![]() |
Niektóre rzeczy tutaj są straszne. Ja nic takiego raczej nie przeżyłem.
Najgorsza rzecz jaką sobie przypominam była niedawno. Coś pomiędzy halucynacjami a porażeniem przysennym. Nie mogłem się w ogóle ruszać, jednak oczy miałem otwarte. Albo nie miałem otwartych, tylko to ciągle był sen. Jednak nie wydaje mi się bo nigdy nie mam takiej trzeźwości umysłu podczas snu. Heh, to jest właśnie najśmieszniejsze, że nie wiem co to było ;p W każdym razie - byłem przez pewien czas sparaliżowany i widziałem niefajne rzeczy. Nie będę się wdawał w szczegóły, ale potworny strach =/ |
@up
Ja mam tak bardzo często... @tematt Najgorsze? Zarejstrowanie się w 2005 roku na tym forum... Edit: @down Dokładnie mam to samo, i to dosyć często. Nikomu nie polecam... |
Cytuj:
|
Powiedz to kobiecie, która miała paraliż i leżała parę dni w kostnicy. To jest masakra. Słyszałem, że jeden koleś w ten sposób zmarł podczas sekcji zwłok. Nieciekawie. Czujesz wszystko normalnie, ale nie możesz nic zrobić, jak Cię koleś kroi na stole.
|
Brrrrrrrrr... masakra.
|
Najgorsze, co mi się przytrafiło, to złamanie nogi w swoje urodziny. Zakładałem spodnie, ale nogę wsadziłem nie do tej nogawki i podskakując chciałem ją wyjąć. Pech chciał, że przyrżnąłem bokiem stopy w biurko. No i miałem bodajże przez 3-4 tyg. zagipsowaną nogę.
|
Tyle, że podczas paraliżu sennego ma się zamknięte oczy. Chyba że jakiś dowcipniś na wiki mnie okłamał, enyłej ja miałem otwarte. Sam paraliż myślę że bym przeżył jakoś, dlatego że już o tym zjawisku słyszałem. Czyli bym się jakoś uspokoił. Ale myślę, że dla osoby która tego dostanie i nie zna tego zjawiska to musi być straszne =/
A to co ja miałem to wyglądało tak. Dobra, opowiem wam dokładnie hehe. Z tym, że uprzedzam, że mogą być tu poschizowane momenty xd Miałem koszmar. Normalny koszmar, zwykła rzecz, trochę strachu i się obudziłem. Otwieram oczy, ogarniam mój pokój. Wszystko w porządku. Drzewo za oknem kołysze się na lekkim wietrze. Jak zwykle. Z tym, że nagle patrze, jakiś typek stoi przy oknie. Ja panikuję i wtedy zauważam, że nie mogę się ruszać. Od razu myślę sobie, że to pewno paraliż senny albo coś takiego (a podczas znów nie zdarza mi się tak trzeźwo myśleć, kiedyś trenowałem świadome sny i nic z tego mi nie wychodziło, a tutaj myślałem normalnie tak jak np. teraz). Typek podchodzi do mnie. Ma strzykawkę w rękach. Ja próbuję krzyczeć. Nic z tego nie wychodzi. Koleś podnosi rękę ze strzykawką, wbija mi igłę we wskazujący palec i wtłacza mi alkohol dożylnie(tego dnia czytałem sobie na pewnym forum temat o ludziach którzy dają sobie wódę po kablach xD. Btw. byłem przekonany, że to jest właśnie alko, więc pewnie ciągle spałem. Nie wiem czy na trzeźwo można takie wkrętki wyłapać). Ja przez ten cały czas próbowałem krzyczeć i w tym momencie (wtedy już byłem, można rzec, panicznie przerażony, wszystko było ostro realne, a ja się nawet zwykłej ciemności boję) z moich ust dobył się jakiś bełkot. Nagle PYK i coś się zmieniło. Wszystko takie same (dokładnie), ale typa nie ma. Ja mogę się ruszać. Już normalny stan czuwania i w ogóle przebudzenie. Po jakimś czasie znowu zasnąłem. Tak mniej więcej to zapamiętałem. Dziwne, nie? Hehe. Edit:@Radix O kurde... Ale to tak długo? Paraliż zazwyczaj bywa krótki i sam ustępuje. Btw. jakieś ruchy itp. powinny typa zaraz wybudzić, normalnie można przebudzenie przyśpieszyć manipulując tylko oddechem. |
Na mój łeb normalny sen miałeś : P
Też miałem podobnie, że miałem koszmar, nagle się obudziłem i widziałem dokładnie to samo (mój pokój), jak w trakcie snu ;) |
@2x up
Kurde jak to czytałam to miałam ciarki na plecach :D Jak ja się cieszę, że nie mam takiego czegoś... Na prawdę Ci współczuje... |
@Thufir
Chyba za bardzo się nakręciłeś, jak sobie sam będziesz schizy wymyślał to dopiero może być strasznie. Na twoim miejscu trzymałbym się z dala od psychotropów. Paraliż senny miałem kilka razy, źle było tylko za pierwszym razem (nie miałem pojęcia co się dzieje). Z doświadczenia (wielkiego, a jakże :'P) wiem, że wystarczy się wyluzować i postarać zasnąć. EDIT: Cytuj:
|
Cytuj:
|
Najgorsza rzecz w moim życiu? Jest ich kilka. Pamiętam swoje 1 i jedyne złamanie ręki. Nie dość, że otwarte i z przemieszczeniem kości to i jeszcze zwichnąłem sobie łokieć w tej samej ręce. Potem chyba godzina siedzenia na drodze czekając na pomoc, przyjazd matki z taxi, przyjazd do miasta oddalonego o 30 minut autobusem, godzina czy dwie czekania by dowiedzieć się, że nie robią tu tak skomplikowanych złamań i jechanie samochodem ze Stargardu do Szczecina, po wybojach dziurach, koleinach itp. Gdzie każda nierówność to przeszywający ból.
Nie polecam. |
Cytuj:
|
Cytuj:
|
Ja kiedyś (7 lat??) bawiłem się z kolegami. Jeden z nich wziął trójkątną belkę od ławki i pierdzielną mnie koło skroni. 3 Dni w szpitalu i szwy przez 3 tyg.
|
Cytuj:
|
Cytuj:
|
Cytuj:
Cytuj:
|
Ja pamiętam, jak w wieku 7 lat utknęłam na czubku drzewa, a nie było za łatwej drogi do zejścia. A że dopiero nauczyłam się wchodzić na drzewa, za bardzo się podjarałam i wyszłam za wysoko. =.=
Pamiętam, pod drzewem stała połowa mieszkańców bloku, a ja wystraszona nie mogłam zejść. Sterczałam tam jakieś 2 godziny. Jednak cudem zeszłam, bo pode mną była mała, krucha gałązka. Ledwo się trzymała, ale na szczęście mało ważyłam. (; eh. Łatwiej wejść, trudniej zejść. =.=" |
Cytuj:
|
Wszystkie czasy podano w strefie GMT +2. Teraz jest 22:37. |
Powered by vBulletin 3