Forum Tibia.pl

Forum Tibia.pl (http://forum.tibia.pl//index.php)
-   O wszystkim i o niczym (http://forum.tibia.pl//forumdisplay.php?f=20)
-   -   Maturka (http://forum.tibia.pl//showthread.php?t=236364)

Tompior 06-05-2011 17:27

Na politechnikę na większość kierunków jest punktacja: 1x matematyka rozszerzona, 1x jakiś dodatkowy rozszerzony (fizyka, chemia, geografia), 0,25x język rozszerzony (lub podstawowy /2). Są oczywiście wyjątki takie jak administracja, gdzie wszystko (nawet matma) jest liczone x0,75 lub zarządzanie, gdzie język jest wart 0,5x.

0,25 z 2,25 możliwych to nie jest tak mało (11%), więc warto dobrze zdać maturę z języka.

Lasooch 06-05-2011 17:58

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Tompior (Post 2808436)
0,25 z 2,25 możliwych to nie jest tak mało (11%), więc warto dobrze zdać maturę z języka.

U nas za rozszerzony język można mieć 25 punktów z 550 możliwych (~4.6%), także ma to dużo mniejsze znaczenie. Pomijając fakt, że ci, którzy się do matury dobrze przygotowali/po prostu "ogarniają" i tak są o więcej niż 11% nad progiem. Sam przekroczyłem próg dwukrotnie, nie ucząc się matmy w ogóle (fizyki natomiast owszem). Angielski, choć zdany na 96%, pod względem wejścia na studia nie zrobiłby mi żadnej różnicy, nawet jakby u mnie też był wart 11%. A jeśli ktoś nie ogarnia matmy, to pytanie - co on robi na politechnice? Widzę wśród znajomych, jakie mają problemy ze zdaniem analizy na 3, podczas gdy ja ace'uję koła ; )

Zresztą nie mówię, że nie warto zdawać angielskiego - jeśli nie dla punktów, to jako sprawdzian. Mówię tylko, że nie warto trząść przed nim dupą i że nie warto liczyć na to, że dobry wynik cokolwiek zmieni.

Vil 06-05-2011 18:58

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Lasooch (Post 2808438)
Zresztą nie mówię, że nie warto zdawać angielskiego - jeśli nie dla punktów, to jako sprawdzian.

Sprawdzian czego - czy jest się z angielskiego żałosnym, czy tylko słabym ?

Poziom języków obcych w polskim nauczaniu jest żenujący.

sphinx123 06-05-2011 19:20

Podstawa z polskiego będzie koło 90%, rozszerzenie z angielskiego również, matma - mam nadzieję, że zdałem ;>

kołbaś 06-05-2011 19:21

poziom angola i podstawy i roz byl zenua. Naprawde czulem sie jak na jakims latwym tescie w gimnazium... No 12 maja fizyka zobaczymy jak bedzie.
Btw na Poli Bia liczy sie tak
0,5 za procent z matmy pods, 1,25 mat roz, 0.5 ddatkowy pods, 1.75 dodatkowy roz, jez obcy 0.25 pods, 0.5 roz.

Tompior 06-05-2011 20:13

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Lasooch (Post 2808438)
A jeśli ktoś nie ogarnia matmy, to pytanie - co on robi na politechnice? Widzę wśród znajomych, jakie mają problemy ze zdaniem analizy na 3, podczas gdy ja ace'uję koła ; )

Znam wiele osób, które były słabe z matmy w liceum (i na maturze), a teraz tyrają całeczki i szeregi Fouriera aż miło :)
Przecież na studiach całą matematykę zaczyna się od zera i wcale nie trzeba być jakimś wielkim mistrzem żeby kolosy zaliczać (chociaż to zależy w dużej mierze od prowadzących).

Argen 06-05-2011 23:28

Czeka mnie historia rozszerzona, jestem tak zdołowany swoją niewiedzą, że już przestałem się uczyć ; / Polski rozszerzony był trudny, matma podstawowa nie taka trudna, będzie z 50 % (tak, jestem "humanistycznym ścierwem") a co do angielskiego, to nie rozumiem całej tej spinki wokół tego przedmiotu. Tak, poziom żenujący (pods/roz 100%/96-100%), ale śmiać mi się chce czytając fejsa czy słuchając ludzi po angliku "ale banał jestem taki zajebisty" "pff, miszczu to ja"... Prawda jest taka, że znajomość angielskiego to absolutny must have dla każdego z jakimikolwiek ambicjami. Boli troche, że w szkole nie ucze się niemal niczego, ale już dawno zrozumiałem, że szkoła w formie obecnej nie ma zapewnić wykształcenia tylko bezwartościowy papierek. Życie.

Ashlon 07-05-2011 00:22

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Argen (Post 2808465)
Czeka mnie historia rozszerzona, jestem tak zdołowany swoją niewiedzą, że już przestałem się uczyć ; /

Na maturze rozszerzonej z historii zdecydowanie bardziej przydaje sie logiczne myslenie, niz kucie dat, wiec badz dobrej mysli :)

Cytuj:

Prawda jest taka, że znajomość angielskiego to absolutny must have dla każdego z jakimikolwiek ambicjami.
Tak wyglada nasza chora rzeczywistosc. W pelni rozumiem wymagalnosc jezyka obcego w przypadku np kontaktow sluzbowych z przedstawicielami zza granicy, jednak po co jakas mega znajomosc angielskiego np. przedstawicielowi handlowemu (takiemu pracujacemu "w terenie") czy szefowi kadr w firmie, ktorzy obcokrajowca na oczy nie widzieli?

kołbaś 07-05-2011 07:04

widzisz i tu jest ten myk ze nie wiesz co bedziesz robic w przyslosci i czy akurat w miejscu pracy nie bedziesz potrzebowac jezyka angielskiego, albo czy nie wywieje ciebie gdzies za granice(np do niemiec gdzie poszukuja inzynierow w polsce a bez przynajmniej angielskiego to ani rusz ?). A szanse w miare efektywnej nauki ma sie tylko za mlodu =)

Vil 07-05-2011 11:04

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Ashlon (Post 2808469)
Tak wyglada nasza chora rzeczywistosc. W pelni rozumiem wymagalnosc jezyka obcego w przypadku np kontaktow sluzbowych z przedstawicielami zza granicy, jednak po co jakas mega znajomosc angielskiego np. przedstawicielowi handlowemu (takiemu pracujacemu "w terenie") czy szefowi kadr w firmie, ktorzy obcokrajowca na oczy nie widzieli?

Umiejętność używania angielskiego na poziomie porównywalnym z dzieckiem z obcego kraju (płynny w mowie, piśmie, ze skromnym acz podstawowym zasobem słów) to nie jest mega znajomość, chociaż usilnie w tym dziwnym kraiku stara się ją z taką utożsamiać.

Ashlon 07-05-2011 11:05

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez kołbaś (Post 2808477)
widzisz i tu jest ten myk ze nie wiesz co bedziesz robic w przyslosci

Analogicznie do tego argumentu powinnismy stwierdzic, ze kazdy z ambicjami powinien dobrze znac chemie, bo a nuz bedzie farmaceuta ;)

Cytuj:

i czy akurat w miejscu pracy nie bedziesz potrzebowac jezyka angielskiego,
Mozliwe, ze bede musial. Caly problem - wedlug mnie - rozbija sie o to, czemu pracodawcy wymagaja dobrej/bardzo dobrej znajomosci jezyka angielskiego na obszarach, gdzie pracownik po prostu nie bedzie z niego korzystal. Rozumiem, kolejny atut i te sprawy, ale - skoro potrzebuje w mojej firmie kogos od audytu wewnetrznego, to po co ma on znac jezyk angielski na poziomie bieglym, skoro w pracy nie bedzie mial stycznosci z obcokrajowcami? Nie mowie tu oczywiscie o zarzuceniu nauki w ogole, chodzi mi jedynie o nieodpowiednie wymagania pracodawcow do tego, co w rzeczywistosci pracownik robi. Sama nauka jezykow obcych jest jak najbardziej wskazana.

Cytuj:

albo czy nie wywieje ciebie gdzies za granice(np do niemiec gdzie poszukuja inzynierow w polsce a bez przynajmniej angielskiego to ani rusz ?)
Z ciekawosci - w Polsce do pracy inzyniera wymagany jest angielski?

Lasooch 07-05-2011 11:55

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Ashlon (Post 2808487)
Z ciekawosci - w Polsce do pracy inzyniera wymagany jest angielski?

W Polsce do każdej pracy wymagany jest angielski (to znaczy do jej podjęcia). A co do inżynierów - nawet jeśli w pracy nie byłby wymagany, to do samokształcenia (i aktualizacji wiedzy już po studiach) jest bardzo potrzebny. Internet to potężne narzędzie, ale bez angielskiego ani rusz.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Vil (Post 2808444)
Sprawdzian czego - czy jest się z angielskiego żałosnym, czy tylko słabym ?

Raczej: czy jest się żałosnym, czy lepszym. Niekoniecznie słabym. ; )

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Tompior (Post 2808450)
Znam wiele osób, które były słabe z matmy w liceum (i na maturze), a teraz tyrają całeczki i szeregi Fouriera aż miło :)
Przecież na studiach całą matematykę zaczyna się od zera i wcale nie trzeba być jakimś wielkim mistrzem żeby kolosy zaliczać (chociaż to zależy w dużej mierze od prowadzących).

Nie powiedziałbym, że całą matematykę zaczyna się od nowa, choć jest to zupełnie inna matematyka. Co nie zmienia faktu, że bardzo przydają się "sztuczki" poznane już w liceum (choćby funkcje trygonometryczne czy indukcja). Wymaga to wciąż stosunkowo podobnego sposobu myślenia i jeśli ktoś miał problem z rozwiązaniem równania kwadratowego, to ciężko mi uwierzyć, że bez problemu rozwali różniczkowe.

@down:

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Slythia (Post 2808493)
Lasooch, angielski nie jest tak wymagany. Znam wiele pracujących osób (młodych!) z praktycznie zerową znajomością tego języka, mnie na rozmowach kwalifikacyjnych także o to się w ogóle nie pytali. Na co komu angielski w pracy, gdy nie będzie miał styczności z obcokrajowcami?

To jest logiczne podejście, ale szczerze mówiąc nie spodziewałem się w tej dziurze logiki. Sam doświadczenia z pierwszej ręki w tej sprawie nie mam, bo na razie pracowałem tylko przy roznoszeniu ulotek ; )

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Slythia (Post 2808493)
W internecie także angielski już potrzebny nie jest. Poza tym, język techniczny a język uczony nas w szkołach raczej wiele wspólnego nie ma. Inżynier samodoszkalający się i tak będzie musiał uczyć się języka praktycznie od zera.

Jest. Nie wszystko jest dostępne po polsku, a jeśli coś nawet jest, to tłumaczenie może być marnej jakości. Nie wymaga to także nauki od zera - gramatyka jest ta sama, jedynie słownictwo inne. Jeśli znasz język wymaga to douczenia się "paru" słówek, jeśli nie - dużo więcej roboty.

No i oczywiście język uczony w szkołach nijak się ma w ogóle do samego w sobie języka, ze względu na niski poziom.

Zresztą śmiało mogę stwierdzić, że jakieś 75-90% treści, które czytam w internecie - czy to w celach rozrywkowych, czy podczas nauki - jest po angielsku. Można się zamknąć w tym polskim "kawałku" internetu, tylko po co, skoro za rogiem jest dużo więcej wartościowych materiałów - i łatwiej je odnaleźć.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Slythia (Post 2808493)
Jeśli zaś chodzi o matmę na studiach to cały pierwszy semestr (analiza I) opiera się na kontynuacji materiału ze szkoły - chociażby pojęcia pochodnej (o ile jeszcze jest) czy nawet zwykłej granicy, która także wiele razy się przewinie. Dodajmy do tego niezbędną umiejętność rozwiązywania niemal każdego równania, kwadratowe to jedynie kropla w morzu potrzeb.

Pochodnych i granic nie ma już w materiale liceum (tzn. u mnie były, ale to dlatego, że nauczyciel był ambitny, a i tak mało kto z tego cokolwiek wyniósł; sam uczyłem się tego właściwie od zera na studiach, bo pamiętałem tylko jakieś szczątkowe informacje, np. że (ax^n)'=anx^(n-1)), więc trudno nazwać analizę kontynuacją (bo czego by to była kontynuacja? Owszem, w liceum na swój prymitywny sposób analizuje się funkcje, ale trudno to w ogóle porównać). A równanie kwadratowe to był oczywiście przykład, akurat taki m. in. dlatego, że osobiście znam maturzystów, którzy mają problem z policzeniem delty.

Slythia 07-05-2011 12:41

Lasooch, angielski nie jest tak wymagany. Znam wiele pracujących osób (młodych!) z praktycznie zerową znajomością tego języka, mnie na rozmowach kwalifikacyjnych także o to się w ogóle nie pytali. Na co komu angielski w pracy, gdy nie będzie miał styczności z obcokrajowcami?

W internecie także angielski już potrzebny nie jest. Poza tym, język techniczny a język uczony nas w szkołach raczej wiele wspólnego nie ma. Inżynier samodoszkalający się i tak będzie musiał uczyć się języka praktycznie od zera.

Jeśli zaś chodzi o matmę na studiach to cały pierwszy semestr (analiza I) opiera się na kontynuacji materiału ze szkoły - chociażby pojęcia pochodnej (o ile jeszcze jest) czy nawet zwykłej granicy, która także wiele razy się przewinie. Dodajmy do tego niezbędną umiejętność rozwiązywania niemal każdego równania, kwadratowe to jedynie kropla w morzu potrzeb.

drrodon 07-05-2011 12:58

Powiem tak:
  • Polski podstawa:
    • Tekst łatwy do czytania, ośmielę się powiedzieć, że prosty.
    • Pytania bardziej na myślenie, niż wyciąganie z tekstu, a to "chyba" było czytanie ze zrozumieniem.
    • Nie wiem jak poszło, jestem w Mat-Fiz-Inf... i wybieram się na PG, więc za bardzo mnie ona nie obchodzi.
    • Ale Granica była fajna :)
  • Matma podstawa:
    • Zadania dla mat-fizów wydaje mi się łatwe, wymagały logicznego myślenia.
    • Humany mogły polec
    • Kilka zadań wymagały parunastu minut pomyślunku :)
  • Matma rozszerzenie:
    • Ogólnie masakra! Zadania wzięte z kosmosu, chyba sam Ferdek im je dyktował.
    • Zrobiłem 9 na 12 zadań, a tych 9 za ch*ja nie wiem czy dobrze...
    • Ale podstawa dobrze mi poszła więc się nie przejmuję :)
  • Angielski Podstawa:
    • Bałem się że jej nie zdam, ale jak przyszło co do czego to nie dało się nie zdać.
    • Zadania proste, słuchanie banalne, wiadomość którą mieliśmy zostawić... Nie docenili nas :P
    • Skończyłem po 40 minutach
  • Angielski rozszerzenie:
    • Tu już troche gorzej, bo z angola nigdy nie byłem dobry, ale moje opowiadanie rozniesie mózgi komisji :D
    • Poszło... tak w kit... uzupełnianie luk zawaliłem.

kołbaś 07-05-2011 13:12

Ashlon jednak chemia nie jest tak ogolnikowa nauka jak jakis jezyk obcy.

Ashlon 07-05-2011 14:18

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Lasooch (Post 2808489)
W Polsce do każdej pracy wymagany jest angielski (to znaczy do jej podjęcia). A co do inżynierów - nawet jeśli w pracy nie byłby wymagany, to do samokształcenia (i aktualizacji wiedzy już po studiach) jest bardzo potrzebny. Internet to potężne narzędzie, ale bez angielskiego ani rusz.

Cytuj:

To jest logiczne podejście, ale szczerze mówiąc nie spodziewałem się w tej dziurze logiki. Sam doświadczenia z pierwszej ręki w tej sprawie nie mam, bo na razie pracowałem tylko przy roznoszeniu ulotek ; )
No i o to cala sprawa sie rozbija. Podzielam zdanie Slythii. W pelni rozumiem wymaganie komunikatywnej znajomosci jezyka angielskiego na eksponowanym stanowisku w jakims biurze obslugi klienta, urzedzie, firmie, przedstawicielstwie - czyli tam, gdzie jest szansa spotkac sie z obcokrajowcem. Ale wymaganie tego jezyka od pracownikow tzw. "zaplecza" jest wlasnie nielogiczne. Znajomosc jezyka obcego w celu samoksztalcenia sie przydatna jest w znacznej wiekszosci w specjalistycznych dziedzinach technicznych, gdzie kaganek oswiaty do nas jeszcze nie dotarl. Problem rozbija sie jednak o to, ze czesto nic nam to nie da, bo u nas np. buduje sie w innej technice, albo sprzet medyczny jeszcze nie istnieje... Cala reszta albo jest specyficzna dla Polski (np. prawodawstwo), albo multum ksiazek zostalo juz przetlumaczonych, a nowinki nie pojawiaja sie znowu tak czesto (a i znajomosc "perfect" angielskiego nie jest potrzebna).

A juz zupelnym kuriozum jest pisanie ogloszen w stylu "dam prace" po angielsku. Ma to niby byc pierwszy stopien selekcji, ale od biedy - rozmowa i tak musi byc prowadzona (w jakiejs czesci) po angielsku, zeby sprawdzic, czy danej osobie np. kolega nie przetlumaczyl ogloszenia, badz czy nie korzystala ona z jakiegos translatora. Po drugie, spotkalem sie z sytuacja, gdzie zarowno ogloszenie, jak i rozmowa przeprowadzana byla po angielsku. Problem w tym, ze wakat w ogole nie wiazal sie z jakakolwiek potrzeba uzywania tego jezyka.



A wracajac do matur - ja czekam na geografie i historie rozszerzona, ciekawe, co dadza w tym roku :)

milano8 07-05-2011 15:38

jutro ustny polski. i wez naucz sie ponownie 5 stron na pamiec -.-

kołbaś 07-05-2011 21:59

w niedziele ? ja jeszcze swojego nie napisalem =P jutro pewnie bede pisac, do 10 mam czas.

Tompior 07-05-2011 23:05

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez milano8 (Post 2808506)
jutro ustny polski. i wez naucz sie ponownie 5 stron na pamiec -.-

Nie trzeba się ich uczyć na pamięć. Jak się ma ciekawy temat i się go sumiennie przygotuje, to prezentacja jest już czystą formalnością :)

Lasooch 07-05-2011 23:29

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Tompior (Post 2808547)
Nie trzeba się ich uczyć na pamięć. Jak się ma ciekawy temat i się go sumiennie przygotuje, to prezentacja jest już czystą formalnością :)

W teorii tak, jednak większość ludzi nie ma ciekawego tematu (bo poloniści utrudniają wybranie własnego, bo wygodniej zgodzić się na jeden z góry ustalonych - a jeśli nawet nie, wiele osób z tego nie korzysta). Poza tym, ludzie są różni, i o ile ja mogę znajomym w nieskończoność opowiadać o czymś, co uważam za ciekawe, to przed komisją i tak bym się zesrał ; )


Wszystkie czasy podano w strefie GMT +2. Teraz jest 10:24.

Powered by vBulletin 3