Pokaż pełną wersje : technikum hotelarskie
Witam!
Może mi ktoś coś więcej powiedzieć jak jest w technikum hotelarskim? jakie przedmioty są tam nauczane, ile mniejwięcej pktów z testu gimnazjalnego i średnią ocen trzeba mieć aby się tam dostać? :confused:
a może ktoś uczęszcza do bolesławieckiego technikum hotelarskiego? (sucharskiego)
:) z góry dziękuje za wasze posty ;)
przeciez w kazdym takim technikum jest rozny poziom, nikt ci nie moze powiedziec jak dokladnie bedzie w tym twoim. Tak sie sklada, ze ja akruat jestem z Boleslawca i nawet nie wiedzialem, ze u nas jest takie technikum.;p
ps. lepiej pojdz do budowlanki, mechanika lub elektronika, na pewno znajdziesz dosc dobra prace, chyba ze cos sie zmieni w kilka lat
W technikum hotelarskim są te same przedmioty, co w liceum, ale w dość okrojonym zakresie oraz przedmioty czysto zawodowe jak podstawy ekonomii i prawa, zasady żywienia, technika biurowa (w moim technikum uczyliśmy się przede wszystkim pisania na klawiaturze kompa metodą bezwzrokową i formatowania tekstu), praktyczne zajęcia w kuchni, usługi turystyczne, marketing, rachunkowość, obsługa konsumenta i zawodowy angielski.
Co do wymagań, nie wiem jak jest w tej konkretnej szkole, jednak do mojego wystarczyła średnia ok. 3,0 mniej więcej 70 punktów z egzaminu.
Od siebie mogę powiedzieć tyle, że warto się zastanowić nad pójściem do technikum. Ja zrezygnowałam po jednym roku na rzecz lo i jestem bardziej zadowolona z tej szkoły niż z poprzedniej.
Technikum hotelarskie to jedna z tych szkół, do których idzie się, jeśli naprawdę nie chcą Cię nigdzie więcej (dla jasności: nie krytykuję techników, a jedynie szkoły typu hotelarstwo/fryzjerstwo/gastronomia i im podobne). Myślę, że jeśli zdasz, to się dostaniesz.
Oj to zalezy. W Warszawie znam 2 technika hotelarskie. Na Majdańskiej i na Poznańskiej. Do pierwszego byle kretyn sie dostanie, a codo drugiego.. No cóż, z pewnością te 80 powinieneś mieć, chodź najpewniej koło 100 pkt.
Zresztą.. To nie taki zły pomysł. Hoteli/restauracji coraz więcej. Popyt na kelnerów jest. Pytanie tylko, czy będziesz kelnerem całe zycie i gdzie Cie przyjmą w wieku 40lat na kelnera?
@Martka
Do technikum powinny iść osoby które wiedzą co chcą robić.
@Martka
Do technikum powinny iść osoby które wiedzą co chcą robić.
To miałam na myśli ; )
MasterTusk
26-03-2009, 23:46
Może mi ktoś coś więcej powiedzieć jak jest w technikum hotelarskim?
Dom mody, na korytarzu marzysz o dodatkowej parze oczu z tyłu głowy
ile mniejwięcej pktów z testu gimnazjalnego i średnią ocen trzeba mieć aby się tam dostać
~100 łącznie, wiadomo dolicz sobie te 10 do pewniaka.
jakie przedmioty są tam nauczane
Popatrz na post Martki. Krótko mówiąc, jeśli chodzi o przedmioty zawodowe - będą chcieli z Ciebie zrobić recepcjonistę, tragarza, sprzątaczkę i ogólnie wszystko co związane z zarządzaniem i pracowaniem w hotelu.
Imho technikum jest beznadzieją samą w sobie. Kto ma większe szanse na zatrudnienie - "hotelarz" po technikum czy "magister hotelarstwa" po uczelni? Do techników przyjmują praktycznie każdego...
Szczerze, to jeśli chcesz się edukować w tym kierunku - polecam liceum ogólnokształcące a później uczelnię, a nie technikum. Jeśli nie będziesz chciał kontynuować nauki na uczelni, zawsze masz do wyboru liceum uzupełniające.
Imho technikum jest beznadzieją samą w sobie. Kto ma większe szanse na zatrudnienie - "hotelarz" po technikum czy "magister hotelarstwa" po uczelni? Do techników przyjmują praktycznie każdego...
Szczerze, to jeśli chcesz się edukować w tym kierunku - polecam liceum ogólnokształcące a później uczelnię, a nie technikum. Jeśli nie będziesz chciał kontynuować nauki na uczelni, zawsze masz do wyboru liceum uzupełniające.
masz chyba na mysli 'studium', bo mi sie liceum uzupelniajace kojarzy, z takim lecium jakby zaocznym, ktore sie robi po zawodowkach.
Z mojego beznadziejnego technikum jest duzo łatwiej dostać się na wydziały elektroniczne, inżynierie, informatykę na Politechnice Warszawskiej, niż z liceów. Po liceum nie masz nic, to po pierwsze, a po drugie ludzie chętniej zatrudniają absolwentów techników ze względu na praktykę którą posiadają. A uczniowie techników hotelarskich mają sporą praktykę, bo od 2 do 4 klasy.
Zreszta gdyby było beznadzieją to nie wracano by do nich i nie otwierano nowych.
Btw przypomniała mi się sytuacja ostatni. Kolega z liceum, jakies tam postawione na informatyke, klasa 3.. Pytanie z mojej strony padło: Masz dysk ATA czy SATA? Odpowiedź: Co? Jak to? Praktycznie wszyscy znajomi z takich szkol "informatycznych" są ułomni na ten temat. Smutne.
@edit
A co dotego wspaniałego studium: piece of shit. Kuzyka poszła na 2letnie z fryzjerstwa. Dostała papierek i...Nic. Nic nie znaczy. Wielu fryzjerów z salonów mowiło, iż lepiej by zrobiła jakby sie na te 2 lata zatrudniła gdzieś. Jak widać praktyka czyni mistrza.
Z mojego beznadziejnego technikum jest duzo łatwiej dostać się na wydziały elektroniczne, inżynierie, informatykę na Politechnice Warszawskiej, niż z liceów.
Nie wiem jak jest dokladnie na PW, ale jestem w 99% pewien, ze liczy sie sama matura i maja wy***bane czy jestes z technikum czy liceum, wiec gadasz glupoty. A statystycznie uczen liceum lepiej zdaje matme i fizyke niz uczen technikum. Fakt, ze po technikum z przedmiotami technicznymi latwiej, ale to inna sprawa.
Imho technikum jest beznadzieją samą w sobie. Kto ma większe szanse na zatrudnienie - "hotelarz" po technikum czy "magister hotelarstwa" po uczelni?
Ta, nie ma to jak porównywać wykształcenie średnie i wyższe. (chyba, że mówiąc "uczelnia", masz na myśli co innego, niż ja)
Z mojego beznadziejnego technikum jest duzo łatwiej dostać się na wydziały elektroniczne, inżynierie, informatykę na Politechnice Warszawskiej, niż z liceów.
Skąd ten pomysł? Tak jak napisał Exodus, przy rekrutacji liczy się tylko matura, a do tej zazwyczaj lepiej przygotowują licea ogólnokształcące (że są wyjątki - wiadomo, licea są różne).
A co dotego wspaniałego studium: piece of shit. Kuzyka poszła na 2letnie z fryzjerstwa. Dostała papierek i...Nic. Nic nie znaczy. Wielu fryzjerów z salonów mowiło, iż lepiej by zrobiła jakby sie na te 2 lata zatrudniła gdzieś. Jak widać praktyka czyni mistrza.
A to prawda, dlatego studiowanie hotelarstwa (a raczej turystyki i reakreacji, bo kierunku hotelarstwo nie ma) to bardzo, bardzo głupi pomysł. Chyba że koniecznie chce się mieć "wyższe wykształcenie". Nie wiem, kto może być na tyle głupi, żeby się na takie studia wybrać. W tym przypadku ze studium pewnie jest podobnie, ale nie jest to regułą. Np. studium farmaceutyczne czy dentystyczne jest niezbędne, żeby móc wykonywać zawód, no i sporo można się na nich nauczyć.
Technikum to dobry pomysł, jeśli nie zamierza się iść na studia.
Technikum Hotelarskie :D porażka...
u mnie w mieście jest technik hodowli koni albo technik pszczelarz, to by było lepsze od tego hotelarstwa :p:p
Ta, nie ma to jak porównywać wykształcenie średnie i wyższe. (chyba, że mówiąc "uczelnia", masz na myśli co innego, niż ja)
Sens mojej wypowiedzi był taki, że założyłem, iż on wiąże z turystyką/hotelarstwem/gastronomią w/e swoją przyszłość - i była to tylko taka mała, życiowa rada. ;)
A to prawda, dlatego studiowanie hotelarstwa (a raczej turystyki i reakreacji, bo kierunku hotelarstwo nie ma) to bardzo, bardzo głupi pomysł. Chyba że koniecznie chce się mieć "wyższe wykształcenie". Nie wiem, kto może być na tyle głupi, żeby się na takie studia wybrać. W tym przypadku ze studium pewnie jest podobnie, ale nie jest to regułą. Np. studium farmaceutyczne czy dentystyczne jest niezbędne, żeby móc wykonywać zawód, no i sporo można się na nich nauczyć.
No jest turystyka i rekreacja, specjalność - hotelarstwo i gastronomia. W każdym razie, zobacz http://www.mwsz.edu.pl/viewItem,turystyka_i_rekreacja_program_studiow.htm l. Są to studia dla ludzi, którzy chcą prowadzić własną działalność turystyczną (ot, biuro podróży czy hotel) - a to ma dosyć spory sens.
masz chyba na mysli 'studium', bo mi sie liceum uzupelniajace kojarzy, z takim lecium jakby zaocznym, ktore sie robi po zawodowkach.
Racja, mój błąd - miałem na myśli szkoły policealne.
Kolega z liceum, jakies tam postawione na informatyke, klasa 3.. Pytanie z mojej strony padło: Masz dysk ATA czy SATA? Odpowiedź: Co? Jak to? Praktycznie wszyscy znajomi z takich szkol "informatycznych" są ułomni na ten temat
LO to nie liceum informatyczne. zreszta nawet w profilach mat-inf etc sa ludzi ktorzy poszli tam, bo mysleli ze informatyka to przegladnie naszej klasy i gg. Wbrew pozorom, na czystej inf na studiach, bardziej przydaje sie matma niz obwody/druty/materiałoznawstwo.
Lepiej idz do technikum np. mechanicznego. Mozesz potem isc do takiej szkoły morskiej na mechanika, kasa wcale nie taka mała.
No jest turystyka i rekreacja, specjalność - hotelarstwo i gastronomia. W każdym razie, zobacz http://www.mwsz.edu.pl/viewItem,turystyka_i_rekreacja_program_studiow.htm l. Są to studia dla ludzi, którzy chcą prowadzić własną działalność turystyczną (ot, biuro podróży czy hotel) - a to ma dosyć spory sens.
Ale żeby prowadzić działalność turystyczną nie trzeba kończyć żadnych studiów. To tak, jak ludzie myślą, że dzięki studiowaniu ekonomii uda im się rozkręcić własny biznes i zbić fortunę. Najważniejsze jest doświadczenie, już lepiej chyba zatrudnić się jako goniec hotelowy niż iść na takie studia. Znalezienie drogi do zdobycia wartościowego doświadczenia oczywiście wymaga wysiłku i pomysłowości, w przeciwieństwie do studiowania (które zwalnia od działania na następne 3-5 lat), ale na pewno bardziej się opłaci. Myślę, że technikum hotelarskie może być dobrym miejscem, żeby zacząć i pomoże wymyślić, co robić dalej (w każdym razie może pomóc - potrzebne są jeszcze chęci).
no więc lepiej iść do jakiegoś LO?? bo niezbyt mi się profile w LO podobają :(
- jakieś mat-inf/mat-fizy odpadają od razu
- human ? - teraz jest pełno humanistów
- bio-chem - za dużo kucia
no więc lepiej iść do jakiegoś LO?? bo niezbyt mi się profile w LO podobają :(
- jakieś mat-inf/mat-fizy odpadają od razu
- human ? - teraz jest pełno humanistów
- bio-chem - za dużo kucia
albo kupujesz sobie juz teraz lopate + pomaranczowa kamizelke, albo sie uczysz. masz wybor
Zależy gdzie studiujesz tą ekonomie po SGH masz pracę dobrze płatną załatwioną, więc powodzenia w takim rozumowaniu. Dla mnie te wszytskie technikum hotelarskie fryzjerskie są dla jebanych nieuków, którzy nie chcą poświęcić paru lat więcej na nauke i być kimś tylko idą po najmniejszej lini oporu i moga sobie dupe podetrzeć tymi technikami.
Ciekawa jestem, czy mówiłbyś to samo, gdybyś musiał znać na pamięć wszystkie składniki pokarmowe wraz z produktami, w których się znajdują i jeszcze umieć ułożyć zbilansowaną i urozmaiconą dietę. Myślisz, że technika, są tylko dla osób, które chcą iść po najmniejszej linii oporu?
powodzenia w takim rozumowaniu
Myślisz, że technika, są tylko dla osób, które chcą iść po najmniejszej linii oporu?
nie, ale technikum i koniec z nauką tak. Jesli ktos wybiera sie na studia technniczne to wrecz powinien isc do dobrego technikum, po LO jest naprawde ciezko
no więc lepiej iść do jakiegoś LO?? bo niezbyt mi się profile w LO podobają :(
To zależy, czy zamierzasz iść potem na studia. Jeśli nie zamierzasz, to odpowiedź jest prosta: idź do technikum. Jeśli nie jesteś pewien, to ja Ci już nie jestem w stanie dać konkretnej odpowiedzi, natomiast prawdopodobnie będąc na Twoim miejscu poszedłbym do technikum - nie zamyka ono drogi na studia, natomiast ułatwia znalezienie zawodu, gdybyś jednak studiów nie podjął.
po SGH masz pracę dobrze płatną załatwioną
Oj żebyś się nie zdziwił. Po ekonomii akurat nikt nie ma pracy zapewnionej (ekonomistów, tak jak "humanistów", jest za dużo), a ukończona uczelnia ma drugorzędne znaczenie. Nie licz na to, że ktoś się zachwyci dyplomem SGH.
nie chcą poświęcić paru lat więcej na nauke i być kimś
A skończenie studiów to jest "bycie kimś"? Dla mnie ktoś, kto przez 5 lat jest na garnuszku rodziców, żyje od imprezy do imprezy i prześlizguje się przez studia, żeby zdobyć ten papierek informujący o wyższym wykształceniu, nie jest w żadnym stopniu bardziej "kimś" niż dobry mechanik samochodowy po technikum, który wie, że jest tylko mechanikiem, a nie puszy się, że z niego jest "pan magister" ("tylko" nie ma znaczenia pejoratywnego; nie ma nic wspólnego z oceną wartości człowieka). To właśnie tymi dyplomami magistrów większość ludzi może sobie dupę podetrzeć. Hydraulik jest społeczeństwu bardziej potrzebny niż kolejny magister zarządzania czy psychologii.
Dodam tylko, że na Zachodzie nikt nie patrzy z góry na ludzi, którzy nie wybierają się na studia; rozumieją, że nieraz korzystniejsze może być zagospodarowanie tych kilku lat w inny sposób. I niekoniecznie trzeba wtedy zostawać pracownikiem fizycznym (bo tak mogło zabrzmieć moje mówienie o mechanikach i hydraulikach).
Ciekawa jestem, czy mówiłbyś to samo, gdybyś musiał znać na pamięć wszystkie składniki pokarmowe wraz z produktami, w których się znajdują i jeszcze umieć ułożyć zbilansowaną i urozmaiconą dietę. Myślisz, że technika, są tylko dla osób, które chcą iść po najmniejszej linii oporu?
Dokładnie, nie widzę problemu w nauczeniu się składników pokarmowych, a diete wiem jak się układa bo mam dietetyka w rodzinie i jeśli uważasz, że jest to niesamowicie trudne to chyba nie wiesz co to nauka w liceum. Ktoś dobrze powiedział wyżej technikum jest dobre tylko dla ludzi, którzy wybierają się na studia związane z techniką, reszta to dla nieuków, debili, dyslektyków.
@Up
Widać jakie masz pojęcie o studiach, skończ je najpierw dopiero później mów, że to proste, dostań się na to SGH, dostań się na medycyne do Krakowa, życze powodzenia niech zrobi to mechanik.
Widać jakie masz pojęcie o studiach, skończ je najpierw dopiero później mów, że to proste, dostań się na to SGH, dostań się na medycyne do Krakowa, życze powodzenia niech zrobi to mechanik.
Widzę, że nic do Ciebie nie dotarło.
Widzę, że nic do Ciebie nie dotarło.
Sory nie doczytałem, mój bład, ale dałeś przykład psychologa i magistra zarządzania co jest teraz chyba najpopularniejszym kierunkiem po który gówno masz. Ludzie wybierają zawody tak bezsensowne, że się nie mieści to w głowach, dlaczego nie biorą lekarza, prawnika tylko jakieś badziewie.
Nie uogolnial bym tego az tak. Po technikum, mozna takze znalesc dosc dobra prace, nawet bez pozniejszego konczenia studiow. Technikum to swego rodzaju zabezpieczenie, zawsze cos juz umiesz. Po liceum nie masz nic, procz matury, ktora jest niewiele warta. A jak to w zyciu bywa, moze sie ono roznie potoczyc. Po 2gie nie kazdy na starcie ma mozliwosc studiow, chocby z powodow finansowych, studia zaoczne zawsze jakies wyjscie, ale trwaja dluzej niz dzienne. Zreszta po liceum, studiujac zaocznie to mozna sobie dorabiac na kasie w biedronce. A dla nieukow i debili to sa zawodowki(i to tez teoretycznie, jednak poziom jest o wiele nizszy niz w technikum). Zreszta absolwent filologii/psychologii czy innej filozofii prawdopodobnie bedzie mniej zarabial niz absolwent zawodowki, ktore wie jak sobie zycie poukladac.
@edit
Jak to nie "biora lekarza i prawnika" - wiesz jaka jest ilosc chetnych do tego zawodu? Tylko studia medyczne to prawdziwy hardcore, a prawnikami zostaja zazwyczaj dzieci innych prawnikow, lub sami najlepsi, na dobrych uczelniach po 20 chetnych na miejsce. Najbardziej przyszlosciowe sa studia techniczne, ale tez jest dosc ciezko, chociaz z 2giej strony gdy ktos sie uczy to zda bez klopotu, z tym niestety sa problemy ;//
nie, ale technikum i koniec z nauką tak. Jesli ktos wybiera sie na studia technniczne to wrecz powinien isc do dobrego technikum, po LO jest naprawde ciezko
Nie wiem skąd się wziął pomysł "technikum = brak studiów". Jak to napisał Exodus, jest to swego rodzaju zabezpieczenie. No i ma się styczność z zawodem. Dodatkowo poznajesz ludzie którzy też sie tym interesują i można wymienić sie doświadczeniami.
@Litawor
Wiem, ze przy rekrutacji liczy się najbardziej matura. Ale prawda jest taka, że z mojej szkoły wielu ludzi sie dostaje. Albo to wyjątek, albo istotnie dobrze przygotowują do matury: >
Wiem, ze przy rekrutacji liczy się najbardziej matura. Ale prawda jest taka, że z mojej szkoły wielu ludzi sie dostaje. Albo to wyjątek, albo istotnie dobrze przygotowują do matury: >
Nie ma innej opcji - no chyba, ze pol szkoly "ma znajomosci" ;)
Nie uogolnial bym tego az tak. Po technikum, mozna takze znalesc dosc dobra prace, nawet bez pozniejszego konczenia studiow. Technikum to swego rodzaju zabezpieczenie, zawsze cos juz umiesz. Po liceum nie masz nic, procz matury, ktora jest niewiele warta. A jak to w zyciu bywa, moze sie ono roznie potoczyc. Po 2gie nie kazdy na starcie ma mozliwosc studiow, chocby z powodow finansowych, studia zaoczne zawsze jakies wyjscie, ale trwaja dluzej niz dzienne. Zreszta po liceum, studiujac zaocznie to mozna sobie dorabiac na kasie w biedronce. A dla nieukow i debili to sa zawodowki(i to tez teoretycznie, jednak poziom jest o wiele nizszy niz w technikum). Zreszta absolwent filologii/psychologii czy innej filozofii prawdopodobnie bedzie mniej zarabial niz absolwent zawodowki, ktore wie jak sobie zycie poukladac.
@edit
Jak to nie "biora lekarza i prawnika" - wiesz jaka jest ilosc chetnych do tego zawodu? Tylko studia medyczne to prawdziwy hardcore, a prawnikami zostaja zazwyczaj dzieci innych prawnikow, lub sami najlepsi, na dobrych uczelniach po 20 chetnych na miejsce. Najbardziej przyszlosciowe sa studia techniczne, ale tez jest dosc ciezko, chociaz z 2giej strony gdy ktos sie uczy to zda bez klopotu, z tym niestety sa problemy ;//
No oczywiście tutaj się z Tobą zgadzam, ale jednak zawodówki wymierają, do technikum taka jest prawda mówię co widzę, oczywiście są wyjątki jak zawsze idą ludzie, którzy mają średnią poniżej 4.0 i taka jest prawda. Do liceum idzie większość społeczeństwa, kiedyś wydawało mi się, że celem każdego polaka po gimnazjum jest wybrać dobre liceum (ewentualnie technikum ale tylko jeśli idzie na studia związane z techniką) i iść na te studia, jaka jest rzeczywistość większość kończy pomagając ojcu w warsztacie samochodowym, idzie pracować w tesco itp, itd. Co do kierunku lekarskiego i prawnika, masz racje jest dużo osób ale spójrz jakie to są osoby zazwyczaj, z kasą, których rodzice również są prawnikami lub lekarzami (i znowu są tu wyjątki jak ludzie bardzo ambitni z biednych rodzin), prawnik bez aplikacji jest nikim, łatwo zdać studia i łatwo się dostać, nawet jeśli musisz już za nie płacić bo się nie dostałeś normalnie to ledwie 8000 zł za semestr np. w Katowicach. Z medycyną już jest inaczej 20000zł za semestr zmienia postać rzeczy więc wybierają się albo ludzie albo z kasą. Ja osobiście dopiero mam przed sobą liceum, ale czasy są takie, że już musimy zdecydować co robić. Wybrałem bio-chem bo wiąże z medycyną swoją przyszłość, a jak słysze że ktoś wybrał się na chemię atomową i nie zamierza wyjeżdżać z Polski to mnie śmiech ogarnia, tak samo inne dziwne kierunki, co z tego jeśli to lubisz jeśli praca nie da Ci życia w którym nie będziesz musiał się martwić czy nie przyjdzie do Ciebie komornik. Tak więc ludzie myślcie czy zawód który wybraliście da wam dobry zarobek, bo jest pełno ludzi po studiach bez pracy bo wybrali głupi kierunek. Widzieliście biednego lekarza ? albo biednego prawnika z aplikacja ? Ja nie.
Technikum hotelarskie to jedna z tych szkół, do których idzie się, jeśli naprawdę nie chcą Cię nigdzie więcej (dla jasności: nie krytykuję techników, a jedynie szkoły typu hotelarstwo/fryzjerstwo/gastronomia i im podobne). Myślę, że jeśli zdasz, to się dostaniesz.
no to dzien dobry, Białystok sie kłania z najbardziej prestiżowa i elitarną szkołą gastronomiczną w Polsce. Chcesz się tam dostać ? no to 90pkt to minimum! a na profil hotelarz to około 100. Wiec powodzenia.
Rincewind
28-03-2009, 13:03
no to dzien dobry, Białystok sie kłania z najbardziej prestiżowa i elitarną szkołą gastronomiczną w Polsce. Chcesz się tam dostać ? no to 90pkt to minimum! a na profil hotelarz to około 100. Wiec powodzenia.
Ze niby te 90-100 pkt to duzo?
przeciez w kazdym takim technikum jest rozny poziom, nikt ci nie moze powiedziec jak dokladnie bedzie w tym twoim. Tak sie sklada, ze ja akruat jestem z Boleslawca i nawet nie wiedzialem, ze u nas jest takie technikum.;p
ps. lepiej pojdz do budowlanki, mechanika lub elektronika, na pewno znajdziesz dosc dobra prace, chyba ze cos sie zmieni w kilka lat
Nie polecam elektronika, sam tam chodzę sporo nauki, też jestem z Bolesławca.
Dlaczego nie polecam ? Jak ktoś myśli, 'o technikum elektroniczne fajnie będę rozbierał kompy i będę je naprawiał' a jest takich wielu mowie serio, to się grubo myli. Szczególny nakład jest na fizykę i matematykę. Ja może i tego nie lobię ale jestem w tym dobry.
ja sobie myślałem żeby pójść do technikum hotelarskiego, po skończeniu zrobić sobie rok przerwy wtedy zarobić trochę grosza i odpocząć od nauki, a potem na studia.
bo jak sobie myślę, że bo stdiach jakiś hotel prowadzić za granicą np w Grecji?? to mi się to nawet podoba :]
dziękuje za wszystkie posty i rozwińmy dyskusję ;)
średnia w gim. będzie 4.10- 4.50 a z testów próbnych miałem mat-33, human-39, ang-35, ale te testy były zrąbane i próbne są (prawie) zawsze trudniejsze od końcowych
kiedyś wydawało mi się, że celem każdego polaka po gimnazjum jest wybrać dobre liceum (ewentualnie technikum ale tylko jeśli idzie na studia związane z techniką) i iść na te studia
No i dobrze, że tak nie jest, bo i tak mamy sytuację patologiczną, w której niemal każdy studiuje na koszt państwa, a potem się dąsa, że nie dają mu pracy przystającej do wykształcenia [dla jasności - nie jestem zwolennikiem płatnych studiów]. Nadmiar absolwentów uczelni wyższych nie jest niczym korzystnym.
(o prawie, medycynie itp.)
Na prawo idzie sporo ludzi z mało zamożnych rodzin. Tylko, jak słusznie mówisz, nie mają potem możliwości zrobienia aplikacji bez znajomości. Ale ten kierunek i tak warto wybrać, bo niezależnie od tego, o jaką pracę będziemy się po nim starać, pracodawca będzie patrzył przychylniej na absolwenta prawa niż np. politologii.
Natomiast na medycynę idą niemal zawsze dzieci z bogatych rodzin (chociaż znam wyjątki), którzy mają fundowane korepetycje, dobre szkoły itp. Bez żadnej pomocy, przy samodzielnej pracy bardzo ciężko się dostać. Potem utrzymanie na studiach - nie ma szans, żeby na medycynie znaleźć czas na pracę, a do tego trwa rok dłużej niż inne kierunki. Następnie specjalizacja, przy której też nie ma co liczyć na dobre zarobki. Jest się więc zdanym na rodzinę przez długi czas.
a jak słysze że ktoś wybrał się na chemię atomową i nie zamierza wyjeżdżać z Polski to mnie śmiech ogarnia, tak samo inne dziwne kierunki
Nie popadajmy w skrajność. Jeśli ktoś wybiera taki kierunek, to bardzo możliwe, że planuje zostać potem na uczelni. Jeśli kogoś dana dziedzina, zwłaszcza nauki przyrodnicze, bardzo interesuje, to nie widzę powodu, żeby ją porzucał. Jak wyglądałby świat, gdyby wszyscy za Twoją radą szli na prawo lub medycynę (pomijając, że to niekoniecznie są najbardziej opłacalne kierunki)?
Takie rady raczej kierowałbym do ludzi, których tak naprawdę nic konkretnego nie interesuje i wybierają np. politologię, bo lubią politykę i wydaje im się "fajny".
Dlaczego nie polecam ? Jak ktoś myśli, 'o technikum elektroniczne fajnie będę rozbierał kompy i będę je naprawiał' a jest takich wielu mowie serio, to się grubo myli. Szczególny nakład jest na fizykę i matematykę. Ja może i tego nie lobię ale jestem w tym dobry.
Potwierdzam. A, no i wielu myśli, ze wiedza o grach jest odpowiednia tu. Nie, nie jest. Z mojej klasy w pierwszym roku odpadło 7 graczy. I tak co rok aż zostają w 4 klasie Ci którzy lubią informatykę.
No i dobrze, że tak nie jest, bo i tak mamy sytuację patologiczną, w której niemal każdy studiuje na koszt państwa, a potem się dąsa, że nie dają mu pracy przystającej do wykształcenia [dla jasności - nie jestem zwolennikiem płatnych studiów]. Nadmiar absolwentów uczelni wyższych nie jest niczym korzystnym.
Na prawo idzie sporo ludzi z mało zamożnych rodzin. Tylko, jak słusznie mówisz, nie mają potem możliwości zrobienia aplikacji bez znajomości. Ale ten kierunek i tak warto wybrać, bo niezależnie od tego, o jaką pracę będziemy się po nim starać, pracodawca będzie patrzył przychylniej na absolwenta prawa niż np. politologii.
Natomiast na medycynę idą niemal zawsze dzieci z bogatych rodzin (chociaż znam wyjątki), którzy mają fundowane korepetycje, dobre szkoły itp. Bez żadnej pomocy, przy samodzielnej pracy bardzo ciężko się dostać. Potem utrzymanie na studiach - nie ma szans, żeby na medycynie znaleźć czas na pracę, a do tego trwa rok dłużej niż inne kierunki. Następnie specjalizacja, przy której też nie ma co liczyć na dobre zarobki. Jest się więc zdanym na rodzinę przez długi czas.
Nie popadajmy w skrajność. Jeśli ktoś wybiera taki kierunek, to bardzo możliwe, że planuje zostać potem na uczelni. Jeśli kogoś dana dziedzina, zwłaszcza nauki przyrodnicze, bardzo interesuje, to nie widzę powodu, żeby ją porzucał. Jak wyglądałby świat, gdyby wszyscy za Twoją radą szli na prawo lub medycynę (pomijając, że to niekoniecznie są najbardziej opłacalne kierunki)?
Takie rady raczej kierowałbym do ludzi, których tak naprawdę nic konkretnego nie interesuje i wybierają np. politologię, bo lubią politykę i wydaje im się "fajny".
Heh akurat co do medycyny to tylko się ciężko dostać utrzymać się to już nie problem. Jaki jest sens wybrania kierunku, po którym wiadomo, że dużo nie zarobisz ? Nie pomijaj tego, że medycyna i prawo to nieopłacalne kierunki bo tak jak Ci mówiłem nie widziałem biednego lekarza lub prawnika. Dam Ci przykład ginekologa (mój tata):
- W szpitalu najniższa pensja ordynatora to 7000zł średnio zwykły ginekolog zarabia w szpitalu 3000 - 4000 zł
- Na prowadzenie gabinetu dostajesz od NFZ 6000 zł co miesiąc
- Wizyta kosztuje 150 zł ( zostawiają więcej w ramach podziękowań)
- Za każdy nocny dyżur dostaje więcej prawie 2x niż normalnie
- W swoim prywatnym gabinecie przyjmuje tylko 2x w tygodniu od 15 - 20 (poszedłem nie raz go odwiedzić jak miał pacjentów średnio na godzinę ma ok 15 pacjentów)
Teraz policzmy w przypadku mojego taty: 8000 + 6000 + 2( 5x15x150) = 14000 + 22250(to tylko w 1 tygodniu) = 36250 zł teraz powiedz mi że lekarz nie ma kasy.
Sytuacja prezentuje się podobnie u stomatologa, studia lekarskie albo lekarsko-dentystyczne trwają nie 6 lat a 5 czyli tyle co każde inne, podobnie zarabia chirurg. Inne też są opłacalne ale mniej, sam więc widzisz, że jest to bardzo opłacalne.
Heh akurat co do medycyny to tylko się ciężko dostać utrzymać się to już nie problem.
Jest to problem z powodów, które wymieniłem.
Jaki jest sens wybrania kierunku, po którym wiadomo, że dużo nie zarobisz ?
Bo niektórzy chcą w życiu innych rzeczy niż zarabianie dużych pieniędzy?
Nie pomijaj tego, że medycyna i prawo to nieopłacalne kierunki bo tak jak Ci mówiłem nie widziałem biednego lekarza lub prawnika. Dam Ci przykład ginekologa (mój tata):
Znowu nie zrozumiałeś. Ja nie mówiłem, że są nieopłacalne, tylko że jeśli kierować się perspektywą zarobków i łatwością ich zdobycia, to zdecydowanie bardziej opłacają się kierunki techniczne. O czym już zresztą chyba Exodus mówił.
spider-bialystok
28-03-2009, 17:16
No i dobrze, że tak nie jest, bo i tak mamy sytuację patologiczną, w której niemal każdy studiuje na koszt państwa, a potem się dąsa, że nie dają mu pracy przystającej do wykształcenia [dla jasności - nie jestem zwolennikiem płatnych studiów]. Nadmiar absolwentów uczelni wyższych nie jest niczym korzystnym.
Zrobie offtop, ale trudno. Nie ma studiow bezplatnych. Studia panstwowe tez sa platne, placi na nie kazdy w podatkach.
Ale w pozostalych kwestiach zgadzam sie z Toba.
asiulek_14
27-08-2010, 12:33
Czy w Technikum hotelarskim obowiązuje tylko 1 język czy jak ? :)
Będę wdzięczna za odpowiedź . ; )
Ja osobiście dopiero mam przed sobą liceum, ale czasy są takie, że już musimy zdecydować co robić. Wybrałem bio-chem bo wiąże z medycyną swoją przyszłość, .
To fajnie nie liznąłeś nawet trochę dorosłego życia a robisz w tym temacie za omnibusa. Czy to nie dziwne? Chociaż ważne jest to, że masz obrany już jakiś plan więc powodzenia.
Klosorox
29-08-2010, 20:05
Czy w Technikum hotelarskim obowiązuje tylko 1 język czy jak ? :)
Będę wdzięczna za odpowiedź . ; )
Nie, Masz 2 jezyki ktore licza sie do sredniej na koncu (Ja chodze do technikum gastronomicznego i mam niemiecki i rosyjski obowiazkowe), znajomy z technikum hotelarskiego ma 2 jezyki obowiazkowe, i chyba we wszystkich technikach hotelarskich sa obowiazkowe 2 jezyki.
Zreszta absolwent filologii/psychologii czy innej filozofii prawdopodobnie bedzie mniej zarabial niz absolwent zawodowki, ktore wie jak sobie zycie poukladac.
Skąd ta pewność? Poza tym dlaczego absolwent zawodówki wie jak sobie życie poukładać, a ktoś po studiach filologicznych czy psychologicznych nie? Jak dla mnie gadasz bez sensu. I uwierz mi, że magister psychologii, który ma pomysł na siebie, czuje się dobrze w swoim zawodzie i jest aktywny, ciągle kombinuje, może zbijać naprawdę dużą kasę. To samo z wszelkimi filologami.
Jeśli ktoś oczekuje, że po skończeniu studiów od razu sobie życie ułoży i bez wysiłku znajdzie dobrze płatną pracę, to wtedy rzeczywiście lepszym wyborem są kierunki techniczne. Nie ma rzeczy niemożliwych. Lubisz filozofię, nic innego Cię tak nie interesuje i nie wyobrażasz siebie w innym fachu? Idź na ten kierunek, ale nie oczekuj, że po jego ukończeniu podadzą Ci wszystko na tacy. Nikt nie powiedział, że na pewno nie znajdziesz dobrej pracy. Jeśli będziesz się starał, doskonalił swoje umiejętności, naprawdę szukał, trwał w swych postanowieniach to w końcu znajdziesz i będziesz zadowolony.
Moim zdaniem nie warto wybierać sobie przyszłości pod presją "bo nie znajdę pracy" albo "bo po tym się dużo zarabia". Na pewno warto sprawdzić wszelkie możliwości zarobkowe i wziąć je pod uwagę, jednak najważniejsze jest by robić w życiu to, co się lubi, a nie to, co profituje najbardziej. Co z tego, że będziesz zarabiał 12tyś złotych miesięcznie, jeśli będziesz nienawidził swojej pracy i każdy dzień roboczy będzie dla Ciebie udręką? Prędzej czy później nabawisz się depresji, ogólnej niechęci do wszystkiego i pieniądze Ci szczęście nie dadzą. Chyba lepiej już zarabiać te 2-3tyś zł miesięcznie, ale każdego dnia wstawać z uśmiechem na twarzy i zajmować się tym, co naprawdę nas kręci. Jasne, najlepiej połączyć korzyści materialne razem z zainteresowaniami, ale do tego potrzeba pewnych cech charakteru, a przede wszystkim aktywności i wytrwałości.
spider-bialystok
21-09-2010, 16:54
Co z tego, że będziesz zarabiał 12tyś złotych miesięcznie, jeśli będziesz nienawidził swojej pracy i każdy dzień roboczy będzie dla Ciebie udręką? Prędzej czy później nabawisz się depresji, ogólnej niechęci do wszystkiego i pieniądze Ci szczęście nie dadzą. Chyba lepiej już zarabiać te 2-3tyś zł miesięcznie, ale każdego dnia wstawać z uśmiechem na twarzy i zajmować się tym, co naprawdę nas kręci.
Jak zaczniesz sam sie utrzymywac to zmienisz zdanie.
Jak zaczniesz sam sie utrzymywac to zmienisz zdanie.
Skąd ta pewność, że się sam nie utrzymuje? Nie każdy podchodzi do życia w sposób materialistyczny. Niektórzy wiedzą, że pieniądze szczęścia nie dają, a największym szczęściem jest możliwość robienia tego, co się naprawdę lubi. Zapytaj lekarza, który nim został, bo tak chcieli tatuś i mamusia, a który rzeczywistości zawsze pragnął być. np muzykiem, czy jest szczęśliwy i zadowolony ze swojej pracy, mimo że zarabia duże pieniądze. Nie sądzę. Chyba, że mamy do czynienia z typowym materialistą. Chociaż wiadomo, brak pieniędzy potrafi też człowiekowi zrujnować życie. Ale moim zdaniem najważniejsze jest zachowanie równowagi między tymi dwoma aspektami. I naprawdę da się to zrobić.
Jak zaczniesz sam sie utrzymywac to zmienisz zdanie.
Jak przekroczysz czterdziestkę i pomyslisz, jak bardzo z tego jesteś zadowolony to zmienisz zdanie ^^
Jak przekroczysz czterdziestkę i pomyslisz, jak bardzo z tego jesteś zadowolony to zmienisz zdanie ^^
Najpierw dożyj do czterdziestki wtedy pogadamy;).
@up: Nie trzeba dożywać czterdziestki, żeby móc wysnuwać takie wnioski. Wystarczy odrobina wyobraźni...
spider-bialystok
24-09-2010, 15:24
Zycie kosztuje, zwlaszcza w Polsce, a jesli ktos nie ma rodzicow ktorzy go wspomoga finansowo to marzenia o spelnianiu mlodzienczych ambicji musi odlozyc do czasu, az sytuacja finansowa mu na to pozwoli.
Chyba, ze ktos w imie swoich marzen bedzie wiecznie zarabiac te 2 tys, mieszkac z rodzicami cale zycie i nie zalozy rodziny, co kto lubi.
Po to sie jedzie za granice, zeby przez 2 lata tyrac jak bawol, ale po tym czasie wrocic z zaoszczedzonymi pieniedzmi i kupic mieszkanie oraz/lub zalozyc firme i odlozyc troche pieniedzy. Wtedy mozna zaczynac prace zawodowa w Polsce i powoli piac sie w hierarchii w jakims zawodzie.
Zapytaj lekarza, który nim został, bo tak chcieli tatuś i mamusia, a który rzeczywistości zawsze pragnął być. np muzykiem, czy jest szczęśliwy i zadowolony ze swojej pracy, mimo że zarabia duże pieniądze.
Wiem, że to tylko przykład, ale zapewniam cię, jako członek rodziny (jako tako) składającej się niemal wyłącznie z lekarzy, że te historie o typowym lekarzu zarabiającym krocie są mocno przesadzone.
Wiem, że to tylko przykład, ale zapewniam cię, jako członek rodziny (jako tako) składającej się niemal wyłącznie z lekarzy, że te historie o typowym lekarzu zarabiającym krocie są mocno przesadzone.
Zależy, jaki lekarz. Przeliczyłem sobie ostatnio, że mój stomatolog lecząc tylko ubytki (a zajmuje się też implantami, protezami itp.) (tak to się nazywa? Ubytki? No, w sensie że powierci i zaplombuje) może lekko zarobić nawet 80 tysięcy miesięcznie.
Zycie kosztuje, zwlaszcza w Polsce, a jesli ktos nie ma rodzicow ktorzy go wspomoga finansowo to marzenia o spelnianiu mlodzienczych ambicji musi odlozyc do czasu, az sytuacja finansowa mu na to pozwoli.
Chyba, ze ktos w imie swoich marzen bedzie wiecznie zarabiac te 2 tys, mieszkac z rodzicami cale zycie i nie zalozy rodziny, co kto lubi.
Częściowo się zgadzam, ale nikt nie powiedział, że spełniając swoje ambicje i marzenia masz wiecznie zarabiać 2tyś zł. Co prawda zależy też jakie są te marzenia i zainteresowania, ale mimo wszystko ciężka praca w fachu, który Cię naprawdę kręci będzie o niebo lepsza i bardziej satysfakcjonująca, niż taka, którą rzygasz i masz jej szczerze dość. Jak nie ma wyjścia, to jasne, trzeba się jakoś utrzymać, ale jednak warto poświęcić trochę energii na spełnianie tych ambicji. Jednak wiadomo, na początku nie jest łatwo i większość ludzi woli pójść na łatwiznę niż popracować w imię swych "ideałów" i rezygnują całkowicie z tego, co kochają. Po jakimś czasie to się odbija czkawką, praktycznie zawsze. Chyba, że komuś naprawdę wszystko jedno.
@up: Doskonale o tym wiem. Też mam w swojej rodzinie dwóch lekarzy i wiem, że to jest przesadzone. Podałem jedynie przykład. Zresztą, takie pojęcie jak "zarabiać dużo pieniędzy" jest względne. Miałem na myśli lekarza, który żyje na przyzwoitym poziomie. Nie musi zarabiać kroci. Mimo wszystko, większość ludzi z tego fachu żyje całkiem nieźle (w sensie materialnym) i ciężko się z tym nie zgodzić.
Zależy, jaki lekarz. Przeliczyłem sobie ostatnio, że mój stomatolog lecząc tylko ubytki (a zajmuje się też implantami, protezami itp.) (tak to się nazywa? Ubytki? No, w sensie że powierci i zaplombuje) może lekko zarobić nawet 80 tysięcy miesięcznie.
Tak, ale twój stomatolog posiada własny zakład stomatologiczny. Podobnie będzie z okulistami itd. Ja mówie o lekarzach pracujących w miejscówkach państwowych (i ew. dorabiających gdzieśtam). Ale prawda, taki stomatolog, jeśli ma dobrą reklame, zakład w dobrym miejscu i renome, zarabia takie kokosy, że łokur*a.
vBulletin® v3.7.0, Copyright ©2000-2025, Jelsoft Enterprises Ltd.