zaloguj się

Pokaż pełną wersje : Maturka


cocojumbo
05-05-2011, 15:14
I jak tam polski i matma? Jak wam poszlo?

Vil
05-05-2011, 18:41
jak ktoś mi tu napisze, że nie zdał matmy śpiewająco - posypią się bany.

kołbaś
05-05-2011, 19:41
fcking shit dostane bana! daj spokoj porownanie matmy roz z teraz a z zeszlego roku to niebo a ziemia, trodne bylo jak cholera, moze cos z tego utargam.

Inferniak
05-05-2011, 21:01
Nie dostanę bana, bo matma było cholernie trudna, pierwsze zadanie mnie zagięło...

Corgar Frizz
05-05-2011, 21:59
@kołbaś
Nie przesadzaj, rok temu miałem okazje pisać rozszerzoną matmę. Na pierwszy rzut oka w tym roku zadania są znacznie trudniejsze.
Jednak to było chwilowe zaćmienie, po chwili pamięć wróciła, a zadania zaczęły wyglądać znajomo.

Zadania nie są wybitnie trudne, to raczej kwestia braku przygotowania.


Corgar Frizz

milano8
05-05-2011, 22:14
a ja podchodzilem na zywca bez zadnej nauki...doslownie. i wogole takie pytanie czy to prawda ze bylo pare arkuszy (chodzi o te ze inne odpowiedzi np u kogos a to u innego bylo b) ?

Mojżesz
05-05-2011, 22:51
Rozumiem, że poziom może być podwyższany systematycznie, z roku na rok, ale tym razem przesadzili. Podstawy z polskiego i matematyki znacznie trudniejsze niż w zeszłym roku, a rozszerzenia to już w ogóle kolosalna różnica.
Ciekawe jak będzie z biologią.

Vil
05-05-2011, 23:23
Nie wiem jakie sobie wyrobiliście oczekiwania biorąc pod uwagę lata poprzednie, ale zadania z rozszerzonej matmy rozkminiłem (bez przeliczania, sorry ale przez ostatnie lata robił to za mnie Matlab) w około 2,5 minuty, nie mając kontaktu z taką matematyką od ponad 6 lat.

Coś tu jest nie teges czy może poziom nauczania upadł już niżej niż wiarygodność Kaczora ?

A wypisuje to tutaj z dwóch powodów.

Pierwszy jest taki, że w ramach mojego OCD strasznie boli mnie ogólny poziom debilizmu wśród ludzi z którymi mam kontakt, i w miarę możliwości staram się go ograniczać.

Drugi natomiast jest taki, że jeśli ktokolwiek z Was wybiera się na studia ścisłe, musicie się liczyć z następującym: metodyka przez ostatnie kilka lat nie posunęła się diametralnie do przodu, więc ilość wiedzy do przyswojenia będziecie mieli taką samą jak studenci sprzed 5-6 lat. Startujecie natomiast ze zdecydowanie niższego poziomu, musicie się więc przygotować na nadrabianie sporej partii wiedzy. Jest to tym bardziej bolesne, iż (patrząc przez pryzmat tego co ludzie w związku z pytaniami maturalnymi wypisują), umiejętność logicznego myślenia i wnioskowania u statystycznego maturzysty leży kompletnie.

tyle tyrady, teraz czas się wziąć do roboty i zaplanować jakoś przedwrześniowe wakacje.

Lasooch
05-05-2011, 23:31
Rozumiem, że poziom może być podwyższany systematycznie, z roku na rok, ale tym razem przesadzili. Podstawy z polskiego i matematyki znacznie trudniejsze niż w zeszłym roku, a rozszerzenia to już w ogóle kolosalna różnica.
Ciekawe jak będzie z biologią.

Nie widziałem tegorocznych arkuszy, ale jak dotąd, poziom był raczej systematycznie obniżany.

Śmieszy mnie jak widzę na fejsie panikę, że och ach matma rozsz (izi) i że och ach angielski rozsz (nie dość, że izi jak jasna cholera, to jeszcze bezwartościowy papier przy rekrutacji na wszelkie sensowne kierunki - tak, "humaniści", gardzę wami).

edit: zalinkuj mnie ktoś do arkuszy ; )

Corgar Frizz
06-05-2011, 00:52
@Lasooch
Rozszerzona matma:
http://www.mmtrojmiasto.pl/370147/2011/5/5/matura--arkusz-rozszerzony-z-matematyki--odpowiedzi?category=news


Corgar Frizz

Mojżesz
06-05-2011, 01:00
Ja osobiście matematyki rozszerzonej nie zdawałem, więc wrażenia subiektywne. Być może trudne to złe wyrażenie, ale na pewno zupełnie inne były zadania w tym roku. Jak ktoś sugerował się arkuszami z lat poprzednich, to mógł mieć poważny problem, bo spora część zadań we wcześniejszych latach nie zawitała na maturach. Poza tym, myślę że debilizm ludzi tutaj nie ma nic do rzeczy, tylko raczej poziom nauczania, który w większości szkół jest żenujący (matematyki szczególnie). Jak nie weźmiesz się za przygotowanie na własną rękę, to na dobry wynik nie ma co liczyć.

W ogóle czytanie ze zrozumieniem na polskim było zaskoczeniem, bo tekst łatwy i przyjemny, a niektóre pytania dosyć trudne, szczególnie nastawione na znajomość zabiegów językowych, stylizacji, struktur gramatycznych.


wszelkie sensowne kierunki - tak, "humaniści", gardzę wami).
Humanistyczne kierunki nie są sensowne? Być może część tak, ale ogólnie, nie sądzę. To, że nie trzepie się po nich kasiory, nie oznacza, że są bezwartościowe. Ja osobiście nie jestem ani ścisłowcem, ani humanistą, nie mam problemu z logicznym, analitycznym myśleniem jak i z pewną humanistyczną erudycją. Uważam, że cecha, jaką jest umiejętność pisania prac, analizowania i interpretowania tekstów, odnajdowanie różnych motywów i kontekstów literackich jest bardzo ważna. Często ci "zajebiści" ścisłowcy nie mają pojęcia czym jest sztuka, a umiejętność interpretacji różnych dzieł jak i sama wiedza merytoryczna jest u nich na żenującym poziomie. Z drugiej strony, nie wiem czemu, jest tendencja do nazywania humanistami ludzi, którzy po prostu nie potrafią przedmiotów ścisłych, a typowo humanistycznych przymiotów u nich szukać również na próżno. Może taka złośliwość?

A tak ogólnie, to przestańmy generalizować. :)

edit: zalinkuj mnie ktoś do arkuszy ; )
Proszę bardzo:
http://www.cke.edu.pl/index.php?option=content&task=view&id=1009&Itemid=2

Lasooch
06-05-2011, 07:28
Uważam, że cecha, jaką jest umiejętność pisania prac, analizowania i interpretowania tekstów, odnajdowanie różnych motywów i kontekstów literackich jest bardzo ważna.

Nie.

Często ci "zajebiści" ścisłowcy nie mają pojęcia czym jest sztuka, a umiejętność interpretacji różnych dzieł jak i sama wiedza merytoryczna jest u nich na żenującym poziomie.

Sztuka to bardzo szerokie pojęcie (obejmujące nie tylko literaturę, a na polskim w gruncie rzeczy zajmuje się tylko literaturą, czasem dorzucając jakiś obraz) i część dzieł do niej się zaliczających zdecydowanie potrafię docenić. Ale interpretacja tychże według standardów szkolnych to, za przeproszeniem, p*erdolenie o szopenie.

Z drugiej strony, nie wiem czemu, jest tendencja do nazywania humanistami ludzi, którzy po prostu nie potrafią przedmiotów ścisłych, a typowo humanistycznych przymiotów u nich szukać również na próżno.

Stąd mój cudzysłów ; )

Dzięki za linki, przeglądam.

edit: podstawa przejrzana, nie uwzględniając możliwych błędów obliczeniowych straciłbym nie więcej niż 4 pkt.

edit: z rozszerzoną chyba miałbym trochę więcej problemów, przede wszystkim w związku z geometrią, której po pierwsze nienawidzę, a po drugie od roku nie widziałem. No, ale może bym rozwalił, gdybym chwilę pomyślał - na szczęście nie zależy od tego moja przyszłość, więc mi się nie chce ; )

edit: pewnie już nie przeczytacie, ale powodzenia z angielskim. Swoją drogą, angielski najlepiej mi poszedł.

kaxiorek
06-05-2011, 10:37
Angielski jakiś łatwy był, zadnych podchwytliwych pytan w czytaniu i sluchaniu

Tompior
06-05-2011, 14:40
angielski rozsz (nie dość, że izi jak jasna cholera, to jeszcze bezwartościowy papier przy rekrutacji na wszelkie sensowne kierunki
Od dzisiaj Politechnika Warszawska to słaba uczelnia z brakiem sensownych kierunków.

@Poziom matury: o ile dobrze pamiętam, to rok temu został wprowadzony obowiązek zdawania matmy na maturze - z tego też powodu jej poziom rok temu był żenująco niski (chcieli przetestować nowe rozwiązanie). Sprawą oczywistą było wyrównanie poziomu do tego z lat wcześniejszych - chociaż nie wiem, czy im się udało, bo matura nadal była łatwa.

milano8
06-05-2011, 16:06
jak sie pisalo egzamin gimnazjalny z anglika ? bo mi bardzo fajnie...

Erverse
06-05-2011, 16:08
gimnazjalny? tematu nie pomyliłeś?

cocojumbo
06-05-2011, 16:12
gimnazjalny? tematu nie pomyliłeś?

To taka przenosnia. Matura rzeczywiscie przedstawiala gimnazjalny poziom

Erverse
06-05-2011, 16:18
To taka przenosnia. Matura rzeczywiscie przedstawiala gimnazjalny poziom

Gdy ja miałem przyjemność pisać gimnazjalny z angielskiego to zdawało mi się, że jest to poziom końca podstawówki więc...;x

cocojumbo
06-05-2011, 16:24
No bo tak wyglada teraz polskie szkolnictwo :X

Lasooch
06-05-2011, 16:27
Od dzisiaj Politechnika Warszawska to słaba uczelnia z brakiem sensownych kierunków.

Liczy się u was angielski? Na PWr w teorii też, ale 100% podstawy z angola to odpowiednik 4% rozszerzonej matmy lub fizyki, więc tylko w teorii - no, chyba że słabo zdasz matury i Ci ten punkcik zrobi jakąś różnicę.

Tompior
06-05-2011, 17:27
Na politechnikę na większość kierunków jest punktacja: 1x matematyka rozszerzona, 1x jakiś dodatkowy rozszerzony (fizyka, chemia, geografia), 0,25x język rozszerzony (lub podstawowy /2). Są oczywiście wyjątki takie jak administracja, gdzie wszystko (nawet matma) jest liczone x0,75 lub zarządzanie, gdzie język jest wart 0,5x.

0,25 z 2,25 możliwych to nie jest tak mało (11%), więc warto dobrze zdać maturę z języka.

Lasooch
06-05-2011, 17:58
0,25 z 2,25 możliwych to nie jest tak mało (11%), więc warto dobrze zdać maturę z języka.

U nas za rozszerzony język można mieć 25 punktów z 550 możliwych (~4.6%), także ma to dużo mniejsze znaczenie. Pomijając fakt, że ci, którzy się do matury dobrze przygotowali/po prostu "ogarniają" i tak są o więcej niż 11% nad progiem. Sam przekroczyłem próg dwukrotnie, nie ucząc się matmy w ogóle (fizyki natomiast owszem). Angielski, choć zdany na 96%, pod względem wejścia na studia nie zrobiłby mi żadnej różnicy, nawet jakby u mnie też był wart 11%. A jeśli ktoś nie ogarnia matmy, to pytanie - co on robi na politechnice? Widzę wśród znajomych, jakie mają problemy ze zdaniem analizy na 3, podczas gdy ja ace'uję koła ; )

Zresztą nie mówię, że nie warto zdawać angielskiego - jeśli nie dla punktów, to jako sprawdzian. Mówię tylko, że nie warto trząść przed nim dupą i że nie warto liczyć na to, że dobry wynik cokolwiek zmieni.

Vil
06-05-2011, 18:58
Zresztą nie mówię, że nie warto zdawać angielskiego - jeśli nie dla punktów, to jako sprawdzian.

Sprawdzian czego - czy jest się z angielskiego żałosnym, czy tylko słabym ?

Poziom języków obcych w polskim nauczaniu jest żenujący.

sphinx123
06-05-2011, 19:20
Podstawa z polskiego będzie koło 90%, rozszerzenie z angielskiego również, matma - mam nadzieję, że zdałem ;>

kołbaś
06-05-2011, 19:21
poziom angola i podstawy i roz byl zenua. Naprawde czulem sie jak na jakims latwym tescie w gimnazium... No 12 maja fizyka zobaczymy jak bedzie.
Btw na Poli Bia liczy sie tak
0,5 za procent z matmy pods, 1,25 mat roz, 0.5 ddatkowy pods, 1.75 dodatkowy roz, jez obcy 0.25 pods, 0.5 roz.

Tompior
06-05-2011, 20:13
A jeśli ktoś nie ogarnia matmy, to pytanie - co on robi na politechnice? Widzę wśród znajomych, jakie mają problemy ze zdaniem analizy na 3, podczas gdy ja ace'uję koła ; )
Znam wiele osób, które były słabe z matmy w liceum (i na maturze), a teraz tyrają całeczki i szeregi Fouriera aż miło :)
Przecież na studiach całą matematykę zaczyna się od zera i wcale nie trzeba być jakimś wielkim mistrzem żeby kolosy zaliczać (chociaż to zależy w dużej mierze od prowadzących).

Argen
06-05-2011, 23:28
Czeka mnie historia rozszerzona, jestem tak zdołowany swoją niewiedzą, że już przestałem się uczyć ; / Polski rozszerzony był trudny, matma podstawowa nie taka trudna, będzie z 50 % (tak, jestem "humanistycznym ścierwem") a co do angielskiego, to nie rozumiem całej tej spinki wokół tego przedmiotu. Tak, poziom żenujący (pods/roz 100%/96-100%), ale śmiać mi się chce czytając fejsa czy słuchając ludzi po angliku "ale banał jestem taki zajebisty" "pff, miszczu to ja"... Prawda jest taka, że znajomość angielskiego to absolutny must have dla każdego z jakimikolwiek ambicjami. Boli troche, że w szkole nie ucze się niemal niczego, ale już dawno zrozumiałem, że szkoła w formie obecnej nie ma zapewnić wykształcenia tylko bezwartościowy papierek. Życie.

Ashlon
07-05-2011, 00:22
Czeka mnie historia rozszerzona, jestem tak zdołowany swoją niewiedzą, że już przestałem się uczyć ; /


Na maturze rozszerzonej z historii zdecydowanie bardziej przydaje sie logiczne myslenie, niz kucie dat, wiec badz dobrej mysli :)


Prawda jest taka, że znajomość angielskiego to absolutny must have dla każdego z jakimikolwiek ambicjami.

Tak wyglada nasza chora rzeczywistosc. W pelni rozumiem wymagalnosc jezyka obcego w przypadku np kontaktow sluzbowych z przedstawicielami zza granicy, jednak po co jakas mega znajomosc angielskiego np. przedstawicielowi handlowemu (takiemu pracujacemu "w terenie") czy szefowi kadr w firmie, ktorzy obcokrajowca na oczy nie widzieli?

kołbaś
07-05-2011, 07:04
widzisz i tu jest ten myk ze nie wiesz co bedziesz robic w przyslosci i czy akurat w miejscu pracy nie bedziesz potrzebowac jezyka angielskiego, albo czy nie wywieje ciebie gdzies za granice(np do niemiec gdzie poszukuja inzynierow w polsce a bez przynajmniej angielskiego to ani rusz ?). A szanse w miare efektywnej nauki ma sie tylko za mlodu =)

Vil
07-05-2011, 11:04
Tak wyglada nasza chora rzeczywistosc. W pelni rozumiem wymagalnosc jezyka obcego w przypadku np kontaktow sluzbowych z przedstawicielami zza granicy, jednak po co jakas mega znajomosc angielskiego np. przedstawicielowi handlowemu (takiemu pracujacemu "w terenie") czy szefowi kadr w firmie, ktorzy obcokrajowca na oczy nie widzieli?

Umiejętność używania angielskiego na poziomie porównywalnym z dzieckiem z obcego kraju (płynny w mowie, piśmie, ze skromnym acz podstawowym zasobem słów) to nie jest mega znajomość, chociaż usilnie w tym dziwnym kraiku stara się ją z taką utożsamiać.

Ashlon
07-05-2011, 11:05
widzisz i tu jest ten myk ze nie wiesz co bedziesz robic w przyslosci


Analogicznie do tego argumentu powinnismy stwierdzic, ze kazdy z ambicjami powinien dobrze znac chemie, bo a nuz bedzie farmaceuta ;)


i czy akurat w miejscu pracy nie bedziesz potrzebowac jezyka angielskiego,


Mozliwe, ze bede musial. Caly problem - wedlug mnie - rozbija sie o to, czemu pracodawcy wymagaja dobrej/bardzo dobrej znajomosci jezyka angielskiego na obszarach, gdzie pracownik po prostu nie bedzie z niego korzystal. Rozumiem, kolejny atut i te sprawy, ale - skoro potrzebuje w mojej firmie kogos od audytu wewnetrznego, to po co ma on znac jezyk angielski na poziomie bieglym, skoro w pracy nie bedzie mial stycznosci z obcokrajowcami? Nie mowie tu oczywiscie o zarzuceniu nauki w ogole, chodzi mi jedynie o nieodpowiednie wymagania pracodawcow do tego, co w rzeczywistosci pracownik robi. Sama nauka jezykow obcych jest jak najbardziej wskazana.


albo czy nie wywieje ciebie gdzies za granice(np do niemiec gdzie poszukuja inzynierow w polsce a bez przynajmniej angielskiego to ani rusz ?)

Z ciekawosci - w Polsce do pracy inzyniera wymagany jest angielski?

Lasooch
07-05-2011, 11:55
Z ciekawosci - w Polsce do pracy inzyniera wymagany jest angielski?

W Polsce do każdej pracy wymagany jest angielski (to znaczy do jej podjęcia). A co do inżynierów - nawet jeśli w pracy nie byłby wymagany, to do samokształcenia (i aktualizacji wiedzy już po studiach) jest bardzo potrzebny. Internet to potężne narzędzie, ale bez angielskiego ani rusz.

Sprawdzian czego - czy jest się z angielskiego żałosnym, czy tylko słabym ?

Raczej: czy jest się żałosnym, czy lepszym. Niekoniecznie słabym. ; )

Znam wiele osób, które były słabe z matmy w liceum (i na maturze), a teraz tyrają całeczki i szeregi Fouriera aż miło :)
Przecież na studiach całą matematykę zaczyna się od zera i wcale nie trzeba być jakimś wielkim mistrzem żeby kolosy zaliczać (chociaż to zależy w dużej mierze od prowadzących).

Nie powiedziałbym, że całą matematykę zaczyna się od nowa, choć jest to zupełnie inna matematyka. Co nie zmienia faktu, że bardzo przydają się "sztuczki" poznane już w liceum (choćby funkcje trygonometryczne czy indukcja). Wymaga to wciąż stosunkowo podobnego sposobu myślenia i jeśli ktoś miał problem z rozwiązaniem równania kwadratowego, to ciężko mi uwierzyć, że bez problemu rozwali różniczkowe.

@down:

Lasooch, angielski nie jest tak wymagany. Znam wiele pracujących osób (młodych!) z praktycznie zerową znajomością tego języka, mnie na rozmowach kwalifikacyjnych także o to się w ogóle nie pytali. Na co komu angielski w pracy, gdy nie będzie miał styczności z obcokrajowcami?

To jest logiczne podejście, ale szczerze mówiąc nie spodziewałem się w tej dziurze logiki. Sam doświadczenia z pierwszej ręki w tej sprawie nie mam, bo na razie pracowałem tylko przy roznoszeniu ulotek ; )

W internecie także angielski już potrzebny nie jest. Poza tym, język techniczny a język uczony nas w szkołach raczej wiele wspólnego nie ma. Inżynier samodoszkalający się i tak będzie musiał uczyć się języka praktycznie od zera.

Jest. Nie wszystko jest dostępne po polsku, a jeśli coś nawet jest, to tłumaczenie może być marnej jakości. Nie wymaga to także nauki od zera - gramatyka jest ta sama, jedynie słownictwo inne. Jeśli znasz język wymaga to douczenia się "paru" słówek, jeśli nie - dużo więcej roboty.

No i oczywiście język uczony w szkołach nijak się ma w ogóle do samego w sobie języka, ze względu na niski poziom.

Zresztą śmiało mogę stwierdzić, że jakieś 75-90% treści, które czytam w internecie - czy to w celach rozrywkowych, czy podczas nauki - jest po angielsku. Można się zamknąć w tym polskim "kawałku" internetu, tylko po co, skoro za rogiem jest dużo więcej wartościowych materiałów - i łatwiej je odnaleźć.

Jeśli zaś chodzi o matmę na studiach to cały pierwszy semestr (analiza I) opiera się na kontynuacji materiału ze szkoły - chociażby pojęcia pochodnej (o ile jeszcze jest) czy nawet zwykłej granicy, która także wiele razy się przewinie. Dodajmy do tego niezbędną umiejętność rozwiązywania niemal każdego równania, kwadratowe to jedynie kropla w morzu potrzeb.

Pochodnych i granic nie ma już w materiale liceum (tzn. u mnie były, ale to dlatego, że nauczyciel był ambitny, a i tak mało kto z tego cokolwiek wyniósł; sam uczyłem się tego właściwie od zera na studiach, bo pamiętałem tylko jakieś szczątkowe informacje, np. że (ax^n)'=anx^(n-1)), więc trudno nazwać analizę kontynuacją (bo czego by to była kontynuacja? Owszem, w liceum na swój prymitywny sposób analizuje się funkcje, ale trudno to w ogóle porównać). A równanie kwadratowe to był oczywiście przykład, akurat taki m. in. dlatego, że osobiście znam maturzystów, którzy mają problem z policzeniem delty.

Slythia
07-05-2011, 12:41
Lasooch, angielski nie jest tak wymagany. Znam wiele pracujących osób (młodych!) z praktycznie zerową znajomością tego języka, mnie na rozmowach kwalifikacyjnych także o to się w ogóle nie pytali. Na co komu angielski w pracy, gdy nie będzie miał styczności z obcokrajowcami?

W internecie także angielski już potrzebny nie jest. Poza tym, język techniczny a język uczony nas w szkołach raczej wiele wspólnego nie ma. Inżynier samodoszkalający się i tak będzie musiał uczyć się języka praktycznie od zera.

Jeśli zaś chodzi o matmę na studiach to cały pierwszy semestr (analiza I) opiera się na kontynuacji materiału ze szkoły - chociażby pojęcia pochodnej (o ile jeszcze jest) czy nawet zwykłej granicy, która także wiele razy się przewinie. Dodajmy do tego niezbędną umiejętność rozwiązywania niemal każdego równania, kwadratowe to jedynie kropla w morzu potrzeb.

drrodon
07-05-2011, 12:58
Powiem tak:

Polski podstawa:

Tekst łatwy do czytania, ośmielę się powiedzieć, że prosty.
Pytania bardziej na myślenie, niż wyciąganie z tekstu, a to "chyba" było czytanie ze zrozumieniem.
Nie wiem jak poszło, jestem w Mat-Fiz-Inf... i wybieram się na PG, więc za bardzo mnie ona nie obchodzi.
Ale Granica była fajna :)


Matma podstawa:

Zadania dla mat-fizów wydaje mi się łatwe, wymagały logicznego myślenia.
Humany mogły polec
Kilka zadań wymagały parunastu minut pomyślunku :)


Matma rozszerzenie:

Ogólnie masakra! Zadania wzięte z kosmosu, chyba sam Ferdek im je dyktował.
Zrobiłem 9 na 12 zadań, a tych 9 za ch*ja nie wiem czy dobrze...
Ale podstawa dobrze mi poszła więc się nie przejmuję :)


Angielski Podstawa:

Bałem się że jej nie zdam, ale jak przyszło co do czego to nie dało się nie zdać.
Zadania proste, słuchanie banalne, wiadomość którą mieliśmy zostawić... Nie docenili nas :P
Skończyłem po 40 minutach


Angielski rozszerzenie:

Tu już troche gorzej, bo z angola nigdy nie byłem dobry, ale moje opowiadanie rozniesie mózgi komisji :D
Poszło... tak w kit... uzupełnianie luk zawaliłem.

kołbaś
07-05-2011, 13:12
Ashlon jednak chemia nie jest tak ogolnikowa nauka jak jakis jezyk obcy.

Ashlon
07-05-2011, 14:18
W Polsce do każdej pracy wymagany jest angielski (to znaczy do jej podjęcia). A co do inżynierów - nawet jeśli w pracy nie byłby wymagany, to do samokształcenia (i aktualizacji wiedzy już po studiach) jest bardzo potrzebny. Internet to potężne narzędzie, ale bez angielskiego ani rusz.



To jest logiczne podejście, ale szczerze mówiąc nie spodziewałem się w tej dziurze logiki. Sam doświadczenia z pierwszej ręki w tej sprawie nie mam, bo na razie pracowałem tylko przy roznoszeniu ulotek ; )


No i o to cala sprawa sie rozbija. Podzielam zdanie Slythii. W pelni rozumiem wymaganie komunikatywnej znajomosci jezyka angielskiego na eksponowanym stanowisku w jakims biurze obslugi klienta, urzedzie, firmie, przedstawicielstwie - czyli tam, gdzie jest szansa spotkac sie z obcokrajowcem. Ale wymaganie tego jezyka od pracownikow tzw. "zaplecza" jest wlasnie nielogiczne. Znajomosc jezyka obcego w celu samoksztalcenia sie przydatna jest w znacznej wiekszosci w specjalistycznych dziedzinach technicznych, gdzie kaganek oswiaty do nas jeszcze nie dotarl. Problem rozbija sie jednak o to, ze czesto nic nam to nie da, bo u nas np. buduje sie w innej technice, albo sprzet medyczny jeszcze nie istnieje... Cala reszta albo jest specyficzna dla Polski (np. prawodawstwo), albo multum ksiazek zostalo juz przetlumaczonych, a nowinki nie pojawiaja sie znowu tak czesto (a i znajomosc "perfect" angielskiego nie jest potrzebna).

A juz zupelnym kuriozum jest pisanie ogloszen w stylu "dam prace" po angielsku. Ma to niby byc pierwszy stopien selekcji, ale od biedy - rozmowa i tak musi byc prowadzona (w jakiejs czesci) po angielsku, zeby sprawdzic, czy danej osobie np. kolega nie przetlumaczyl ogloszenia, badz czy nie korzystala ona z jakiegos translatora. Po drugie, spotkalem sie z sytuacja, gdzie zarowno ogloszenie, jak i rozmowa przeprowadzana byla po angielsku. Problem w tym, ze wakat w ogole nie wiazal sie z jakakolwiek potrzeba uzywania tego jezyka.



A wracajac do matur - ja czekam na geografie i historie rozszerzona, ciekawe, co dadza w tym roku :)

milano8
07-05-2011, 15:38
jutro ustny polski. i wez naucz sie ponownie 5 stron na pamiec -.-

kołbaś
07-05-2011, 21:59
w niedziele ? ja jeszcze swojego nie napisalem =P jutro pewnie bede pisac, do 10 mam czas.

Tompior
07-05-2011, 23:05
jutro ustny polski. i wez naucz sie ponownie 5 stron na pamiec -.-
Nie trzeba się ich uczyć na pamięć. Jak się ma ciekawy temat i się go sumiennie przygotuje, to prezentacja jest już czystą formalnością :)

Lasooch
07-05-2011, 23:29
Nie trzeba się ich uczyć na pamięć. Jak się ma ciekawy temat i się go sumiennie przygotuje, to prezentacja jest już czystą formalnością :)

W teorii tak, jednak większość ludzi nie ma ciekawego tematu (bo poloniści utrudniają wybranie własnego, bo wygodniej zgodzić się na jeden z góry ustalonych - a jeśli nawet nie, wiele osób z tego nie korzysta). Poza tym, ludzie są różni, i o ile ja mogę znajomym w nieskończoność opowiadać o czymś, co uważam za ciekawe, to przed komisją i tak bym się zesrał ; )

Tompior
08-05-2011, 00:17
Ja sobie wybrałem temacik o felietonach - omawiałem 3 ciekawe, krótkie teksty (wszystko razem miało z półtorej strony). Też się trochę zestresowałem, zapomniałem o czym mówić, to po prostu mówiłem to co wiedziałem i nie było źle :P

Lasooch
08-05-2011, 08:00
Ja sobie wybrałem temacik o felietonach - omawiałem 3 ciekawe, krótkie teksty (wszystko razem miało z półtorej strony). Też się trochę zestresowałem, zapomniałem o czym mówić, to po prostu mówiłem to co wiedziałem i nie było źle :P

Ja miałem analizę i interpretację tekstów Perfectu (też trzy) - temat niezły, ale w dniu matury i tak nerwosraki dostałem ; ) do tego po wejściu do sali okazało się, że pendrive z prezentacją odmówił posłuszeństwa i musiałem improwizować, dobrze mi się ręce trzęsły ; )

Thero
08-05-2011, 09:29
Mam za 10 dni ustną. Wchodzę, przyjmuję wiwaty, przybijam piątki z komisją i wychodzę.

Tylko, cholera jeszcze nie przeczytałem żadnej lektury.

kołbaś
08-05-2011, 10:21
ja myslalem nad przyniesieniem wodki i tak upic komisje zeby wszysco co bym powiedzial uwazala za madre, swiatle na temat xD

ruszek
08-05-2011, 15:46
ja myslalem nad przyniesieniem wodki i tak upic komisje zeby wszysco co bym powiedzial uwazala za madre, swiatle na temat xD

Przecież tak każdy robi :confused: Myślisz że oni by na żywca tych waszych głupot słuchali ?

kołbaś
08-05-2011, 21:31
ja nie mowie o podpiciu zeby sluchac z luzem tych bzdur, ja mowie o schlaniu jak swienie zeby nie wiedzieli co sie z nimi wogole dzieje.

ruszek
08-05-2011, 23:00
ja nie mowie o podpiciu zeby sluchac z luzem tych bzdur, ja mowie o schlaniu jak swienie zeby nie wiedzieli co sie z nimi wogole dzieje.

Niegłupie ;)

Erverse
08-05-2011, 23:14
ja nie mowie o podpiciu zeby sluchac z luzem tych bzdur, ja mowie o schlaniu jak swienie zeby nie wiedzieli co sie z nimi wogole dzieje.

hehehehehhehee dobry plan obmyśliłeś, now let's get back to reality.

Argen
09-05-2011, 00:20
Apropo prezentacji, to mam swoją za 4 dni, właśnie gapie się w monitor próbując nakreślić jakąś rozsądną tezę i rocznikom '93 w dół dam jedną dobrą radę. Dokładnie wczytajcie się w temat : ) Ja wybrałem "Człowiek a władza." Spodobał mi sie odrazu, taki wątek psychologiczny, pozatym Makbet i Balladyna to jedne z moich ulubionych lektur. Jeden tylko drobny problem. Temat brzmi w całości "Człowiek a władza. Przedstaw sposoby ujęcia tematu." Super, czeka mnie nudna w chuy analiza tekstu. So dumb.

kołbaś
09-05-2011, 11:36
oj tam oj tam,ja swoja mam jutro i nawet nie wiem na ktora, i nic jeszcze nie napisalem. Chyba trzeba bedzie zaczac do tego siadac. Jakies ksiazki przeczytac na szybko =P

sphinx123
09-05-2011, 12:42
Ja mam ustny polak dopiero 16. Bardziej się nim przejmowałem miesiąc temu niż teraz, a nadal prawie nic nie mam napisane xd

Rozszerzona biologia jutro, hell yeah. Mało botaniki plx.

milano8
10-05-2011, 03:10
65% z ustnego polaka. pozostal ustny inglisz.

kołbaś
10-05-2011, 07:47
ja mam dzisiaj o 10.30. Wlasnie pisze prace xD

kołbaś
10-05-2011, 14:36
nie napisalem pracy, napisalem tylko konspekt =P tylko 18/20 xD kocham chodzic na takie egzaminy na spontana xD

Mojżesz
10-05-2011, 18:48
Biologia generalnie nie trudna. Mogło być z 90%+, a będzie pewnie z 70%, bo nie czytałem dokładnie poleceń i parę rzeczy niedoczytanych spieprzyłem. W zeszłym roku egzamin był o wiele trudniejszy.

Litawor
10-05-2011, 19:04
W "Polityce" właśnie pojawiła się bardzo słuszna krytyka matury i innych egzaminów: http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1515500,1,szkolne-testy---prawdy-czy-nieprawdy.read Z tym że wcale nie jest tak, jak piszą, że problem ogranicza się do przemiotów humanistyczno-społecznych. Większość zarzutów w takim samym stopniu pasowałaby np. do matury z biologii, którą pisałem w 2009 r. Nie sądzę, żeby wiele się zmieniło przez te dwa lata. Chociaż z chemii faktycznie wyglądało to już lepiej.

Tompior
10-05-2011, 19:20
W ogóle system nauczania jest głupi. Podam na przykładzie chemii.
Dlaczego na studiach dowiadujemy się, że wszystko to, czego się uczyliśmy w gimnazjum i liceum jest już nieaktualne od ~30-40 lat? Dlaczego nauczyciele są zmuszeni do nauczania błędnych rzeczy, a na maturze trzeba te błędy powtarzać?
Ciekawe co by się stało, gdyby jakiś profesor Chemii napisał obecną maturę...

Ashlon
10-05-2011, 21:35
No dobra, kazdy narzeka na klucz, ale co w zamian? Jesli chcemy, by ocenianie w calym kraju bylo praktycznie jednakowe, taki klucz musi istniec, nic sie na to nie poradzi. W przeciwnym wypadku pojawi sie sytuacja, ze np. jedna praca przez nauczyciela X zostanie oceniona dosc slabo, natomiast nauczyciel Y sprawdzajacy podobna prace do tej pierwszej doceni jakies walory i oceni zdecydowanie lepiej. I co wtedy?


Nie zgodze sie tez z twierdzeniami :

Coraz bardziej narzekają wyższe uczelnie, które przyjmują kandydatów na podstawie liczby uzyskanych na maturze punktów. Młodzi ludzie mają skłonność do schematycznego myślenia i trzymania się jednej interpretacji, bo tego nauczyły ich klucze.


Bzdura totalna. Schematyczne myslenie nie jest wynikiem rozwiazywania testow "pod klucz", tylko zabijaniem tworczosci przez niedouczonych polonistow, dla ktorych jedyna sluszna interpretacja jest ich interpretacja, oraz wbijaniem suchych dat do glow przez historykow. Zamiast dyskusji na jakies ciekawe tematy, trzeba pisac kartkowki, jak to Kmicic wysadzil kolubryne w Potopie. Na matematyce, gdzie liczy sie wynik, a nie sposob dojscia do niego, schematycznosci jest zdecydowanie mniej.



Wykładowcy alarmują, że nastąpiło tragiczne załamanie poziomu wiedzy ogólnej. I to też może być efekt testomanii.


Kolejny wniosek wyciagniety z kapelusza. Zalamanie poziomu wiedzy nastepuje z powodu postepujacej komputeryzacji wsrod mlodziezy, ktora coraz rzadziej czyta ksiazki, czy nawet glupie gazety. Zreszta, wystarczy popatrzec na takie placowki, jak Krajowa Szkola Administracji Publicznej czy Akademia Dyplomatyczna, gdzie zakres wiedzy ogolnej sprawdzany jest wlasnie przez testy, w ktorych pytania dotycza praktycznie wszystkiego.




A ja dalej, z oporem, bede powtarzal - powodem spadajacej wiedzy wsrod uczniow jest zbyt mala trudnosc egzaminow maturalnych. Niegdys matura byla naprawde czyms. Teraz nie zdac mature potrafia tylko nieliczni.

Litawor
10-05-2011, 22:35
Dla mnie większym problemem niż takie czy inne ocenianie na samym egzaminie jest to, że cały tok nauczania na wszystkich niemal szczeblach jest podporządkowany tym egzaminom. Tak jak pisze autor tekstu, uczniowie nie uczą się historii czy biologii, tylko uczą się do matury z historii lub biologii.

Ja osobiście przychylam się do oparcia naszego systemu nauczania na maturze międzynarodowej ( IB ).

cocojumbo
10-05-2011, 23:17
Ludzie dajcie jakies rady w zwiazku z matura ustna z polskiego? Jak to zdac itp. Bo tego boje sie najbardziej :(

Ashlon
10-05-2011, 23:23
Dla mnie większym problemem niż takie czy inne ocenianie na samym egzaminie jest to, że cały tok nauczania na wszystkich niemal szczeblach jest podporządkowany tym egzaminom. Tak jak pisze autor tekstu, uczniowie nie uczą się historii czy biologii, tylko uczą się do matury z historii lub biologii.


To prawda, ale taka tendencja nie przejawia sie tylko w polskim szkolnictwie. Ot, kurs na prawo jazdy - malo ktory egzaminator uczy, jak jezdzic - wiekszosc stara sie "przygotowac do egzaminu".

Przypuszczam, ze po czesci jest to problem tego, ze obecnie podstawa gdziekolwiek jest posiadanie papierka (w miejsce umiejetnosci), a oprocz tego - ograniczonej ilosci czasu. Do takiego egzaminu, badz co badz, przygotowywac sie trzeba. Na poczatku liceum jest powtorka tego, co w gimnazjum. Druga klasa to okres "spokojnej" pracy, natomiast trzecia - egzaminu tuz tuz, wiec de facto juz czas na powtorki. Tylko jest problem, bo - poslugujac sie przykladem z historii - jestesmy dopiero na rozbiorach polski, a przed nami coraz dokladniej opisany historycznie okres. W tym momencie brakuje jeszcze jednego, czwartego roku - ktory bylby wlasnie przeznaczony wylacznie na powtorki. Tyle, ze ten rok zostal zabrany kosztem gimnazjum, w ktorym...sytuacja jest analogiczna do tej z liceum.

Slythia
10-05-2011, 23:57
Ashlon, mówisz, że klucz umożliwia jednakowe ocenianie w całym kraju. Jednak nie jest tak pięknie, jak się wydaje. Problem pojawia się w przypadku porównywania np dwóch roczników. Ciągłe zmiany, zabawa z poziomami sprawia, że matura np sprzed dwóch lat nie odpowiada w żaden sposób maturze sprzed roku, nie mówiąc już o jeszcze starszych (uwzględniam jedynie nową). Przez to, chcąc nie chcąc, zawsze jakiś rocznik jest stratny w porównaniu do innego. Moja - przez zabawę w pisanie jednego poziomu i przelicznik, sprzed dwóch lat - przez wprowadzenie rok później banalnej matury z matmy (znam wiele przypadków, gdzie przez co ludzie nie podostawali się na studiach). Nigdy nie będzie tego samego poziomu, nigdy. Dlatego ja jestem zamiast za egzaminami na studia - to przecież w interesie uczelni będzie, by przyjmować odpowiednich kandydatów, nie tych, którzy mieli szczęście urodzić się w x roku.

Kontynuując - dlatego dobrym rozwiązaniem są (były?) szkoły z połączonym gimnazjum i liceum. Zamiast 100 razy przerabiać to samo zwyczajnie przerabia się wszystko po kolei - począwszy od polskiego, po historię i fizykę. Jedynie chyba w przypadku matematyki był zachowany podział gimnazjum/liceum. Ostatni rok w takim miejscu jest jedynie powtórką, czasem na zabawę z olimpiadami i tego typu rzeczy.

Problem pojawiał się jedynie w przypadku egzaminu gimnazjalnego, który był praktycznie zbędny (na co mam to pisać, skoro nie zmieniam szkoły?), lecz większość i tak miała go gdzieś - przyjść, napisać, cieszyć się z wolnego dnia.

@cocojumbo
Ja praktycznie czytałam ze slajdów.

MichalOlkuszanin
11-05-2011, 01:18
Sezon maturalny w moim wydaniu zbliża się ku końcowi.

Wczoraj zdałem ustny języka angielski podstawowy na 100%, rozszerzony również 100%. Łał, super i cudownie - tylko cóż z tego... może się babcia ucieszy. Pisemny podstawa myślę, że w podobnych granicach. Rozszerzenie przewiduję ponad 80% - marna znajomość gramatyki daje się we znaki.

Mimo przeczytania niemal wszystkich lektur, po zobaczeniu klucza z języka polskiego (poziom podstawowy) mam wątpliwości czy ja zdałem tą maturę chociaż na 50%. Nieważne.

Czwartek - zimny prysznic. Matematyka, moja potencjalna droga do przyszłości ukazała dobitnie brak dojrzałości, którą ten egzamin ma nomen omen sprawdzać. Matura podstawowa mimo dwóch IDIOTYCZNYCH i KARYGODNYCH błędów - zrzucanych na karb niedoczytania treści w zadaniach zamkniętych - około 96%. Czary zaczęły się od 14. Doskonale wiedziałem, że matura od ludzi takich jak ja - pozbawionych zamiłowania i talentu - wymaga ćwiczeń, ćwiczeń i jeszcze raz robienia zadań. Po przebrnięciu przez 4 zadania, natknąłem się na schody. Jestem OSŁEM jak widać z wszelkiej maści planimetrii, geometrii, stereometrii i wszystkiego, co wymaga rysunku. A! zapomniałbym dodać o skrajnej nieznajomości kombinatoryki i prawdopodobieństwa. Tym samym kilkutygodniowe lenistwo będzie mnie kosztowało powtórkę w przyszłym roku. Swój wynik oceniam na mniej więcej 40%, Ż E N A D A.

Teraz jestem lekko skonsternowany. Matematyka miała mi zapewnić miejsce na Rachunkowości i Finansach, a tymczasem prawdopodobnie braknie punktów ; ) Pozostaje mi geografia, którą "planuję" napisać lepiej w piątek. Hipotetycznie dostanę się na AGH, tylko co z tego ? Wiem, że to przyszłościowe - technologia jest teraz na topie, inżynierowie robią kariery. Tylko ja się do tego nie nadaję. Cóż z tego że pójdę tam na siłę i nakładem ogromu pracy porobię jakieś rysunki, ba może nawet poradzę sobie z fizyką, ale zawsze będę w ogonie. Nawiasem mówiąc ja się w technice nie odnajduję, zawsze mnie męczyło rozbieranie nawet prostej konstrukcji.


Wybaczcie ten esej, ale naprawdę nie wiem, na jakie studia pójść, żeby nie zmarnować czasu. Większość "rad" to utarte od lat frazesy. Nie obrażę się jak rzucicie jakąś sugestią (Kraków/Katowice).


Przede mną ustny polski - bez przygotowania jakiejkolwiek prezentacji, nieco nieodpowiedzialnie, ale mam nadzieję że ogólna znajomość tematu i improwizacja mi jakoś te 6 punktów uciuła. Poza tym rozszerzona geografia i mogę oddać się błogiemu regresowi.

Litawor
11-05-2011, 01:54
Z egzaminami przeprowadzanymi przez uczelnie problemem jest, moim zdaniem, oddanie ogromnego monopolu na korepetycje nauczycielom akademickim. Tak zresztą było przed wprowadzeniem nowej matury. W momencie kiedy każda uczelnia może autonomicznie ustalać typ zadań i oczekiwania względem kandydatów, jedynymi osobami posiadającymi kompetencje do przygotowania ucznia do takiego egzaminu są nauczyciele z danej uczelni. Oczywiście korepetycje są masowo opłacane już teraz, ale w dużym stopniu przygotowanie do egzaminu maturalnego możliwe jest w samej szkole albo nawet na własną rękę. Także taki krok mógłby przyczyniać się do segregacji uczniów zależnie od statusu majątkowego (ich rodziców).

Jakąś opcją byłoby wtedy wprowadzenie zakazu udzielania korepetycji przez pracowników akademickich, ale nie wiem, na ile możliwe byłoby egzekwowanie takiego przepisu.

Slythia
11-05-2011, 13:29
Przecież nadal to istnieje - chociażby w przypadku uczelni artystycznych i egzaminu z rysunku. Niektóre miasta nawet chamsko preferują 'swoich' kandydatów, chociażby poprzez tematykę prac. Jednak ogólnie źle nie jest, dostać zawsze się można.

Na pewno byłoby to lepszym pomysłem niż obecna matura. Jej efekt jest taki, że znam osobę, która dostała się (na bardzo dobrym miejscu) na uczelnię techniczną bez zdawania na maturze w ogóle matematyki/fizyki/chemii ani żadnego innego ścisłego przedmiotu. Coś tu chyba więc jest nie tak :>.

Lasooch
11-05-2011, 19:34
znam osobę, która dostała się (na bardzo dobrym miejscu) na uczelnię techniczną bez zdawania na maturze w ogóle matematyki/fizyki/chemii ani żadnego innego ścisłego przedmiotu. Coś tu chyba więc jest nie tak :>.

Czekaj, co? Jak? Na PWr bez fizyki i z matmą podstawową da się mieć maksimum 135 pkt... okej, da się. Na WPPT progi są chyba nawet zerowe. Ale na elektronice to już raczej 1/2-1/3 wymaganych punktów.

cocojumbo
11-05-2011, 21:57
Kilka rad dla tych co jeszcze nie zdawali matury ustnej z języka polskiego:

http://matura.kujon.net/txt/10/prezentacja_maturalna.html

kołbaś
11-05-2011, 22:04
bez sensu, przyjsc, improwizowac, mowic glupoty ale prosto w oczy i jeszcze udajac ze sie w to wierzy. I 18 kurde dostalem. Dzisiaj angol 19. Jutro fiza zobaczymy jak bedzie.

cocojumbo
11-05-2011, 22:14
Kurcze tez wlasnie zdaje te fizyke i troche zesrany jestem. oby nie dali pradu przemiennego ani ruchu harmonicznego!!

kołbaś
12-05-2011, 06:48
stary ty sie stresujesz? ja nawet nie wiem o czym piszesz, nic nie umiem xD

cocojumbo
12-05-2011, 12:18
Zajebista maturka z fizyki. Nie wiem co sobie cke myslalo wkladajac tyle teorii do tego arkusza.

eerion
12-05-2011, 12:21
Zajebista maturka z fizyki. Nie wiem co sobie cke myslalo wkladajac tyle teorii do tego arkusza.
Pewnie coś w stylu
"Ej powrzucajmy w pizdu teorii w tym roku"

Ogólnie co do matury pisemnej z anglika (rozszerzonej) - jak łatwa/trudna była?

kołbaś
12-05-2011, 13:08
angol latwy ze ja pier, i pisalem podstawe fizyke, imho prosta spodziewalem sie trodniejszej, spokojnie 50% zrobie gdzie jak "pisalem" sobie ostatnio z poprzedniego roku to 8% tylko.

Lasooch
12-05-2011, 15:48
angol latwy ze ja pier, i pisalem podstawe fizyke, imho prosta spodziewalem sie trodniejszej, spokojnie 50% zrobie gdzie jak "pisalem" sobie ostatnio z poprzedniego roku to 8% tylko.

Zastanawia mnie, po jaki ch*j pisać podstawę z fizyki, jak jej wynik jest g*wno wart w porównaniu z rozszerzeniem i do tego trzeba umieć coś z teorii (a rozszerzenie da się napisać na przynajmniej 60% jedynie potrafiąc użyć wzorów z tablic - 60% z rozszerzonej warte jest więcej niż 100% z podstawy na każdej uczelni, gdzie fizyka się liczy? Na PWr 60% z rozszerzenia to 150% podstawy).

edit: z drugiej strony, jeśli oczekiwany wynik to 8% z podstawy, to zastanawia mnie raczej, po co w ogóle to pisać.

@down: jeśli nie jest się orłem z fizyki i potrzebuje się tych punktów to lepiej się po prostu nauczyć. W pierwszej klasie liceum miałem z fizyki 2 i nie rozumiałem nic. W trzeciej - piątka, 83% matury rozszerzonej i jedyna ocena celująca na 112 osób z mojej grupy na egzaminie po Studium Talent.

Slythia
12-05-2011, 16:19
Jeśli nie jest się orłem z fizyki to lepiej pisać podstawę niż nic - zawsze jakieś punkty.

Tylko na cholerę się uczyć jeśli wiesz, że jesteś w takim przypadku jak kołbaś? Po to, by mieć lepszy wynik na papieru? Poza tym, kiedy ja zdawałam to nawet nie opłacało się brać rozszerzenia w przypadku, gdy uczelnia chciała jedynie podstawę.

kołbaś
12-05-2011, 19:23
Lasooch a ja wolalem imprezy, dziewczyny i gitare niz nauke fizyki wiec wolalem miec jakiekolwiek pkt z podstawy niz np 0 z roz. A gdybym mogl to bym pisal i to i to. A na Poli Bialystok sie dostane. Ta fizyka to tylko takie ubezpieczenia na wszelki wypadek, bo lepiej jest miec te 25pkt wiecej niz mniej.

eerion
12-05-2011, 20:02
Ta kołbaś. Chyba lan-party, renie i ukulele

Ashlon
12-05-2011, 20:08
Hahaha, Eerion po calosci :D

Lasooch
12-05-2011, 20:17
Lasooch a ja wolalem imprezy, dziewczyny i gitare niz nauke fizyki

Chyba się nie zrozumieliśmy. Nauka fizyki nie kosztowała mnie ani minuty mojego wolnego czasu. Po prostu uczyłem się jej zamiast wysłuchiwać pierdół na polskim czy historii... wtedy, kiedy już się na tych lekcjach pojawiłem.

Jeśli nie umiesz wykorzystywać efektywnie i tak marnowanego czasu, to współczuję.

... pomijając już fakt, że nawet jeśli Eerion nie ma racji, to i tak nie da się poświęcać każdego dnia na imprezy, dziewczyny i gitarę, więc wciąż zostaje dużo czasu na naukę fizyki. Która skądinąd jest najbardziej fascynującą z nauk.

Thero
12-05-2011, 20:35
Ogólnie co do matury pisemnej z anglika (rozszerzonej) - jak łatwa/trudna była?
Dwa pierwsze zadania gramatyczne bardzo proste. Tekst bardzo przyjemny (opowiadanie). Druga część podobnie, chociaż z zadaniem z autobusami kompletnie mi się pomieszało chyba.

więc wciąż zostaje dużo czasu na naukę fizyki. Która skądinąd jest najbardziej fascynującą z nauk.

Jakbyś mnie zachęcił w kilku słowach do pokochania tej nauki? :')

Mojżesz
12-05-2011, 21:13
... naukę fizyki. Która skądinąd jest najbardziej fascynującą z nauk.
Dla Ciebie może tak, dla innych może nie. Ogólnie rzecz biorąc, to każda nauka jest fascynująca, indywidualnie, zależnie od preferencji. Ja osobiście interesuję się każdą dziedziną nauki po trochu (oprócz tych z gatunku ekonomicznych), ale generalnie podzielam entuzjazm, fizyka jest wspaniała, tak samo jak biologia, chemia, czy ich różne kombinacje z innymi dziedzinami wiedzy. Oczywiście jest to moje prywatne zdanie.

Cenię też ludzi, którzy interesują się historią, bo jest niezwykle ciekawa nauka, choć dla mnie nie zawsze. Na moje szczęście, w szkole prawie zawsze trafiałem na nauczycieli, którzy podchodzili z niewiarygodną pasją do tego przedmiotu, który de facto równie dobrze może się stać nudnym ciągiem dat i wydarzeń jak i fascynującą opowieścią o przeszłości. Różnie to bywa.

Lasooch
12-05-2011, 21:28
Dla Ciebie może tak, dla innych może nie. Ogólnie rzecz biorąc, to każda nauka jest fascynująca, indywidualnie, zależnie od preferencji. Ja osobiście interesuję się każdą dziedziną nauki po trochu (oprócz tych z gatunku ekonomicznych), ale generalnie podzielam entuzjazm, fizyka jest wspaniała, tak samo jak biologia, chemia, czy ich różne kombinacje z innymi dziedzinami wiedzy. Oczywiście jest to moje prywatne zdanie.

Owszem, to tylko moja opinia - na jej poparcie mam fakt, że wszystkie inne nauki (jako naukę mam na myśli chemię, biologię etc., nie socjologię) są tak naprawde stosowaną fizyką (chemia to stosowana fizyka, biologia to stosowana chemia and so on - w pewnym uproszczeniu). Z wyjątkiem matematyki. To jednak oczywiście nie musi czynić fizyki bardziej fascynującą od innych nauk - nadal jest to kwestia opinii.

@Thero: ciężko. Trzeba po prostu trochę tej wiedzy nabyć i w pewnym momencie dojdziesz do wniosku "o k*rwa, ciekawe". Mnie zachęca na przykład fakt, że w miarę dobra znajomość fizyki pozwala mi wytłumaczyć sobie wiele zjawisk, które na codzień obserwuję (choć oczywiście są to tylko modele). Poza tym wystarczająco zaawansowana fizyka jest nieodróżnialna od magii ; )

@historia: owszem, z dobrym nauczycielem jest ciekawa. Ja w sumie też trafiałem na nienajgorszych. Jednak wyszedłem z założenia, że można posłuchać i fajnie, ale ani dużo z tego (na dłuższą metę) nie zapamiętam, ani mi się to szczególnie nie przyda. Stąd też wolałem ten czas poświęcić na coś, co zwiększało moje szanse na dostanie się na te studia, które sobie wybrałem.

Argen
12-05-2011, 21:37
18/20 polski ustny, jestem naprawdę zadowolony. Nie liczyłem na więcej niż 10, naprawde moja komisja traktowała nas jak upośledzonych umysłowo w stopniu conajmniej znacznym. Zapomniałem połowy tego, czego uczyłem się wczoraj i lałem wodę niemiłosiernie, ale było ok. Angielski ustny 20/20, łał...

Litawor
12-05-2011, 22:44
wszystkie inne nauki (jako naukę mam na myśli chemię, biologię etc., nie socjologię) są tak naprawde stosowaną fizyką (chemia to stosowana fizyka, biologia to stosowana chemia and so on - w pewnym uproszczeniu).

To OGROMNE uproszczenie, przede wszystkim w stosunku do biologii (bo co do chemii to akurat prawda). Biologia molekularna - ok, ale gdzie w takich działach biologii, jak etologia, systematyka czy anatomia porównawcza dostrzegasz chemię? Chyba że w tak ogólnym sensie, że wszystkie żywe organizmy zbudowane są ze związków chemicznych, no ale wtedy na chemii opiera się nawet bibliotekarstwo (jest taki kierunek i dziedzina wiedzy), bo o książkach można powiedzieć to samo.

Fizyka na pewno jest bardzo rozwijająca, ale fakt, iż opisuje prawa najbardziej podstawowe (chociaż zależnie od przyjętego rozumowania, można uznać, że bardziej podstawowe są prawa matematyki albo logiki - którejś z wielu), nie oznacza, że jej nauka jest w jakimś sensie lepsza niż nauka innych dziedzin. Nauka biologii daje wiedzę o świecie (i zrozumienie pewnych jego reguł), której fizyka nie daje. Tak samo socjologia.

Mówiąc to wszystko, chcę zaznaczyć, że bardzo fizykę szanuję, uważam, że jej znajomość jest potrzebna każdemu, kto chce jako tako rozumieć świat (w ramach naszych ludzkich możliwości) i samemu chciałbym znać ją lepiej.

Lasooch
12-05-2011, 23:12
To OGROMNE uproszczenie, przede wszystkim w stosunku do biologii (bo co do chemii to akurat prawda). Biologia molekularna - ok, ale gdzie w takich działach biologii, jak etologia, systematyka czy anatomia porównawcza dostrzegasz chemię? Chyba że w tak ogólnym sensie, że wszystkie żywe organizmy zbudowane są ze związków chemicznych, no ale wtedy na chemii opiera się nawet bibliotekarstwo (jest taki kierunek i dziedzina wiedzy), bo o książkach można powiedzieć to samo.

Miałem na myśli biologię tą bliższą molekularnej, podobnie jak wiele procesów zachodzących w organizmach żywych - także tych bardziej złożonych, które opierają się na chemii lub też fizyce. Oczywiście nie znaczy to, że wszystkie dziedziny biologii są od chemii zależne w sensie stricte, jednak u jej podstaw leży chemia.

Fizyka na pewno jest bardzo rozwijająca, ale fakt, iż opisuje prawa najbardziej podstawowe (chociaż zależnie od przyjętego rozumowania, można uznać, że bardziej podstawowe są prawa matematyki albo logiki - którejś z wielu)

Fizyka jest dla mnie najbardziej podstawową nauką opisującą pewne rzeczywiście zachodzące zjawiska. Matematyka to koncept i narzędzie służące do opisu wielu rzeczywistych zjawisk, lecz nie jest "prawem natury" (można tu się kłócić, że prawa fizyki też nie są, bo to tylko modele, ale myślę, że wiesz, co mam na myśli). Liczby, pomijając bardziej złożone idee, w świecie rzeczywistym nie istnieją, są tylko sposobem przedstawienia odpowiednich własności tego świata.

Zgadzam się, że matematyka jest bardziej podstawowa, lecz chodzi mi o to rozgraniczenie pomiędzy - nic matematyce nie ujmując - narzędziem, a dziedzinami wykorzystującymi to narzędzie.

Swoją drogą, ze względu na to, że już jesteśmy "zamknięci" w tym systemie postrzegania rzeczywistości (ciężko wymyślić coś zupełnie innego), nie bardzo mamy możliwość to zweryfikować, ale wydaje mi się, że jakaś obca cywilizacja mogłaby stworzyć równoważność naszej matematyki opierając się na innych koncepcjach, podczas gdy prawa fizyki, przynajmniej te prostsze do zauważenia (gdyż te bardziej "ukryte" są już raczej modelami, jak choćby cząstki wirtualne), pozostają takie same, niezależnie od tego jakim narzędziem je opiszemy. Ciała niebieskie się przyciągają, a szybka zmiana pędu potrafi zaboleć niezależnie od tego, w którym punkcie Wszechświata się znajdziemy - nasza hipotetyczna inteligentna cywilizacja musiałaby je zauważyć. To także przyczyna mojego oddzielenia matematyki od pozostałych nauk.

nie oznacza, że jej nauka jest w jakimś sensie lepsza niż nauka innych dziedzin. Nauka biologii daje wiedzę o świecie (i zrozumienie pewnych jego reguł), której fizyka nie daje. Tak samo socjologia.

Owszem. Nie powiedziałem, że fizyka jest lepsza - ani że daje kompletną wiedzę o świecie, powiedziałem, że jest bardziej fascynująca, a w następnym poście dorzuciłem to obowiązkowe "moim zdaniem". Choć akurat nauki humanistyczne osobiście uważam za te gorsze ; )

edit:

http://imgs.xkcd.com/comics/purity.png - picture related ; )

kołbaś
13-05-2011, 05:43
god damn it, gadacie od rzeczy. Krolowa nauk jest oczywiscie matma i nie ma nic do gadania, bo to do niej uczylem sie najwiecej. I fakt, fizyki uczyl bym sie wiecej gdybym mial jakies zachecenie, bo jak spytalem mojego nauczyciela prowadzacego czy mnie jako tako przygotuje do matury to powiedzial przyjdz za tydzien, a jak przyszlem to dal mi kartke, tam 100 zadan i tekst, "idz i zrob to a jak zrobisz to wroc dam tobie wiecej". Super... Fajnie tylko zebym wiedzial jak i o co chodzi w tych zadaniach. A babka z matmy poswiecala nam kazda swoja wolna chwile, nawet organizowala zajecia u siebie w domu. IMHO wszystko zalezy od nauczyciela.
btw da sie spedzac cale dnie na imprezach, gitarce i dziewczynach.

Thero
13-05-2011, 09:44
@Thero: ciężko. Trzeba po prostu trochę tej wiedzy nabyć i w pewnym momencie dojdziesz do wniosku "o k*rwa, ciekawe". Mnie zachęca na przykład fakt, że w miarę dobra znajomość fizyki pozwala mi wytłumaczyć sobie wiele zjawisk, które na codzień obserwuję (choć oczywiście są to tylko modele). Poza tym wystarczająco zaawansowana fizyka jest nieodróżnialna od magii ; )
hehehe Czeka mnie w najbliższym czasie dużo nauki fizyki (której nie umiem w ogóle), od razu mi się spodobało. :')
Też miałem to samo z matematyką, pewnie z każdą nauką tak jest. Porobisz trochę, zaczniesz kumać, a potem to już tak przyjemne jak gitara, dziewczyny i imprezy + nie budzisz się bez telefonu, zarzygany w wannie z dziewczyną Moby Dicka.

Lasooch
13-05-2011, 11:04
IMHO wszystko zalezy od nauczyciela.

Od nauczyciela zależy to, czy ON zdoła Cię zainteresować przedmiotem. To, czy sam się nim zainteresujesz, zależy od Ciebie. Moja nauczycielka była sympatyczną kobietą, ale wiedzy przekazywać nie umiała ni ch*ja.

btw da sie spedzac cale dnie na imprezach, gitarce i dziewczynach.

Pozazdrościć. Ja chętnie poimprezuję 1-2 razy w tygodniu, ale jakbym miał codziennie, to bym się chyba porzygał. Lubię też spędzić trochę czasu samemu.


Krolowa nauk jest oczywiscie matma (...) bo to do niej uczylem sie najwiecej.

To zdanie jest pozbawione jakiegokolwiek sensu. Owszem, matmę można uważać za królową nauk, ale nie ma to żadnego związku z tym, czego uczyłeś się najwięcej. Ja się matmy nie uczyłem wcale a zdałem rozszerzoną tylko o 3% gorzej od fizyki.

kołbaś
13-05-2011, 11:27
no w mojej opinii to czego uczylem sie najwiecej musi byc krolowa nauk xD
btw lasooch bedziesz studiowal w miejscu zamieszkania? bo jak nie, i bedziesz mieszkal w akademiku to odrzu mowie, albo odrazu sobie daruj albo przyzwyczaj sie do codziennych imprez.

Litawor
13-05-2011, 12:40
Od nauczyciela zależy to, czy ON zdoła Cię zainteresować przedmiotem. To, czy sam się nim zainteresujesz, zależy od Ciebie. Moja nauczycielka była sympatyczną kobietą, ale wiedzy przekazywać nie umiała ni ch*ja.

To prawda, ale to już niestety kwestia przypadku. Ja biologią nie zainteresowałbym się nigdy, gdybym nie zdecydował się zdawać jej na maturze. Wybrałem ją z musu, bo mi była potrzebna obok chemii. A tu okazało się, że może być fascynująca. Nie stała się moją życiową pasją (chociaż z drugiej strony żadnej dziedziny nauki bym tak nie określił, w wielu są szalenie ciekawe elementy), ale zarazem zacząłem współczuć tym, którzy sądzą, że to tylko bezmyślne wkuwanie niewnoszące nic do naszego obrazu świata, poza suchymi faktami (a sam tak kiedyś myślałem).

Oczywiście zmiany mojego myślenia nie spowodowały vademeka maturalne, tylko "Biologia" Villee'go, którą gorąco wszystkim polecam :)

Lasooch
13-05-2011, 17:45
btw lasooch bedziesz studiowal w miejscu zamieszkania? bo jak nie, i bedziesz mieszkal w akademiku to odrzu mowie, albo odrazu sobie daruj albo przyzwyczaj sie do codziennych imprez.

Już studiuję. Nie w miejscu zamieszkania ale też nie w akademiku. To jedna z przyczyn, dla których wybrałem właśnie stancję. Obok innych, takich jak gorsze warunki. Sytuacja finansowa na szczęście pozwala mi na nieco więcej komfortu niż ma spora część studentów ; )

@up: ja współczuję zwłaszcza tym, którzy twierdzą, że nie przyda im się matematyka (postawa spotykana wyjątkowo często wśród gimbusów). Matematyka jest ekstremalnie przydatna.

Ashlon
14-05-2011, 00:21
Oj juz nie przesadzaj Lasooch, oprocz zdolnosci logicznego myslenia i wyciagania wnioskow (ktore de facto rowniez rozwijane sa podczas np. gry w szachy...) matematyka - oprocz takich podstawowych obliczen jak mnozenia, dzielenia, procentowanie itd - nie znajduje zastosowania. Chyba, ze udowodnisz mi, ze funkcja kwadratowa ma niezmiernie wazny wplyw na moje zycie.

Argen
14-05-2011, 04:21
Nie udowodni, bo nie ma. Nie jestem ograniczony aż tak, by twierdzić, że matematyka nas nie otacza lub, że nie jest potrzebna, bo uważam, że i tak młodzież powinna uczyć się więcej, ale prawda jest taka, że większość materiału z matematyki gimnazjum - liceum jes całkowicie zbędna przeciętnemu człowiekowi (tak samo jak interpretacja lektur, żeby nie było). Mimo to, uważam, że warto uczyć się choćby dla samego rozwoju intelektualnego. Bo odsetek nastolatków uczących się pozaprogramowo dla samych siebie jest prawdopodobnie mniejszy niż 1%. Po pijaku jestem jednak filozofem : )

Liper
14-05-2011, 12:39
hehehe Czeka mnie w najbliższym czasie dużo nauki fizyki (której nie umiem w ogóle), od razu mi się spodobało. :')
Też miałem to samo z matematyką, pewnie z każdą nauką tak jest. Porobisz trochę, zaczniesz kumać, a potem to już tak przyjemne jak gitara, dziewczyny i imprezy + nie budzisz się bez telefonu, zarzygany w wannie z dziewczyną Moby Dicka.

Lubie czytać wasze wytwory fantazji. Polska to nie american pie :D

Argen
14-05-2011, 12:43
Co ty, ku*wa, wiesz o życiu? : P Nie takie rzeczy się w Polsze dzieją. Chociaż wałów jak to nie skopałem 5 dresów i zaliczyłem 8 panienek jest cała masa.

Vil
14-05-2011, 16:18
Chyba, ze udowodnisz mi, ze funkcja kwadratowa ma niezmiernie wazny wplyw na moje zycie.

Rozumienie (tak, k****, rozumienie a nie umiejetność liczenia na kartce zadań) zależności funkcyjnych przydaje się w wielu różnych dziedzinach pozornie mało związanych z matematyką. Analogicznie elementy geometrii i statystyki, do których z kolei wypada mieć przynajmniej podstawową wiedzę z rachunku różniczkowego. A funkcja kwadratowa w tej kategorii się mieści na miejscu z tabliczką "przykład dydaktyczny".

Na podobnej zasadzie użytkownik samochodu powinien wiedzieć w stopniu ogólnym jak działa silnik spalinowy oraz czym się różni olej napędowy od benzyny i oleju silnikowego, nawet jeśli nie jest to absolutnie konieczne do wykonywania czynności obracania kierownicy czy wciskania pedałów.

ruszek
14-05-2011, 17:07
@

IMO powinno być tak jak w Belgii, w wieku 14 lat wybierasz sobie przedmioty które chcesz przerabiać i idziesz w ich kierunku, a nie tak jak jest w Polsce, tzn. Nawalimy wszystkiego do matematyki, bo xx nie wie kim będzie w przyszłości...

Litawor
14-05-2011, 20:32
IMO powinno być tak jak w Belgii, w wieku 14 lat wybierasz sobie przedmioty które chcesz przerabiać i idziesz w ich kierunku, a nie tak jak jest w Polsce, tzn. Nawalimy wszystkiego do matematyki, bo xx nie wie kim będzie w przyszłości...
Z moich znajomych może 1/4 ostatecznie poszła w kierunku, jaki wyobrażała sobie w wieku 14 lat. W takim wieku nikt nie może wiedzieć na pewno, czym chce się potem zajmować. Ale też nie powinno to wcale mieć wielkiego znaczenia - edukacja w liceum ogólnokształcącym, a tym bardziej w gimnazjum, powinna być ogólna i obejmować uniwersalny kanon wiedzy i umiejętności. Treści nauczane obecnie w szkołach nie są wg mnie właściwe, ale problem nie leży w tym, że nie ma wczesnej specjalizacji.

Ashlon
15-05-2011, 01:16
Rozumienie (tak, k****, rozumienie a nie umiejetność liczenia na kartce zadań) zależności funkcyjnych przydaje się w wielu różnych dziedzinach pozornie mało związanych z matematyką. Analogicznie elementy geometrii i statystyki, do których z kolei wypada mieć przynajmniej podstawową wiedzę z rachunku różniczkowego. A funkcja kwadratowa w tej kategorii się mieści na miejscu z tabliczką "przykład dydaktyczny".

Na podobnej zasadzie użytkownik samochodu powinien wiedzieć w stopniu ogólnym jak działa silnik spalinowy oraz czym się różni olej napędowy od benzyny i oleju silnikowego, nawet jeśli nie jest to absolutnie konieczne do wykonywania czynności obracania kierownicy czy wciskania pedałów.


A po co kierowcy znajomosc tego, jak dziala i jak zbudowany jest silnik? Bedzie lepszym kierowca? Nie widze zwiazku. Tak sie zlozylo, ze posiadam ogolna wiedze, na jakiej zasadzie dziala silnik spalinowy - ale, oprocz wlasnej satysfakcji z tejze "wiedzy", nie mam z tego zadnych korzysci. Naprawic i tak nie naprawie, a zeby bawic sie w mechanike - "ogolna" wiedza to zbyt malo. Natomiast jesli chodzi o kierowanie pojazdem, to taka wiedza nie ma kompletnie zastosowania.

Duzo sie slyszy, jaka to matematyka jest potrzebna w zyciu, itp. itd. Z jakakolwiek matematyka (oprocz pomocy udzielanej siostrze w rozwiazywaniu zadan) nie mam stycznosci od 5 lat - a jakos zyje. Do funkcjonowania wystarczaja mi w pelni dzialania, ktore potrafie wykonac na kalkulatorze i wspomniana wczesniej logika, badz tez umiejetnosc wyciagania wnioskow. A moze jestem po prostu zbyt prostym czlowiekiem? Moze czegos nie dostrzegam? Nie wiem. Dlatego prosze o przyklady, gdzie taka licealna wiedza z matematyki znajduje konkretne zastosowanie.

Ameriov
15-05-2011, 03:46
Nie chciało mi się czytać całego tematu, ale wspomniał już ktoś, że podstawę z matmy DAŁO SIĘ napisać na 80% bez żadnej wiedzy, bazując na samych wzorach z tablic? Tam też wszystko jest wyjaśnione jak dla upośledzonych więc nie piszcie "ale nie wiadomo co to znaczy k, czy tam p czy q"<- a ktoś mi już tak powiedział. Rozszerzona matma, przyznam się, ja miałem problemy. Z niektórymi pytaniami z WoSu trochę pojechali po bandzie, ale ogólnie też banał. Pytania z gegry były głupie, ale łatwe... ja tam widzę więcej - niż + zatrudniania osób 55+, no ale dobra, "doświadczenie zawodowe". Jedynie ten Polski pisemny... co prawda zdać to byle ćwierćinteligent zda, bo wystarczyło wybrać wiersze, napisać coś o marzeniach, snach i patriotyźmie i już to 30% było, ale napisać tak na 80%+ to już raczej problem.

Ustne jak ustne... Były, są i będą układane pod idiotów. Ale co za różnica, skoro prawie nigdzie nie bierze się ich pod uwagę.


~A/

Vil
15-05-2011, 08:54
A po co kierowcy znajomosc tego, jak dziala i jak zbudowany jest silnik? Bedzie lepszym kierowca? Nie widze zwiazku. Tak sie zlozylo, ze posiadam ogolna wiedze, na jakiej zasadzie dziala silnik spalinowy - ale, oprocz wlasnej satysfakcji z tejze "wiedzy", nie mam z tego zadnych korzysci. Naprawic i tak nie naprawie, a zeby bawic sie w mechanike - "ogolna" wiedza to zbyt malo. Natomiast jesli chodzi o kierowanie pojazdem, to taka wiedza nie ma kompletnie zastosowania.

Po to, żeby poprawnie eksploatować samochód, wiedzieć kiedy wymaga naprawy i samemu przez własną ignorancję nie doprowadzać do sytuacji w których będzie wymagał naprawy.

Pomijając już nawet fakt tego, że nie jest to wiedza trudna do przyswojenia i nie wymaga nauczania w szkołach ani żadnego typu wyrzeczeń, a bronienie się przed nią w sposób taki jak w Twoim poście zakrawa na konsekwentny minimalizm intelektualny.

eerion
15-05-2011, 10:44
Po to, żeby poprawnie eksploatować samochód, wiedzieć kiedy wymaga naprawy i samemu przez własną ignorancję nie doprowadzać do sytuacji w których będzie wymagał naprawy.

Do tego wystarczą podstawowe informacje jak silnik działa i czego wymaga do prawidłowego działania. Informacje jak znajdują się jego konkretne części i gdzie one się znajdują nie przydają się w takiej kwestii.


Pomijając już nawet fakt tego, że nie jest to wiedza trudna do przyswojenia i nie wymaga nauczania w szkołach ani żadnego typu wyrzeczeń, a bronienie się przed nią w sposób taki jak w Twoim poście zakrawa na konsekwentny minimalizm intelektualny.
W coraz nowszych modelach samochodów, po większości awarii i tak trzeba zajeżdżać do serwisu - bo może doszło także do rozregulowania się któregoś z systemów (lane assistance, główny komputer, czy cokolwiek innego), albo cała procedura stała się o wiele bardziej skomplikowana. To już nie są czasy, gdy w maluchu wiozło się części zapasowe i wymieniało od ręki, gdy coś się sypnęło. Teraz dokładna wiedza o samochodach jest coraz, ale to coraz mniej przydatna, jeśli nie pracujesz w zawodzie powiązanym z motoryzacją.

Vil
15-05-2011, 13:39
Do tego wystarczą podstawowe informacje jak silnik działa i czego wymaga do prawidłowego działania. Informacje jak znajdują się jego konkretne części i gdzie one się znajdują nie przydają się w takiej kwestii.


No i właśnie o takiej podstawowej wiedzy pisałem. Przecież nie oczekuję od osoby prowadzącej samochód znajomości różnic pomiędzy silnikiem z rozrządem dolno- i górnozaworowym.

W coraz nowszych modelach samochodów, po większości awarii i tak trzeba zajeżdżać do serwisu - bo może doszło także do rozregulowania się któregoś z systemów (lane assistance, główny komputer, czy cokolwiek innego), albo cała procedura stała się o wiele bardziej skomplikowana. To już nie są czasy, gdy w maluchu wiozło się części zapasowe i wymieniało od ręki, gdy coś się sypnęło. Teraz dokładna wiedza o samochodach jest coraz, ale to coraz mniej przydatna, jeśli nie pracujesz w zawodzie powiązanym z motoryzacją.

Ale (chyba, że masz za dużo pieniędzy) nie pojedziesz do serwisu żeby wymienili Ci bezpiecznik (co w większości modeli samochodów które znam wykonuje się w sposób trywialny) albo jakąś pierdołowatą żarówkę.

Slythia
15-05-2011, 13:57
W nowszych samochodach by wymienić żarówkę i tak musisz pojechać do serwisu, chyba, że lubisz rozkręcać pół samochodu, a już zwłaszcza jak jest elektroniczne sterowanie wysokością. Nawet w jednym starszym dostęp był tak utrudniony, że nawet wiedząc jak to zrobić bym się tego nie podjęła.

Jeśli ktoś chce się w to bawić - proszę bardzo. Lecz jest wiele osób, którym wiedza jest niepotrzebna, podjadą sobie do serwisu i wszystko zostanie zrobione za nich. Czemu mamy na siłę uczyć się wszystkiego, z czym tylko mamy do czynienia?

To samo jest w przypadku komputerów. W teorii wiem, jak restartuje się bios, lecz nie zamierzam robić tego sama, a już zwłaszcza w moim laptopie - wolę oddać to specjalistom, przynajmniej mam pewność, że niczego przy okazji nie popsuję.

ruszek
15-05-2011, 14:51
No i właśnie o takiej podstawowej wiedzy pisałem.



No właśnie, a w polskich szkołach podaje się podstawową wiedzę do klasy 3 gimnazjum, potem już bzdety które nikomu nie są potrzebne.


@Ktoś tam kto odpowiedział na mój komentarz

No tak, ale wie raczej już czy pójdzie do zawodówki, w kierunku wf-isty lub ścisłowca, nie ? O takie coś mi chodzi. Mają więcej materiału z tych przedmiotów które chcą, z reszty mają mniej.

Litawor
15-05-2011, 16:14
No tak, ale wie raczej już czy pójdzie do zawodówki, w kierunku wf-isty lub ścisłowca, nie ? O takie coś mi chodzi. Mają więcej materiału z tych przedmiotów które chcą, z reszty mają mniej.
No i właśnie od tego są zawodówki czy technika. Wcześniejsza secjalizacja byłaby moim zdaniem niewłaściwa.

ruszek
15-05-2011, 16:47
No i właśnie od tego są zawodówki czy technika. Wcześniejsza secjalizacja byłaby moim zdaniem niewłaściwa.



No to skoro typ idzie do zawodówki, to po co mu xxxxxxxxxx roślinek i budowa psa?

kołbaś
15-05-2011, 17:42
No i właśnie od tego są zawodówki czy technika. Wcześniejsza secjalizacja byłaby moim zdaniem niewłaściwa.

ej ej ej drogi panie nie wrzycaj mi tutaj zawodowki i technikum do jednego worka. Bo to jest diametralna roznica. Ja mialem taki sam program i taka sama ilosc godzin zajec typu polski, matma itd, a do tego jeszcze zajecia zawodowe, gdyz technikum przygotowuje takze do dalszej nauki na studiach. Ale imho w zawodowkach powinni zostawic tylko przedmioty zawodowe. I tak w zawodowkach jest przerabiana tabliczka mnozenia(wiem, bylem raz na takiej lekcji cos poprawiajac) a i tak jej nie umieja, wiec jaki sens ?

Litawor
15-05-2011, 17:53
ej ej ej drogi panie nie wrzycaj mi tutaj zawodowki i technikum do jednego worka. Bo to jest diametralna roznica.
Wiem, wrzucam do jednego worka w tym sensie, że w obu typach szkół powinna w jakimś stopniu funkcjonować specjalizacja. Jak to wygląda w praktyce, tego nie wiem, bo wszyscy moi znajomi są po liceach.

kołbaś
15-05-2011, 17:56
uwiez, nie bez powodu technikum jest rok dluzej. Ja po gastronomiku czuje sie przygotowany do zawodu, zarowno na kuchni jak i na sali lub za barem, ale z tego co wiem to malo szkol technicznych tak przygotowuje. Wiekszosc poprostustara sie to odbebnic i tyle, praktycznie 0 przygotowania do zawodu.

Ashlon
15-05-2011, 18:17
Po to, żeby poprawnie eksploatować samochód


Bzudra totalna. Owijasz w bawelne, nadal nie podajac zadnych przykladow - kiedy "ogolna znajomosc zasady dzialania silnika spalinowego":

Zasada działania

Czynnik "zimny", często powietrze zassane z otoczenia, jest sprężane, a w wyniku sprężania rośnie jego ciśnienie i temperatura. Sprężony gaz ogrzewany jest poprzez spalanie paliwa do stosunkowo wysokiej temperatury. "Gorący" gaz rozprężany jest w cylindrze z ruchomym tłokiem lub/i turbinie. Uzyskana z rozprężania gorącego gazu energia mechaniczna wystarcza na pokrycie zapotrzebowania energii do sprężenia gazu "zimnego" i do napędu dowolnej maszyny.

Sprężanie i rozprężanie gazu może odbywać się zarówno w maszynach przepływowych jak i tłokowych. Jeśli wykorzystujemy maszyny przepływowe mamy do czynienia z silnikiem turbinowym, składającym się z osobnych elementów: sprężarki, komory spalania i turbiny. Jeśli silnikiem naszym jest maszyna tłokowa, to proces sprężania, spalania paliwa i rozprężania gorącego czynnika odbywa się cyklicznie w jednej przestrzeni ograniczonej tłokiem, głowicą i ściankami cylindra (silnik tłokowy).


pozwoli mi na lepsze lub gorsze korzystanie z samochodu? I po 3 raz prosze o konkret, bo dalsze stosowanie ogolnikow bedzie zakrawalo na kpine.


wiedzieć kiedy wymaga naprawy


Samochod wymaga naprawy wtedy, gdy nie dziala; gdy przestaje dzialac; gdy widac wyrazne roznice w dzialaniu "teraz" i w dzialaniu "przed". Nie slyszalem nigdy o sytuacji, aby uzytkownik samochodu z podstawowa wiedza o jego dzialaniu nagle stwierdzil "o, zauwazylem, ze moj samochod inaczej rozpreza gaz w cylindrze!".


i samemu przez własną ignorancję nie doprowadzać do sytuacji w których będzie wymagał naprawy.


Oprocz stylu jazdy (spokojna/wyciskanie 7 potow z samochodu) i ewentualnego uzupelniania podstawowych plynow w samochodzie kierowca ma raczej niewielki wplyw na uszkodzenia mechaniczne silnika.


Notabene - wymiana bezpiecznika nie jest naprawa samochodu...


Pomijając już nawet fakt tego, że nie jest to wiedza trudna do przyswojenia i nie wymaga nauczania w szkołach ani żadnego typu wyrzeczeń, a bronienie się przed nią w sposób taki jak w Twoim poście zakrawa na konsekwentny minimalizm intelektualny.

No to postulujmy, aby kazdy "inteligentny" znal, dajmy na to, podstawy psychologii - bo to nie jest wiedza trudna do przyswojenia no i sie przydaje. Jest to niezwykle niezbedne w kontaktach miedzyludzkich (skorzystam z twojego przykladu i nie powiem gdzie), a nieznajomosc wskazuje na kompletna ignorancje u wszystkich, ktorych takiej wiedzy nie posiadaja. Amen.



To samo jest w przypadku komputerów. W teorii wiem, jak restartuje się bios, lecz nie zamierzam robić tego sama, a już zwłaszcza w moim laptopie - wolę oddać to specjalistom, przynajmniej mam pewność, że niczego przy okazji nie popsuję.


Jeszcze inna sprawa, ze przyklad jest niewspolmierny do tego, o czym mowi Vil. Gdyby odniesc twoj przyklad do tego, o czym on pisze - musialabys wiedziec, jak i na jakiej zasadzie dziala procesor i/lub plyta glowna.

Bo przeciez restartowac bios mozna i wtedy, gdy "nie ma sie ogolnej wiedzy o tym, jak dziala komputer".

Vil
15-05-2011, 19:00
Bzudra totalna. Owijasz w bawelne, nadal nie podajac zadnych przykladow - kiedy "ogolna znajomosc zasady dzialania silnika spalinowego":

Zasada działania

Czynnik "zimny", często powietrze zassane z otoczenia, jest sprężane, a w wyniku sprężania rośnie jego ciśnienie i temperatura. Sprężony gaz ogrzewany jest poprzez spalanie paliwa do stosunkowo wysokiej temperatury. "Gorący" gaz rozprężany jest w cylindrze z ruchomym tłokiem lub/i turbinie. Uzyskana z rozprężania gorącego gazu energia mechaniczna wystarcza na pokrycie zapotrzebowania energii do sprężenia gazu "zimnego" i do napędu dowolnej maszyny.

Sprężanie i rozprężanie gazu może odbywać się zarówno w maszynach przepływowych jak i tłokowych. Jeśli wykorzystujemy maszyny przepływowe mamy do czynienia z silnikiem turbinowym, składającym się z osobnych elementów: sprężarki, komory spalania i turbiny. Jeśli silnikiem naszym jest maszyna tłokowa, to proces sprężania, spalania paliwa i rozprężania gorącego czynnika odbywa się cyklicznie w jednej przestrzeni ograniczonej tłokiem, głowicą i ściankami cylindra (silnik tłokowy).


pozwoli mi na lepsze lub gorsze korzystanie z samochodu? I po 3 raz prosze o konkret, bo dalsze stosowanie ogolnikow bedzie zakrawalo na kpine.



Ogólna zasada działania silnika spalinowego jest taka, że potrzebujesz

a) paliwa
b) powietrza
c) smarowania żeby zmniejszyć tarcie.

W związku z powyższym wypada, żebyś wiedział o czymś takim jak filtr powietrza, filtr oleju, okresowe zmiany oleju (i na chłopski rozum łapał dlaczego je wykonujesz), czyszczenie świec zapłonowych itp pierdoły. Oczywiście zakładając, że nie żyjesz w liberalnym raju w którym stać Cię na zapłacenie za sprawdzanie tak trywialnych spraw odpowiednim fachowcom.

Samochod wymaga naprawy wtedy, gdy nie dziala; gdy przestaje dzialac; gdy widac wyrazne roznice w dzialaniu "teraz" i w dzialaniu "przed". Nie slyszalem nigdy o sytuacji, aby uzytkownik samochodu z podstawowa wiedza o jego dzialaniu nagle stwierdzil "o, zauwazylem, ze moj samochod inaczej rozpreza gaz w cylindrze!

Samochód wymaga interwencji jeśli zauważamy zmianę w jego działaniu w takim stopniu, że przez jego dalsze użytkowanie ryzykujemy jego trwałe uszkodzenie.

Oprocz stylu jazdy (spokojna/wyciskanie 7 potow z samochodu) i ewentualnego uzupelniania podstawowych plynow w samochodzie kierowca ma raczej niewielki wplyw na uszkodzenia mechaniczne silnika.

Styl jazdy zawiera się w kanonach tej podstawowej wiedzy o której usiłuję pisać.

Notabene - wymiana bezpiecznika nie jest naprawa samochodu...

Wymiana bezpiecznika to jest eksploatacja samochodu, jeśli mnie pamięć nie myli nie pisałem o naprawie (ani tym bardziej o doświadczeniu w naprawach na poziomie graniczącym z zawodowym)


A odnośnie wcześniejszego posta:


To samo jest w przypadku komputerów. W teorii wiem, jak restartuje się bios, lecz nie zamierzam robić tego sama, a już zwłaszcza w moim laptopie - wolę oddać to specjalistom, przynajmniej mam pewność, że niczego przy okazji nie popsuję.

Restartu biosu nie polecam, ale chyba zreinstalować system i wybrać partycję instalacyjną potrafisz ?

sphinx123
15-05-2011, 19:21
Matko, aż się smutno na to patrzy, z jakim uporem bronicie swojego zdania, jakby ta dyskusja miała jakiekolwiek znaczenie gdziekolwiek <333333

@topic
Prezentacja z polskiego nauczona xd

Slythia
15-05-2011, 19:33
Chodziło mi tylko o to, że często wiedza teoretyczna jest zbędna, gdyż i tak lepiej samemu nie podejmować się niektórych czynności, niezależnie, czy to komputer, czy żarówka w aucie.

Instalacja systemu, gdzie nie trzeba nic umieć prócz czytania a zasada działania silnika to troszkę inny poziom zaawansowania wiedzy ;>.

Ashlon
15-05-2011, 20:19
Ogólna zasada działania silnika spalinowego jest taka, że potrzebujesz

a) paliwa
b) powietrza
c) smarowania żeby zmniejszyć tarcie.



Osoba, ktora nie potrafi otworzyc maski samochodu i w ogole nie ma pojecia, jak dziala silnik - potrafi nalac paliwo i jezdzic. Zreszta, nalewania benzyny i wymiany oleju ucza na kursie prawa jazdy, nijak to sie ma do "ogolnej zasady dzialania silnika spalinowego", czego definicje (z wikipedii) zamiescilem wyzej.


W związku z powyższym wypada, żebyś wiedział o czymś takim jak filtr powietrza, filtr oleju, okresowe zmiany oleju (i na chłopski rozum łapał dlaczego je wykonujesz), czyszczenie świec zapłonowych itp pierdoły. Oczywiście zakładając, że nie żyjesz w liberalnym raju w którym stać Cię na zapłacenie za sprawdzanie tak trywialnych spraw odpowiednim fachowcom.


Okreslenie, w jakim stanie jest filtr powietrza i oleju nijak nie jest "wiedza podstawowa" :) Co wiecej, u mnie takie rzeczy sprawdza mechanik na okresowym przegladzie technicznym, ktory jest obowiazkowy - wiec tak czy siak musze go zrobic, obojetnie od tego, czy wiem co to jest filtr powietrza, czy nie mam o tym kompletnego pojecia. Przy czym, jak wspomniala Slythia, w samochodach z mniej wiecej 2000 roku i nowszych dostep do nawet takich komponentow jest utrudniony i samemu ciezko cokolwiek zrobic.



Samochód wymaga interwencji jeśli zauważamy zmianę w jego działaniu w takim stopniu, że przez jego dalsze użytkowanie ryzykujemy jego trwałe uszkodzenie.


O tym przeciez pisalem. Dwa, ze ma to znaczenie tylko w czesci przypadkow - gdzie cos stuka, puka i da sie naprawic, a niedokonanie takiej czynnosci spowodowaloby o wiele wieksze straty. W bardzo duzej ilosci przypadkow trzeba poczekac, az cos sie zepsuje "na amen".


Styl jazdy zawiera się w kanonach tej podstawowej wiedzy o której usiłuję pisać.


Ale nadal nijak sie ma do wiedzy o dzialaniu silnika. Przyznaj, ze podales kompletnie bzdurny przyklad.



Wymiana bezpiecznika to jest eksploatacja samochodu, jeśli mnie pamięć nie myli nie pisałem o naprawie (ani tym bardziej o doświadczeniu w naprawach na poziomie graniczącym z zawodowym)


"Po to, żeby poprawnie eksploatować samochód, wiedzieć kiedy wymaga naprawy i samemu przez własną ignorancję nie doprowadzać do sytuacji w których będzie wymagał naprawy" - twoja odpowiedz odnosnie mojego pytania, po co kierowcy znajomosc sposobu dzialania silnika. To jednak wiedza potrzebna jest do naprawy, czy do "eksploatacji"? :)

A tak w ogole - wedlug slownika PWN - termin "eksploatacja" oznacza uzytkowanie, natomiast termin "naprawa" oznacza usunięcie w czymś usterek, uszkodzeń i doprowadzenie czegoś do stanu używalnośc. Wiec wymiana bezpiecznika jest naprawa. Chyba, ze wymieniasz bezpiecznik dla sportu lub zabawy - ale wiekszosc osob czesci w samochodzie wymienia, gdy sie one popsuja.




Matko, aż się smutno na to patrzy, z jakim uporem bronicie swojego zdania, jakby ta dyskusja miała jakiekolwiek znaczenie gdziekolwiek <333333

@topic
Prezentacja z polskiego nauczona xd


Coz, oczekiwalem odpowiedzi odnosnie 'zaawansowanej' matmy i jej przydatnosci w zyciu, ale dostalem slabe argumenty nt. dzialania silnika - dobre i to :)

A jak w koncu wyglada ta twoja prezentacja? Na co sie zdecydowales? Napisz kiedys, jak ci poszlo i ile punktow po egzaminie :)

kołbaś
15-05-2011, 21:11
a wlasnie tak btw jak ktos ciekawy, ja mialem temat dokladnie
"Tak mowia bohaterowie literaccy". omow jezyk wybranych postaci z szczegolnym uwzglednieniem cech ujawniajacych ich przynaleznosc srodowiskowa i charakter.
Jako ze siedze w fantastyce od ponad 8 lat a wladce pierscieni znam na pamiec to pojechalem z jezykami stwozonymi przez tolkiena i uzywnymi przez postacie w jego ksiazkach. Nie pisalem pracy, napisalem tylko konspekt, a w nim glownie sentensje w jezyku quena i sindarin wraz z tlumaczeniami co by ich nie zapomniec.

sphinx123
16-05-2011, 16:28
90% z ustnego polskiego. Dzięki za rady xD

Mojżesz
16-05-2011, 20:56
100% z ustnego polskiego. Prezentację zacząłem pisać dwa dni przed egzaminem, nie znałem ani jednej pozycji z tej literatury pomocniczej (opracowań). Myślałem, że będzie tragedia, ale jak przyszedł czas egzaminu to mówiłem, mówiłem, bez końca. Może na ocenie zaważyło to, że wykazałem się znajomością filozofii w kontekście tematu i używałem dosyć bogatego języka. W każdym razie jest zaskoczenie.

Argen
16-05-2011, 22:00
W środę historia rozszerzona i nareszcie zaczę uczyć się gry na elektryku <3

kołbaś
16-05-2011, 22:06
nie rozumiem tego stwierdzenia ? co tobie przeszkadza matura z nauka gry na elektryku ?

eerion
16-05-2011, 23:07
Może postanowił, że jak się przyłoży do matury, to po niej kupi sobie elektryka i zacznie się uczyć?
Ty Kołbaś zgrywasz tak wielkiego kozaka tutaj, że nawet ślimaki na moim ogródku krew zalewa.

kołbaś
16-05-2011, 23:22
bo mnie krew zalewa jak mozna tak siedziec i uczyc sie zamiast z zycia korzystac ? Ja olalem calkowicie mature i jak narazie idzie mi zajebiscie, ustne zdane spiewajaco, z pisemnych tez sie spodziewam wiecej niz bym oczekiwal i nadal mam zycie towarzyskie, imprezy, gitare. A ty pozatym co tu robisz! Do roboty leniu jeden! Samo na nastepny wyjazd do Japonii sie nie zarobi, a ja chcial bym jeszcze twoich relacji poczytac =P

eerion
16-05-2011, 23:47
bo mnie krew zalewa jak mozna tak siedziec i uczyc sie zamiast z zycia korzystac ? Ja olalem calkowicie mature i jak narazie idzie mi zajebiscie, ustne zdane spiewajaco, z pisemnych tez sie spodziewam wiecej niz bym oczekiwal i nadal mam zycie towarzyskie, imprezy, gitare. A ty pozatym co tu robisz! Do roboty leniu jeden! Samo na nastepny wyjazd do Japonii sie nie zarobi, a ja chcial bym jeszcze twoich relacji poczytac =P
Spoko spoko, następny wyjazd do Japonii się organizuje. Myślę obecnie nad wycieczką krótką (znowu), ale nie wiem czy zarobię/wykombinuję kasę.

A twoje imprezy się w pewnym momencie skończą, a ty będziesz jak stary hipis, z jedną ręką w nocniku, a drugą na gitarze z pozrywanymi strunami.
Nie no nabijam się, ale popracuj nad ekspresją, ponieważ przesadzasz ;)
Choć z drugiej strony, jak tak dalej pójdzie, to będę mieć ogródek wolny od ślimaków = nie będą mi cholery roślin zżerać

Lasooch
16-05-2011, 23:51
nie rozumiem tego stwierdzenia ? co tobie przeszkadza matura z nauka gry na elektryku ?

Widzisz, są trzy rodzaje maturzystów:
-ci, którzy się uczą i najprawdopodobniej zdają dobrze (np. Argen)
-ci, którzy się nie uczą i zdają dobrze (np. ja)
-ci, którzy się nie uczą, zdają ch*jowo (ale "lepiej niż by oczekiwali") i za parę lat będą narzekać, że mogliby być w innym miejscu (np. Ty)

Wszystko zależy od predyspozycji i podejścia. Jeśli nie masz predyspozycji, powinieneś nadrabiać podejściem. Jeśli masz predyspozycje _i_ podejście, zdasz jeszcze lepiej. Chociaż "powinieneś" może być tutaj złym słowem - w końcu ktoś tą kostkę chodnikową układać musi.

I podejrzewam, że żadnemu z nas czasu na imprezy nie brakuje. No, Argenowi, w tym dość gorącym momencie, kiedy ma maturę na maturze, być może tymczasowo ten problem doskwiera.

eerion
17-05-2011, 00:14
Łasuch już musiał najechać na ambicje.
Oj ty niedobry :P

Tak swoją drogą, to jak mi się poszczęści w Rimini w kartach to jadę już w sierpniu ;)

kołbaś
17-05-2011, 13:45
Lasooch tyle ze ja wiem gdzie sie chce dostac i wiem gdzie sie dostane, fakt mogl bym chciec dostac sie np na jagiellonski czy poli wawa czy cos innego, ale po cholere ? Jak i tak wiem ze nie stac mnie na stancje/akademik i zycie tam ? Panowie wystarczy wiedziec na co sobie pozwolic. Przed matma kulem 3 dni(tak nawet ja kulem) i nie chodzilem na imprezy ale przez caly rok jak i teraz hulaj dusza piekla nie ma, impreza goni impreze(glownie przez matury i ich zdanie lub i nie). I nie wmawiaj mi ze jezeli argen ma zaraz historie to te 3 lata nadrobi w pare dni bo nie nadrobi, a przynajmieniej nie w taki stopniu zeby to robilo diametralna roznice. Wiec imho moze teraz histe odstawic i uczyc sie grac. Eerion, powodzenia zycze! Bede mial co czytac w wolne dni =)

Mojżesz
17-05-2011, 15:27
Widzisz, są trzy rodzaje maturzystów:
-ci, którzy się nie uczą i zdają dobrze (np. ja)
To też niekoniecznie zależy od predyspozycji, ale od przygotowania szkolnego. Gdybym miał dobre przygotowanie w szkole, np z biologii, to też bym się praktycznie nie uczył do matury. A że miałem beznadziejne, w rok musiałem sam przerobić cały materiał dla rozszerzenia, zaczynając właściwie od zera, a biologia jest dosyć obszernym przedmiotem, to i sporo czasu to zajęło. Myślę, że nie mając w szkole praktycznie w ogóle tej matmy czy fizyki i nie ucząc się jej samemu nie uzyskałbyś wysokiego wyniku, to logiczne.

Generalnie, jeśli komuś zależy żeby zdać pisemne naprawdę dobrze (ponad 80% z rozszerzenia), to niestety, jeśli nie miał dobrego przygotowania w szkole, to musi trochę zakuwać. Ja na swoje studia potrzebuje 4 rozszerzenia na około 70-80% każde, więc i praca była ciężka. Choć naukę polskiego i angielskiego mogłem sobie odpuścić, bo miałem właśnie świetne przygotowanie. Także, kołbaś, zrozum, może Ty nie musisz uzyskać wygórowanego wyniku, ale są tacy, co postawili sobie poprzeczkę wysoko i chcąc nie chcąc, muszą poświęcić sporo czasu, by cel swój osiągnąć.

sphinx123
17-05-2011, 16:14
Mojżesz ma rację. Ja nie musiałem uczyć się z biologii przed samą maturą wcale, ponieważ od początku liceum miałem bardzo dobrą nauczycielkę, która przez swoje starania, dobre podejście i zaangażowanie wzbudzała w nas motywację do nauki. Szkoda, że z chemii mam odwrotną sytuację... W pierwszej i drugiej klasie miałem nauczycielkę, której bardzo często nie było na lekcjach, a każde pytanie tłumaczyła "tak już jest, musicie się tego nauczyć na pamięć"...

Tak btw. jest tutaj ktoś dobry z chemii? xD Jest parę zagadnień z którymi mam wątpliwości ;>

Oj kołbaś, może mi się wydaje ale już któryś raz widzę wynoszenie imprez do rangi niesamowitych przeżyć na miarę pielgrzymki JP II. Dla większości nastolatków imprezowanie ze znajomymi to raczej nic nadzwyczajnego, zawsze znajdzie się na to czas, więc krótkotrwałe wyrzeczenia na rzecz lepszego wyniku matury są czymś zrozumiałym.

kołbaś
17-05-2011, 16:52
Oj kołbaś, może mi się wydaje ale już któryś raz widzę wynoszenie imprez do rangi niesamowitych przeżyć na miarę pielgrzymki JP II. Dla większości nastolatków imprezowanie ze znajomymi to raczej nic nadzwyczajnego, zawsze znajdzie się na to czas, więc krótkotrwałe wyrzeczenia na rzecz lepszego wyniku matury są czymś zrozumiałym.
BO WIEKSZOSC NASTOLATKOW NIE CHODZI NA EPICKIE IMPREZY, tylko na jakies popierdolki. Imho zycie jest za krotkie na jakies poprzeczki i ambicje, liczy sie tylko przyjenosc i dobra zabawa.

ruszek
17-05-2011, 17:28
BO WIEKSZOSC NASTOLATKOW NIE CHODZI NA EPICKIE IMPREZY, tylko na jakies popierdolki. Imho zycie jest za krotkie na jakies poprzeczki i ambicje, liczy sie tylko przyjenosc i dobra zabawa.


Zrobię screena tego posta i pokaże Ci go za 30-40 lat. Zdania nie będziesz miał takiego samego ; )

sphinx123
17-05-2011, 17:38
BO WIEKSZOSC NASTOLATKOW NIE CHODZI NA EPICKIE IMPREZY, tylko na jakies popierdolki. Imho zycie jest za krotkie na jakies poprzeczki i ambicje, liczy sie tylko przyjenosc i dobra zabawa.

Przyjemność i dobra zabawa to były dla mnie priorytety w gimnazjum. Teraz to dla mnie już trochę zbyt mało i łaknę pozycji, luksusu i sukcesu.

ruszek
17-05-2011, 17:52
@


On jeszcze po prostu nie dojrzał ;). I to nie jest żadna obraza Kołbaś jak co.

Lasooch
17-05-2011, 19:51
@Mojżesz: owszem, z matmy miałem dobre przygotowanie (ale też mam pod tym kątem chłonny umysł, nigdy nie wymagało to ode mnie wysiłku, żeby ogarnąć coś z matmy, a widziałem wśród ludzi z tej samej klasy i takich, którzy pomimo zap*erdolu ledwo ciągnęli) i owszem, fizyka wymagała ode mnie nieco wysiłku (ale zagospodarowałem sobie odpowiednio czas i wolnego czasu w ogóle na to nie traciłem). Zgadzam się z Tobą, gdybym miał dobrego nauczyciela fizyki miałbym więcej czasu na nicnierobienie w szkole ; )

BO WIEKSZOSC NASTOLATKOW NIE CHODZI NA EPICKIE IMPREZY

No Twoje pewnie są epickie jak jasna cholera, wyobrażam sobie.

Tompior
17-05-2011, 21:12
Epicka impreza = wszyscy zarzygani?
Mnie już coś takiego nie bawi. Wolę pójść do pubu ze znajomymi na 2-3 piwa + karaoke.

kołbaś
17-05-2011, 21:14
Przyjemność i dobra zabawa to były dla mnie priorytety w gimnazjum. Teraz to dla mnie już trochę zbyt mało i łaknę pozycji, luksusu i sukcesu.

materialista, ale panowie w sumie nie ma co najezdzac na siebie bo ja i tak wyznaje filozofie laski.
http://www.youtube.com/watch?v=8EpYlrg9UXQ&feature=player_embedded
Epicka impreza = wszyscy zarzygani?

masz dziwne pojecie epickosci.

sphinx123
17-05-2011, 21:21
Nazywanie kogoś materialistą jest tak niedorzeczne jak wrzeszczenie o komercji w muzyce xd

Lasooch
17-05-2011, 22:42
materialista, ale panowie w sumie nie ma co najezdzac na siebie bo ja i tak wyznaje filozofie laski.

Kiedyś imprezy Ci się znudzą (ew. popadniesz w alkoholizm i przestaną to być imprezy), wtedy spojrzysz na "materialistów" z zazdrością ; )

kołbaś
17-05-2011, 23:02
Kiedyś imprezy Ci się znudzą (ew. popadniesz w alkoholizm i przestaną to być imprezy), wtedy spojrzysz na "materialistów" z zazdrością ; )

albo to ty kiedys przejzysz na oczy ze pogon za kasa to nie wszystko i zaczniesz zalowac ze swoje najpiekniejsze lata straciles na tym a nie na zabawie. Poczekamy zobaczymy.

sphinx123
17-05-2011, 23:10
Na imprezy też kasę skądś trzeba mieć I think ;> Tym bardziej, jeżeli żyjemy takimi epickimi i nieskończonymi.

Lasooch
18-05-2011, 00:50
albo to ty kiedys przejzysz na oczy ze pogon za kasa to nie wszystko i zaczniesz zalowac ze swoje najpiekniejsze lata straciles na tym a nie na zabawie. Poczekamy zobaczymy.

Ależ ja nie marnuję moich najlepszych lat na pogoń za karierą, lol. Pomimo imprez i sporadycznej nauki przed kołami wciąż mam aż za dużo wolnego czasu, który potem bezsensownie przep*erdalam na seriale czy gry komputerowe.

I dochodzi jeszcze do tego fakt, że nawet jeśli bym rzeczywiście ten mój czas "marnował" na naukę/karierę, to w przyszłości jeden z nas będzie żałował, że nie przeżył paru lat inaczej, a drugi będzie żałował, że reszta życia przed nim prezentuje się ch*jowo. Myślę, że już wolę żałować tego, co było, a nie tego, co będzie.

edit: pomijając już fakt, że są różne typy ludzi. Zaskakująco często mam ochotę to zrobić w połowie imprezy:

http://imageshack.us/m/802/7362/surroundedbypeoplebutfo.png

Argen
18-05-2011, 01:50
Nie wierze w to, napisałem najdłuższego posta w życiu i wylogowało mnie w trakcie pisania. Kur*a, dajcie odrobinę stoickiego spokoju, bo nie wyrobie! X(

Tym razem w skrócie:

@kołbaś

Kupuje elektryka po maturach tylko dlatego, że tak sobie postanowiłem, ot kaprys. A myśl, że niedługo będe go miał w swoich rękach, pomagała mi się uczyć, chyba. To nie miało nic wspólnego z jakąkolwiek obowiązkowością czy kujoństwem.

@Lasooch

Nie jestem uczniem, który uczy się dużo, często, czy nawet systematycznie. Jeśli miałbym się zaliczać do którejś z twoich grup, to skromnie umieściłbym się w tej samej co ty. Obiektywnie patrząc (w porównaniu do rówieśników) jestem raczej zdolny, lub dokładniej "pojętny". W miarę szybko się uczę, przyswajam wiedzę i nie mam kłopotów z logicznym myśleniem (chociaż testy na IQ są dla mnie czarną magią, ha ha ha).
[pathetic mode]Nie umiem dużo się uczyć, nie wyrabiam więcej niż dwie godziny dziennie (i to rozkładając na półgodzinne sesje, to maks, potem mój móżdżek nie przyswaja informacji), więc mam naprawde dużo czasu na rozrywkę, chociaż od miesiąca staram się ograniczyć i alkohol i imprezy. Ale tydzień temu nie wytrzymałem i zaliczyłem dwie sute, całonocne biby, po których ledwo żyłem. Nie ma to jak kończyć matury jako ostatnia osoba z klasy, kiedy cała reszta niemal siłą wyciąga cię na balety : )[/pathetic mode]

P.S.: Ja mam ochotę zrobić to, co bohater komiksu powyżej, conajmniej kilka razy na impreze. Ale od czego jest alko i ładne panie na parkiecie?

P.S2.: Jak jutro zaśpię na tą maturę, to was serio znienawidzę.

kołbaś
18-05-2011, 07:54
Halooooooooooooooooooooooooo, Aaaaaaaaaaaaaaaaaaargeeeeeeeeeeennnnnnnnn, wstaaaaaaaaaaaaaaaaaawaj, zaraz 8 trzeba isc na matury! Btw lasoch nikt nie powiedzial ze kasy nie mam, bo mam i tak, dzieki pracy. Skonczylem gastronomik i nawet fajna kasa z tego leci nie konczac szkol wyzszych, a pracuje sie w miare normalnych godzinach.

Lasooch
18-05-2011, 20:17
Byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś nauczył się pisać mój nick poprawnie - ja w Twoim nigdzie błędu nie robiłem. Ba, nawet piszę "Ty" z dużej, chociaż mam ochotę napisać "tY".

I chyba mamy zupełnie inne rozumienie słów "nawet fajna kasa". Pomijając już fakt, że pracowanie tylko po to, żeby to przej*bać na imprezy mija się z celem.

@Argen: wybacz, jeśli wsadziłem Cię do złego wora ; )

@Litawor: de facto wszelkie zarobione pieniądze przeznaczamy albo bezpośrednio na utrzymanie się, na robienie pieniędzy albo na przyjemności. Jednak są w życiu rzeczy bardziej godne wydania na nie pieniędzy niż "epickie" imprezy kołbasia. Chociażby spełnianie swoich marzeń - oczywiście tych, które da się spełnić, wydając na to odpowiednią ilość pieniędzy (jak skok ze spadochronem czy zwiedzanie Skandynawii).

Argen
18-05-2011, 20:24
Nic dziwnego, że tak pomyślałeś, zachowywałem się troche kujonowato w tym temacie : p

Historia rozszerzona taka sobie ; / Ale i tak nie liczyłem na dużo, chociaż zawiodłem się wypracowaniami, nie przerobiłem tego etapu dziejów. : ( Bywa, teraz wakacje!

http://www.youtube.com/watch?v=9rjn0vvcIGg

Litawor
18-05-2011, 20:39
Pomijając już fakt, że pracowanie tylko po to, żeby to przej*bać na imprezy mija się z celem.

Wiele osób spędza całe swoje życie w mniej lub bardziej zbliżony sposób.

kołbaś
18-05-2011, 21:43
Zebym cala kase przejadal na imprezach to by bylo fajnie, niestety gitara oraz wfb zjadaja mase kasy(Eerion wie co mowie). I przepraszam ciebie Lasooch jezeli ciebie urazilo to w jaki sposob pisze twoj nick.

Mojżesz
19-05-2011, 01:40
Zebym cala kase przejadal na imprezach to by bylo fajnie
Żresz na imprezach? O panie...

Corgar Frizz
19-05-2011, 02:37
Kołbaś, każdy temat umiesz rozpierdzielić swoim imprezowaniem... Chylę czoła ;p

Argen, kupować pierwszego elektryka, wspaniałe uczucie. Jakbyś potrzebował poradników, służę pomocą. Co prawda sam niezbyt dobrze gram na gitarze, ale swego czasu przekopałem setki stron w poszukiwaniu przydatnych rzeczy.



PS. Kołbaś, wal imprezy, jedź na konwent.

kołbaś
19-05-2011, 06:55
wpadaj nubie do Bialegostoku w ten weekend jest East Games United razem z juwenaliami wiec impreza na calego! od dzisiaj wieczor juz mnie nie bedzie do niedzieli najmarniej. No i dzisiaj o 9.30 maturka ustna z ang roz. Zobaczymy jak pojdzie.

eerion
19-05-2011, 07:17
. I przepraszam ciebie Lasooch jezeli ciebie urazilo to w jaki sposob pisze twoj nick.
Dla ułatwienia skrob albo Łasuch albo Laskoch ;)


@Argen: wybacz, jeśli wsadziłem Cię do złego wora ; )

Może to kwestia 7:13, ale przeczytałem to... inaczej.


I chyba mamy zupełnie inne rozumienie słów "nawet fajna kasa". Pomijając już fakt, że pracowanie tylko po to, żeby to przej*bać na imprezy mija się z celem.

Co ty on na figurki do WFB przewala połowe wypłaty >.>
Znam ten ból :P

A jeśli chodzi o gitary, to ja najchętniej pouczyłbym się grać na gitarze hawajskiej ^^

A ty Kołbaś wpadaj na Polcon pod koniec sierpnia :D

kołbaś
19-05-2011, 07:58
mysle nad tym, zobaczymy jak uloza sie mastery, bo jak poznan dostanie mastera i bedzie razem z konwentem to tam bede =P

Litawor
29-05-2011, 13:40
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1515922,1,oplakane-skutki-nauki-pod-klucz.read - ciąg dalszy krytyki, chociaż tutaj już mało rzeczowa, raczej samo biadolenie, że jest źle. Ale to nieznaczy, że niesłuszne, bo jednak pokazana jest istota oceniania egzaminów. Też zawsze mnie śmieszyło, że dużo punktów za eseje (maturalne) dostawały zawsze osoby, które robiły masę błędów językowych (i tym samym były "dobre z polskiego"). No ale za to punktów jest mało.

cocojumbo
30-06-2011, 17:46
Jak tam wyniki matury? Podobno co czwarty nie zdal :D

lukoyy
30-06-2011, 18:02
hehe, to chyba nie u mnie w klasie, u mnie każdy zdał z 30 osób

TheTank
30-06-2011, 19:19
Uważam, że cecha, jaką jest umiejętność pisania prac, analizowania i interpretowania tekstów, odnajdowanie różnych motywów i kontekstów literackich jest bardzo ważna.

Nie.

Powiem Ci Mojżesz, że choć wg. moich byłych nauczycieli nie byłem oczytany (ej, no po mi "Dziady' czy "Dżuma". skoro mogę czytać to co lubię? Np. "Klub Dumas", czy "Posłańca"... no ale poloniści wiedzą lepiej co trzeba czytać...) i choć za prace pisemne z polskiego dostawałem między 3+ a 4+ to zawsze miałem na koniec 3 bo "Nie mogę Ci dać więcej bo masz dysgrafię i dysortografię" <- "nie mogę"? WTF!

Dzisiaj studiuję Bezpieczeństwo Międzynarodowe, później mam zamiar starać się o pracę na lotnisku i fakt faktem nie była potrzebna mi matematyka, to w przyszłym roku mam zamiar ją dozdawać, bo jak się okazało potrafię zagiąć niejednego studenta informatyki tyle, że nie mogę robić drugiego kierunku tam gdzie bym chciał bo brakuje mi matmy (ale to się zmieni :evul: )

Dążę do tego, że po opanowaniu tego co napisałeś to można być... nauczycielem polaka, a po matmie - no może i Świat nie stoi przed tobą otworem, ale... nauczyciele od matmy więcej zarabiają :D!
Sęk w tym, że ja - ten co ma dys..dys... dysfunkcję do j.polskiego (i dostaje najwięcej punktów w szkole za prace pisemną na maturze >muaha< - mina polonistki - the best) potrafię pisać i pracę (na studiach, nie dostałem z pracy poniżej 4,5 a mam pionów co dostają za 20 stron tekstu 2 >żal ich<) i w HTML, a polonista co? Napisze mi rozprawkę na 5 - no fajnie, ja też napiszę i co dalej?

Kończąc drodzy użytkownicy - polski jest ważny, czytanie książek jest ważne i to nie podlega dyskusji, ale jeżeli ktoś ma zamiar mieć większe możliwości przy wyborze kierunku musi dobrze zdać maturę z matematyki - a z polaka to pół biedy.


:wasabi: <- Nie zaglądałem na to forum z 3 lata a tu jeb - nowa emotka >fajna< (-:


--- edit ---

albo to ty kiedys przejzysz na oczy ze pogon za kasa to nie wszystko i zaczniesz zalowac ze swoje najpiekniejsze lata straciles na tym a nie na zabawie. Poczekamy zobaczymy.

Pogoń za kasą jest przyjemna (może nie aż tak jak jej wydawanie, chociaż porównywalnie) - no, chyba że "robisz" kasę nie tak jak byś chciał, to sorry.
Ale powiedz mi chłopcze, co Ci da ciągłe zachlewanie się (<- można tak pisać? "zachelwanie"?) i imprezowanie, jak później będziesz pracował za 1.2k zł miesięcznie?
Nie ganie takiego stylu (no może troszkę), ale popatrz na to z mojej perspektywy:
To czy odziedziczę firmę po rodzicach to jedno (dali mi max. 10 lat, później tak czy siak mam ją dostać no ale weźmy te 10 lat).
Pracuję>Studiuję (chociaż tyle powiedziałem, że studia opłacam sam bo tak właśnie chcę) > imprezuję - no i właśnie - nie imprezuję już tak jak kiedyś - fakt. Ale może to i dlatego, że z grona znajomych zostało kilka osób (3?) - ale trzy na które mogę i mogłem liczyć i wiedziałem, że nie będzie moich głupich zdjęć na nk, a oni odprowadzą mnie całego do domu. Dodatkowo zapoznanie nowych osób (wyżej przedstawione to osoby ze szkoły średniej) - zacząłem zadawać się z ludźmi ... hmm na poziomie? No powiedzmy, że "krakowskiej" z nimi nie pijam (a kiedyś 0,5 solo na raz... blee żalę się, żeby nie było, że chwalę).
Dzisiaj wolę iść z nimi na dyskotekę, karaoke czy do pubu, wolę wypić szkota czy martini i spokojnie zapalić papierosa do piwa niż chlać do upadłego, palić "szlugę" jedną po drugiej i wracać 2km 4h.
Czy tracę młodość? Hmm... jeżeli to jest strata czasu, to właśnie taka jej forma mi odpowiada.
A co do kwestii finansowych - nie zamierzam nikogo obrazić, ale moim zdaniem już w młodym wieku (18-22 lata) widać czy ktoś ma na tyle duży potencjał, że jest w stanie zarabiać przyzwoitą kasę, czy nie.
Przyzwoitą mam na myśli 3,5-4 tyś. zł miesięcznie brutto. Chociaż ja jestem zachłanny i dążę do większej kasy... ale poprzez to co lubię robić... i dzięki Bogu, narazie jakoś się udaje - chociaż jak bym dostał pracę w EA lub Google to też bym nie narzekał.

ponczus
30-06-2011, 23:58
Rotfl 25% odpadów i to ponoć przez matmę. Jestem dumny z polskiej młodzieży i z polskiej reformy edukacji. Dzięki tym dwóm rzeczom mam zapewnioną pracę do późnej starości.

Lasooch
01-07-2011, 00:24
Rotfl 25% odpadów i to ponoć przez matmę. Jestem dumny z polskiej młodzieży i z polskiej reformy edukacji. Dzięki tym dwóm rzeczom mam zapewnioną pracę do późnej starości.

To nie jest też nowy problem. Nie dalej jak trzy dni temu obie osoby, które obsługiwały mnie na dworcu PKP (najpierw pan w informacji, potem tępa rura w kasie - nie będę się wdawać w szczegóły, pan, choć głupi, był przynajmniej kulturalny) musiały pomóc sobie palcami, by policzyć, czy bilet ważny przez 6 godzin od 11.30 jest ważny o godzinie 16 (choć nie wiem, jakie znaczenie w kontekście mojego problemu miała ważność biletu - żadne z nich nie odpowiedziało mi na to pytanie). Nie były to też osoby w wieku, w którym powinny iść na emeryturę i liczenie w pamięci w zakresie dwudziestu (która to klasa podstawówki? Pierwsza? Druga?) uniemożliwia demencja - oboje mieli na oko 45 lat.

@matury: ci, którzy nie zdali: cieszę się z waszego niepowodzenia. Ci, którzy zdali słabo - lepiej już, żebyście nie zdali, przynajmniej bydła na studiach by nie było (i tak odpadniecie po pierwszym roku - no, poza popularnymi ostatnio szkołami marketingu, zarządzania i rybołówstwa). Ci, którzy zdali dobrze - gratuluję i powodzenia w przyszłości ; )

Duch Niespokojny
01-07-2011, 03:17
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1515922,1,oplakane-skutki-nauki-pod-klucz.read - ciąg dalszy krytyki, chociaż tutaj już mało rzeczowa, raczej samo biadolenie, że jest źle. Ale to nieznaczy, że niesłuszne, bo jednak pokazana jest istota oceniania egzaminów. Też zawsze mnie śmieszyło, że dużo punktów za eseje (maturalne) dostawały zawsze osoby, które robiły masę błędów językowych (i tym samym były "dobre z polskiego"). No ale za to punktów jest mało.
Dzisiejsze egzaminy u nas to coś pięknego. Podobnie jest z egzaminem państwowym na technika informatyka. Co prawda jest on bardziej ścisły niż matura czy test gimnazjalny z polskiego, uczeń nie ma takiej swobody, więc i konieczność trafienia w klucz nie jest aż tak straszna. Ale i tu mądrość twórców tego systemu dała o sobie znać. Na przykład jakieś 40% punktów można dostać za napisanie tytułu (który zawsze jest taki sam) i... przepisanie (sic!) treści zadania...

Pan i Wladca
01-07-2011, 11:52
U mnie na egzaminie na technika budowlanego pamietam punkty były za samo napisanie czy wynik jest w metrach czy centymetrach, sam wynik nie był punktowany :D

cocojumbo
01-07-2011, 13:54
U mnie na egzaminie na technika budowlanego pamietam punkty były za samo napisanie czy wynik jest w metrach czy centymetrach, sam wynik nie był punktowany :D

No a myslisz ze inaczej jest na maturze z fizyki? Brak lub niepoprawna jednostka skutkuje odebraniem punktu.

Mojżesz
01-07-2011, 16:42
Jedyne wyniki z których byłem zadowolony, to 95% z angielskiego rozszerzonego i 60% z wosu rozszerzonego, do którego nie uczyłem się NIC, a którego nawet nie miałem w programie za bardzo. Reszta poszła słabo, ale nie tragicznie: 94% polski podstawa, 68% rozszerzenie, 57% biologia rozszerzenie (widocznie zupełnie nie wstrzeliłem się w klucz, bo wydawało mi się, że wiedziałem wszystko...).

Pan i Wladca
01-07-2011, 16:54
Skromniacha :>

Salorek
01-07-2011, 18:19
Gratulacje, gratulacje wynik ładny i jak kolega wyżej wspomniał ta skromność. Swoją drogą jak usłyszałem ile osób nie zdało to się zdziwiłem 25% ;o
ale wydaje mi się, że co roku jest trudniej i poprzeczka wyższa:)

Lasooch
01-07-2011, 18:36
ale wydaje mi się, że co roku jest trudniej i poprzeczka wyższa:)

lololol

Nie wiem, jak się ma tegoroczna do zeszłorocznej (ogarniałem tylko matmę podstawową i napisałbym lepiej niż moje zeszłoroczne 94%), ale tendencja jest dokładnie odwrotna.

cocojumbo
01-07-2011, 23:50
lololol

Nie wiem, jak się ma tegoroczna do zeszłorocznej (ogarniałem tylko matmę podstawową i napisałbym lepiej niż moje zeszłoroczne 94%), ale tendencja jest dokładnie odwrotna.

Hmm co do przedmiotow humanistycznych oraz matmy to sie zgadzam, jednakze tegoroczna matura z chemii to byl kosmos w porownaniu z zeszloroczna.

Ashlon
01-07-2011, 23:52
A prawda jest taka, ze poziom obecnej matury powinien pojsc zdecydowanie w gore. Moze nie drastycznie, ale zdecydowanie. Bo cos jest nie tak, skoro osoba z naprawde slabymi ocenami moze wydziubac te kilkadziesiat procent z podstawy i cieszyc sie ze zdanego egzaminu dojrzalosci.

Obecny stan rzeczy zdewaluował wartosc matury, ktora stala sie niezbyt cennym papierkiem. Wrocic do niegdysiejszych standardow i w koncu ludzie wezma sie do nauki, a po maturze bedzie fajna praca, a nie tak, jak obecnie - magazynier, pracownik KFC i sprzataczka.

MichalOlkuszanin
02-07-2011, 00:22
~25 % nie zdało - u mnie w szkole 3 osoby na około 200 próbujących, podobnie w kilku szkołach w moim powiecie. Strach pomyśleć jaki odsetek uczniów oblał w szkołach tworzących statystykę.

Swoje wyniki oceniam jako mocno przeciętne. Matematyka podstawowa 96%, rozszerzona 48% - strach pomyśleć co ze mną zrobią na AGH, ale przecież nie złożę na pedagogikę. Geografia rozszerzona 77%, język polski 61% i jedyne z czego jestem zadowolony to język angielski podstawowy 100% i rozszerzony 85%.

Tutaj mam pytanie do studentów uczelni technicznych, czy warto zapisać się na kurs rysunku technicznego przed ich podjęciem ?

Duch Niespokojny
02-07-2011, 01:07
Bo cos jest nie tak, skoro osoba z naprawde slabymi ocenami moze wydziubac te kilkadziesiat procent z podstawy i cieszyc sie ze zdanego egzaminu dojrzalosci.
E tam, za moich czasów (bodajże 2003 - jeszcze stara matura) też nawet najsłabsi nie mieli większych problemów ze zdaniem. Zwłaszcza że na pisemnych ściąganie odchodziło na potęgę. Z mojej 30-osobowej klasy tylko jedna osoba nie zdała - z ustnego angielskiego. A np. ustnego polskiego nie zdać się niemal nie dało, bo znaliśmy pytania - co roku były te same.
Obecny stan rzeczy zdewaluował wartosc matury, ktora stala sie niezbyt cennym papierkiem. Wrocic do niegdysiejszych standardow i w koncu ludzie wezma sie do nauki, a po maturze bedzie fajna praca, a nie tak, jak obecnie - magazynier, pracownik KFC i sprzataczka.
Matura nie sprawdza żadnych umiejętności przydatnych w jakiejkolwiek pracy. Czasem jej pracodawcy wymagają, chyba ot tak, żeby mieć mniej zgłoszeń i ułatwić sobie selekcję. Ale realnej wartości na rynku pracy nie ma i nigdy nie miała.

Lasooch
02-07-2011, 15:02
Tutaj mam pytanie do studentów uczelni technicznych, czy warto zapisać się na kurs rysunku technicznego przed ich podjęciem ?

Jeśli nie idziesz na kierunek typu architektura (gdzie prawdopodobnie i tak na wstępie musiałbyś zdać egzamin z rysunku), to nie.

Slythia
02-07-2011, 15:08
Idąc na architekturę nie będziesz zdawał egzaminu z rysunku technicznego, więc i tak się nie przyda.

milano8
02-07-2011, 15:27
a ja w sierpniu poprawke z matmy mam.
nie chwalac sie, pochwale sie wynikami...
Matma 12%
J. pol 70%
J.ang 92%
Nawet przez chwile nie uczylem sie do matury. Mozna ?
Mozna!!!

Pan i Wladca
02-07-2011, 15:27
Tutaj mam pytanie do studentów uczelni technicznych, czy warto zapisać się na kurs rysunku technicznego przed ich podjęciem ?

po 4 letnim technikum budowlanym na polibudzie miałem lajcik jeżeli chodzi o rysunek techniczny, podczas gdy ludzie po liceum musieli poprawiać swoje prace po 3x lub dostawali za nie 3,0. To jest normalne, każdy pomaga każdemu także jakieś kursy to strata pieniędzy wg. mnie

Lasooch
02-07-2011, 17:37
Idąc na architekturę nie będziesz zdawał egzaminu z rysunku technicznego, więc i tak się nie przyda.

AFAIK na PWr przy rekrutacji na architekturę trzeba zdać egzamin z rysunku właśnie.

po 4 letnim technikum budowlanym na polibudzie miałem lajcik jeżeli chodzi o rysunek techniczny, podczas gdy ludzie po liceum musieli poprawiać swoje prace po 3x lub dostawali za nie 3,0. To jest normalne, każdy pomaga każdemu także jakieś kursy to strata pieniędzy wg. mnie

Meh, ja bez problemu zaliczyłem kurs grafiki inżynierskiej na *idzie po indeks* 3.5, a ćwiczenia - czyli tą część, gdzie się coś rysowało - na 4. Nigdy wcześniej z rysunkiem technicznym nie miałem do czynienia i nic nie musiałem poprawiać nawet jeden raz. No, ale to kwestia uczelni i wykładowcy.

Yoh Asakura
02-07-2011, 17:45
a ja w sierpniu poprawke z matmy mam.
nie chwalac sie, pochwale sie wynikami...
Matma 12%
J. pol 70%
J.ang 92%
Nawet przez chwile nie uczylem sie do matury. Mozna ?
Mozna!!!
No tak można, że masz poprawkę :D

Ja polski 81%, ang 98%, matematyka 40%, ang rozszerzony 90%.

Brałem jedynie korepetycje z matematyki bo z tego nigdy dobry nie byłem (mam dyskalkulię :wasabi::wasabi::wasabi::wasabi:)

Slythia
02-07-2011, 17:47
Rysunku owszem, ale przecież nie technicznego, a odręcznego. Różnica jest ogromna... W rysunku technicznym najczęściej nie masz perspektywy, pojęcia horyzontu i punktu zbiegu ani tym bardziej światłocienia i waloru.

Tompior
02-07-2011, 17:49
Tutaj mam pytanie do studentów uczelni technicznych, czy warto zapisać się na kurs rysunku technicznego przed ich podjęciem ?

Oczywiście, że warto. Jeżeli jest za darmo, albo masz nadmiar kasy to rób - na pewno się przyda.

Lasooch
02-07-2011, 18:38
Rysunku owszem, ale przecież nie technicznego, a odręcznego. Różnica jest ogromna... W rysunku technicznym najczęściej nie masz perspektywy, pojęcia horyzontu i punktu zbiegu ani tym bardziej światłocienia i waloru.

A to nie wiem. Możliwe, że masz racje. Wydaje mi się jednak, że chodzi o techniczny.

@Tompior: niektóre rzeczy są za darmo a i tak nie warto ich robić, bo nie przydadzą się na tyle, żeby na nie tracić czas ; )

Tompior
03-07-2011, 00:52
Lasoooch, ale przecież po zaliczeniu rysunku technicznego nie jesteś jakimś wymiataczem w tej dziedzinie. Czym jest te 30, czy tam 60 godzin?

Z przydatnych kursów polecam:
AutoCAD i coś do projektowania w 3d (nie wiem co teraz jest najlepsze). Są to takie podstawy podstaw, jeżeli chcecie powiązać swoją przyszłość z projektowaniem czegokolwiek.

Lasooch
03-07-2011, 01:10
Lasoooch, ale przecież po zaliczeniu rysunku technicznego nie jesteś jakimś wymiataczem w tej dziedzinie. Czym jest te 30, czy tam 60 godzin?

Nie powiedziałem nic takiego. Po prostu nie będzie mi to potrzebne, ale problemów z zaliczeniem kursu - pomimo braku wcześniejszego przygotowania - nie miałem żadnych.

Tompior
03-07-2011, 03:09
Ale przecież w życiu nie chodzi o zaliczanie kursów, tylko o znalezienie dobrej pracy.

Rybzor
03-07-2011, 10:42
a ja w sierpniu poprawke z matmy mam.
nie chwalac sie, pochwale sie wynikami...
Matma 12%
J. pol 70%
J.ang 92%
Nawet przez chwile nie uczylem sie do matury. Mozna ?
Mozna!!!
Jezu ziomek, to nikt ci nie mówił, że jak zaznaczysz wszystkie odpowiedzi A, to masz już 20%?

Lasooch
03-07-2011, 15:42
Ale przecież w życiu nie chodzi o zaliczanie kursów, tylko o znalezienie dobrej pracy.

Ale w znalezieniu dobrej pracy nie będzie mi potrzebna umiejętność rysowania rysunków technicznych. Nie każdy inżynier tego potrzebuje - o to mi w tym wszystkim chodzi. Nie ma sensu robić sobie kursu rysunku technicznego (w sensie: dodatkowego oprócz tego, który jest na studiach), jeżeli nie będzie się go wykorzystywać.

Tompior
03-07-2011, 18:02
Ale w znalezieniu dobrej pracy nie będzie mi potrzebna umiejętność rysowania rysunków technicznych. Nie każdy inżynier tego potrzebuje - o to mi w tym wszystkim chodzi. Nie ma sensu robić sobie kursu rysunku technicznego (w sensie: dodatkowego oprócz tego, który jest na studiach), jeżeli nie będzie się go wykorzystywać.
No ja cały czas mówię o sytuacji, że kurs z rysunku przydaje się osobom, które chcą w przyszłości cokolwiek projektować.
W przypadku wyboru innej drogi kariery warto zrobić inny kurs ;) Samokształcenie się i inwestowanie w siebie nigdy nie jest stratą.

Mathil
03-07-2011, 18:06
Serio, żeby nie zdać matmy, trzeba albo być kompletnym debilem i mieć pecha albo po prostu chcieć jej nie zdać.

Już może nie przesadzajmy.

Ashlon
03-07-2011, 19:07
debilem to moze ty jestes, a ze niektorzy po prostu z matmy nie sa kumaci to nie ich wina.

W takim razie czyja wina? Nauczyciela, systemu? Owszem, kazdy ma inne mozliwosci i umiejetnosci - jedni matme pojmuja szybko, inni musza siedziec nad tym dluzej, ale coz - takie jest zycie, trzeba usiasc i sie pouczyc :)

ruszek
03-07-2011, 19:45
Wyjątkowo zgodzę się z yohem. Choćbyś nie ogarniał jakiegokolwiek przedmiotu, to wystarczy siąść nad nim te 15-30 minut dziennie, i masz przynajmniej 50 % ~~..

Mathil
03-07-2011, 19:48
Wyjątkowo zgodzę się z yohem. Choćbyś nie ogarniał jakiegokolwiek przedmiotu, to wystarczy siąść nad nim te 15-30 minut dziennie, i masz przynajmniej 50 % ~~..

Owszem, tutaj się z Wami zgadzam. Jeśli człowiek jest systematyczny to daleko może zajść. Lecz nie jest to powód by od razu rzucać hasłami typu " debil ".

Mathil
03-07-2011, 20:22
Po raz kolejny powtarzam, że średnio ogarnięty gimnazjalista zda podstawę w matmy.

Pasowałoby zrobić taki eksperyment.

Yoh Asakura
03-07-2011, 20:30
No akurat wątpię, żeby średnio ogarnięty gimnazjalista zdał maturę, na której miałby masę funkcji.

Mathil
03-07-2011, 20:39
Dlatego też sceptycznie do tego podchodzę.

Salorek
03-07-2011, 21:21
Rysunek techniczny to już masz w szkole średniej np w technikum aczkolwiek, zależy to od profilu klasy a swoją drogą to i tak mało osób pracuje w swoim zawodzie:)

Mathil
03-07-2011, 21:31
Żadne studia nie dadzą Ci gwarancji znalezienia pracy po ich ukończeniu.

xoz
03-07-2011, 22:10
Żadne studia nie dadzą Ci gwarancji znalezienia pracy po ich ukończeniu.

a założymy się? są conajmniej 4 takie uczelnie wyższe, kierunek nie ma znaczenia.

Mathil
03-07-2011, 22:15
a założymy się? są conajmniej 4 takie uczelnie wyższe, kierunek nie ma znaczenia.

Mianowicie?

xoz
03-07-2011, 22:16
mianowicie: amw, wat, wsowl, wsosp,sgsp. w sumie 5 jednak.

Lasooch
03-07-2011, 23:58
No akurat wątpię, żeby średnio ogarnięty gimnazjalista zdał maturę, na której miałby masę funkcji.

Bo ja wiem? W gimnazjum funkcja liniowa jest, ja miałem też kwadratową (choć tu akurat można powiedzieć, że nieco bardziej ogarnięty gimnazjalista ją ogarnia). Nie patrzyłem konkretnie na zadania, ale 30% to naprawdę nie jest dużo. W każdym razie problemy ze zdaniem na te śmieszne 30% 3 lata później niż gimnazjum to kpina.

mianowicie: amw, wat, wsowl, wsosp,sgsp. w sumie 5 jednak.

Po MIT pewnie też nie ma problemów z pracą ; )

xoz
04-07-2011, 02:09
Po MIT pewnie też nie ma problemów z pracą ; )

mit to zupełnie inna ilga w porównaniu do tych przeze mnie wymienionych

voice
03-08-2011, 15:13
Jeżeli chodzi o maturę, to dwóch moich kolegów ZDAŁO maturę z angielskiego. Po prostu z nudów nauczyciel dał im maturę, a oni napisali :). Z tym że chodzą do najlepszej szkoły w okolicy, no i jeden z nich ma średnią 5.5 :).

Lasooch
03-08-2011, 16:48
Jeżeli chodzi o maturę, to dwóch moich kolegów ZDAŁO maturę z angielskiego. Po prostu z nudów nauczyciel dał im maturę, a oni napisali :). Z tym że chodzą do najlepszej szkoły w okolicy, no i jeden z nich ma średnią 5.5 :).

Jak rozumiem, nawiązujesz do (pewnie mojej) wypowiedzi o tym, że gimnazjalista zdałby maturę (wydaje mi się, że gdzieś widziałem Twój wiek; jesteś w gimnazjum, tak?). Szkoda, że nie dał matury całej klasie, dwie osoby to jeszcze mało miarodajna grupa ; )

A średnia nie ma wielkiego znaczenia. Sam znam osoby, które w podstawówce miały 5.5 (podczas gdy ja miałem <4). Teraz ja studiuję na jednej z lepszych uczelni w kraju i nie mam żadnych problemów, a oni kisną na jednej z gorszych uczelni na bezwartościowych kierunkach (pedagogika, socjologia itp.).

Yoh Asakura
03-08-2011, 18:18
Akurat matura z angielskiego jest żałosna zarówno na podstawie jak i rozszerzeniu, więc ci koledzy nie mają się czym chwalić.

cocojumbo
03-08-2011, 21:10
Jak rozumiem, nawiązujesz do (pewnie mojej) wypowiedzi o tym, że gimnazjalista zdałby maturę (wydaje mi się, że gdzieś widziałem Twój wiek; jesteś w gimnazjum, tak?). Szkoda, że nie dał matury całej klasie, dwie osoby to jeszcze mało miarodajna grupa ; )

A średnia nie ma wielkiego znaczenia. Sam znam osoby, które w podstawówce miały 5.5 (podczas gdy ja miałem <4). Teraz ja studiuję na jednej z lepszych uczelni w kraju i nie mam żadnych problemów, a oni kisną na jednej z gorszych uczelni na bezwartościowych kierunkach (pedagogika, socjologia itp.).

Mozna wiedziec na jakiej uczelni studiujesz?

Lasooch
03-08-2011, 21:57
Mozna wiedziec na jakiej uczelni studiujesz?

PWr [ znaki ]

@down: informatyka.

cocojumbo
05-08-2011, 16:38
PWr [ znaki ]

Porzadna uczelnia. Zdradzisz jaki kierunek?

Thero
06-08-2011, 22:34
A ja wreszcie dostałem się na wymarzoną socjologię. Nie mogę się już doczekać. : ))))

cocojumbo
07-08-2011, 14:06
A ja wreszcie dostałem się na wymarzoną socjologię. Nie mogę się już doczekać. : ))))

To wspolczuje ;/