Matek
10-08-2005, 13:55
Dzisiaj rano bylem na badaniach lekarskich. Do kompletu musialem jeszcze pobrac krew wiec po wizycie u lekarza polazlem do ambulatorium. przedemna na zastrzyku byla jakas 6-7 letniej dziewczynce. Matka jej powiedziala: 'Nie boj sie. NIe bedzie cie bolec. To tak jakby cie komar uklul'. Oczywiscie dziecko uwierzylo, pewnie weszlo do gabinetu...
Chwila ciszy... Krzyk dziecka i placz...
I wtedy mnie strzelilo cos! Zaczelem sie zastanawiac.
Bo przeciez dla mnie w mlodosci rodzice byli autorytetami. Jesli mowili, ze cos jest biale - tak bylo. Jak mowili ze cos jest czarne - tak bylo. I teraz: co sobie pomyslal tamten malolat?
Moze: 'Kurcze... cos ze mna nie tak. Bo przeciez mama mowila ze to nie bedzie bolec a ona zawsze ma racje. A mnie bolalo. To co jest ze mna? Dlaczego jestem inny?'
Dziecko zaczyna sie zastanawiac i dochodzi do wniosku, ze jest inne.. gorsze. Chyba od takich sytuacji zalezy jacy staniemy sie na 'starosc'. Bo jkesli uwierzymy, ze 'zle' czujemy - klapa. jesli nie - wygramy.
Potem zaczelem szukac w swojej przeszlosci takich sytuacji. I znalazlem... niejedna. Od tego co jest dobre w jedzeniu (nienawidzilem fasoli a wmawiano je ze jest pyszna) do...
Pierwszej milosci... bo pamietam jak z radoscia 'pochwalilem' sie mamie swoja pierwsza dziewczyna. Wieczorem kiedy powiedzialem, ze jestem zakochany (a mialem juz 16 lat, wiec wiek wrecz dobry na pierwsza milosc) mam odpowiedziala tylko: 'spoko.. przejdzie ci... za pare dni... to nie milosc.'. i rzeczywiscie: uwierzylem, ze to nie milosc aczkolwiek sie buntowalem.
Do czego zmierzam. Podczas zajec jakie prowadze spotykalem sie z ludzmi, ktorym bardzo bylo ciezko mowic o wlasnych odczuciach. Zawsze zastanmawialem sie dlaczego maja problem. I olsnilo mnie.
Bo skoro od dziecka najblizsze nam osoby wmawiaja nam, ze zle odczuwamy to jesli sie nie zbuntujemy i nie zaprzeczymy postawimy sciane wzglewdem nas a tych uczuc. Ciezko bedzie nam kochac, okazywac sympatie bo bedziemy przekonani, ze ten sposob w jaki my to odczuwamy jest inny, gorszy. Albo poprostyu nie bedziemy potrafic 'zinterpretowac' uczucia okazywanego nam bo zawsze wmawiano nam 'to nie to'.
Przyklady? Prosze bardzo. Pierwsz z brzegu. banalny i prawdziwy: mlodziencze sympatie i milosci. Ilu z was balo sie powiedziec dziewczynie jak bardzo wam sie podoba bojac sie, ze was wysmieje i zrowna z ziemia?
PS: Wiecie, ze swoich dziewczyn nie przedstawiam rodzica dopuki nie minie jakis okres czasu?:)
Czekam na wasze odpowiedzi:)
Chwila ciszy... Krzyk dziecka i placz...
I wtedy mnie strzelilo cos! Zaczelem sie zastanawiac.
Bo przeciez dla mnie w mlodosci rodzice byli autorytetami. Jesli mowili, ze cos jest biale - tak bylo. Jak mowili ze cos jest czarne - tak bylo. I teraz: co sobie pomyslal tamten malolat?
Moze: 'Kurcze... cos ze mna nie tak. Bo przeciez mama mowila ze to nie bedzie bolec a ona zawsze ma racje. A mnie bolalo. To co jest ze mna? Dlaczego jestem inny?'
Dziecko zaczyna sie zastanawiac i dochodzi do wniosku, ze jest inne.. gorsze. Chyba od takich sytuacji zalezy jacy staniemy sie na 'starosc'. Bo jkesli uwierzymy, ze 'zle' czujemy - klapa. jesli nie - wygramy.
Potem zaczelem szukac w swojej przeszlosci takich sytuacji. I znalazlem... niejedna. Od tego co jest dobre w jedzeniu (nienawidzilem fasoli a wmawiano je ze jest pyszna) do...
Pierwszej milosci... bo pamietam jak z radoscia 'pochwalilem' sie mamie swoja pierwsza dziewczyna. Wieczorem kiedy powiedzialem, ze jestem zakochany (a mialem juz 16 lat, wiec wiek wrecz dobry na pierwsza milosc) mam odpowiedziala tylko: 'spoko.. przejdzie ci... za pare dni... to nie milosc.'. i rzeczywiscie: uwierzylem, ze to nie milosc aczkolwiek sie buntowalem.
Do czego zmierzam. Podczas zajec jakie prowadze spotykalem sie z ludzmi, ktorym bardzo bylo ciezko mowic o wlasnych odczuciach. Zawsze zastanmawialem sie dlaczego maja problem. I olsnilo mnie.
Bo skoro od dziecka najblizsze nam osoby wmawiaja nam, ze zle odczuwamy to jesli sie nie zbuntujemy i nie zaprzeczymy postawimy sciane wzglewdem nas a tych uczuc. Ciezko bedzie nam kochac, okazywac sympatie bo bedziemy przekonani, ze ten sposob w jaki my to odczuwamy jest inny, gorszy. Albo poprostyu nie bedziemy potrafic 'zinterpretowac' uczucia okazywanego nam bo zawsze wmawiano nam 'to nie to'.
Przyklady? Prosze bardzo. Pierwsz z brzegu. banalny i prawdziwy: mlodziencze sympatie i milosci. Ilu z was balo sie powiedziec dziewczynie jak bardzo wam sie podoba bojac sie, ze was wysmieje i zrowna z ziemia?
PS: Wiecie, ze swoich dziewczyn nie przedstawiam rodzica dopuki nie minie jakis okres czasu?:)
Czekam na wasze odpowiedzi:)