Forum Tibia.pl

Forum Tibia.pl (http://forum.tibia.pl//index.php)
-   O wszystkim i o niczym (http://forum.tibia.pl//forumdisplay.php?f=20)
-   -   Polskie szkoły... (http://forum.tibia.pl//showthread.php?t=234747)

Slythia 08-01-2011 02:55

Nic jednak nie pokona studiów, na których zmuszeni jesteśmy uczyć się wiedzy sprzed parudziesięciu lat. Jakiś czas temu w materiałach wykładowcy znalazłam informację, że azbest jest bardzo dobrym materiałem budowlanym. Takich ciekawostek napotkałam więcej.

Vil 08-01-2011 09:33

albo wzmacniacze pasmowe z czerwoną gwiazdą, instrukcją po rosyjsku i nalepką "do muzeum" w laboratorium metrologicznym.

Albertus 08-01-2011 23:03

Dla mnie osobiście podoba się system szkolnictwa w Belgii.

Po Podstawówce idzie się do połączonego Gimnazjum z Liceum/zawodówka/technikum.

I tam co jakiś czas (co rok czy dwa) idzie się bardziej w konkretna specjalizacje (co za tym idzie odrzucenie pewnych przedmiotów lub dodanie nowych itp.)

np. Dzieciak po podstawówce idzie do takiej szkoły i ma wybór :
Liceum
Technikum
Zawodówka

1-2 rok jest dość ogólny natomiast w 3 klasie wybierałeś sobie zawód (w przypadku zawodówki) następnie na którymś roku (chyba 5) miałeś specjalizacje a gdy ukończysz 6 klasę mogłeś albo iść do pracy albo doedukować się robiąc 7 rok.

Myślę ze taki system byłby dobry, i u nas. W większości przypadków po podstawówce już widać kto nadaje się do pracy fizycznej a kto do umysłowej. A Zawód itp. to wybierało się z czasem...

Pamiętam ze bylem 2 tygodnie na takim stażu w Belgijskiej Zawodowce , przydzielili mnie wtedy do 2 klasy a ze była to końcówka roku szkolnego to stawali tam chłopaki przed wyborem zawodu. I Każdego dnia odwiedzaliśmy inny zakład itp. i tam nauczyciel szczegółowo opowiadał o danym zawodzie , można było spróbować swoich sil w prostych zadaniach oraz był jakiś tam pokaz tego co się robi.

Dragon-Fly 08-01-2011 23:25

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Lasooch (Post 2796459)
W ostatniej klasie liceum musiałem wybrać albo religię, albo etykę. Etyka była w dużo mniej korzystnych godzinach i wymagała rzeczywistego robienia czegoś, żeby dostać zaliczenie, więc de facto etyki nie wybierał niemal nikt, czyniąc religię w zasadzie obowiązkową. Wybór oczywiście istniał, ale można porównać ten wybór do przestrzegania prawa - przestrzegać nie trzeba, ale (zakładając, że złapią, ale to inna bajka) raczej nie opłaca się nie przestrzegać. Reasumując - TAK, przeszkadza mi to. Abstrahując już od tego z czyich pieniędzy fundowane są te dobrowolne lekcje religii.

Ale może jednak skończmy o religii w szkołach, bo było to wałkowane 100,000 razy i nie chce mi się jeszcze raz ; )

No to fajnie masz w domu, u nas etyka w zasadzie jest całkiem... przyjemna (mimo iż trwa od godziny 14:15 do 15:50), a maturalna może nie uczęszczać na żaden z tych dwóch przedmiotów.

Lasooch 09-01-2011 01:01

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Dragon-Fly (Post 2796572)
No to fajnie masz w domu, u nas etyka w zasadzie jest całkiem... przyjemna (mimo iż trwa od godziny 15:10 do 15:50), a maturalna może nie uczęszczać na żaden z tych dwóch przedmiotów.

No właśnie ja w drugiej klasie liceum nie musiałem na żaden, ale w trzeciej musiałem wybrać. A etyka była w paczkach dwugodzinnych od 15 do trochę przed 17 w dniu kiedy zaczynałem od 8 rano - i wymagała napisania pracy zaliczeniowej. Na religii niby były jakieś sprawdziany, ale w praktyce co byś na nie zrobił na koniec nie miałeś mniej niż 5.

Yoh Asakura 09-01-2011 01:14

Ja na religię nie chodzę, etyki nie mam, mam we wtorek okienko na 5 lekcyjnej, a w piątek wychodzę godzinę wcześniej, kthxbye.

qbfrost 09-01-2011 02:19

Nie chce poruszać tematu nauczania języka rosyjskiego w mojej szkole. Nauczycielka jest zagorzałą Rosjanka, która nie da powiedzieć złego słowa o Rosji i uważa ten kraj za potęgę w każdym calu! Jak mam iść na jej lekcję, nóż mi się w kieszeni otwiera... Nie wiem jednak jak to wygląda w innych szkołach

Tompior 09-01-2011 04:52

W swojej karierze rosyjskiego uczyłem (nadal uczę) się 2 razy:
1) w gimnazjum - sympatyczna nauczycielka, fanka Rosji, samowar'owa fetyszystka.
2) na studiach - kobieta zakręcona na punkcie Rosji, Rosja jest wspaniała, wiele miejsc pracy dla inżynierów i w ogóle cud i miód, bratajmy się!

Czyli nie jesteś sam :D

Lasooch 09-01-2011 12:49

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Yoh Asakura (Post 2796598)
Ja na religię nie chodzę, etyki nie mam, mam we wtorek okienko na 5 lekcyjnej, a w piątek wychodzę godzinę wcześniej, kthxbye.

A ja mam wolne poniedziałki, wolny co drugi piątek i 20 godzin zajęć tygodniowo, w tym na połowę w gruncie rzeczy nie muszę chodzić. :*

Yoh Asakura 10-01-2011 19:14

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Lasooch (Post 2796629)
A ja mam wolne poniedziałki, wolny co drugi piątek i 20 godzin zajęć tygodniowo, w tym na połowę w gruncie rzeczy nie muszę chodzić. :*

Phi, na mnie przynajmniej nie mówią Łasy!

spider-bialystok 10-01-2011 20:28

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez qbfrost (Post 2796603)
Nie chce poruszać tematu nauczania języka rosyjskiego w mojej szkole. Nauczycielka jest zagorzałą Rosjanka, która nie da powiedzieć złego słowa o Rosji i uważa ten kraj za potęgę w każdym calu! Jak mam iść na jej lekcję, nóż mi się w kieszeni otwiera... Nie wiem jednak jak to wygląda w innych szkołach

Do polskiego sie przyloz, bo twoj post jest sprzeczny sam w sobie:D
A jezki obce nie zaszkodza.

Nikast Shynix 11-01-2011 23:57

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez spider-bialystok (Post 2796874)
Do polskiego sie przyloz, bo twoj post jest sprzeczny sam w sobie:D
A jezki obce nie zaszkodza.

W szkole? IMHO zaszkodzą. Zależy jeszcze jakie, z jakim nauczycielem i czy chcesz się ich uczyć. Angielski i niemiecki w szkole to moim zdaniem totalna pomyłka (może ze względu na to, że korzysta się z podręczników układanych przez polskich specyalistów, którzy kładą nacisk na suche formułki, zamiast na umiejętność dogadania się). Za to włoski, francuski, hiszpański - jeżeli ma się dobrego nauczyciela - przydadzą się. Jeżeli chcesz się nauczyć języka, oczywiście. Inaczej tylko stracisz czas. To nie geografia, historia czy polski, gdzie możesz słuchać na lekcji trzy po trzy i część zapamiętać - tutaj jeżeli nie uczysz się systematycznie, nie zapamiętasz nic.

Mógłbym nawet zaryzykować stwierdzenie, że przez naukę języków obcych w szkole możesz się uwstecznić (mówię tu o angielskim i niemieckim, gdzie kładzie się nacisk na zapamiętanie formułek). Jak? Załóżmy, że rozmawiasz po angielsku już całkiem dobrze, bo oglądałeś filmy z napisami, czytałeś książki po angielsku, gadałeś na czatach. Wiele struktur gramatycznych stosujesz naturalnie, bez zastanowienia (dokładnie tak jak po polsku!). Wtedy przychodzi omówienie jednej z nich na lekcji. I od tej pory za każdym razem, gdy używasz tej struktury, zatrzymujesz się i zaczynasz zastanawiać, czy robisz to poprawnie. Znam to z autopsji. Nie wierzysz? Obserwuj:

Cytuj:

W przypadku rzeczowników policzalnych (widzowie, komputery, zapałki, samochody itd.) mówimy o liczbie. W przypadku niepoliczalnych (woda, piasek, powietrze, energia itd.) używamy pojęcia ilości.
Będziesz teraz się nad tym zastanawiał przy każdym użyciu słów liczba czy ilość. To jak z "od teraz sam kontrolujesz swój oddech" czy najtańszym odtwarzaczem muzycznym na rynku ("The Final Countdown leci teraz w twojej głowie").

Litawor 12-01-2011 03:27

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Cytryniasty (Post 2796413)
Jeśli ja chcę być lekarzem,to po jaką cholerę mi jest 1000 wzorów na obliczenie funkcji trygonometrycznej?

Przydadzą Ci się na biofizyce. Poza tym matematyka jest przydatna w wielu obszarach nauk medycznych.

Ashlon 12-01-2011 14:19

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Nikast Shynix (Post 2797041)
W szkole? IMHO zaszkodzą. Zależy jeszcze jakie, z jakim nauczycielem i czy chcesz się ich uczyć.

Takie stwierdzenie mozna zastosowac do kazdego przedmiotu.

Cytuj:

Angielski i niemiecki w szkole to moim zdaniem totalna pomyłka (może ze względu na to, że korzysta się z podręczników układanych przez polskich specyalistów, którzy kładą nacisk na suche formułki, zamiast na umiejętność dogadania się). Za to włoski, francuski, hiszpański - jeżeli ma się dobrego nauczyciela - przydadzą się.
Z tego zdania mozna wnioskowac, ze:
a) podreczniki do wloskiego, francuskiego i hiszpanskiego nie sa ukladane przez "polskich specyalistow"
b) angielski i niemiecki - nawet jak sie ma dobrego nauczyciela - nie przydadza sie

Cytuj:

Mógłbym nawet zaryzykować stwierdzenie, że przez naukę języków obcych w szkole możesz się uwstecznić (mówię tu o angielskim i niemieckim, gdzie kładzie się nacisk na zapamiętanie formułek). Jak? Załóżmy, że rozmawiasz po angielsku już całkiem dobrze, bo oglądałeś filmy z napisami, czytałeś książki po angielsku, gadałeś na czatach. Wiele struktur gramatycznych stosujesz naturalnie, bez zastanowienia (dokładnie tak jak po polsku!). Wtedy przychodzi omówienie jednej z nich na lekcji. I od tej pory za każdym razem, gdy używasz tej struktury, zatrzymujesz się i zaczynasz zastanawiać, czy robisz to poprawnie. Znam to z autopsji.
Czyli, skoro juz nauczylem sie mowic "ja poszłem" i "tam pisze", to wiedza wyniesiona z lekcji, wedle ktorej powinno sie mowic "poszedlem" i "tam jest napisane" jest zla, poniewaz bede zastanawial sie, czy powiem dobrze?

Bzdury - szkola ma cie nauczyc robic cos dobrze. Korzystajac z wiedzy szkolnej i douczajac sie na wlasna reke (m.in poprzez czytanie ksiazek, jak juz wspomniales) nie ma mozliwosci, zebys mowil gorzej niz ten, ktory bedzie sie uczyl wylacznie na wlasna reke (abstrahujac oczywiscie od zdolnosci, poswieconego czasu itd. itp.)

Syfol 13-01-2011 01:03

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Yoh Asakura (Post 2796598)
Ja na religię nie chodzę, etyki nie mam, mam we wtorek okienko na 5 lekcyjnej, a w piątek wychodzę godzinę wcześniej, kthxbye.

No właśnie! I tego nie powinno być! Religia to kwestia indywidualna, więc dlaczego ja mam cierpieć siedząc godzinę w szkole i nudząc się (tylko 1 osoba poza mną nie chodzi na religie) tylko dlatego, że nie wierzę w boga/nie mam ochoty słuchać wpajania chrześcijaństwa (bo tak wygląda 90% lekcji)? Niech ksiądz/katecheta sobie przychodzi do szkoły o 16-17 i organizuje lekcje religii dla chętnych. Kiedyś lekcje religii były przeprowadzane popołudniami w kościele z tym, że chyba były obowiązkowe.

A co do języków, to angielski w szkołach jest taki sztuczny, że szkoda gadać. Jedyne co mi te lekcje dają to sporadyczne poznawanie słówek (kilka/miesiąc). Zresztą z innymi językami jest podobnie...
Ogólnie rzecz biorąc zastanawiam się, czy chociaż 30% informacji ze szkoły przyda mi się kiedykolwiek.
Niestety nic na takie rzeczy nie poradzimy, zbyt mało w Polsce logicznie myślących osób, żeby cokolwiek zmienić.

eerion 13-01-2011 01:35

Jak nie macie zamiaru się niczego kompletnie uczyć, to nic ze szkoły nie wyniesiecie. Ja uczyłem się angielskiego i naprawdę dużo wyniosłem ze szkoły w tej dziedzinie.
Po prostu wy odwalacie maniane, a później narzekacie.

SoulHunter 13-01-2011 13:06

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Cytryniasty (Post 2796413)
Dzisiaj byłem po brata w podstawówce... Kiedy pomagałem mu w lekcjach zamurowało mnie.
W dzisiejszych szkołach (podstawówka i gimnazjum) uczą nas tematów wyssanych z dupy.
Jeśli ja chcę być lekarzem,to po jaką cholerę mi jest 1000 wzorów na obliczenie funkcji trygonometrycznej? Jeśli chcę być prawnikiem to po co się uczę że w 2010 o godzinie 14.31,w czasie przesilenia zimowego,w zimnych czasach Mariusz Pudzianowski jadł kiełbasę??
Nie rozumiem tego.
Ale wracając do tematu,to mój brat miał napisać wykres,ile ton metali wydobywa światowa gospodarka rocznie. Po jaką mu to cholerę?
Jeśli o mnie chodzi to kochałbym system nauki rosyjskiej:
I klasa - J. polski (ni ch*ja żadnych lekkich przedmiotów),matematyka,religia i język do wyboru.
II klasa - J.polski,matematyka,religia,informatyka,j. angielski i język do wyboru.
III klasa - J.polski,matematyka,religia,informatyka,j. angielski i język z II klasy.
IV klasa - Matematyka (języka polskiego już starczy),religia,informatyka,j. angielski i język z II klasy.
V klasa - J. angielski,j. niemiecki,geografia,biologia,chemia.
VI klasa - J. niemiecki,biologia,fizyka

Po co mam pie*dolić jakąś biologię przez 9 lat (6 lat podstawówki i 3 gimnazjum) skoro i tak nie nauczę się wszystkich roślin na pamięć?

http://img15.imageshack.us/img15/937...ectaqyh76u.jpg

Cytryniasty - po pierwsze, w podstawówce to dzieciak nie ma pojęcia co będzie robił. Jak byłem w podstawówce to naprzemiennie chciałem być: archeologiem (okres fascynacji dinozaurami), pilotem, kosmonautą, programistą (bo lubiłem gry komputerowe :) )
Dziś mam 24 latka i zajmuje się tłumaczeniami ;)

Po drugie, dzieciaka w tym wieku powinno się nauczyć żeby był żądny wiedzy, a specjalizacja przyjdzie z czasem.

A po trzecie - naprawdę warto mieć jakąś ogólną wiedzę. Jak sobie wejdziesz na np.: czaterię na jakikolwiek lokalny czat (czyli masz przypadkowe osoby tak jakbyś szedł po ulicy i zagadywał) to się okaże, że z 70% z nich nie ma o czym rozmawiać, bo nie maja żadnych zainteresowań poza łażeniem po mieście z kumplami.
I bynajmniej, nie przeszkadza mi, że ktoś się interesuje czymś innym niż ja - mówię o osobach które nie potrafią NIC podać...

Lasooch 13-01-2011 22:21

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez SoulHunter (Post 2797186)
Cytryniasty - po pierwsze, w podstawówce to dzieciak nie ma pojęcia co będzie robił.

Właśnie mnie uderzyło, że studenci też często nie wiedzą, co będą robić. Zwłaszcza ci na politologii i socjologii... ; )

Chociaż ja też nie wiem, czy nie wezmę sobie drugiego kierunku, coby się potem z niego doktoryzować (fizyka).

@down: nie chodzi mi o doktorat jako kartę przetargową przy szukaniu pracy i oczywiście nie będę się doktoryzować jeśli porządnej pracy nie znajdę. W Polszy po fizyce pracy i tak mieć nie będę jako fizyk, dlatego teraz studiuję informatykę.

Vil 13-01-2011 22:41

Ja osobiście radzę się doktoryzować dopiero po tym, jak złapie się jakąś sensowną pracę i obierze w życiu jakiś kierunek którym warto dalej iść.

Robienie na odwrót (tj. doktorat wychodząc z założenia, że to lepsza karta przetargowa przy szukaniu pracy) to skrajny debilizm.

Tompior 13-01-2011 23:17

Ja też nie wiem, co będę robić po inżynierii materiałowej - niby kierunek zamawiany (na PW nic nie płacą), i potrzebny w Polsce, a pracy nie ma.
Jednak jest nadzieja - wystarczy wybrać się kilkaset kilometrów na zachód, albo kilka tysięcy na wschód i już jest w czym przebierać :)
@Vil: Zależy gdzie się chce pracować. Jak wiążesz przyszłość z edukowaniem innych, lub pracą naukową w ośrodkach badawczych to możesz śmiało i w ciemno iść na doktorat. Chyba jest jakiś powód, dla którego ludzie na moim wydziale masowo się doktoryzują od razu po zakończeniu studiów magisterskich.


Wszystkie czasy podano w strefie GMT +2. Teraz jest 05:37.

Powered by vBulletin 3