Gumski
02-02-2005, 12:26
Kolejny temat do pocieszenia sie tym, ze nie tylko samemu ma sie problemy.
Chcialbym uslyszec o sytuacjach w ktorych ty, lub kumpel bral udzial jako poszkodowany. Chodzi o nastepujace sytuacje [bardzo w skrocie]: Dzialales w slusznej sprawie, ktos to zle odebral i bez zadnej winy zostales zbesztany/zabity/huntowany.... Nie wspominajac o stracie ktorejs z czesci ekwipunku, ale do tego jest juz osobny temat. Mi chodzi o same sytuacje. Zaczne pierwszy:
W AB, przy bramie glownej stal sobie jakis koles [lv bodajze 11 max] i do kazdej napotkanej osoby mowil 'stop, plz look' i wyrzucal na ziemie swojego scale armora, nastepnie zachecajac do pokazania swojej zbroii. Olalem go, ale po chwili stania obok w koncu wyrzucilem na chwilke na ziemie plate armora [a poszpanuje, a co! :p] Chlopak tak sie zaaferowal ze zaczal go przykrywac tonami plakietek, kwiatkow i innych smieci, podszedl do armora i zaczal sie wyscig w odwalaniu :D Odzyskalem armorka bo chlopak mial chyba jakies koslawe rece...nie szlo mu za bardzo. Nie przejalem sie zabardzo, kilka razy mu powymyslalem od n00bow [delikatnie] kilka lolow' z obu stron i sie rozeszlismy. Po zalatwieniu spraw w depo, znowu wyszedlem z miasta, a koles twardo stal i nabieral kolejna osobe. I zaczal do mnie od nowa to samo nawijac :O. Stoje tak, slucham jego prosb az w koncu go zaatakowalem, nie bedzie taki stal n00bek i nabieral innych kradnac cos przy tym od czasu do czasu. Zabilem go w okolicach poczty. Ja oczywiscie white skull, ale twardo szabruje zwloki, no to przyszla jakas zasrana obronczyni ucisnionych i zaczela nie lac [h-lv]. No to ja ze tamten mi ukradl armora i wyrzucilem go na chwile na ziemie na znak ze odzyskalem [naprawde to mi nie ukradl ale jakos trzeba bylo sie wytlumaczyc, w koncu mnie zdenerwowal powaznie]. Kobietka na to 'lier' i mnie dalej bije. Nie dala sobie wytlumaczyc i trzymala sie swojej wersji chociaz jej nie znala !! Zabila mnie, po chwili odpowiedzialem jej cos w rodzaju podziekowania za stracone bezsensownie exp, backpack,skille itd.. po czym napisalem ze on naprawde mi ukradl ta zbroje. UWIERZYLA!!!!! IDIOTKA JEDNA W CZAS ZACZELA MYSLEC !!!!! CHCIALA MI NAWET WYSALC Z POWROTEM RZECZY KTORE MIALEM W PLECAKU !!!! [rope i scale armor] W******** sie i wylaczylem tibie. Caly sie trzaslem jak odszedlem od kompa choc zadko mi sie to zdarza. Moze nie brzmi to tak tragicznie, kiedy sie to czyta, ale ta rozmowa przed i po mojej smierci byla conajmniej dobijajaca !!! Nie da sobie wytlumaczyc, nie wie co sie dzieje ale twardo zabija bo mysli ze jak mam skulal to nie wiadomo co...
Rozumiem, jest to jakies oznaczenie ale do jasnej cholery nie kazdy jest tak glupi zeby sie go pytac o party, zanim sie go zabije !! Mialem wielka ochote go zabic... acha..cala poprzednia noc robilem to, co ona swoja 'sila konwersacji' rozwalila mi w minute.
Dalej..
czekam na wasze podobne przypadki..
Chcialbym uslyszec o sytuacjach w ktorych ty, lub kumpel bral udzial jako poszkodowany. Chodzi o nastepujace sytuacje [bardzo w skrocie]: Dzialales w slusznej sprawie, ktos to zle odebral i bez zadnej winy zostales zbesztany/zabity/huntowany.... Nie wspominajac o stracie ktorejs z czesci ekwipunku, ale do tego jest juz osobny temat. Mi chodzi o same sytuacje. Zaczne pierwszy:
W AB, przy bramie glownej stal sobie jakis koles [lv bodajze 11 max] i do kazdej napotkanej osoby mowil 'stop, plz look' i wyrzucal na ziemie swojego scale armora, nastepnie zachecajac do pokazania swojej zbroii. Olalem go, ale po chwili stania obok w koncu wyrzucilem na chwilke na ziemie plate armora [a poszpanuje, a co! :p] Chlopak tak sie zaaferowal ze zaczal go przykrywac tonami plakietek, kwiatkow i innych smieci, podszedl do armora i zaczal sie wyscig w odwalaniu :D Odzyskalem armorka bo chlopak mial chyba jakies koslawe rece...nie szlo mu za bardzo. Nie przejalem sie zabardzo, kilka razy mu powymyslalem od n00bow [delikatnie] kilka lolow' z obu stron i sie rozeszlismy. Po zalatwieniu spraw w depo, znowu wyszedlem z miasta, a koles twardo stal i nabieral kolejna osobe. I zaczal do mnie od nowa to samo nawijac :O. Stoje tak, slucham jego prosb az w koncu go zaatakowalem, nie bedzie taki stal n00bek i nabieral innych kradnac cos przy tym od czasu do czasu. Zabilem go w okolicach poczty. Ja oczywiscie white skull, ale twardo szabruje zwloki, no to przyszla jakas zasrana obronczyni ucisnionych i zaczela nie lac [h-lv]. No to ja ze tamten mi ukradl armora i wyrzucilem go na chwile na ziemie na znak ze odzyskalem [naprawde to mi nie ukradl ale jakos trzeba bylo sie wytlumaczyc, w koncu mnie zdenerwowal powaznie]. Kobietka na to 'lier' i mnie dalej bije. Nie dala sobie wytlumaczyc i trzymala sie swojej wersji chociaz jej nie znala !! Zabila mnie, po chwili odpowiedzialem jej cos w rodzaju podziekowania za stracone bezsensownie exp, backpack,skille itd.. po czym napisalem ze on naprawde mi ukradl ta zbroje. UWIERZYLA!!!!! IDIOTKA JEDNA W CZAS ZACZELA MYSLEC !!!!! CHCIALA MI NAWET WYSALC Z POWROTEM RZECZY KTORE MIALEM W PLECAKU !!!! [rope i scale armor] W******** sie i wylaczylem tibie. Caly sie trzaslem jak odszedlem od kompa choc zadko mi sie to zdarza. Moze nie brzmi to tak tragicznie, kiedy sie to czyta, ale ta rozmowa przed i po mojej smierci byla conajmniej dobijajaca !!! Nie da sobie wytlumaczyc, nie wie co sie dzieje ale twardo zabija bo mysli ze jak mam skulal to nie wiadomo co...
Rozumiem, jest to jakies oznaczenie ale do jasnej cholery nie kazdy jest tak glupi zeby sie go pytac o party, zanim sie go zabije !! Mialem wielka ochote go zabic... acha..cala poprzednia noc robilem to, co ona swoja 'sila konwersacji' rozwalila mi w minute.
Dalej..
czekam na wasze podobne przypadki..