![]() |
Jade sobie jade na rowerze, z gorki, dosyc szybko i zagapilem sie i walnalem bokiem kierownicy o samochod zaparkowany oboj, zachamowalem łokciem:P troche sie zadrachalem, oprocz tego spadlem s drzewa, zlamalem se reke, i kilka drobnyh wypadkow, w sumie malo mialem wypadkow :]
|
dobra... udowodnilem juz ałtorowi tęmatu rze jezd gópi... to teraz moge cos napisac, wypadek nie moj lecz kolegi... jakis pol roku temu, siedzimy na miejscowce [niedaleko torow kolejowych], pijemy piwko, skonczylismy lolka... i slysze nagle pisk panienki... wyskoczylem od razu, i zemdlalem... kumpel wpadl pod pociag :/ po butach go poznali
|
@up
Nie przeżył? A ty serio zemdlałeś, czy taka przenośnia? |
Ja nie miałem dużo wypadków, a jak już to takie słabe. Jadę na rowerze nagle gleba i klatą w róg (do dzisiaj mam tam kółko) ;)
Drugi to już totalnie słaby ale pokazuje moją głupotę :) Jadę trzymam kierownicę jedną ręka i chce skręcić tak mocno nacisnąłem na kierownicę że się o 180 stopni obróciła i glaba na asfalt. |
Raz spadlem z drzewa i zachaczylem reka, to byla do szycia, kilka stluczek samochodowych (czemu zawsze jak ojciec byl za kierownica??), pare rowerowych, raz brat moja głową stłukł lustro. Raz dostalem chustawka w pale, to znalazlem sie 2 metry dalej od miejsca zdazenia, kilka razy moja glowa zachaczyla o drzwi.
|
Cytuj:
|
Ja nie miałem żadnych poważnych wypadków
Jedyne co to złamanie lewej ręki na rolkach podczas przejeżdzania przez ulice jak już migało zielone światło ;/ jechałem w miare szybko i straciłem równowage i gleba:( Niewiem czy to wypadek ale wywaliłem na rowerze kierownicą o lustro (lewe) sąsiada i zaliczenie fikołka przez kierownice... efekt?? bolące plecy bo rower nie trafił we mnie ^^ |
Cytuj:
@Topic 1.Miałem wiele wypadków bez roweru, ale jeśli już musimy mówić... na boisku szkolnym rozpędziłem się do ok. 40 km/h (mam licznik, nie pamiętam dokłandie ile) i przywaliłem w taki betonowy murek wyskości troszkę poniżej kół mojego roweru, nic ciężkiego mi się nie stało, ale mój rower przykro to wpsomina (ciekawe ile leciałem :P) 2. Jechaliśmy do braciaka 20 km na rowerach, mocno rozpędzeni jechaliśmy bliski "barierki" odgradzającej nas od duuużej ulicy, nagle mój brat z tyłu zaczął krzyczeć "UUWAAAGA!!!11111oneone". Nerwowo kolega jadący obok mnie skręcił na mnie... przy prędkości około 35 km/h przejechałem się kilka metrów po ostrej barierce, zósemkowane koła : P. |
mam powiedzieć wszystkie wypadki? uznacie mnie za pechowca na ale cóż:
5 lat: dwa razy w szpitalu dziecięcym piewszy to rozcięcie (na bujawkach) drugi to wstrząc błędnika lewego 9lat: złamanie lewej reki oraz coś tam z okiem 11 lat: złamanie lewej nogi (drugi raz) i obojczyka 13 lat: wstrząs błonnika prawego oraz prawej ręki 14 lat: na początku roku zrobiłem se cos z kregoslupem (2 tygodnie w szpitalu) jak narazie nic mi nie jest i czuje sie dobrze le najgorzej gdy zmienia sie pogoda |
Człoiwieku jak ty byś walną z prędkością 55 km/h czołówe w malucha zrobił obrót 720, przeleciałbyś malucha i rower spadłby na ciebie to by cię tu nie było. Pozatym jak mogłeś zobaczyć do ilu km/h zachamowałeś ?
|
Cytuj:
|
nie ważne
kasacja |
Kiedys, niedaleko basenu, bylo pole do minigolfa. Poszlismy tam razem z kolega, poniewaz po raz pierwszy mielismy okazje w to zagrac. Wszystko fajnie, gralismy z raczej mizernym skutkiem punktowym, ale zabawa byla przednia. W koncu doszlismy do ostatniego dolka(niektore omijajac, bo byly za trudne :P) i przez jakis czas meczylismy sie nie mogac trafic. Pilka aby trafic do dolka musiala wskoczyc na rampe, wleciec do siatki, i dopiero do dziury. Po wielu nieudanych probach powiedzialem koledze, zeby przypierdzielil z calej sily to moze pilka doleci... Jako niedoswiadczony golfista stalem 0,5 metra po jego lewej stronie. Kumpel, oczywiscie sie napalil i trawil mnie kijem(metalowym) w glowe. Przez pierwsze kilka sekund mnie bolalo, lecz pozniej nie. Gosc patrzyl na mnie z wielkim zdziwieniem. Dotknelem lekko twarzy rekoma i byly cale we krwi, pozniej krew zaczela cieknac mi na koszulke i na ziemie, ktos zawolal ratownika i tam jakos mnie opatrzyli. Mialem tylko taka mala dziurke ok. 5mm x 5mm a krwi bylo tyle, jakby mi ktos conajmniej fatality z Mortala zrobil. Mialem szczescie, ze to nie w oko. BTW kolega trafil za pierwszym razem...
Duzo pozniej, na obozie z gralem z innym kolega i przypier... mu z calej sily kijem w brzuch, przy podobnym, wymagajacymn duzej sily uderzenia strzale. Przez jakis czas nie mogl oddychac i musialo to baardzo bolec. Jeszcze raz mi ktos powie, ze mini golf to bezpieczny sport, to go wysmieje :P. To nie byl wypadek rowerowo-drogowy, ale ciekawszy chyba od moich innych. Mam niezle szczescie bo nigdy sobie niczego nie zlamalem ani nie skrecilem. BTW gratz dla autora tematu, ze jechal 55 km/h, jesli to prawda, ja jak jechalem ok. 43 to musialem zwolnic, bo rower (goral) mi sie wyrywal spod kontroli, a ped powietrza uniemozliwial widzenie ;). |
:) Miałem w życiu 2 wypadki i to dosyć poważne :(
1) Spadając z drzewa (było mokre i sie poślizgnąłem) rozciąłem nogę. Założyli w wtedy 4 szwy ( 1998r.) 2) Grałem w piłkę nożną z kumplem i moim psem (rasa - pitbull). Kolega kopnął piłke górą w moją strone, ja podbiłem sobie i gdy miałem uderzać z główki wyskoczył pies i wbił mi wtedy zęba w głowę. <niemiłe uczucie> :( . W szpitalu lekarz nakleił mi jakieś plasterki na czoło i musiałem w tym chodzić 3 tygodnie. -.- (w wakacje -.-) |
Jaki Duuzy znak - oo fajna miejscowa na deske ,idziemy? poszlem z kumplem , jade jade a tam koniec drogi , zatrzymuje sie , odwracam a tu z duza predkoscia pedzi na mnie kumpel - kto wierzy niech wierzy kto nie , nie pisac mi ze klamie czy cos w tym stylu- spadlismy z wysokosci 3-5 metrow, ja spadlem na nogi , dwie nogi polamane ,kumpel spadl na mnie i nic mu sie nie stalo po za malymi obdarciami -.-
|
Hmm...w 98 roku felernie spadlem z dwoch schodow, stracilem przytomnosc, robili mi nawet usta-usta bo nie oddychalem.
Skonczylo sie w szpitalu, okazalo sie, ze cos nie tak z siodmym kregiem i ze musze lezec miesiac w szpitalu(nie moglem wstawac z lozka, tylko ciagle lezec). Po miesiacu tego lezakowanie ;) nastepny miesiac siedzenia w domu. No i tak to wygladalo :) |
@Masmix:
Dziwne? Mialem BARDZO podobny wypadek.. spadlem z drzewa i sie nabilem noga na siatke.. noga (stopa wlasciwie) przebita prawie na wylot, 4 szwy.. ;] Mialem szczescie, bo pare cm w inna strone, a moglbym miec przebity brzuch, albo glowe.. ;/ Dodatkowo spadajac (glowa w dol) podparlem sie na rekach o ziemie, co bardzo mi pomoglo (jakbym tego nie zrobil, mogloby mi rozszarpac stope oraz uderzylbym glowa o ziemie.. :D) Ogolnie nie mialem zadnych powazniejszych wypadkow, jestem z osob, ktore maja szczescie w zyciu jesli chodzi o te sprawy.. ;) Oczywiscie zdarzaly sie rozne wypadki, ale to nie bylo zbyt niebezpiecznie.. ;) |
Bodajże miałem 3 lata - już nie pamietam jak mi mama to opowiadala.
Więc tak... tata mnie niósł, potknoł się o szelki łóżeczka i no było ***ut. Jakieś 3cm w drugą strone i byłbym bez oka. Została mi blizna która się ciągle powieksza, ale mi nie przeszkadza :) |
Ogolnie tez troche przezylem, ale to co tu czytam to jest przewaznie powazniejsze...
1. Mialem cos kolo 9 lat i jechalem sobie na rowerkach z kolegami... Nagle jeden zajechal mi droge i zachaczylem swoim przednim kolem o jego tylnie (nie wiem jak to bylo, ale jakos tak:P). Jechalem dosc szybko... on skrecil w bok, a ja gleba... gorna warge i brode sobie na asfalcie zjechalem... Do dzis na tamtym rowerze mam slady z krwi :P Przez jakies 2 tygodnie musialem pic przez slomke i jesc malutkimi kawalkami, bo jak dotknalem tej wargi, to mnie "lekko" bolalo. To chyba jedyny z takich powazniejszych moich wypadkow. W zyciu jestem ostrozny dosc i nigdy nie mialem zadnej konczyny zlamanej itp. A to juz historia w ktorej nie ja ucierpialem: Postanowilismy sie wybrac z kumplami na rowerach na zjazd po drugiej stronie miasta (45 tys ludzi mniejwiecej). Dojechalismy... zjechalismy pare razy i moj kumpel stwierdzil ze sobie skoczy... Stanelismy kolo skoczni, a on zjezdza. Jedzie, dojezdza do skoczni, wybicie.... PIERDUT... Zachaczyl przednim kolem o "krawedz" takiego malego dolka wykopanego za skocznia. W locie zrobile pelny obrot a rower na niego spadl... Musielismy odpiac przedni hamulec, bo kolo bylo tak skrzywione, ze nie przechodzilo... Ja prowadzilem jego rower, a kumpel prowadzil "rannego" przez jakies 45 minut do domu wracalismy... Kumplowi na szczescie nic takiego sie nie stalo.. Na poczatku myslelismy ze ma reke zlamana, ale mial tylko obtluczona cala... |
Ja kiedys jechalem na rowerku i sluchalem akurat Metallice :)
Jade sobie jade.... i z za rogu spożywczaka wyskoczyl pudelek od sasiadki -.-' sprytnie go ominolem i przy***alem w kraweznik. Przewrowcilem sie i uderzylem twarza w ulice i mi krew z nosa i z lokcia leciala :( |
Wszystkie czasy podano w strefie GMT +2. Teraz jest 11:50. |
Powered by vBulletin 3