszała, nie rozpoznała żadnego z towarzyszy, co było dobrym znakiem.
Przesunęła się jeszcze trochę w prawo i w przód. Zajęła dogodną pozycję, wzięła po jednym sztylecie w każdą rękę, skoncentrowała się i....
Cichy krzyk rozległ się od strony w którą poleciały sztylety. Jeden z ludzi, ten po prawej, dostał między łopatki. Ten krzyk był jego ostatnim.
Drugi natomiast podniósł się i Kalisto zobaczyła, że sztylet wbił mu się w ramię, powyżej serca. Człowiek sięgnął ręką, wyciągnął sztylet i rzucił go na ziemię. W jego oczach widać było mieszaninę furii, bólu i strachu. Sięgnął po miecz....
Kolejny sztylet rzucony wprawną ręką trafił go w serce. Ręka wyciągnięta po miecz opadła bezwładnie... Człowiek upadł.

Kalisto w kilku skokach znalazła się przy ciałach ludzi. Podniosła jeden sztylet, dwa pozostałe wyciągnęła z ciał zabitych, wytarła o liście i schowała spowrotem za pas.

Spieszyła się, żeby nie zaskoczyli jej inni ludzie z zasadzki. Wiedziała, że z dużą grupą nie ma wielkich szans, a jej największym sprzymierzeńcem jest zaskoczenie.
(Sprawdzę jak tam inni) - pomyslała i spiesznym krokiem udała się w kierunku powozu.

Caspius
19-11-2004, 15:43
Kalisto po wyjsciu z zarosli zobaczyla pieciu ludzi biegnacych do powozu, a nieco za nimi jeszcze trzy ciala: dwoch zastrzelonych i jedno na wpol zweglone. Gerion i Iriades wybiegli nico naprzod, by niedopuscic wrogow do ciagle strzelajacej Nillei i Dakara, starajacego sie rzucic kolejne zaklecie. Polelf z lekkiego doskoku zarznal kolejnego slugusa, po czym zrecznie uniknal ciosu od nastepnego, wygladajacego na dowodce. Mial o wiele lepsza zbroje i bron od pozostalych oprychow, lecz nie uchronilo go to od smiertelnej strzaly elfki. Gerion poteznym wymachem swego topora prawie rozcial na polowe cialo jednego z dwoch pozostalych oprychow, niestety topor ugrzazl w ciele. Kransnolud musial odskoczyc by uniknac ciosu, wiec nie mial czasu by wyszarpac swa bron, lecz w tym samym momencie cialo jego przeciwnika zaplonelo: to Dakar rzucil jedno ze swych zaklec. Walka byla skonczona, lecz wszyscy zastanawiali sie, co bedzie w samym miescie...
- Kalisto! Sprawdz czy ktorys nie przezyl! - Krzyknal mag gdy ujrzal kobiete wylaniajaca sie z lasu. Byl zly na siebie, ze pozwolil zabic wszystkich... On sam zapomnial o wlasnym nakazie...

[Odnosze wrazenie ze juz wam sie nie chce grac... zawsze mozna zamknac sesje...]

Vanessa
19-11-2004, 18:46
Kalisto podbiegła do ciał napastników, jednak nie było szans, żeby którykolwiek żył. Była nieco zdziwiona, że nie zostawili nikogo, aby go przesłuchać. Pewnie liczyli na ostatniego, ale gdyby Dakar go nie powalił, Gerion byłby w tarapatach...
"Niestety Dakarze... żaden nie przeżył" - powiedziała odwracając się w stronę reszty drużyny.
Przyglądnęła się każdemu po kolei, oceniając, czy nie zostali ranni. Na szczęście nic się nikomu nie stało.
(Świetnie poradzili sobie. Nie powinniśmy mieć wielu kłopotów.) - pomyslała.

"Co teraz? Jedziemy dalej? Nie wiadomo, co czeka na nas dalej... Może wyślemy kogoś, aby dyskretnie zbadał teren?" - zarzuciła drużynę pytaniami.

Dakar de'Slayer
19-11-2004, 21:13
Nillea, choć nie dała tego po sobie poznać, bardzo podnieciła sie walką. W końcu dość dawno nie miała okazji żeby sie sprawdzić.
Poszło nam całkiem nieźle - powiedziała nillea - ale nie możemy spocząć na laurach. Nie wiadomo co czeka nas dalej. To był tylko przedsmak prawdziwej walki.
Oczy jej świeciły jakimś dziwnym blaskiem.
Nie wiem czy to bezpieczne rozdzielać sie ale jeśli czujesz sie na siłach możeesz sprawdzić co czeka nas dalej i spodlac sie z nami po drodze. Chyba ze Dakar ma jakieś inne plany? - mówiąc to zwróciła sie do maga.

Caspius
20-11-2004, 12:39
- Nie chcialbym sie rozdzielac... Wrog nie spi, jesli zobaczy ze nie jestesmy razem pewnie zaatakuje... Pamietajcie, w grupie sila.. - Dakar opieral sie o powoz, byl zmeczony. "Starzejesz sie, moj drogi" powiedzial do siebie w duchu i usmiechnal sie lekko.

Vanessa
20-11-2004, 15:33
Kalisto z niepokojem obserwowała Dakra, który wydawał się bardzo zmęczony. (Faktycznie używanie magii musi być dużym wysiłkiem) - pomyślała.
Reszta wydawała się być w pełni sił, szczególnie Gerion, który wyraźnie poweselał i po raz pierwszy od dłuższego czasu na jego twarzy gościł szeroki, szczery uśmiech...
(Już wiadomo, czego potrzeba mu do szczęścia) - pomyślała i uśmiechnęła się do krasnoluda.
Jednak wycieńczenie Dakara mąciło ogólnie dobry nastrój. (W tym stanie jeśli dojdzie do kolejnej potyczki, możemy mieć dużo mniejsze szanse... A mam przeczucie, że w mieście coś poważnego nas czeka...) - myślała.
"Jesteśmy zmęczeni, może powinniśmy gdzieś tu w pobliżu rozbić obóz i odpocząć, zamiast jechać w tym stanie do miasta? Nie wiadomo, co tym razem szykuje dla nas Drakonis... Może lepiej być w pełni sił?" - zapytała.

Dakar de'Slayer
20-11-2004, 15:42
Tak to dobry pomysł - powiedziala Nillea - powinieneś wypocząć Dakarze. Chyba że masz jakieś inne plany? - zapytała - Jeśli chcesz jechać dalej ja jestem gotowa. Twoja decyzja. Ale jęsli Draconis ma na nas coś większego moze powinniśmy jednak odsapnąc przed kolejną walką...

Caspius
20-11-2004, 16:18
[Lekkie ozywienie... nice :) ]
Dakar z ulga usiadl na schodku powozu. - Mi takze krazyl pomysl o obozowisku tutaj po glowie - Dakar wyraznie sie usmiechnal - Zostawiam to do waszej decyzji. Nie jestem az tak wycienczony jak sobie wyobrazacie... Moge jechac dalej, w walce takze sie jeszcze przydam cha cha cha - widac ze ma dobry nastroj. Moze to wygrana walka, a moze bliskosc do roztrzygniecia poprawila mu humor... Zadne z obecnych nie potrafilo tego stwierdzic na pewno.

[Sproboje sie dowiedziec co z Iriadesem, co do Arqana to wiem ze nie moze odpisywac w weekendy]

Dakar de'Slayer
20-11-2004, 16:52
A więc postanowione - powiedziała dziarsko Nillea - Rozbijemy tu obóz. Co prawda im szybciej uwolnimy Ursule tym lepiej, ale kazdemu bedzie lepiej sie walczyło kiedy bedzie wypoczęty. Nie wiadomo co nasz czeka dalej więc lepiej być w pełni gotowym...

Iriades
20-11-2004, 17:36
[Dobra jush jestem]


Iriades: Moze poszukamy jakiejs polany? Tutaj kazdy moze nas zobaczyc gdy będzie przejerzdzał. Lepiej będzie gdy oddalimi sie stad w las. ;) Dakarze, Troche sie zmęczyles, wiec lepiej by kazdy spal w nocy, jesli chciecie moge stananc na warcie.

Caspius
21-11-2004, 12:26
- Iriadesie, a co zrobimy z powozem i konmi w lesie? Chyba musimy rozbic oboz na trakcie. Jedna podjedzmy jeszcze troche w strone miasta, bysmy jutro dotarli do miasta w okolicach poludnia. - powiedziawsz to Dakar wsiadl do srodka powozu. Reszta grupy szybko poszla za jego sladem i pojechali dalej. Niedaleko wieczora Dakar kazal zatrzymac powoz i rozlozyc sie obozem. Jako ze bylo jeszcze jasno, szybko sie z tym uwineli. Iriades z Nillea poszli do lasu nazbierac chrustu na ognisko, a Kalisto z Gerionem przygotowywali palenisko. Dakar siedzial nieopodal z ze swoim zawiniatkiem na kolanach.

Dakar de'Slayer
21-11-2004, 18:52
Iriades i Nillea wyłonili sie zza drzew niosąc w rękach drewno na opał.
Powinno wystarczyć - wysapała uśmiechnięta Nillea - dobrze że nie trzeba było daleko szukać.
wtedy spostzregła, że Dakar trzyma na kolanach jakiś pakuntek i zaciekawiło ja co też to może być.
Co to takiego? - zapytała maga podchodząc do niego i wskazując na ową rzecz - chyba że to jakaś tajemnica...

Caspius
21-11-2004, 19:17
Dakar wyrwal sie z zamyslenia po slowach elfki - Nie, nie jest to tajemnica. Mialem ten przedmiot juz za czasow bractwa, wiec Draconis z pewnoscia o nim pamieta... - powiezdiawszy to Dakar rozwinal pakunek. Oczom wszystkich zebranych ukazala sie piekna, dluga laska na calej dlugosci pokryta runami, a w jej szczycie tkwil dosc pokazny rubin. Od calosci bil jakis dziwny, lekki blask, a runy w drewnie zmienialy sie co chwila, by niepowolani nie mogli poznac ich ksztaltu...
Na ten widok w Nillei odzyly wspomnienia z dziecinstwa. Juz kiedys widziala to cudo... Tymczasem Dakar usmiechal sie tajemniczo obserwojac reakcje towarzyszy.

Iriades
21-11-2004, 20:36
Iriades: Dakarze, to jest piękne, co to dokladniej jest?
Widac ze to laska, ale dlaczego draconis tego chce?

Arqan
22-11-2004, 11:22
Gerion: Krasnolud rowniez zaciekawiony odezwal sie:
-Ha... przeciez to widac ze taka zdobiona laska na pewno posiada potezna moc...- Powiedzial Gerion usmiechajac sie przez chwile.
-Drakarze coz zatem uczynimy nastepnego dnia...gdzie sie udamy i jaki jest plan- oznajmil krasnolud, popijajac lykami krasnoludzkie piwo... patrzac sie na Dakara

Caspius
22-11-2004, 13:48
Jestem prawie pewien ze Draconis wybudowal sobie gdzies tutaj jakas wieze badz twierdze... Nie wiem jeszcze jak sie do niej dostaniemy, lecz nie wiem takze jakie to bedzie mialo zabezpieczenia... - Dakar zamyslil sie na chwile - Jesli zas chodzi o moja laske, to Nillea zdaje sie bedzie mogla wam o niej opowiedziec - Mag usmiechnal sie szeroko do elfki - Prawda, ksiezniczko?

Vanessa
22-11-2004, 15:11
Na dźwięk słów Dakara, Kalisto wyrwała się z zamyslenia.

"Księżniczko? No, no, no... faktycznie wiemy dużo o Gerionie, Dakarze..." - powiedziała - "o mnie " - dodała ze śmiechem patrząc na Iriadesa.

"Ale o Tobie, czy Iriadesie niewiele. Może opowiesz nam coś o sobie, Nilleo? Słyszę, że to wcale ciekawa historia..." - uśmiechnęła się do elfki. - "No i o tym pięknym przedmiocie..." - spojrzała na piękną, zdobioną dziwnymi wzorami laskę Dakara.

Dakar de'Slayer
23-11-2004, 21:18
A więc dobrze opowiem wam. - zaczęła Nillea - Jestem córką włądcy elfów. A więc księżniczką ale osobiscie nie lubie tego zwrotu. Mój ojciec jest bardzo szanowany wśród elfów. A co do tej wspaniałej laski. Nie pamiętam dokładnie bo to było jakieś 60 lat temu. Pamiętam pewnego człowieka. Właściwie zakapturzoną postać bo nie wiem kin on był. Pamiętam jeszcze że czym bardzo się zasłużył osadzie i mojemu ojcu ale nie pamiętam czym... - Nillea skupiała się ale za nic nie mogła tego sobie przypomniec - w każdym bądź razie pamiętam że mój ojciec w odwdzięce ofiarowaw mu taką włąśnie laskę. Nie wiem kim był ten nieznajomy i co dalej dzialo się z tą laską.. Ale to chyba może nam powiedizec Dakar...- spojrzała zalotnie na maga.

Caspius
24-11-2004, 09:38
Po obozowisku rozniosl sie wesoly smiech maga - No, towarzyszko, odplacilas mi pieknym za nadobne. Moja laska, no coz... Jest ona z drzewa Elgalh'ai (czyt. el'galai), mistycznego drzewa, ktore jest jednym z najwikszych skarbow lesnych elfow. Na swiecie sa takie tylko trzy. Najpotezniejsza posiada Lord Drachenfels, druga mam ja, trzecia ostatnio widziano w rekach Mistrza Dolmichusa, ale po jego smierci nei wiadomo co sie z nia dzialo. Trzy rozniace sie od siebie moca i zastosowaniem laski, stworzone przez trzech roznych wladcow elfickich. Kiedys, dawno temu istniala takze czwarta... wytworzona przez mroczne elfy do siania zla i zniszczenia po swiecie. Stoczono o nia niegdys wielka bitwe, jeszcze za czasow mojego dziecinstwa, w ktorej ow artefakt zostal odebrany zlu i zniszczony raz na zawsze. - Dakar przerwal na chwile by sie napic, po czym pojal znowu - Jesli zas chodzi o moje zaslugi dla twojego ojca, Nilleo, to jestem zobowiazany przysiega by nikomu tego nie wyjawiac. Tobie takze nie wolno, jesli juz sobie przypomnisz.

Podroznikom czas szybko lecial na wspolnych opowiesciach, wiec ani sie obejrzeli, a zapadl zmrok. Ogien buchal z rozpalonego ogniska, wszyscy byli w dobrych humorach. Nawet mag smial sie razem z innymi.

[Dla nieznajacych dobrze swiata warhammera: Lord Drachenfels to najpotezniejszy mag w swiecie WFRP.]

Iriades
24-11-2004, 20:14
Iriades: NO, księżniczko, tzn. Nilleo, ladna historia, niedlugo będzie moja kolej, ale jeszce nie teraz...

Dakar de'Slayer
24-11-2004, 21:43
Dobrze Dakarze - powiedziala Nillea - nie zdradze twej tajemnicy. O ile sobie przypomnę - usmiechnęła sie pod nosem - A do was - tu zwróciła sie do reszty towarzyszy - mam prośbę. To że jestem księżniczką mam nadzieje ze nie odbije sie na naszej znajomości. Zwracajcie sie do mnie poprostu po imieniu - poprosiła Elfka.

Vanessa
24-11-2004, 23:16
"No chyba nie myślałaś, że będziemy się kłaniać i mówić per wasza wysokość?" - zażartowała Kalisto, żeby przerwać nieznośną, pełną powagi ciszę.
W głębi duszy jednak trochę zazdrościła Nillei - prawdziwa księżniczka... Przypomniała sobie jak w dzieciństwie marzyła, żeby być kimś takim. Chyba wszystkie dziewczynki o tym marzą... no z wyjątkiem tych, które nie muszą... (Spojrzała na Nilleę i uśmiechnęła się).

Caspius
25-11-2004, 15:24
Noc zapadla szybko, ogien czynil obozowisko dosc widocznym w nocy, lecz druzyna nie przejmowala sie tym zbytnio. Do miasta wciaz byl kawalek drogi, a nie spodziewali sie drugiego ataku. Po chwili polozyli sie spac, jedynie Iriades postanowil czuwac, ale wkrotce na warcie. Noc na szczescie przebiegla spokojnie, wszyscy wstali rzescy i wypoczecie, gotowi do dzialania.

Arqan
26-11-2004, 09:37
Gerion: Krasnolud wstal, przegial sie w pol i rozprostowal kosci:
-Dakarze czy podczas dzisiejszej podrozy, jest cos co postanowi nas zatrzymac ?- spytal krasnolud maga
Po chwili wyjal z plecaka ostatnio butelke krasnoludzkiej wodki, lecz nie odkrecil...wsadzil z powrotem gleboko do plecaka usmiechajac sie leciutko.
-'Na czarna godzine'- pomyslal krasnolud po czym spojzal na swoja grupe.

Caspius
26-11-2004, 12:34
- Odpowiedz jest prosta, mosci krasnoludzie: Draconis i jego slugi. - Dakar posilil sie, powstal i skierowal sie do powozu - Dzisiaj prawdopodobnie dotrzemy do jego twierdzy...
Dakar pomogl woznicy przygotowac powoz do drogi, po czym wrocil do towarzyszy.
-Jesli chcecie sie wycofac, to jest ostatnia szansa... Nie bede mial do nikogo zalu, ta misja jest bardzo trudna i niebezpieczna. Ta garstka wrogow ktora pokonalismy wczoraj to zaledwie kropla w morzu tego, co spotka nas pozniej...

Vanessa
26-11-2004, 15:20
Kalisto roześmiała się.
"Ja Cię nie opuszczę Dakarze, zwłaszcza, że także jakby trochę moja sprawa. Nie przeraziłam się zbytnio wczorajszą zasadzką i nie lękam się niebezpieczeństw..." - powiedziała hardo do Dakara.
"A jak z wami, drużyno?" - z uśmiechem spojrzała na resztę.

Iriades
26-11-2004, 20:20
Iriades: Zgadzam sie z Kalisto, i ja tesh pojde z toba, moze byc trudno ale coz... trzeba ryzykowac.
Nie czekajac odpowiedzi innych Iriades zaczal jesc swoje jedzenie i popijac je winem.

Dakar de'Slayer
26-11-2004, 21:44
Możesz na mnie liczyć - Nillea pewnie zwróciła sie do Dakara - Skoro ty pomogłeś mojemu ojcu, możesz w pełni liczyć na moją pomoc.
Więc skoro wszyscy są chętni - tu elfka rozejzała sie po inych - Na co czekamy? Ruszajmy juz...

Caspius
27-11-2004, 15:01
Krasnolud nie musial nic mowic, wszyscy widzieli po nim, ze nie zamierza rezygnowac, wiec nie czekajac dluzej Dakar usiadl na kozle obok woznicy. Reszta druzyny takze wsiadla do powozu i wyruszyli. Po krotkim czasie w oddali zamajaczyly zarysy morow miasta. Wszyscy przeczowali ze to byl juz Milsbourg... Gdy podjechali blizej wszystkim wydalo sie, ze na ulicach bylo nienaturalnie pusto jak na ta pore dnia w duzym miescie. Gdy Nillea wyjrzala by zobaczyc gdzie jada, zobaczyla w oddali zamek gorujacy nad miastem.

Dakar de'Slayer
30-11-2004, 08:03
Kiedy Nillea zobaczyła w oddali zamek jej oczy zapłonęły dziwnym blaskiem.
Zacisnęła dłoń na swoim łuku i jakby lekko się uśmiechnęła choć w głebi duszy ta pustka niepokoiła ją lekko.
Coś tu cicho - powiedziała - Za cicho jak na mój gust. Myślicie że ta pusta zwiastuje coś złego? Co tu mogło się stać?

Vanessa
30-11-2004, 19:19
"To na pewno robota Drakonisa. Powinniśmy być bardzo ostrożni i mieć oczy dookoła głowy... Nie rozdzielajny się też. Może pojdziemy sprawdzić, co się stało z tymi wszystkimi ludźmi?" - powiedziała Kalisto - "Ja także czuję, że jakieś zło wisi w powietrzu..." .

Caspius
30-11-2004, 19:28
Tymczasem powoz zblizal sie do zamku... Nagle wszyscy uswiadomili sobie, ze Dakar wcale nie zamierza sie zatrzymywac... Jada prosto do rozstrzygniecia, do ostatecznej walki. W pospiechu przygotowali swoja bron i czekali na rozwoj wypadkow. Po chwili zatrzymali sie, a do powozu wsiadl Dakar. Mial naciagniety na glowe kaptur, a w rece trzymal podluzne zawiniatko.
- Jestesmy nieopodal zamku, proponuje omowic plan ataku. Draconis jeszcze nas nei zauwazyl, zapewne nie spodziewa sie dzisiaj ataku, lecz juz niedlugo nas dostrzeze. Musimy dzialac szybko...
Robert tymczasem zdejmowal toboly Dakara z dachu powozu. Wydawalo sie wszystjkim ze robi to z ogromna ostroznoscia, jakby bal sie ze przy nieuwaznym ruchu pakunki wybuchna...

Dakar de'Slayer
03-12-2004, 08:53
Nillea'e, choć w tym małym zamieszaniu, zainteresowało jednak dalczego woźnica z taką ostroznościa zdejmuje te worki. I nagle coś błysnęło w jej pamięci. Na którymś z postojów wydawało jej się, że w takim właśnie worku Dakar trzymał proch. Czy to może być to?
Co jest w tych workach Dakarze? - zapytała niepewnie maga - i do czego nam sie to przyda?

Caspius
03-12-2004, 11:48
No coz... Sprowadzilem to dosc dawno temu do moich experymentow, lecz juz dawno przestalem tego uzywac. Wiec zabralem to ze soba, myslac ze moze sie przydac. Jest to proch strzelniczy, bardzo wybuchowy. Lecz nie wime czy jest go dostatecznie duzo aby wysadzic mury. Moze jakby znalezc jakas furtke...

Dakar de'Slayer
04-12-2004, 13:38
Nillea odłączyła sie troche od grupy i podeszła do zamkowych murów. Oglądała je dość dokładnie i wodziła dłonią po powierzchni. Po pewnej chwili, z lekkim uśmiechem, podeszła do pozostałych.
Myśle, że jednak nam się uda - powiedziała - znalazłam w murze pewien słaby punkt. Być moze w tym miejscu coś kiedyś się znajdowało. Coś stosunkowo dużego, na tyle dużego aby uszkodzić mur. W tym miejscu jest takie jakby lekkie zagłębienie więc jeśli tam umieścimy proch to powino sie udać.

Vanessa
04-12-2004, 15:28
"Proch? Z tego co mi wiadomo, to jest to dość głośna zabawka." - powiedziała Kalisto - "Czy nie zaalarmujemy tym Drakonisa i wszystkich w obrębie kilometra?" - zapytała - "No chyba, że idziemy na całość i próbujemy w ten sposób..."

Kalisto wyobraziła sobie jak wysadzają kawałek muru i wbiegają do środka. Po chwili zaalarmowani wybuchem żołnierze biegną im na "spotkanie". Nie była to miła wizja....

Caspius
04-12-2004, 16:26
Hmm,masz racje Kalisto, lecz... Znajac Draconisa nie uda nam sie wejsc niepostrzezenie. Juz on potrafi sie zabezpieczyc... To jest jedynie jedna z prpopozyji, narazie sie naradzamy co robic. - Dakar zamyslil sie. Widac bylo po nim ze pragnie wreszcie walki, rozstrzygniecia tego koszmaru. Zadne z obecnych nie potrafilo odgadnac o czym mysli.
Tymczasem na zewnatrz dalej bylo nienaturalnie pusto. Nikogo nie zobaczyli, jakby miasto bylo opustoszale.

Arqan
06-12-2004, 11:10
Gerion: Spojzal na swoja grupe towarzyszy, poczym rzekl:
-A moze by tak umiescic troche tego prochu, tutaj, tak aby mogl otworzyc nam przejscie a reszte na glowna brame, aby odwrocic uwage wszystkich ....co o tym myslicie.
Krasnolud patrzyl dalej na swoja grupe wyczekujac odpowiedzi.




(wesolych zblizajacych sie swiat zyczy wszystkim Arqan i Gerion :P :D )

Vanessa
06-12-2004, 13:27
Kalisto uśmiechnęła się.
"No Gerionie... dla mnie to świetny pomysł. Odpalimy ładunki jednocześnie i nikt się nawet nie zorientuje, że były dwa wybuchy." - powiedziała do Geriona - "Ale nie potrwa to długo... jak nic nie będzie się działo tam, zaczną szukać gdzie indziej. Będziemy więc mieli bardzo niewiele czasu... Musimy mieć dobry plan. Dakarze, czy wiesz, gdzie w zamku Drakonis ma swoją siedzibę i gdzie może więzić Ursulę?" - zastanowiła się.
"A może jej tu w ogóle nie ma?" - skierowała pytanie w przestrzeń.

Caspius
06-12-2004, 14:44
Dakar nie odpowiedzial na pytanie Kalisto. Patrzyl jedynie na Nillee w oczekiwaniu na odpowiedz. Jednak... Kobieta wyczula w zachowaniu Dakara, ze wiedzial o czyms, w co sam nie chcial wierzyc. Był lekko przygaszony, nie to co podczas wczorajszego postoju. Cos sie musialo stac...

Arqan
08-12-2004, 16:00
Gerion: Krasnolud rowniez spostrzegl cos dziwnego...cos innego w zachowaniu Dakara. Niewiedzial co moglo sie stac, niewiedzial nawet z jak silnymi stworami ma sie zmiezyc.
Spojzal na Dakara poczym spytal:
-Hmm czleczyno czy cos Cie trapi ?... dziwnie dzis wygladasz, jestes caly blady i chyba trzesziesz sie ... ale niewiem czy z zimna czy ze strachu ?
Krasnolud zasmial sie przez chwile lecz dalej wpatrywal swe oczy w Dakara.
Po dluzszej chwili spojzal na grupe:
-Sluchajcie mam pewien pomysl, robilem kiedys takie zagadki z moimi bracmi krasnoludami wiec wiem mniej wiecej czego uzyc...
Wiec tak po pierwsze zejdzie nam roche czasu ale to nic ... - krasnolud splunal na ziemie poczym dalej kontynuowal swoja wypowiedz-
...mamy powoz...to dobrze trzeba naostrzyc okolo 100 patykow sredniej dlugosci w powozie..przykryc wszystko liscmi...i nasypac do srodka prochu...nastepnie umiescic kolejne ladunki z prochem na bramie i na przejsciu gdzie mamy przejsc... powoz bedzie stal przed brama jakies 20 stop...gdy brama wybuchnie ktos ....i tu mysle ze ja bo mam najwiecej sily ...popchne powoz do srodka tak aby straznicy zwrocili najwieksza uwage na powoz...Wy w tymczasie przejdziecie niezauwazeni ja natomiast rzuce do powozu pochodnie i ....wiecie juz chyba co sie stanie- Krasnolud usmiechnal sie spojzal na swoja grupe i wyczekiwal odpowiedzi na jego cwany plan.

Vanessa
08-12-2004, 23:44
"Hmm... to się nazywa mistrzowskie odwrócenie uwagi..." - powiedziała Kalisto widząc, że Dakar nie odpowiedział też na pytanie Geriona.
Coraz bardziej podobał jej się krasnoludzki kompan. Ma świetne pomysły, dobrze mieć kogoś takiego po swojej stronie, szczególnie, kiedy ma się za przeciwnika... (W zamyśleniu spojrzała na zamek).

Po chwili dodała:
"Dakarze, zaczynam się obawiać. Powiedz, czy wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Proszę powiedz, bo to milczenie mnie przeraża..." - zwróciła się do maga.

Caspius
09-12-2004, 13:54
Dakar rozejrzal sie po wnetrzy powozu, po czym spojrzal na krasnoluda:
- Bardzo dobry pomysl, Gerionie. Jesli nikt nie ma nic przeciwko, mozemy tak zrobic. - mag odwrocil sie do Kalisto - Nie wiem nic napewno, wiec wole nie zapeszac... Byc moze mojej Ursuli nie bedzie w tym zamku, lecz ja musze wreszcie dokonczyc ta sprawe z Draconisem... Zbyt dlugo sie to juz ciagnie... - Mag naciagnal na glowe kaptur i wyszedl z powozu, prawdopodobnie aby zaczerpnac swiezego powietrza.

[Btw. Arqan, za duzo Van Helsinga sie naogladales :P I kiedys cie trzasne, jak pisze ze Kalisto cos zauwazyla to nie znaczy ze Dakar wyglada jak jakis topielec swiezo wyciagniety z wody. Jakbym napisal ze wszyscy to widza to moze byc, ale nie do cholery jak jedna kobieta tlyko to zauwaza, i to tez tlyko dlatego ze znaja sie o wiele dluzej.]

Dakar de'Slayer
16-12-2004, 15:26
Nillea spojrzała kontem oka na Dakara, zeczywiscie nie wygladał na szczęsliwego, wręcz pzreciwnie. Elfka ine chciała jednak wypytywać go o to teraz, ale wiedziała, że ma to jakiś związek z Ursulą. Może Dakara i Ursulę łączy jakąs więź emocjonalan czy coś w tym rodzaju, - pomyślała - która osłabła lub całkiem zanikła kiedy tu dojechaliśmy.
A więc do dzieła - powiedziała dziarsko Nillea - im szybciej to załatwimy tym lepiej...

Caspius
16-01-2005, 13:43
{Sesje wznawiam. Prosze Vanesso pokasuj wszystkie posty "poza sesja". Nowym Iriadesem jest Kredi - Witamy nowego gracza}
Czas zchodzil szybko na przygotowaniach do uderzenia, totez gdy skonczyli bylo pozne popoludnie, niedlugo mial zapasc zmierzch. Wartownicy na murach - jesli takowi tam byli - zdaje sie, ze jeszcze nie zauwazyli co sie swieci. Druzyna zasiadla do powozu, by sie naradzic. Do rana Draconis napewno ich spostrzeze, natomiast noc mogla byc dla niego sprzymierzencem w walce... Nikt nie wiedzial co robic. Dakar siedzial spokojnie, mroczny i milczacy pod kapturem. Costam do siebie co chwila pomrukiwal, jakby odmawial modliwte czy zaklecie... Nikt z obecnych nie mogl go zrozumiec.
Natomiast kazdy czul bijace od niego zdenerwowanie i smutek. Kalisto wrecz lekala sie o swojego przyjaciela, poniewaz do tej pory widziala go tlyko raz wyprowadzonego z rownowagi. Starala sie odsunac od siebie te straszne mysli, wolala nie pamietac co sie wtedy stalo... Miala jedynie nadzieje ze Dakar zdola sie opanowac w zamku Draconisa.

Kredi
17-01-2005, 14:05
Irades siedział w powozie i przecierał tarcze. Patrzył na swoją kolczuge i dopatrywał sie najmniejszego zalążka rdzy. Miecz lsnił swiatlem ksiezyca Iriades zdawal sie poglebiac w przeszlosci... widzial obrazy przeszlosci kiedy to Nekromanta Strenghald zabijał jego rodzine, odtad zyl rządza zemsty do kazdego czlowieka ktory paral sie nekromancja.
-To bedzie długaa noc- Rzekł po czym zaczoł czyscic swoj hełm. W oczach miał dziwny blask...

Vanessa
19-01-2005, 00:04
Kalisto odpędziła złe myśli. Teraz trzeba się skupić na walce.
- Myślę, że najlepszą porą na atak będzie wczesny świt. To czas, w którym przysypiają nawet najbardziej wytrwali strażnicy, a jak będziemy mieć szczęście, to może i Drakonis nie zdąży w krótkim czasie zebrać myśli i przygotować się na naszą wizytę... - powiedziała.

"Drakonis jest bardzo niebezpieczny. Nie możemy narażać się wszyscy..." - pomyślała Kalisto, po czym wypowiedziała to o czym myślała od jakiegoś czasu.

- Wybuch bramy odwróci na jakiś czas uwagę strażników. Jednak nie na długo, więc nie wolno nam zwlekać... Sądzę, że część z nas powinna udać się na poszukiwania Ursuli, a Dakar i ja poszukamy Drakonisa... - urwała.
Z wyczekiwaniem patrzyła na maga. On zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa i Kalisto miała nadzieję, że nie zabroni jej iść z sobą...

Caspius
19-01-2005, 21:37
Dakar potrzasnal energicznie glowa, co tylko mocniej uwidocznilo jego zdenerwowanie.
-Nie wiem, naprawde nie wiem co robic. Jestem otwarty na propozycje. Jednak mam paskudne wrazenie ze Draconis bedzie na nas czekal w srodku, i wcale nie bedzie trzeba go szukac... Poza tym... To jest pojedynek miedzy mna a Draconisem... miedzy dwoma magami... Nie wiem, czy przebywanie w poblizu bedzie rozsadne.. - Dakar mowil urywanymi zdaniami, a gdy skonczyl zapatrzyl sie w niebo za okienkiem.

{btw, Vanesso, postaraj sie pisac Draconis, przez "c" a nie "k" ;) }

Dakar de'Slayer
25-01-2005, 18:18
[tego posta dedykuje Caspiusowi, który już mnie o niego męczy od kilku dni :D ]

Nillea siedziała cicho, sam na sam ze swoimi myślami i uczuciami. Chciała wszystko mieć już za sobą i wiedziała, że w tak ważnej chwili nie może zawieść pozostałych.
Jeśli dane jest nam zginąć - zaczęła, a jej głos drżał lekko - to nic tego nie odwróci. Myśle, że powinniśmy zrealizować nasz jedyny jak do tej pory plan i modlić sie żeby nie zawódł. Jeśli Draconis faktycznie jest taki potęzny to powinien juz wiedizeć o naszych zamiarach. To moje zdanie. Reszte pozostawiam wam - tu wymownie spojrzała w oczy Dakarowi...

Dakar de'Slayer
06-06-2005, 21:52
Chciałbym wszystkim uczestnikom tejże wspaniałej sesji podziękować za udział w niej. Fajnie było ale każdy ma coś innego do roboty :) A co do sesji to nasi bohaterowie pokonali wroga i doczekali późnej starości. Rentke mieli niziutką, ale i tak żyli długo i szczęśliwie :D
Jakby ktoś potrzebował kogoś do sesji to tu macie mój nr gg: 2795283 :)
dzieki jeszcze raz

Caspius
06-06-2005, 21:55
Hehehehehehe... pojawilem sie na forum po przeszlo roku tylko dlatego zeby ci odpowiedziec Dakar ;) Milo sie gralo, szkoda ze sesja upadla... No ale bylo-minelo.
I oficjalnie chcialbym sie pozegnac, nie sadze abym jeszcze kiedykolwiek wrocil na to forum ;)