Dość dobry harem i na dodatek ma 2 część. Kreska niezła, fabuła może być, postacie nawet dobre (na początku można się pogubić), tylko to w dzisiejszych czasach wystarczy, by uznać je za świetne. Clannad byłby właśnie takim niewyróżniającym się haremem, gdyby nie specyficzne roztrzepanie postaci (bo samo "roztrzepanie" pojawia się przy każdym haremie) i humorystyczne wstawki. Taka odrobinka humoru uratowała to anime od bycia średniakiem. Jeszcze nie widziałem, by w anime pokazał się licznik kopnięć czy osiągnięcia, podobne do starszych gier-bijatyk, a scena w schowku wf-owym (?) mnie powaliła. Clannad wyróżnia się także spośród innych anime tego typu tym, że tutaj już na samym początku wiemy, w kim się zakocha bohater. Na szczęście on także to wie i cała kwestia "wyboru" między przyjaciółkami została ominięta. Niestety są też wady. Po raz kolejny spotykamy się z chłopakiem, który pomaga wszystkim dookoła. To już się zaczyna robić nudne, czy producenci anime nie umieją wymyśleć niczego oryginalniejszego? Przeszkadza mi też trochę, że postacie mimo tak wielkiego roztrzepania, umieją stać się poważne w mgnieniu oka. Byłoby to do przyjęcia, gdyby nie fakt, że dotyczy to każdej postaci z Clannada. Nie było też fragmentów smutniejszych i wzruszających. Intro (nie jestem pewien jak to się nazywa. Chodzi mi o taki filmik z creditsami przed każdym anime ;p) było strasznie irytujące. O ile sam filmik im się udał, to muzyka była nudna. Outro było... inne? Z początku można było wysłuchać ale po kilku odcinkach nadawało się tylko do przełączenia. Wpieniały też fragmenty sztuki teatralnej Nagisy. Rozumiem, że autorzy chcieli zbudować klimat ale to było tak cholernie nudne, że szkoda słów.

Ogółem, Clannad jest anime łączącym prawie wszystkie cechy haremu po trochu. Mi się podobał, lecz jeśli liczysz na romansidło, to nie radzę się za niego brać.

Chyba zaczyna się to coś, o czym było mowa, czyli o nowych wątkach- jakoś sobie nie przypominam, by Ginyu zamienił się ciałami z Bulmą, ale mogę się mylić