Forum Tibia.pl

Forum Tibia.pl (http://forum.tibia.pl//index.php)
-   O wszystkim i o niczym (http://forum.tibia.pl//forumdisplay.php?f=20)
-   -   Dyskusje polityczne wszelakie (http://forum.tibia.pl//showthread.php?t=231682)

Slythia 12-02-2011 23:29

Może zamiast podnosić poziom matury (co obecnie i tak się nie uda, chociaż przydałoby się - co to za egzamin dojrzałości, do którego podchodzi się bez nauki i nawet dobrze zdaje) po prostu zacząć czegoś konkretnego wymagać na studiach w sposób jasny, czytelny i uczciwy? Może źle trafiłam, lecz u mnie ocena wcale nie świadczy o poziomie wiedzy, lecz zwyczajnie od szczęścia czy umiejętności załatwiania sobie ocen.

Do tego przydałaby się reforma programu studiów. Zamiast uczyć się czegoś porządnego mam na razie same ogólnikowe wypełniacze, które kompletnie nic mi nie dają. W dodatku wiedza w najlepszym wypadku jest sprzed 20 lat (azbest ;]). Będąc w LO myślałam, że to już ostatnie lata nauki czegoś, co kompletnie mi się nie przyda - jak widać byłam mocno naiwna.

Duch Niespokojny 12-02-2011 23:49

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Ashlon (Post 2800907)
Obiecnie istnieja calkowicie platne uczelnie prywatne, ktore nie ksztalca na takim poziomie jak uczelnie panstwowe. Jest to wynikiem wlasnie samej odplatnosci - wieksza zdawalnosc = wieksza liczba studentow = wiecej kasy.

To prawda, ale nie do końca. Najzdolniejsi idą na uczelnie państwowe - bo mają za darmo. Dopiero ci, którzy się tam nie dostali lub nawet nie próbowali, bo nie mieli szans, korzystają z oferty uczelni prywatnych. Stąd taki a nie inny ich poziom. Po prostu uczelnie prywatne nie są w stanie konkurować z państwowymi, gdy te są darmowe.
Jeśli się dobrze orientuję, to uczelnie w USA są płatne, a jednak istnieje kilka prestiżowych uniwersytetów stojących na bardzo wysokim poziomie. Taki Harvard raczej nie będzie przyjmował i przepuszczał wszystkich jak leci, żeby tylko mieć z nich dodatkową kasę. Zresztą, nawet nie bardzo miałby taką możliwość, bo mieliby tylu studentów, że nie wyrobili by się.
Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Ashlon (Post 2800907)
Jaki zwiazek ma odplatnosc do czyjejs pracowitosci, czy zasobu wiedzy?

Z im większą łatwością coś nam przychodzi, tym mniejszą wagę do tego przywiązujemy. I vice versa.
Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Ashlon (Post 2800907)
Bo, po pierwsze, studia stalyby sie siedliskiem osob, ktorych rodzice maja wystarczajaco duzo pieniedzy, aby za studia zaplacic - co wcale nie oznacza, ze taki student bylby kims wybitnym.

Może nie byłoby to do końca "sprawiedliwe społecznie", ale czym by to się różniło od obecnej sytuacji (która notabene też "sprawiedliwa" nie jest, bo bogaci również nie muszą płacić za studia)? Czyżbyśmy mieli teraz samych wybitnych myślicieli, którzy wraz z wprowadzeniem odpłatności za naukę zostaną zastąpieni przez bogatych matołów?
Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Ashlon (Post 2800907)
Tylko co powiesz tej osobie, ktora musi wylozyc grube siano na studia, bo np. na 3 roku zabraklo jej 0.05 do sredniej gwarantujacej stypendium? Przeciez taka sytuacja nie musi oznaczac, ze ktos jest leserem, bo moze byc wynikiem np. przebytej choroby, ciezkiej sytuacji rodzinnej, czy po prostu zbiegu okolicznosci.

Można by przecież rozpatrywać każdą sytuację indywidualnie. Nikt nie mówi, że trzeba się koniecznie sztywno trzymać cyferek.
Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Ashlon (Post 2800907)
Znam dwie osoby, z czego jedna miala srednia przekraczajaca o 0.01 prog wymagany do otrzymania stypendium, drugiej natomiast 0.01 zabraklo. Czyli co, osobie pierwszej pozwalamy na studiowanie za darmo, natomiast drugiej - plac frajerze, bo sie nie uczysz?

A jak komuś zabraknie 1 punktu, żeby się dostać na studia? Nie dostaniesz się frajerze, bo się nie uczysz? Takie sytuacje są nie do uniknięcia. Życie...
Zresztą, kryteria przyznawania stypendiów i ich wysokość powinny być raczej stopniowane, a nie zero-jedynkowe.

Ashlon 13-02-2011 01:33

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Duch Niespokojny (Post 2800972)
To prawda, ale nie do końca. Najzdolniejsi idą na uczelnie państwowe - bo mają za darmo. Dopiero ci, którzy się tam nie dostali lub nawet nie próbowali, bo nie mieli szans, korzystają z oferty uczelni prywatnych. Stąd taki a nie inny ich poziom. Po prostu uczelnie prywatne nie są w stanie konkurować z państwowymi, gdy te są darmowe.
Jeśli się dobrze orientuję, to uczelnie w USA są płatne, a jednak istnieje kilka prestiżowych uniwersytetów stojących na bardzo wysokim poziomie. Taki Harvard raczej nie będzie przyjmował i przepuszczał wszystkich jak leci, żeby tylko mieć z nich dodatkową kasę. Zresztą, nawet nie bardzo miałby taką możliwość, bo mieliby tylu studentów, że nie wyrobili by się.

Prywatne bylyby w stanie konkurowac z panstwowymi darmowymi, jesli na tych prywatnych utrzymywany byl jakis poziom. Jak sam wspomniales - taki Harvard trzyma wysrubowany poziom. Tak ciezko jest to samo zrobic u nas na prywatnych? Po 5-10 latach taka uczelnia otrzyma latke wymagajacej i beda tam szli ci, ktorzy chca sie uczyc. Ale po co tak robic - latwiej wystawiac papierki ukonczenia studiow finansow i gotowania i trzepac na tym niezla kase.

Cytuj:

Z im większą łatwością coś nam przychodzi, tym mniejszą wagę do tego przywiązujemy. I vice versa.
Ale to samo mozemy osiagnac poprzez podniesienie wymagan na studiach, a nie wprowadzenie odplatnosci...

Cytuj:

Może nie byłoby to do końca "sprawiedliwe społecznie", ale czym by to się różniło od obecnej sytuacji (która notabene też "sprawiedliwa" nie jest, bo bogaci również nie muszą płacić za studia)?
Nie rozumiem zdania w nawiasie. Niesprawiedliwe jest to, ze i biedny i bogaty nie musi placic? Czy o co chodzi?

Cytuj:

Czyżbyśmy mieli teraz samych wybitnych myślicieli, którzy wraz z wprowadzeniem odpłatności za naukę zostaną zastąpieni przez bogatych matołów?
Przykladowo - ja nie mam sredniej stypendialnej, brakuje mi co roku tych 0.2, 0.3 pkt do otrzymania stypendium. Jakby to okreslic - wyzsze stany srednie grupy. Czyli w "nowym projekcie" na darmowe studiowanie bym sie nie zalapal. Zastapiony bym zostal zapewne przez osobe, ktora ma gorsze oceny, ale ma bogatych rodzicow, ktorych stac na oplacenie wyksztalcenia.

Bo powiedzmy sobie szczerze - ci, ktorzy sa naprawde wybitni, na studiach dziennych sie znajduja. Natomiast przez przez wprowadzenie platnych studiow wyeliminowani zostaliby ci, ktorzy sa sredni i ci, ktorym niewiele zabraklo do stypendium. A watpie, zeby to oni zabierali miejsca "dla geniuszy".

U mnie na wydziale osoba na studiach zaocznych - platnych - ktora osiagnie srednia 4.2 ma prawo do zmiany trybu studiow na dzienny. Zgodnie z wasza teoria ludzie powinni wrecz sie zabijac, zeby osiagnac jak najwiecej i przeniesc sie na takie studia. A jak to wyglada w praktyce? Zdecydowania wiekszosc ma to w dupie, bo ma rodzicow z niezlymi dochodami i ich stac na platne studiowanie - wiec wola siedziec na zaocznych. Natomiast na dziennych jest wiecej osob, ktore takimi luksusami pochwalic sie nie moga.


Cytuj:

A jak komuś zabraknie 1 punktu, żeby się dostać na studia? Nie dostaniesz się frajerze, bo się nie uczysz? Takie sytuacje są nie do uniknięcia. Życie...
Z tym, ze taka sytuacja pojawia sie przed podjeciem nauki na uczelni wyzszej. Mozesz poprawic mature lub isc na inny kierunek, inna uczelnie, do innego miasta. Natomiast osoba, ktorej nie stac na placenie za studia, ktorej zabraklo niewiele do "nauki za darmo" stawiana jest przed faktem dokonanym - albo placisz za drugi rok, albo kasa wydana na pierwszy idzie sie walic.

Nie wspominajac o tym, ze obecny system moze tez nie jest "sprawiedliwy" jesli chodzi o rekrutacje, ale przynajmniej nie tworzy patologii, w ktorej nauka zastrzezona bylaby praktycznie tylko dla bogatych.

Cytuj:

Zresztą, kryteria przyznawania stypendiów i ich wysokość powinny być raczej stopniowane, a nie zero-jedynkowe.
I tak w ktoryms momencie musi istniec prog zero-jedynkowy, tzn. taki, przed ktorym za studia placimy, a za ktorym sa one darmowe.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Slythia
Może zamiast podnosić poziom matury (co obecnie i tak się nie uda, chociaż przydałoby się - co to za egzamin dojrzałości, do którego podchodzi się bez nauki i nawet dobrze zdaje) po prostu zacząć czegoś konkretnego wymagać na studiach w sposób jasny, czytelny i uczciwy?

To jest najprostszy i najszybszy sposob na rozwiazanie problemow polskiego szkolnictwa wyzszego, a nie jakies odplatnosci i inne wymysly.

Litawor 13-02-2011 13:15

Na marginesie waszej dyskusji: nie jest prawdą, że w Polsce w ogóle nie ma dobrych prywatnych uczelni. Za przykład niech posłuży Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej w Warszawie, która ma sporą renomę.

@Duch Niespokojny
Drobne sprostowanie, bo niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy: wiele uczelni w USA (również prestiżowych) to uczelnie państwowe (a właściwie stanowe), choć również płatne. To nie jest tak, że cały system szkolnictwa wyższego w USA jest prywatny. Chociaż akurat Harvard jest prywatny.

Ashlon 13-02-2011 13:18

W Warszawie moze tak jest, natomiast SWPS we Wroclawiu to kpina - poziom zenujaco niski.

Litawor 15-02-2011 03:34

Dla zainteresowanych: 17 lutego (czwartek) w kilku miastach odbędzie się protest przeciwko reformie minister Kudryckiej. Więcej tutaj:
http://www.demokratyczne.pl/?p=560

Zachęcam do udziału.

ponczus 16-02-2011 00:31

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Litawor (Post 2801182)
Dla zainteresowanych: 17 lutego (czwartek) w kilku miastach odbędzie się protest przeciwko reformie minister Kudryckiej. Więcej tutaj:
http://www.demokratyczne.pl/?p=560

Zachęcam do udziału.


Nie zachęcam do udziału.

Polecam teksty na GW dotyczące Uniwersytetu Wrocławskiego pisane przez pracowników naukowych, członków senatu a nawet kierowników wydziału, dotyczące sytuacji na uczelni. W krótkich żołnierskich słowach, nie ma którędy s*******ać tak bardzo żal dupę ściska na tej uczelni. Na PWr jest niewiele lepiej. Na akademii ekonomicznej (tak na akademii, tej uczelni daleko do akademii a co dopiero do uniwersytetu) jest jeszcze tragiczniej.

Litawor 16-02-2011 03:22

No dobrze, a co to ma do protestu?

ponczus 16-02-2011 08:37

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Litawor (Post 2801339)
No dobrze, a co to ma do protestu?

To że środowisko akademickie nie chce żadnych zmian wręcz jest tym zmianom wrogie. Nagminne jest naginanie czy też łamanie wręcz regulaminu studiów (właśnie w kwestii drugiego kierunku i studiowaia na drugim kierunku, która to jest jasno określona co do sposobu i tego jak powinno to się odbywać, a stosowane jest niezmiernie rzadko), li to z powodu nie wiedzy pracowników (na przykład jeszcze 4 lata temu na PWr wydział Fizyka regulamin studiów znajodwał się tylko w dziekanacie w jednej sztuce!!), czy też zwyczajnie z powodu znajomości nie "chcijstwa".

Stypendia to był jawny żart. Dość powiedzieć że zasady przyznawania stypendiów potrafiły zmienić się nie tylko w trakcie roku akademickiego ale nawet po samym fakcie ich przyznania!!! Celował w tym UWr gdzie co roku były problemy z tym.

A i kadra naukowa. Kadra naukowa powinna się zdecydować czy jest na uczelni w celu robienia kariery czy też w celu robienia kariery ORAZ nauczania. Jeśli tylko w tym pierwszym to są instytucje które nie prowadzą dydaktyki a prowadzą badania naukowe.


Trochę się ropisałem ale summa summarum po swoich bogatych doświadczeniach z uczelnią wyższą (zarówno od strony studenta jak i murzyna do czarnej roboty) stwierdzam autorytarnie (jak autor tej odezwy), że skoro środowisko akademickie nie zmienia się i nie chce się zmienić (chociażby klapa zwana EIT) to musi wyjść inicjatywa odgórna, fakt może ona być do końca nietrafiona czy też błędna w niektórych aspektach, ale jest to jedyna inicjatywa jaka przez 20 lat wyszła co do zmiany środowiska i samych uczelni. A to chyba o czymś świadczy.

Litawor 17-02-2011 14:13

Że zmiany są potrzebne, to jeszcze nie oznacza, że wszelkie zmiany są automatycznie dobre. Słowo "reforma" nie zawsze ma znaczenie pozytywne. W tej reformie oczywiście jakieś pozytywne aspekty można znaleźć, natomiast protest dotyczy tylko wybranych jej elementów, które ja (i organizatorzy) uważam za bardzo szkodliwe.

Tutaj rozmowa z trzema doktorami z Uniwersytetu Warszawskiego na temat reformy:
http://www.krytykapolityczna.pl/Wywi.../menuid-1.html
Nie wiem, jak w przypadku nauk technicznych, ale również w przypadku nauk biomedycznych nie ma sensu mówić o jakimś finansowaniu badań przez środowiska biznesowe. W Polsce nie ma żadnych firm, które prowadziłyby własne badania i byłyby zainteresowane takimi inwestycjami.

Ashlon 17-02-2011 15:36

Z wielkim smutkiem, ale w tej kwestii musze sie zgodzic z tym, o czym mowi Litawor.

ponczus 17-02-2011 20:43

@litawor

Czytałeś ten wywiad? Przecież to stek bzdur podlany pseudonaukowym bełkotem o potrzebie dogłębnej analizy i zaspokojenia potrzeb wiodących ośrodków naukowych w Polsce, oraz o tym jak to prywatne uczelnie lobbują przeciwko uczelniom państwowym. W dodatku poparty pomówieniami i oszczerstwami, za które powinni zostać ci panowie podani do sądu (mówię tu o E&Y).

Ale po kolei.

1) Potrzeba konsultacji ze środowiskiem naukowym - od 1989 roku środowisko naukowe nie wysnuło ŻADNEJ inicjatywy reformatorskiej na szerszą skalę. Wszystkie inicjatywy były albo wymuszone przez rząd/wejście do Unii, albo wymuszone przez rynek pracy. Ile można czekać aż szanowni panowie profesorowie i doktorowie ruszą dupę i wezmą się do roboty?

2) Odpłatność za drugi kierunek + komercjalizacja + ograniczenia w ilości etatów - o przepraszam bardzo same uczelni szukają pieniędzy wszędzie, poprzez podnoszenie stawek za akademiki oraz obniżanie stypendiów to nie godzi w zapis o bezpłatnej edukacji? Dalej, mało to było szumu jakieś 3 lata temu gdy uczelnie same starały się ograniczyć ilość etatów swoich pracowników? Co i tak im się nie udało. Jeśli chodzi o komercjalizacje to jest to znak czasów, uczelnie wyższe (szczególnie techniczne) nie mogą żyć w oderwaniu od rynku pracy/potrzeb pracodawców.

3) Ingerencja biznesu w życie uczelni - o matko moja, byłem na kilkudziesięciu wykładach profesorów/doktorów z uczelni zagranicznych którzy z dumą opowiadali o tym jak na przykład ich projekt odróżniania cukini od żaby został wprowadzony w życie przez firmę taką a taką. Projekt wykonany przez studentów pod okiem tegoż profesora.

4) Rozdzielanie grantów finansowych z UE lepiej idzie uczelnią prywatnym bo one są wspomagane - gówno prawda. Uczelnie publiczne zwyczajnie nie wiedzą co z tym fantem zrobić, mają zbyt rozbuchaną biurokrację. Przykład EIT wrocławski, który jest ostatecznym dla mnie upadkiem szkolnictwa wyższego (publicznego) w Polsce. Panowie rektorzy nie potrafili się dogadać, w czym niestety celował rektor PWr.

Podsumowując, oczywiście że projekt nie jest doskonały, ale arguemnty tych panów są mocno nie trafione, a argumenty zadawane ad persona pani minister są niestosowne.

Aha co do firm w kraju, to są takie. Ale paradoksalnie poprzez biurokrację na uczelniach, o wiele lepiej opłaca się zlecić coś uniwerkowi w berlinie, który to wysyła zlecenie takiego badania na PWr a PWr wysyła do Berlina a z Berlina do firmy. TO jest niestety prawdziwa historia.

Litawor 17-02-2011 21:05

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez ponczus (Post 2801500)
@litawor
Czytałeś ten wywiad?

Czytałem. Jeśli chcesz bardziej rzeczowego głosu w dyskusji o edukacji, to polecam tekst prof. Andrzeja Walickiego w aktualnym numerze "Przeglądu". Niestety, nie jest dostępny online.

Co takiego napisano o E&Y? Mowa była o zamówieniu analizy przez MNiSW i to było krytykowane, a nie cokolwiek, co zrobiło E&Y.

Cytuj:

Potrzeba konsultacji ze środowiskiem naukowym - od 1989 roku środowisko naukowe nie wysnuło ŻADNEJ inicjatywy reformatorskiej na szerszą skalę. Wszystkie inicjatywy były albo wymuszone przez rząd/wejście do Unii, albo wymuszone przez rynek pracy. Ile można czekać aż szanowni panowie profesorowie i doktorowie ruszą dupę i wezmą się do roboty?
Tutaj mogę się zgodzić, chociaż w tekście jako kontrargument zostały podane propozycje Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich.

Cytuj:

Odpłatność za drugi kierunek + komercjalizacja + ograniczenia w ilości etatów - o przepraszam bardzo same uczelni szukają pieniędzy wszędzie, poprzez podnoszenie stawek za akademiki oraz obniżanie stypendiów to nie godzi w zapis o bezpłatnej edukacji?
Z pewnością. Przy takim poziomie finansowania nauki trudno, żeby było inaczej. I nie oznacza to, że ministerstwo powinno się do tego przyłączyć.

Cytuj:

Jeśli chodzi o komercjalizacje to jest to znak czasów, uczelnie wyższe (szczególnie techniczne) nie mogą żyć w oderwaniu od rynku pracy/potrzeb pracodawców.
Poniekąd tak, z tym że, jak napisałem wcześniej, w Polsce takiego rynku nie ma. A na pewno nie na wystarczającym poziomie. Przynajmniej nie w naukach biomedycznych, bo o tym mam najlepsze pojęcie.

Cytuj:

Ingerencja biznesu w życie uczelni - o matko moja, byłem na kilkudziesięciu wykładach profesorów/doktorów z uczelni zagranicznych którzy z dumą opowiadali o tym jak na przykład ich projekt odróżniania cukini od żaby został wprowadzony w życie przez firmę taką a taką. Projekt wykonany przez studentów pod okiem tegoż profesora.
To trochę co innego niż to, o czym piszą autorzy tekstu. Sporo zależy tu od tego, o jakich dziedzinach mówimy. W naukach technicznych jest trochę inaczej niż w społecznych (przyrodnicze i medyczne są gdzieś pośrodku).

O czwartym przykładzie nie mam pojęcia.

ponczus 17-02-2011 22:27

Cytuj:

Co takiego napisano o E&Y? Mowa była o zamówieniu analizy przez MNiSW i to było krytykowane, a nie cokolwiek, co zrobiło E&Y.
cytuje:

Podam być może drobny, ale znamienny przykład. Otóż wedle projektu pani minister Kudryckiej (vel Ernst&Young) rektor może zatrudnić na stanowisku profesora osobę nieposiadającą habilitacji, jeśli kierowała ona „za granicą” zespołami badawczymi.

Panuje też opinia, że minister Kudrycka ów niespójny, wewnętrznie sprzeczny projekt skierowała na posiedzenie rządu i przepchnęła do Sejmu, bo olbrzymie pieniądze za jego przygotowanie zainkasowała korporacja Ernst&Young.

Poza tym ministerstwo stworzyło wrażenie, że uniwersytety są jakimś hamulcem rozwoju naszego kraju, a minister Kudrycka z firmą Ernst&Young niesie kaganek oświaty na uniwersytety.

(która najwyraźniej w ogóle nie zestarzała się w korporacyjnej mentalności macherów z polskich brygad Ernst&Young)

Dopóki nie zacznie się traktować protestów społecznych, także obywatelskiego nieposłuszeństwa, jako naturalnych reguł gry, dopóty na zlecenie ministerialnych mecenasów prywatne firmy w rodzaju Ernst&Young będą w Rzeczpospolitej pisać ustawy i rządzić, bawiąc się w globalną inżynierię społeczną.

Nie chodzi tutaj o krytykę E&Y, raczej o sztubackie próby oskarżenia minister o to że napisała ustawę pod dyktat i za pieniądze E&Y, które mnie śmieszą, bo jeżeli ci panowie mają na to dowody to powinni iść do sądu (coś sami wspominają o społeczeństwie obywatelskim a zachowują się jak społeczeństwo Lepperskie).

Ashlon 01-03-2011 15:30

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/palik...wiadomosc.html

A ten pajac ciagle prowadzi swoje zalosne gierki. Mam nadzieje, ze ludzie nie sa na tyle glupi, zeby ten jego smieszny ruch poparcia uzyskal 5% i wszedl do parlamentu...

ponczus 01-03-2011 20:16

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Ashlon (Post 2802815)
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/palikot-stawia-ultimatum-schetynie,1,4197510,wiadomosc.html

A ten pajac ciagle prowadzi swoje zalosne gierki. Mam nadzieje, ze ludzie nie sa na tyle glupi, zeby ten jego smieszny ruch poparcia uzyskal 5% i wszedl do parlamentu...

A dlaczego? Wysłał zapytanie, czeka na odpowiedź. Polskie prawo jest debilne, ale debilne prawo ale prawo (parafrazując), więc Palikot w ten debilizm idzie i wykorzystuje go z całą debilowatową konsekwencją.

Gtyk 01-03-2011 21:17

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez ponczus (Post 2802838)
A dlaczego? Wysłał zapytanie, czeka na odpowiedź. Polskie prawo jest debilne, ale debilne prawo ale prawo (parafrazując), więc Palikot w ten debilizm idzie i wykorzystuje go z całą debilowatową konsekwencją.

Dlatego, ze polityka nie powinna byc durnym teatrzykiem kiepskich komikow. Palikot to skrajnie kiepski kabareciarz, nawet jak na polska scene polityczna, pelna miernot i oszolomow, z wiekszoscia PiS i Korwinem-Mikke na czele, robiacych zamiast powaznej palityki, o ktorej nie maja pojecia przedstawienie dla nieswiadomych mas. Im mniej takich ludzi, tym lepiej.

ponczus 01-03-2011 23:11

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Gtyk (Post 2802847)
Dlatego, ze polityka nie powinna byc durnym teatrzykiem kiepskich komikow. Palikot to skrajnie kiepski kabareciarz, nawet jak na polska scene polityczna, pelna miernot i oszolomow, z wiekszoscia PiS i Korwinem-Mikke na czele, robiacych zamiast powaznej palityki, o ktorej nie maja pojecia przedstawienie dla nieswiadomych mas. Im mniej takich ludzi, tym lepiej.

Zgadzam się, tylko że Polacy jako naród już dawno stwierdzili że mają politykę i polityków generalnie w dupie, a ci co nie mają to ich jara takie kabareciarstwo.

Duch Niespokojny 02-03-2011 00:03

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Gtyk (Post 2802847)
Dlatego, ze polityka nie powinna byc durnym teatrzykiem kiepskich komikow. Palikot to skrajnie kiepski kabareciarz, nawet jak na polska scene polityczna, pelna miernot i oszolomow, z wiekszoscia PiS i Korwinem-Mikke na czele, robiacych zamiast powaznej palityki, o ktorej nie maja pojecia przedstawienie dla nieswiadomych mas. Im mniej takich ludzi, tym lepiej.

Akurat większość polityków robi to samo, tylko subtelniej. Wyborcy chcą teatrzyku zamiast poważnej debaty i to właśnie dostają. Gdyby zamiast tego Palikot chciał się przebijać z logicznymi argumentami i stonowaną, pozbawioną emocji retoryką, nawet by go w telewizji nie pokazali - po co, jak przeciętny widz wówczas i tak przełączy na inny kanał?
Cytuj:

Oryginalnie napisane przez ponczus (Post 2802865)
Polacy jako naród już dawno stwierdzili że mają politykę i polityków generalnie w dupie

Faktycznie dawno, bo nie pamiętam, kiedy było inaczej. Zaryzykowałbym wręcz stwierdzenie, że prawdziwa, poważna polityka (a więc dbanie o dobro państwa i jego obywateli, a nie pokazowe słowne utarczki i sztuczne uśmiechanie się do kamery) nigdy Polaków nie obchodziła.
Opinia podobna do Twojej jest zresztą dość powszechna. Popularne było kiedyś nawet powiedzenie "ryba psuje się od głowy" sugerujące, że wspomniane zepsucie rozprzestrzenia się od góry, czyli od klasy politycznej i to ona jest wszystkiemu winna. Zapomina się przy tym, że to wyborcy decydują kto i dlaczego zasiądzie w ławach Sejmu. A ci wyborcy, jak byłeś łaskaw stwierdzić, w dupie mają (prawdziwą) politykę i (prawdziwych) polityków, a zamiast tego głosują na aktorów teatrzyku, który przecież powstał właśnie dla nich.

Ja Palikota cenię, bo jest rozsądnym człowiekiem i (jeśli chce się to dostrzec za jego maską klauna) wiele jego wypowiedzi i czynów jest mocno przemyślanych, wyważonych i logicznych. A jego wygłupy mnie zwyczajnie nie obchodzą (tak jak i nie powinny obchodzić nikogo, kogo interesuje polityka a nie ww. teatrzyk), bo i ich wpływ na moje życie jest dokładnie zerowy.

Ashlon 03-03-2011 10:01

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez ponczus (Post 2802838)
A dlaczego? Wysłał zapytanie, czeka na odpowiedź.

Co zabawne, zadne "zapytanie" nie zostalo dostarczone do Sejmu - co pokazuje, jak mierna postacia jest Palikot.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Duch
Ja Palikota cenię, bo jest rozsądnym człowiekiem i (jeśli chce się to dostrzec za jego maską klauna) wiele jego wypowiedzi i czynów jest mocno przemyślanych, wyważonych i logicznych. A jego wygłupy mnie zwyczajnie nie obchodzą (tak jak i nie powinny obchodzić nikogo, kogo interesuje polityka a nie ww. teatrzyk), bo i ich wpływ na moje życie jest dokładnie zerowy.

Jesli dla ciebie rozsadna osoba to taka, ktora w przeciagu kilku lat zmienia sie z fanatycznego katolika na antyklerykala, ktora rok temu tlukla czolem o posadzke przed Tuskiem, a teraz stawia go na rowni ze znienawidzonym Kaczynskim, to fakt - Palikot jest taka osoba.

Czy moglbys tez podac, ktore jego wypowiedzi i czyny sa "wywazone i logiczne"? Bo z tego, co obserwuje, to Palikot im bardziej uswiadamia sobie, ze postrzegany jest jako pajac i bez PO nie istnieje, tym bardziej stara sie odstawiac jakas szopke, ktora chce kupic glosy plebsu.

A jego cyrki odnosnie symboli religijnych tym bardziej mnie smiesza, ze tak bardzo odwoluje sie do demokracji - zastanawia mnie tylko, dlaczego nie moze poszanowac jej zasad, zgodnie z ktorymi wiekszosc spoleczenstwa po prostu chce miec ten krzyz w Sejmie.

Duch Niespokojny 03-03-2011 13:52

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Ashlon (Post 2803001)
Czy moglbys tez podac, ktore jego wypowiedzi i czyny sa "wywazone i logiczne"?

Choćby utworzenie komisji Przyjazne Państwo. Wiele nie zdziałała, ale był to krok w dobrą stronę i przynajmniej znak dostrzeżenia problemu, który większość rządzących woli zamiatać pod dywan.
Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Ashlon (Post 2803001)
A jego cyrki odnosnie symboli religijnych tym bardziej mnie smiesza, ze tak bardzo odwoluje sie do demokracji - zastanawia mnie tylko, dlaczego nie moze poszanowac jej zasad, zgodnie z ktorymi wiekszosc spoleczenstwa po prostu chce miec ten krzyz w Sejmie.

Było jakieś referendum na ten temat? A demokracja to nie rządy większości zgodnie z prawem dżungli, a rządy większości z poszanowaniem praw mniejszości.

Lasooch 03-03-2011 16:44

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Ashlon (Post 2803001)
A jego cyrki odnosnie symboli religijnych tym bardziej mnie smiesza, ze tak bardzo odwoluje sie do demokracji - zastanawia mnie tylko, dlaczego nie moze poszanowac jej zasad, zgodnie z ktorymi wiekszosc spoleczenstwa po prostu chce miec ten krzyz w Sejmie.

Nie przypominam sobie, żeby ktoś mnie o to pytał. A katotalibskie statystyki jakoby 95% Polaków było katolikami są dalekie od prawdy.

Litawor 04-03-2011 08:34

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Duch Niespokojny (Post 2803020)
Choćby utworzenie komisji Przyjazne Państwo. Wiele nie zdziałała, ale był to krok w dobrą stronę i przynajmniej znak dostrzeżenia problemu, który większość rządzących woli zamiatać pod dywan.

No właśnie, wiele nie zdziałał. Dlaczego? Ktoś mu rzucał kłody pod nogi? Czy może zwyczajnie nie sprostał zadaniu, mimo że miał ku temu idealne warunki?

Porównaj sobie aktywność Palikota na konferencjach prasowych z jego aktywnością w Sejmie, chociażby obecnością na głosowaniach. Również w sprawach, o których tyle na tych konferencjach lubi mówić.

[co do Twojego zdania o demokracji - dobrze, że niektórzy jeszcze rozumieją to pojęcie :)]

ponczus 04-03-2011 09:41

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Duch Niespokojny (Post 2802869)
Faktycznie dawno, bo nie pamiętam, kiedy było inaczej. Zaryzykowałbym wręcz stwierdzenie, że prawdziwa, poważna polityka (a więc dbanie o dobro państwa i jego obywateli, a nie pokazowe słowne utarczki i sztuczne uśmiechanie się do kamery) nigdy Polaków nie obchodziła.
Opinia podobna do Twojej jest zresztą dość powszechna. Popularne było kiedyś nawet powiedzenie "ryba psuje się od głowy" sugerujące, że wspomniane zepsucie rozprzestrzenia się od góry, czyli od klasy politycznej i to ona jest wszystkiemu winna. Zapomina się przy tym, że to wyborcy decydują kto i dlaczego zasiądzie w ławach Sejmu. A ci wyborcy, jak byłeś łaskaw stwierdzić, w dupie mają (prawdziwą) politykę i (prawdziwych) polityków, a zamiast tego głosują na aktorów teatrzyku, który przecież powstał właśnie dla nich..

Popełniasz błąd logiczny. Jeśli prawdziwa polityka nigdy polaków nie obchodziła to też i nigdy nie mieli jej w dupie, bo to sugeruje co najmniej stosunek (homo) seksualny(analny) do tej czynności a stosunek jest formą obchodzenia. W dodatku nie zrozumieliśmy się, ja nie piszę o twojej urojonej prawdziwej polityce (czyli teoretycznym dbaniu o dobro państwa) a o stosunku do tego co się wyprawia. Do szumnych zapowiedzi o 3mln mieszkań, o niepodnoszeniu podatków (dzięki Tusk, dzięki). Jedynym rządem który coś zrobił był rząd AWSu, ale, no cóż, z ich wszystkich reform jedyną działającą jest reforma ilości województw. Reasumując można słuchać polityków uprawiających "poważną" politykę. Tylko po co? Prawo zmienia się właściwie co roku, armia urzędników rośnie a żyć trzeba. Więc tak, mam w dupie debatę o tym czy były dwa pogrzeby na wawelu czy jeden (z moich kurwa pieniędzy), czy rosjanie wypuścili kolibry syberyjskie z dołączonymi generatorami mgły pod smoleńskiem, czy zasadne było ściągnięcie z anteny programu warto rozmawiać (znowu z moich kurwa pieniędzy), czy to pis wydutkał po czy po pis i tak dalej i tym podobne.

A i btw. co do prawdziwych politków uprawiających prawdziwą politykę, to wskaż takich. Bo jakoś nie widzę ich od czasów 20 lecia międzywojennego. A i w 20 leciu ciężko takich wskazać.

Palikot ma nawet fajne hasło: gospodarka jest najważniejsza.

Vil 04-03-2011 11:09

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Lasooch (Post 2803035)
Nie przypominam sobie, żeby ktoś mnie o to pytał. A katotalibskie statystyki jakoby 95% Polaków było katolikami są dalekie od prawdy.

Należy sobie jasno powiedzieć, że w Polsce około 90-92% ludzi jest ochrzczonych, ze wszystkimi (czyli żadnymi) tego konsekwencjami.

Dalej mamy statystyki uczestnictwa w mszach (podawane zdaje się nawet przez KEP), wahające się od 25 do raptem 60%. Następnie wyniki badań opinii publicznej w sprawach światopoglądowych (dopuszczalność aborcji, in vitro itp).

Jeśli to wszystko zbierzemy do kupy okaże się, że średnio 40-50% obywateli jest bierna wyznaniowo, zdecydowana większość z nich (a także część z pozostałych) nie zgadza się z oficjalną linią ideologiczną KrK w najbardziej jaskrawych kwestiach. Także twierdzenie, że tego typu puste, symboliczne decyzje wypływające tylko i wyłącznie z dewocji jak ta o wieszaniu krzyża w sejmie są popierane przez większość społeczeństwa jest wierutną bzdurą i najzwyklejszym kłamstwem.

Rybzor 04-03-2011 11:44

Vil lepiej chodź grać w WoWa a nie o katolikach rozmawiasz : /

ponczus 04-03-2011 11:52

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Rybzor (Post 2803133)
Vil lepiej chodź grać w WoWa a nie o katolikach rozmawiasz : /

Dobrze gada, wódki mu polać.

spider-bialystok 04-03-2011 18:24

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Vil (Post 2803129)
Także twierdzenie, że tego typu puste, symboliczne decyzje wypływające tylko i wyłącznie z dewocji są popierane przez większość społeczeństwa jest wierutną bzdurą i najzwyklejszym kłamstwem.

Ale jakie decyzje wypływające z dewocji? Krzyż w sejmie?

Rocket Slayer 04-03-2011 19:18

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Lasooch (Post 2803035)
Nie przypominam sobie, żeby ktoś mnie o to pytał. A katotalibskie statystyki jakoby 95% Polaków było katolikami są dalekie od prawdy.

Przepraszam, że przerywam dyskusję w taki sposób, ale jak przeczytałem "95%" to aż przetarłem monitor.

Ashlon 05-03-2011 02:18

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Duch Niespokojny (Post 2803020)
Choćby utworzenie komisji Przyjazne Państwo. Wiele nie zdziałała, ale był to krok w dobrą stronę i przynajmniej znak dostrzeżenia problemu, który większość rządzących woli zamiatać pod dywan.

No i znowu musze sie zgodzic z Litaworem - utworzenie PP bylo jak najbardziej sluszne, tylko jak zwykle nic z tego nie wyniklo. Mialo zyc sie lepiej, a wyszlo gowno - jak zwykle. Szumne zapowiedzi (pamietasz Palikota stojacego na stosie ustaw?) sprowadzily sie w sumie jedynie do tego, ze obecnie do urzedu zamiast zaswiadczen, bedzie sie skladalo oswiadczenia. Czyli w sumie niewiele sie to panstwo "oswoilo" przez kilka lat dzialania komisji. Zreszta, w dupie mam takie oswajanie tego panstwa, skoro cena euro 95 kosztuje na najblizszej stacji 4.95zl. Zal dupe sciska, jak widzi sie te uciekajace zlotowki przy kazdym tankowaniu.



Cytuj:

Było jakieś referendum na ten temat? A demokracja to nie rządy większości zgodnie z prawem dżungli, a rządy większości z poszanowaniem praw mniejszości.
Primo - referendum de facto nie jest do niczego potrzebne, poniewaz juz z samej definicji demokracji wynika, ze osoby zasiadajace w parlamencie reprezentuja poglady osob, ktore je wybraly. Czyli logicznie wnioskujac - skoro zdecydowana wiekszosc poslow jest przeciwna cyrkom z gwiazdami Dawida, to oznacza to, ze przeciwna jest rowniez wiekszosc spoleczenstwa - w koncu wybory wiedzieli, na kogo glosuja, prawda?

Tylko prosze, nie mow, ze ludzie glosuja nieswiadomie, glosuja na mniejsze zlo czy inne tego typu bajki - bo tylko udowodnisz, ze demokracja to syf, jakich malo.

Secundo - demokracja to owszem, rzady z poszanowaniem praw mniejszosci, jednak poszanowanie =/= dyktat mniejszosci. A to obecnie widzimy. Co wiecej, najzabawniejsze jest to, ze o te tzw. prawa mniejszosci (!) walcza osoby nijak z tymi mniejszosciami niezwiazane. Bo powiedz mi, jakie prawo ma Palikot czy Senyszyn do obrony np. żydów, skoro nawet nie sa wyznawcami tej religii? Jest to jedna, wielka polityczna hucpa, a osobiscie bedac zydem ogladajac zagrania Palikota, czulbym sie tak, jakbym dostal w morde - tak samo, jak widze, jak kosciol pcha sie do polityki.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Lasooch
Nie przypominam sobie, żeby ktoś mnie o to pytał. A katotalibskie statystyki jakoby 95% Polaków było katolikami są dalekie od prawdy.

Zyjesz w demokracji, tu nikt cie o zdanie nie pyta - wystarczy, ze 3 stereotypowe tzw. mohery zaglosuja inaczej, niz ty, a wtedy - zgodnie z wszelkimi regulami demokracji - jedynym twoim wyjsciem jest (za przeproszeniem) zamknac gebe i siedziec cicho.

Pomijajac oczywiscie to, ze dopoki nie dokonasz apostazji, dopoty swoja przynaleznoscia do organizacji koscielnej popierasz wszystko to, co wyczynia czarna mafia.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez ponczus
Palikot ma nawet fajne hasło: gospodarka jest najważniejsza.

Szkoda, ze konczy sie tylko na hasle. Osobiscie liczylem, ze persona ta wystepujac z PO zajmie sie faktycznie gospodarka - a jak na razie zgrywa pajaca, a propozycje odnosnie gospodarki (m.in. ograniczyc budzet wojska - spelniajac ten postulat chyba nie stac byloby tego wojska nawet na amunicje) sa po prostu smieszne.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Vil
Dalej mamy statystyki uczestnictwa w mszach (podawane zdaje się nawet przez KEP), wahające się od 25 do raptem 60%.

Te liczby sa podane bezcelowo, bo uczestnictwo w mszach nijak ma sie do gloszenia pogladow czy stanowisk, ktore wspiera (badz kreuje) kosciol.

Cytuj:

Następnie wyniki badań opinii publicznej w sprawach światopoglądowych (dopuszczalność aborcji, in vitro itp).
Te rowniez moga byc mylace, co widac nawet na przykladzie PiSu - w sondazach ta partia jest zawsze niedoszacowana. Obecnie w spoleczenstwie panuje bzdurny poglad, ze trzeba byc "swiatowym", "postepowym" itd., dlatego tez ludzie wstydza sie ujawniac swoje konserwatywne poglady, niechcacy falszujac wyniki sondazy. Nie wspominajac o tym, ze sondaze czesto sa przeprowadzane wylacznie w miastach.

Vil 05-03-2011 08:47

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Ashlon (Post 2803179)
Primo - referendum de facto nie jest do niczego potrzebne, poniewaz juz z samej definicji demokracji wynika, ze osoby zasiadajace w parlamencie reprezentuja poglady osob, ktore je wybraly. Czyli logicznie wnioskujac - skoro zdecydowana wiekszosc poslow jest przeciwna cyrkom z gwiazdami Dawida, to oznacza to, ze przeciwna jest rowniez wiekszosc spoleczenstwa - w koncu wybory wiedzieli, na kogo glosuja, prawda?

Akurat to jest dość naiwne rozumowanie, bo posłowie mają swobodę działania i nie są rozliczani przez wyborców, więc nie należy oczekiwać, że to co robią jest w 100% odzwierciedleniem woli narodu.

Cytuj:

Te liczby sa podane bezcelowo, bo uczestnictwo w mszach nijak ma sie do gloszenia pogladow czy stanowisk, ktore wspiera (badz kreuje) kosciol.
Te liczby są podane dla podkreślenia tego, że w stosunku do połowy (lub ponad połowy) społeczeństwa nie należy oczekiwać popierania dewocyjnych szopek tylko i wyłącznie z tego tytułu, że kiedyś zostali (z pominięciem własnej woli) ochrzczeni i wpisani do ksiąg parafialnych jako wierzący.

NO chyba, że spodziewasz się po osobie, która do kościola uczęszcza tylko przy okazji ślubów i ew. świąt Wielkiej Nocy fanatycznego zaangażowania w sprawę np. Intronizacji i przekonania, że bez niej kraj upadnie. Jeśli tak to przepraszam.

Cytuj:

Obecnie w spoleczenstwie panuje bzdurny poglad, ze trzeba byc "swiatowym", "postepowym" itd., dlatego tez ludzie wstydza sie ujawniac swoje konserwatywne poglady, niechcacy falszujac wyniki sondazy. Nie wspominajac o tym, ze sondaze czesto sa przeprowadzane wylacznie w miastach.
Skoro już domniemujesz tego typu faktów, to może pokuś się jeszcze o estymację wielkości tego zjawiska ? ;d

Ashlon 05-03-2011 10:06

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Vil (Post 2803186)
Akurat to jest dość naiwne rozumowanie, bo posłowie mają swobodę działania i nie są rozliczani przez wyborców, więc nie należy oczekiwać, że to co robią jest w 100% odzwierciedleniem woli narodu.

Naiwne badz nie, zalezy. Ktos na nich jednak glosuje, wiec chyba popieraja te poglady? I jak to nie sa rozliczani? Przeciez teraz wszyscy mowia, zeby isc na wybory i "rozliczyc politykow ze skladanych obietnic"! :)


Cytuj:

Te liczby są podane dla podkreślenia tego, że w stosunku do połowy (lub ponad połowy) społeczeństwa nie należy oczekiwać popierania dewocyjnych szopek tylko i wyłącznie z tego tytułu, że kiedyś zostali (z pominięciem własnej woli) ochrzczeni i wpisani do ksiąg parafialnych jako wierzący.
Przykladowo ja nie chodze do kosciola, bo dzialania wyzszych hierarchow tej organizacji wydaja mi sie byc szkodliwe (a nie chce firmowac tego swoja osoba), jednakze wartosci chrzescijanskie sa mi bliskie i w pewnej czesci pokrywaja sie z tym, co mowi kosciol. I mysle, ze w takim podejsciu nie jestem odosobniony (przy czym czesc osob moze do kosciola nie chodzic z powodu np. lenistwa, lub moga chodzic nie w kazda niedziele - co badanie nie uwzglednia). Co wiecej, chodzenie do kosciola nie jest obowiazkiem chrzescijanina, wiec nadal uwazam, ze podawanie tego argumentu za spore naduzycie.

PS. Ciekawe, dlaczego "mlodzi gniewni" nie dokonuja apostazji, skoro tak bardzo sa przeciwni kosciolowi :)


Cytuj:

NO chyba, że spodziewasz się po osobie, która do kościola uczęszcza tylko przy okazji ślubów i ew. świąt Wielkiej Nocy fanatycznego zaangażowania w sprawę np. Intronizacji i przekonania, że bez niej kraj upadnie. Jeśli tak to przepraszam.
Intronizacja to jest bzdura i ten przyklad niczego nie dowodzi. Chyba, ze porownujemy polityczne cyrki bylego posla LPRu do rzeczy naprawde istotnych (in vitro, aborcja).


Cytuj:

Skoro już domniemujesz tego typu faktów, to może pokuś się jeszcze o estymację wielkości tego zjawiska ? ;d
Nie domniemuje, wystarczy posluchac opinii socjologow po kazdym glosowaniu. W tej kwestii wydaje mi sie, ze doktor/profesor socjologii jest madrzejszy ode mnie, a to, co mowi, wydaje mi sie byc prawdziwe, wiec nie mam podstaw do negowania tego.

A skala zjawiska? Ciezko mi powiedziec. W ostatnich wyborach prezydenckich Kaczynski otrzymal okolo 20% wiecej glosow, niz dawaly mu sondaze, wiec to moze okreslac szacunkowo skale tego zjawiska.

Duch Niespokojny 05-03-2011 11:10

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Ashlon (Post 2803179)
dopoki nie dokonasz apostazji, dopoty swoja przynaleznoscia do organizacji koscielnej popierasz wszystko to, co wyczynia czarna mafia

No nie, równie dobrze mógłbym sobie założyć dowolną organizację, przyjąć do niej bez pytania o zgodę wszystkich jak leci i miałbym 7 miliardów "popierających" mnie członków tejże organizacji.

Lasooch 05-03-2011 11:15

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Ashlon (Post 2803194)
PS. Ciekawe, dlaczego "mlodzi gniewni" nie dokonuja apostazji, skoro tak bardzo sa przeciwni kosciolowi :)

W imieniu "młodych gniewnych" - dlatego, że zwyczajnie im się nie chce. O ile mi wiadomo apostazja to straszne męczenie d*py i droga przez barykady, a koniec końców w statystykach i tak pozostaniesz. edit: oczywiście są jeszcze ci, którzy się boją.

... tu był 3-akapitowy wywód odnośnie tego, czy posłowie wybrani przez naród rzeczywiście mogą być uznani za głos tego narodu - oczywiście uważam, że nie - ale potem stwierdziłem, że jest mało składny. Jak to w sobotę rano.

edit: jeszcze co do Kościoła - same krzyże w miejscach publicznych mnie szczególnie nie bolą (chociaż i tak jestem im przeciwny), boli mnie natomiast to, co wyrabia się z moimi pieniędzmi. Ostatnio przypadkiem w pizzerii usłyszałem z telewizorka, że mieszkańcy jakiejśtam miejscowości domagają się odszkodowań, bo nie dostali od samorządu kasy na odbudowę domów po powodzi - w sumie kilkadziesiąt rodzin po pół miliona każda. O ile nie podoba mi się rozdawnictwo kasy - ja rozumiem, zniszczony dom to tragedia, ale ludzie, którzy przeżywają mniej widowiskowe tragedie nie dostają nic (i tu znowu Smoleńsk), to po chwili dotarło do mnie, że możnaby dać im to odszkodowanie, a kasę na to wziąć z równowartości kilku dni przeznaczania przez państwo pieniędzy na Kościoły i związki wyznaniowe, czyli na szerzenie zabobonu.

Ashlon 05-03-2011 11:33

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Duch Niespokojny (Post 2803196)
No nie, równie dobrze mógłbym sobie założyć dowolną organizację, przyjąć do niej bez pytania o zgodę wszystkich jak leci i miałbym 7 miliardów "popierających" mnie członków tejże organizacji.

Przykro mi, ale gadasz glupoty. Pretensje mozesz miec tylko i wylacznie do swoich rodzicow. Czemu? Otoz do 13 roku zycia jestes calkowicie ubezwlasnowiolniony i to wlasnie oni, w swietle prawa, decyduja o calosci tego zycia. Wiec nie ma tu czegos takiego, jak "nie pytanie o zgode", bo ciebie nikt pytac nie moze - wszakze nie masz nic do gadania - a jedynie twoich rodzicow. Skoro oni swiadomie (w koncu to ludzie dorosli) zapisali cie do organizacji, jaka jest kosciol, to czemu masz pretensje do kosciola? Ze postapil zgodnie z wola dwojga doroslych ludzi?

Przymusu zapisu do kosciola nie bylo, nie ma i nie bedzie - a skoro nie zgadzasz sie z decyzja swoich rodzicow (czy z samym kosciolem), to furtka jest otwarta - idz i sie wypisz.

Tylko prosze, nie sprzedawaj mi glodnych kawalkow o tym, ze presja spoleczna; ze tak wypada itd., bo przez cale moje zycie nie spotkalem sie z presja spoleczna ani w stosunku do tych, ktorzy nie chodza do kosciola, ani w stosunku do tych, ktorzy nie maja slubu czy chrztu.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Lasooch
W imieniu "młodych gniewnych" - dlatego, że zwyczajnie im się nie chce.

No to "skoro ci sie nie chce", to chyba dyskusja jest bezpodstawna - jak mozna spierac sie o cos, jesli nie podejmujemy mozliwych srodkow, by sytuacje zmienic?

Cytuj:

O ile mi wiadomo apostazja to straszne męczenie d*py i droga przez barykady, a koniec końców w statystykach i tak pozostaniesz.
http://apostazja.pl/jak.html

Z czego wynika, ze "zalatwienia" wymaga tylko uzyskanie odpisu swiadectwa chrztu, co moze byc problematyczne, jesli znajdujesz sie poza swoim miejscem zamieszkania. Oprocz tego roboty jest mniej, niz stania w ZUSie czy przy wypelnianiu PIT.

Co do reszty - zgadzam sie w pelni, sytuacja finansowania jakichkolwiek zwiazkow wyznaniowych z kasy panstwowej jest chora. Organizacje takie powinny utrzymywac sie wylacznie ze skladek swoich czlonkow.

ponczus 05-03-2011 11:46

Może odpuścimy sobie dyskusję o KK, apostazjach i innych srazjach? Z gruntu jest bezcelowa i bezsensowna bo z jednej strony macie demokrację a zdrugiej własne zdanie, a na upartego można udowodnić że jedno drugie wyklucza.

Dwie rzeczy mnie rozwaliły ostatnimi czasy. Obie donoszą się do tak kochanej przezemnie poprawności politycznej. Numero UNO: tęczowa trybuna 2012. Wyobraźcie sobie że kochający inaczej domagają się specjalnej wydzielonej trybuny tylko dla pedałów (lesbijki nie wnioskują o to, widać mądrzejsze) na stadionach euro 2012. Pomijając fakt, że inicjatywa to jawne dopominanie się o wpierdol od kiboli oraz znienawidzenia przez służby porządkowe, wydawało mi się że naczelną inicjatywą tęczowych jest udowodnienie że tęczowy to człowiek taki jak nie tęczowy (potocznie zwany heterykiem). A tu taka siurpryza. Czyli jednak są inni i dopomagają się specjalnych praw. Powariowali. Ciekawe jak miałaby się odbywać selekcja na taką trybunę? Specjalny pokój do mierzenia fi odbytu? Książeczka honorowego dawcy dupy? A może lista stworzona przez nadpedała Biedronia?

Numero DUE: nasza wspaniała UE (sarkazm und ironia zamierzone) zadecydowała że niższe OC/AC dla kobiet to dyskryminacja mężczyzn. Oczywiście debile którzy podjęli tą decyzję zlekce sobie ważyli to że taka a nie inna składka jest naliczana zgodnie ze statystykami na temat wypadków, która pokazuje że najczęściej powodują je mężczyźni w wieku 20 - 30 lat (z grubsza). Ale nie, jest to dyskryminacja i koniec. No pojebało do reszty. Aha żeby nie było, akcja ta uderzy także w ubezpieczenia zdrowotne, ponieważ tutaj z kolei mężczyźni płacili mniejsze składki, ponieważ statystycznie mężczyźni mniej korzystają z usług lekarzy w wieku 20 - 30 lat (nie musimy chodzić do ginekologa chociażby :D:D). No cóż poprawność polityczna uber alles.

Slythia 05-03-2011 11:55

UE zawsze miało bardzo ciekawe pomysły, jak człowiekowi utrudnić życie. Skoro niższe stawki dla kobiet to dyskryminacja mężczyzn, to może także wyższe składki dla osób młodych to ich dyskryminacja? Płaćmy wszyscy tyle samo, będzie sprawiedliwie! Nawet niech płacą ci, którzy nie mają prawka/samochodu, bo przecież jak można kazać płacić tylko kierowcom?

Lasooch 05-03-2011 11:59

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Ashlon
Tylko prosze, nie sprzedawaj mi glodnych kawalkow o tym, ze presja spoleczna; ze tak wypada itd., bo przez cale moje zycie nie spotkalem sie z presja spoleczna ani w stosunku do tych, ktorzy nie chodza do kosciola, ani w stosunku do tych, ktorzy nie maja slubu czy chrztu.

Bo mieszkasz w mieście, gdzie spojrzenie na życie jest cywilizowane. Na wsiach bywa inaczej.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Ashlon
No to "skoro ci sie nie chce", to chyba dyskusja jest bezpodstawna - jak mozna spierac sie o cos, jesli nie podejmujemy mozliwych srodkow, by sytuacje zmienic?

Stosunek nakładu pracy do rzeczywistych zmian jest... niekorzystny ; )

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Ashlon
Z czego wynika, ze "zalatwienia" wymaga tylko uzyskanie odpisu swiadectwa chrztu

No właśnie czytałem relacje apostatów, że to wcale nie jest takie hop siup, że księża utrudniają etc.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez ponczus (Post 2803201)
Numero DUE: nasza wspaniała UE (sarkazm und ironia zamierzone) zadecydowała że niższe OC/AC dla kobiet to dyskryminacja mężczyzn. Oczywiście debile którzy podjęli tą decyzję zlekce sobie ważyli to że taka a nie inna składka jest naliczana zgodnie ze statystykami na temat wypadków, która pokazuje że najczęściej powodują je mężczyźni w wieku 20 - 30 lat (z grubsza). Ale nie, jest to dyskryminacja i koniec. No pojebało do reszty. Aha żeby nie było, akcja ta uderzy także w ubezpieczenia zdrowotne, ponieważ tutaj z kolei mężczyźni płacili mniejsze składki, ponieważ statystycznie mężczyźni mniej korzystają z usług lekarzy w wieku 20 - 30 lat (nie musimy chodzić do ginekologa chociażby :D:D). No cóż poprawność polityczna uber alles.

Poprawność polityczna kiedyś nas zniszczy. Ludzie przy władzy powinni zdać sobie sprawę, że wszyscy są równi, ale każdy jest INNY. Statystycznie kobiety są minimalnie mniej inteligentne od mężczyzn, za to mężczyźni np. dużo bardziej porywczy i nie mają cycków, hie hie. Żadne nie jest gorsze od drugiego, przede wszystkim dlatego, że słowo "gorsze" jest bardzo subiektywne - ale nie są identyczni.

Najbardziej skrajnym przykładem tego idiotyzmu są parytety. A niech sobie rządzą same kobiety, byle były kompetentne.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Slythia (Post 2803203)
UE zawsze miało bardzo ciekawe pomysły, jak człowiekowi utrudnić życie. Skoro niższe stawki dla kobiet to dyskryminacja mężczyzn, to może także wyższe składki dla osób młodych to ich dyskryminacja? Płaćmy wszyscy tyle samo, będzie sprawiedliwie!

Ale oczywiście podnieśmy tym, co płacą mniej, nie na odwrót - wszak wiadomo, że szkoda bliźniego cieszy bardziej niż własny zysk.

@down: cóż, ja na przykład prowadzę rozsądnie, bez szaleństw. Ale na razie OC nie płacę (pożyczam czasem furę od matki po prostu), więc nie narzekam - a wiem, jak wygląda przeciętny młody chłopak, zwłaszcza w nastoletnim BMW lub VW. Prymitywna, kierowana instynktami, uzależniona od adrenaliny, popisująca się przed kumplami/foczkami chmura testosteronu ; )

Swoją drogą, nie rozumiem jak można szaleć w dzień po odebraniu prawka - ja osobiście podczas pierwszej jazdy bez kogoś, kto depnie hamulec w razie czego, srałem ; ]

A sprawdzanie każdego kierowcy z osobna oczywiście byłoby dużo lepsze, ale niestety kosztowne i trudne w realizacji. A kosztowny proces wystawiania opinii do ubezpieczenia na pewno nie wpłynąłby korzystnie na cenę tegoż.

Slythia 05-03-2011 12:18

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Lasooch (Post 2803204)
Ale oczywiście podnieśmy tym, co płacą mniej, nie na odwrót - wszak wiadomo, że szkoda bliźniego cieszy bardziej niż własny zysk.

Idealnie byłoby, jakby w ogóle nie brano danych statystycznych pod uwagę przy wysokości oc, jedynie oceniano 'stopnień zagrożenia' na podstawie zachowania samego kierowcy, ilości wypadków, stłuczek, mandatów i takie tam. Nie dziwie się, że wiele młodych mężczyzn się buntuje (kobiety podobno tak źle nie mają) będąc ocenianym przez pryzmat chłopczyka sprawdzającego samochodzik tatusia dzień po odebraniu prawka.

Ashlon 05-03-2011 13:16

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez ponczus (Post 2803201)
Numero UNO: tęczowa trybuna 2012. Wyobraźcie sobie że kochający inaczej domagają się specjalnej wydzielonej trybuny tylko dla pedałów (lesbijki nie wnioskują o to, widać mądrzejsze) na stadionach euro 2012. Pomijając fakt, że inicjatywa to jawne dopominanie się o wpierdol od kiboli oraz znienawidzenia przez służby porządkowe, wydawało mi się że naczelną inicjatywą tęczowych jest udowodnienie że tęczowy to człowiek taki jak nie tęczowy (potocznie zwany heterykiem). A tu taka siurpryza. Czyli jednak są inni i dopomagają się specjalnych praw. Powariowali. Ciekawe jak miałaby się odbywać selekcja na taką trybunę? Specjalny pokój do mierzenia fi odbytu? Książeczka honorowego dawcy dupy? A może lista stworzona przez nadpedała Biedronia?

Co zabawne, same srodowiska pederastow do tego pomyslu odniosly sie negatywnie :) Natomiast sytuacja wyglada tak, ze im wiecej geje upominaja sie o swoje "prawa" i wymyslaja takie bzdury, tym bardziej spoleczenstwo ich nienawidzi.



Cytuj:

Numero DUE: nasza wspaniała UE (sarkazm und ironia zamierzone) zadecydowała że niższe OC/AC dla kobiet to dyskryminacja mężczyzn. Oczywiście debile którzy podjęli tą decyzję zlekce sobie ważyli to że taka a nie inna składka jest naliczana zgodnie ze statystykami na temat wypadków, która pokazuje że najczęściej powodują je mężczyźni w wieku 20 - 30 lat (z grubsza). Ale nie, jest to dyskryminacja i koniec. No pojebało do reszty. Aha żeby nie było, akcja ta uderzy także w ubezpieczenia zdrowotne, ponieważ tutaj z kolei mężczyźni płacili mniejsze składki, ponieważ statystycznie mężczyźni mniej korzystają z usług lekarzy w wieku 20 - 30 lat (nie musimy chodzić do ginekologa chociażby :D:D). No cóż poprawność polityczna uber alles.
Co zabawne, nie zmieniaja tylko tego - obecnie standardowo wejsciowki do klubow byly tansze dla kobiet (ktore placily np. 5zl) od tych dla mezczyzn (ktorzy placili np. 15zl). Obecnie durna UE stwierdzila, ze jest to "dyskryminacja mezczyzn" i kobiety musza placic tyle samo. W przypadku zachowania "zlych" cen przez klub, mozna pozwac wlasciciela do sadu.

Jednym zdaniem - kobiety tak walczyly o durne rownouprawnienie, ze teraz zacznie im to wychodzic bokiem :)

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Lasooch
No właśnie czytałem relacje apostatów, że to wcale nie jest takie hop siup, że księża utrudniają etc.

No popatrz, pierwsze slysze, zeby ksiadz utrudnial wydanie odpisu aktu chrztu, co jest jego obowiazkiem...

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Slythia
Idealnie byłoby, jakby w ogóle nie brano danych statystycznych pod uwagę przy wysokości oc, jedynie oceniano 'stopnień zagrożenia' na podstawie zachowania samego kierowcy, ilości wypadków, stłuczek, mandatów i takie tam. Nie dziwie się, że wiele młodych mężczyzn się buntuje (kobiety podobno tak źle nie mają) będąc ocenianym przez pryzmat chłopczyka sprawdzającego samochodzik tatusia dzień po odebraniu prawka.

A jak ocenisz kierowce, ktory dopiero co zdal prawo jazdy, kupil samochod i chce go ubezpieczyc?


Wszystkie czasy podano w strefie GMT +2. Teraz jest 10:43.

Powered by vBulletin 3