Forum Tibia.pl

Forum Tibia.pl (http://forum.tibia.pl//index.php)
-   O wszystkim i o niczym (http://forum.tibia.pl//forumdisplay.php?f=20)
-   -   Wypadki ^^ (http://forum.tibia.pl//showthread.php?t=36941)

Rybzor 31-05-2005 21:23

Jade sobie jade na rowerze, z gorki, dosyc szybko i zagapilem sie i walnalem bokiem kierownicy o samochod zaparkowany oboj, zachamowalem łokciem:P troche sie zadrachalem, oprocz tego spadlem s drzewa, zlamalem se reke, i kilka drobnyh wypadkow, w sumie malo mialem wypadkow :]

Birmil 31-05-2005 21:32

dobra... udowodnilem juz ałtorowi tęmatu rze jezd gópi... to teraz moge cos napisac, wypadek nie moj lecz kolegi... jakis pol roku temu, siedzimy na miejscowce [niedaleko torow kolejowych], pijemy piwko, skonczylismy lolka... i slysze nagle pisk panienki... wyskoczylem od razu, i zemdlalem... kumpel wpadl pod pociag :/ po butach go poznali

Shanhaevel 31-05-2005 22:46

@up
Nie przeżył? A ty serio zemdlałeś, czy taka przenośnia?

Matiz 31-05-2005 23:06

Ja nie miałem dużo wypadków, a jak już to takie słabe. Jadę na rowerze nagle gleba i klatą w róg (do dzisiaj mam tam kółko) ;)
Drugi to już totalnie słaby ale pokazuje moją głupotę :)
Jadę trzymam kierownicę jedną ręka i chce skręcić tak mocno nacisnąłem na kierownicę że się o 180 stopni obróciła i glaba na asfalt.

PalAnonim 01-06-2005 10:26

Raz spadlem z drzewa i zachaczylem reka, to byla do szycia, kilka stluczek samochodowych (czemu zawsze jak ojciec byl za kierownica??), pare rowerowych, raz brat moja głową stłukł lustro. Raz dostalem chustawka w pale, to znalazlem sie 2 metry dalej od miejsca zdazenia, kilka razy moja glowa zachaczyla o drzwi.

Birmil 01-06-2005 13:55

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Shanhaevel
@up
Nie przeżył? A ty serio zemdlałeś, czy taka przenośnia?

jest ktos kto przezyl zderzenie z setkami ton jadacych z predkoscia kolo 100 km/h ? tez bys zemdlal jakbys to zobaczyl

Berburio 01-06-2005 16:05

Ja nie miałem żadnych poważnych wypadków


Jedyne co to złamanie lewej ręki na rolkach podczas przejeżdzania przez ulice jak już migało zielone światło ;/ jechałem w miare szybko i straciłem równowage i gleba:(

Niewiem czy to wypadek ale wywaliłem na rowerze kierownicą o lustro (lewe) sąsiada i zaliczenie fikołka przez kierownice... efekt?? bolące plecy bo rower nie trafił we mnie ^^

Thero 01-06-2005 16:24

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Kin
Tak na liczniku miałem 55km...

To zmień, na pewno masz mniejsze koła niż rozmiar, który ustawiłeś, zabiłbyś się jakbyś rozpędzony 55 km/h przywlaił w jadący samochód... :|.

@Topic
1.Miałem wiele wypadków bez roweru, ale jeśli już musimy mówić... na boisku szkolnym rozpędziłem się do ok. 40 km/h (mam licznik, nie pamiętam dokłandie ile) i przywaliłem w taki betonowy murek wyskości troszkę poniżej kół mojego roweru, nic ciężkiego mi się nie stało, ale mój rower przykro to wpsomina (ciekawe ile leciałem :P)
2. Jechaliśmy do braciaka 20 km na rowerach, mocno rozpędzeni jechaliśmy bliski "barierki" odgradzającej nas od duuużej ulicy, nagle mój brat z tyłu zaczął krzyczeć "UUWAAAGA!!!11111oneone". Nerwowo kolega jadący obok mnie skręcił na mnie... przy prędkości około 35 km/h przejechałem się kilka metrów po ostrej barierce, zósemkowane koła : P.

gorgi 01-06-2005 17:25

mam powiedzieć wszystkie wypadki? uznacie mnie za pechowca na ale cóż:
5 lat: dwa razy w szpitalu dziecięcym piewszy to rozcięcie (na bujawkach) drugi to wstrząc błędnika lewego
9lat: złamanie lewej reki oraz coś tam z okiem
11 lat: złamanie lewej nogi (drugi raz) i obojczyka
13 lat: wstrząs błonnika prawego oraz prawej ręki
14 lat: na początku roku zrobiłem se cos z kregoslupem (2 tygodnie w szpitalu)

jak narazie nic mi nie jest i czuje sie dobrze le najgorzej gdy zmienia sie pogoda

Elmer 01-06-2005 17:41

Człoiwieku jak ty byś walną z prędkością 55 km/h czołówe w malucha zrobił obrót 720, przeleciałbyś malucha i rower spadłby na ciebie to by cię tu nie było. Pozatym jak mogłeś zobaczyć do ilu km/h zachamowałeś ?

Bzik 01-06-2005 17:52

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Birmil
Niech wykreci jeszcze 900 to drugi Tony Hawk bedzie [on coprawda zrobil to w innej plaszczyznie, ale co tam :)

Tony hawk to na desce:P

Bucik 01-06-2005 17:59

nie ważne

kasacja

Galarion 01-06-2005 18:43

Kiedys, niedaleko basenu, bylo pole do minigolfa. Poszlismy tam razem z kolega, poniewaz po raz pierwszy mielismy okazje w to zagrac. Wszystko fajnie, gralismy z raczej mizernym skutkiem punktowym, ale zabawa byla przednia. W koncu doszlismy do ostatniego dolka(niektore omijajac, bo byly za trudne :P) i przez jakis czas meczylismy sie nie mogac trafic. Pilka aby trafic do dolka musiala wskoczyc na rampe, wleciec do siatki, i dopiero do dziury. Po wielu nieudanych probach powiedzialem koledze, zeby przypierdzielil z calej sily to moze pilka doleci... Jako niedoswiadczony golfista stalem 0,5 metra po jego lewej stronie. Kumpel, oczywiscie sie napalil i trawil mnie kijem(metalowym) w glowe. Przez pierwsze kilka sekund mnie bolalo, lecz pozniej nie. Gosc patrzyl na mnie z wielkim zdziwieniem. Dotknelem lekko twarzy rekoma i byly cale we krwi, pozniej krew zaczela cieknac mi na koszulke i na ziemie, ktos zawolal ratownika i tam jakos mnie opatrzyli. Mialem tylko taka mala dziurke ok. 5mm x 5mm a krwi bylo tyle, jakby mi ktos conajmniej fatality z Mortala zrobil. Mialem szczescie, ze to nie w oko. BTW kolega trafil za pierwszym razem...

Duzo pozniej, na obozie z gralem z innym kolega i przypier... mu z calej sily kijem w brzuch, przy podobnym, wymagajacymn duzej sily uderzenia strzale. Przez jakis czas nie mogl oddychac i musialo to baardzo bolec.

Jeszcze raz mi ktos powie, ze mini golf to bezpieczny sport, to go wysmieje :P.

To nie byl wypadek rowerowo-drogowy, ale ciekawszy chyba od moich innych. Mam niezle szczescie bo nigdy sobie niczego nie zlamalem ani nie skrecilem. BTW gratz dla autora tematu, ze jechal 55 km/h, jesli to prawda, ja jak jechalem ok. 43 to musialem zwolnic, bo rower (goral) mi sie wyrywal spod kontroli, a ped powietrza uniemozliwial widzenie ;).

Masmix 01-06-2005 19:13

:) Miałem w życiu 2 wypadki i to dosyć poważne :(

1) Spadając z drzewa (było mokre i sie poślizgnąłem) rozciąłem nogę. Założyli w wtedy 4 szwy ( 1998r.)

2) Grałem w piłkę nożną z kumplem i moim psem (rasa - pitbull). Kolega kopnął piłke górą w moją strone, ja podbiłem sobie i gdy miałem uderzać z główki wyskoczył pies i wbił mi wtedy zęba w głowę. <niemiłe uczucie> :( . W szpitalu lekarz nakleił mi jakieś plasterki na czoło i musiałem w tym chodzić 3 tygodnie. -.- (w wakacje -.-)

Gokufan 01-06-2005 20:38

Jaki Duuzy znak - oo fajna miejscowa na deske ,idziemy? poszlem z kumplem , jade jade a tam koniec drogi , zatrzymuje sie , odwracam a tu z duza predkoscia pedzi na mnie kumpel - kto wierzy niech wierzy kto nie , nie pisac mi ze klamie czy cos w tym stylu- spadlismy z wysokosci 3-5 metrow, ja spadlem na nogi , dwie nogi polamane ,kumpel spadl na mnie i nic mu sie nie stalo po za malymi obdarciami -.-

sesaj 01-06-2005 21:13

Hmm...w 98 roku felernie spadlem z dwoch schodow, stracilem przytomnosc, robili mi nawet usta-usta bo nie oddychalem.
Skonczylo sie w szpitalu, okazalo sie, ze cos nie tak z siodmym kregiem i ze musze lezec miesiac w szpitalu(nie moglem wstawac z lozka, tylko ciagle lezec). Po miesiacu tego lezakowanie ;) nastepny miesiac siedzenia w domu. No i tak to wygladalo :)

Kajulec 01-06-2005 22:08

@Masmix:

Dziwne? Mialem BARDZO podobny wypadek.. spadlem z drzewa i sie nabilem noga na siatke.. noga (stopa wlasciwie) przebita prawie na wylot, 4 szwy.. ;] Mialem szczescie, bo pare cm w inna strone, a moglbym miec przebity brzuch, albo glowe.. ;/ Dodatkowo spadajac (glowa w dol) podparlem sie na rekach o ziemie, co bardzo mi pomoglo (jakbym tego nie zrobil, mogloby mi rozszarpac stope oraz uderzylbym glowa o ziemie.. :D)

Ogolnie nie mialem zadnych powazniejszych wypadkow, jestem z osob, ktore maja szczescie w zyciu jesli chodzi o te sprawy.. ;) Oczywiscie zdarzaly sie rozne wypadki, ale to nie bylo zbyt niebezpiecznie.. ;)

ro0t 02-06-2005 06:38

Bodajże miałem 3 lata - już nie pamietam jak mi mama to opowiadala.
Więc tak... tata mnie niósł, potknoł się o szelki łóżeczka i no było ***ut. Jakieś 3cm w drugą strone i byłbym bez oka. Została mi blizna która się ciągle powieksza, ale mi nie przeszkadza :)

Arthus Drag'Tail 02-06-2005 09:29

Ogolnie tez troche przezylem, ale to co tu czytam to jest przewaznie powazniejsze...

1. Mialem cos kolo 9 lat i jechalem sobie na rowerkach z kolegami... Nagle jeden zajechal mi droge i zachaczylem swoim przednim kolem o jego tylnie (nie wiem jak to bylo, ale jakos tak:P). Jechalem dosc szybko... on skrecil w bok, a ja gleba... gorna warge i brode sobie na asfalcie zjechalem... Do dzis na tamtym rowerze mam slady z krwi :P Przez jakies 2 tygodnie musialem pic przez slomke i jesc malutkimi kawalkami, bo jak dotknalem tej wargi, to mnie "lekko" bolalo.

To chyba jedyny z takich powazniejszych moich wypadkow. W zyciu jestem ostrozny dosc i nigdy nie mialem zadnej konczyny zlamanej itp.

A to juz historia w ktorej nie ja ucierpialem:
Postanowilismy sie wybrac z kumplami na rowerach na zjazd po drugiej stronie miasta (45 tys ludzi mniejwiecej). Dojechalismy... zjechalismy pare razy i moj kumpel stwierdzil ze sobie skoczy... Stanelismy kolo skoczni, a on zjezdza. Jedzie, dojezdza do skoczni, wybicie.... PIERDUT... Zachaczyl przednim kolem o "krawedz" takiego malego dolka wykopanego za skocznia. W locie zrobile pelny obrot a rower na niego spadl... Musielismy odpiac przedni hamulec, bo kolo bylo tak skrzywione, ze nie przechodzilo... Ja prowadzilem jego rower, a kumpel prowadzil "rannego" przez jakies 45 minut do domu wracalismy... Kumplowi na szczescie nic takiego sie nie stalo.. Na poczatku myslelismy ze ma reke zlamana, ale mial tylko obtluczona cala...

Silvianas 02-06-2005 10:17

Ja kiedys jechalem na rowerku i sluchalem akurat Metallice :)
Jade sobie jade.... i z za rogu spożywczaka wyskoczyl pudelek od sasiadki -.-'
sprytnie go ominolem i przy***alem w kraweznik. Przewrowcilem sie i uderzylem twarza w ulice i mi krew z nosa i z lokcia leciala :(


Wszystkie czasy podano w strefie GMT +2. Teraz jest 11:50.

Powered by vBulletin 3