zaloguj się

Pokaż pełną wersje : Wielka Ksiega Traumatycznych Zabaw -(c)byJoeMonset.org


Matek
11-08-2005, 16:14
Do zalozenia tematu zainteresowal mnie ten art:

http://www.joemonster.org/article.php?sid=4948


Moze forumowa spolecznosc tez ma pare takich przezyc.

Ja opowiem jedna, jak najbadziej prawdziwa aczkolwiek niezwiazana ze mna:)

Otoz dobre pare lat temu, kiedy jeszcze chodzilem do podstawowki moja kumpela robila sobie w domu frytki. Niestety zafascynowala sie programem telewizyjnym, a ze boazeria dziwnie byla blisko ognia, a jak wiadomo kazdy szanujacy sie ognik nie pogardzi takim kaskiem, zaczela planac.
Kolezanka oczywiscie starala sie gasic pozar. Efekt: spalona kuchnia i troszeczke pooju goscinnego.


Innym razem moj brat wpadl a pomysl lamania desek glowa (tez dawno to bylo). Ponoc zabawa byla przednia do mometu kiedy deski przestaly pekac. Co bylo potem... nie wiem:)

A wasze przygody?


i btw: bylo cos takiego bo nie jestem pewien? jak tak to kasacja:)

Gunir
11-08-2005, 16:31
Heh... ja kupiłem kiedyś na odpuście jakieś tam petardy. Przyszlismy z kolegami pod blok i kladlismy je na lawce, ~20 sztuk zlaczonych ladami... wygladalo to mniej/wiecej tak:

http://img362.imageshack.us/img362/8836/petardy9oi.jpg

I w srodek tego szitu, wlozylem zapalona zapalke. Po chwili wszystkie zapłony się palily. Ucieklismy z kumplami na jakies 4m...

Niestety, nie patrzelismy wczesniej na otoczenie... i zaraz po naszym odbiegnieciu od petard, podbiegło, i siadło na ławce koło petard male dziecko, jakies 3 lata...

Gdy to zobaczylem, bez namyslu szybko tam podbieglem, zaslonilem te dziecko wlasnym cialem od petard, i kuclismy... po jakis 15 sekundach, gdy wszystkie juz wystrzelily (co odczulem na wlasnej skorze), dziecko bylo cale pobieglo do domu..., niestety ja mialem podziurawiona porzadnia na plecach koszulke i lekkie dziurki w skorze powypalane.

Ale ze mnie bohater xD

Patryq Czarodziej
11-08-2005, 16:42
A ja jak w 3 klasie bylem na zielonej szkole to z kumplami bawilismy sie na korytarzu . i jeden kumpel na sufit rzucil takie cos lepkiego i to sie tam przykleilo. i najwyzszy kumpel skoczyl zeby to zdjac, a ten sufit to byly takie metalowe rynienki cos w tym stylu i nie byly przymocowane tylko tak oparte na siebie, i jak skoczyl to caly sufit na obszarze okolo 4m kwadratowych spadl 8o

Tasior
11-08-2005, 18:31
Za dawnych czasów mój brat(miał jakieś 2.5 roku) lubił pisać(czyt. drzeć kartki na drobne kawałki) listy do Mikołaj i wyrzucać(czyt. wyrzucać) je przez okno i co gorsza, często przez moje okno. Po prostu przychodził do pokoju, stawał na parapet i otwierał okno. Pewnego razu się wkurzyłem i zamknąłem to okno jak najszybciej mogłem żeby nie śmiecił. Kiedy już było zamknięte okazało się, że mój brat próbował mnie powstrzymać i wsadził dłoń z drugiej strony okna i kiedy zoriętowałem się, co się stało jego grube paluszki były na zewnątrz. Na szczęście wszystko się skończyło tylko na płaczu. Ni to śmieszne, ni jakieś podniecające.

PS. Jak ktoś mi nie uwierzy to sobie żył nie podetnę, więc nawet nie ma, co próbować. :P

@Matek
Mogłeś wybrać jakiś inny "tasiemiec" z JM.(Onetowcy plax111)

Bakura
11-08-2005, 19:06
Mój (nie)inteligentny i mało roztropny po***** kolega bawił się zapałkami.Przyszedł mu pomysł:A może ognisko?Nazbierał patyków...pojechał na rowerze na najbliższe pole po słome...i zaczęło się.Rozpalił ognisko w parku pod krzakami.5 minut i zachajczyły się krzaczki.Ogień rozprzestrzenił się na kilka drzew obok.Na szczęście nie było wiatru a trawy do okoła drzew również nie było (był piasek)Więc ogień zgasł...Ale chajczyło się z 3 godziny:P Efekt? 10 spalonych drzew ,pies przygnieciony konarem drzewa i inteligentny kolega poparzony od zachajczonych krzaków.


Niewiem czy to o to chodzi,ale widze ,że chodzi o wypadki.Więc to się może nadawać:P