Forum Tibia.pl

Forum Tibia.pl (http://forum.tibia.pl//index.php)
-   Tajemnice Rookgaardu (http://forum.tibia.pl//forumdisplay.php?f=13)
-   -   Opowiadanie - wklej swoje trzy słowa ! (http://forum.tibia.pl//showthread.php?t=85485)

Zupka_Chinska 24-07-2006 22:34

Sorki za błąd. Post do usunięcia.

Feral 24-07-2006 22:35

Użytkownik, który założył temat miał wypaśny pomysł, niestety wspaniale go zepsuliście. "Sraka", "gwałcili", etc. - wyrazy rajcujące typowego tępego dzieciaka z gimka/podstawówki... Ehhhh :(

Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry podprowadziły mu różowe kapcie należące do Seymoura.

@down
Dżizas, to co tu teraz jest właściwym zakończeniem?

Zupka_Chinska 24-07-2006 22:36

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. Minotaur spostrzegawszy, że...


@Feral:
Ciężko tu jest nadążyć jak naraz pisze x osób, chciałem coś dodać to dwóch mnie wyprzedziło (...)
Obecne zakończenie jest poprawne. Dokończyłem po piewszym poście z 2/3 które "stanęły" na zakończeniu " a tam cztery bobry", pierwszy dopisał do tego Michal9000, po którym ja ustanowiłem dlaszy ciąg.

Hakuoh 24-07-2006 22:38

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen...

Tom The Tanner 24-07-2006 22:45

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''.

Hakuoh 24-07-2006 22:53

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł!

Zupka_Chinska 24-07-2006 22:55

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem...

PS.Czyli jest tu zasada w stylu, jeżeli 3 osoby dopiszą jakieś zakończenie to dopisywać do ostatniego czy do osoby, która pierwsza dopisała dane zakończenie ? Tak jak było przed chwilą z Michałem9000, który zaczął, i mną który dałem inne zakończenie a je dokończył Feral.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Soldier of Harlen
Twoj post jest spamerski. Nalezy sie warn za niego. Tak to se kazdy moze stworzyc nowego posta i prosic o usuniecie. Spam jak nic.

Cóż nie każdy jest doskonały, ciężko się tu połapać jeśli pisze się pierwszy post w tym temacie i widząc nagle 2 inne posty z innymi zakończeniami, wtedy się dowiaduje, że liczy się szybkość, a nie pomysłowość. Można podziękować Naszemu Stwórcy, że są jeszcze na tym świecie ludzie doskonali tacy jak Soldier of Harlen, którzy innym pokażą błąd.
Oh.. niestety Nasz "pan doskonały" nie jest jednak doskonały, otóż pisze się "sobie", a nie jak piszesz "se" (...)

Soldier of Harlen 24-07-2006 22:57

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez DRoN
Tak, to nie tytuł.

Jak to nie? Przeciez te trzy slowa sa w tytul tego tematu.
Cytuj:

Oryginalnie napisane przez DRoN
Trzy słowa, to myśl przewodnia. Opowiadanie miało byc realizowane po trzy słowa.

Realizowane przez trzy slowa, czyli tylko z trzech slow sie sklada.
Cytuj:

Oryginalnie napisane przez DRoN
Ale 3 słowa pisane kolejno przez userów tworzą historie.

1 user - jablko
2 user - banan
3 user - ogórek
To juz jest historia?
Cytuj:

Oryginalnie napisane przez DRoN
Niestety tutaj wpełzł zły nałóg pisania całych zdań.

No bo jak ktos pisze inaczej niz calymi zdaniami to nie jest to opowiadanie i sie nie nadaje do tego tematu.
Cytuj:

Oryginalnie napisane przez DRoN
Można stosowac w temacie ze zdjęciami.

No to jest 1 temat w ktorym mozna a w reszcie nie mozna wiec logiczne ze i tutaj nie mozna.
Cytuj:

Oryginalnie napisane przez DRoN
Żeby odliczac przerwy trzy postowe, zanim się znowu coś napisze.

Czyli ktos ma dobry pomysl ale nie moze nic napisal bo musi czekac az przed nim jakis user spam zrobi? Bezsens. Odstep musi wynosi 2 posty, a nie 3.
Cytuj:

Oryginalnie napisane przez DRoN
Poza tym niektórzy się specjalnie nie starają.

Takich to od razu widac. Nie trzeba nawet czytac tego co on napisal bo juz na samym poczatku widac ze to spam.
Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Zupka_Chinska
Sorki za błąd. Post do usunięcia.

Twoj post jest spamerski. Nalezy sie warn za niego. Tak to se kazdy moze stworzyc nowego posta i prosic o usuniecie. Spam jak nic.
Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Feral
Użytkownik, który założył temat miał wypaśny pomysł, niestety wspaniale go zepsuliście.

A moze to ty wlasnie go zepsules, co?
Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Hakuoh
A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen...

Falszywe informacje masz.
Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Tom The Tanner
A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen

Falszywe informacje masz.
Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Tom The Tanner
a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''.

Ja nawijalem "gdzie mam liczyc do 3" a nie "po co umiec". A to jest zasadnicza roznica.

Hakuoh 24-07-2006 23:23

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Soldier of Harlen
Falszywe informacje masz.

Wyjdź i nie wracaj!

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast minotaur zaczął przeglądać...

Soldier of Harlen 24-07-2006 23:32

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Hakuoh
Wyjdź i nie wracaj!

Gadaj se gadaj.

Feral 24-07-2006 23:40

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast minotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, że

Kshaq 24-07-2006 23:45

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że


PS.
LUDZIE PRZESTANCIE PISAĆ RZECZY TYPU "GWAŁCIŁ" ITD. BO TO FORUM CZYTAJĄ TEŻ DZIECIAKI. ZRESZTĄ PRZEZ TO TEMAT TRACI NA WARTOŚCI... WTEDY W GRE NIE WCHODZI NIC INNEGO POZA REPORTEM...

Hakuoh 24-07-2006 23:49

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji...

Michal9000 24-07-2006 23:53

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX

MvD 25-07-2006 01:27

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał...

Tom The Tanner 25-07-2006 09:35

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty.

Seindan 25-07-2006 09:46

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan,

MvD 25-07-2006 10:03

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy...

Tom The Tanner 25-07-2006 10:06

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł.

Hakuoh 25-07-2006 10:07

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym zadziwiły i zaczeły wokół niej latać.

luiss yora 25-07-2006 10:07

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy
rure od ciezarowki ktura gwalcil i gumowe stringi babci wiesi.Wtedy Sword of Fury Wbil sie w

Skórek 25-07-2006 11:10

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym zadziwiły i zaczeły wokół niej latać. Biedny GM stracil swoja koszulke ktora zapieprzyl swojemu dziadkowi. Gdy GM przechodzil kolo bobrow te go zaszly od tylca i wzprubowaly technike kajajudo ale GM przewidzial ich chwyt i...

Omega Ziom 25-07-2006 11:12

Sry za double posta

Omega Ziom 25-07-2006 11:15

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym zadziwiły i zaczeły wokół niej latać. Biedny GM stracil swoja koszulke ktora zapieprzyl swojemu dziadkowi. Gdy GM przechodzil kolo bobrow te go zaszly od tylca i wzprubowalz technike kajajudo ale GM przewidzial ich chwyt i robiąc Matrixa zaczął ich ruchac w zwolnionym tępie...

Skórek 25-07-2006 11:18

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy
rure od ciezarowki ktura gwalcil i gumowe stringi babci wiesi.Wtedy Sword of Fury Wbil sie w głowę jego matki która właśnie robila szarlotke z ratow i tak mamie GMa odrabalo glowe. GM uradowany tym zrobil przyjecie na ktore zaprosil...
Upss troche sie pomotalo xD

Tom The Tanner 25-07-2006 11:18

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym zadziwiły i zaczeły wokół niej latać. Biedny GM stracil swoja koszulke ktora zapieprzyl swojemu dziadkowi. Gdy GM przechodzil kolo bobrow te go zaszly od tylca i wzprubowalz technike kajajudo ale GM przewidzial ich chwyt i robiąc Matrixa zaczął ich ruchac w zwolnionym tępie a jego matka z Spike Swordem w głowie stała obok i sprzedawała szarlotki. GM uradowany tym zrobil przyjecie na ktore zaprosil Stanisława Brudnego z bajki Fantagiro (scenażysta główny) i

Zupka_Chinska 25-07-2006 11:20

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym zadziwiły i zaczeły wokół niej latać. Biedny GM stracil swoja koszulke ktora zapieprzyl swojemu dziadkowi. Gdy GM przechodzil kolo bobrow te go zaszly od tylca i wzprubowalz technike kajajudo ale GM przewidzial ich chwyt i robiąc Matrixa zaczął ich ruchac w zwolnionym tępie a jego matka z Spike Swordem w głowie stała obok i sprzedawała szarlotki. Chciała za nie jedynie tylko zimowe...

Skórek 25-07-2006 11:22

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym zadziwiły i zaczeły wokół niej latać. Biedny GM stracil swoja koszulke ktora zapieprzyl swojemu dziadkowi. Gdy GM przechodzil kolo bobrow te go zaszly od tylca i wzprubowalz technike kajajudo ale GM przewidzial ich chwyt i robiąc Matrixa zaczął ich ruchac w zwolnionym tępie a jego matka z Spike Swordem w głowie stała obok i sprzedawała szarlotki. Chciała za nie jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego

Tom The Tanner 25-07-2006 11:25

TO nie ja tlyko mój net te double posty :/

Tom The Tanner 25-07-2006 11:27

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym zadziwiły i zaczeły wokół niej latać. Biedny GM stracil swoja koszulke ktora zapieprzyl swojemu dziadkowi. Gdy GM przechodzil kolo bobrow te go zaszly od tylca i wzprubowalz technike kajajudo ale GM przewidzial ich chwyt i robiąc Matrixa zaczął ich ruchac w zwolnionym tępie a jego matka z Spike Swordem w głowie stała obok i sprzedawała szarlotki. GM uradowany tym zrobil przyjecie na ktore zaprosil Stanisława Brudnego z bajki Fantagiro (scenażysta główny) i rodzinę brydża z Szansy na Sukces. tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty.

Skórek 25-07-2006 13:15

--------------------------------------------------------------------------------

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły sie niczym wilki na padline. Uciekli czym prędzej do Temple. Zastali tam Cipfried'a wyglądającego jakk szczur. Ostatkiem sił wypowiedział słowa: Rookard zaatakowany! Wszyscy się przestraszyli i zawołali GM.Nasi bohaterowie nie musieli czekać dlugo ponieważ po chwili przybył GM i zabił wszystkie motyle. A naszych bohaterów przeniósł z powrotem na Rook. Gdy zobaczyli to, przerazili się że cały temple na rooku jest oblegany przez masakrycznie masakryczną mase noobów krzyczących Kupie klucz(sell key) im not spek br oi oi i w tym momencie dzielni tibijczycy,postanowili zjesc smakowite kielbaski, ktore dostali od pewnego tajemniczego GMa (GM Kiełbach), po czym wyruszyli na Rabbit Hunt. Huncili 5 godzin, aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym zadziwiły i zaczeły wokół niej latać. Biedny GM stracil swoja koszulke ktora zapieprzyl swojemu dziadkowi. Gdy GM przechodzil kolo bobrow te go zaszly od tylca i wzprubowalz technike kajajudo ale GM przewidzial ich chwyt i robiąc Matrixa zaczął ich ruchac w zwolnionym tępie a jego matka z Spike Swordem w głowie stała obok i sprzedawała szarlotki. GM uradowany tym zrobil przyjecie na ktore zaprosil Stanisława Brudnego z bajki Fantagiro (scenażysta główny) i rodzinę brydża z Szansy na Sukces. tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan...

DRoN 25-07-2006 13:36

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym zadziwiły i zaczeły wokół niej latać. Biedny GM stracil swoja koszulke ktora zapieprzyl swojemu dziadkowi. Gdy GM przechodzil kolo bobrow te go zaszly od tylca i wzprubowalz technike kajajudo ale GM przewidzial ich chwyt i robiąc Matrixa zaczął ich ruchac w zwolnionym tępie a jego matka z Spike Swordem w głowie stała obok i sprzedawała szarlotki. GM uradowany tym zrobil przyjecie na ktore zaprosil Stanisława Brudnego z bajki Fantagiro (scenażysta główny) i rodzinę brydża z Sukcesu na Szanse. tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie...

Michal9000 25-07-2006 14:29

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym zadziwiły i zaczeły wokół niej latać. Biedny GM stracil swoja koszulke ktora zapieprzyl swojemu dziadkowi. Gdy GM przechodzil kolo bobrow te go zaszly od tylca i wzprubowalz technike kajajudo ale GM przewidzial ich chwyt i robiąc Matrixa zaczął ich ruchac w zwolnionym tępie a jego matka z Spike Swordem w głowie stała obok i sprzedawała szarlotki. GM uradowany tym zrobil przyjecie na ktore zaprosil Stanisława Brudnego z bajki Fantagiro (scenażysta główny) i rodzinę brydża z Sukcesu na Szanse. tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce.

Tom The Tanner 25-07-2006 14:36

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym zadziwiły i zaczeły wokół niej latać. Biedny GM stracil swoja koszulke ktora zapieprzyl swojemu dziadkowi. Gdy GM przechodzil kolo bobrow te go zaszly od tylca i wzprubowalz technike kajajudo ale GM przewidzial ich chwyt i robiąc Matrixa zaczął ich ruchac w zwolnionym tępie a jego matka z Spike Swordem w głowie stała obok i sprzedawała szarlotki. GM uradowany tym zrobil przyjecie na ktore zaprosil Stanisława Brudnego z bajki Fantagiro (scenażysta główny) i rodzinę brydża z Sukcesu na Szanse. tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii.

Premm 25-07-2006 14:47

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym zadziwiły i zaczeły wokół niej latać. Biedny GM stracil swoja koszulke ktora zapieprzyl swojemu dziadkowi. Gdy GM przechodzil kolo bobrow te go zaszly od tylca i wzprubowalz technike kajajudo ale GM przewidzial ich chwyt i robiąc Matrixa zaczął ich ruchac w zwolnionym tępie a jego matka z Spike Swordem w głowie stała obok i sprzedawała szarlotki. GM uradowany tym zrobil przyjecie na ktore zaprosil Stanisława Brudnego z bajki Fantagiro (scenażysta główny) i rodzinę brydża z Sukcesu na Szanse. tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną...

Michal9000 25-07-2006 14:52

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym zadziwiły i zaczeły wokół niej latać. Biedny GM stracil swoja koszulke ktora zapieprzyl swojemu dziadkowi. Gdy GM przechodzil kolo bobrow te go zaszly od tylca i wzprubowalz technike kajajudo ale GM przewidzial ich chwyt i robiąc Matrixa zaczął ich ruchac w zwolnionym tępie a jego matka z Spike Swordem w głowie stała obok i sprzedawała szarlotki. GM uradowany tym zrobil przyjecie na ktore zaprosil Stanisława Brudnego z bajki Fantagiro (scenażysta główny) i rodzinę brydża z Sukcesu na Szanse. tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi siemniakami, i szarlotką.

Zupka_Chinska 25-07-2006 15:00

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym zadziwiły i zaczeły wokół niej latać. Biedny GM stracil swoja koszulke ktora zapieprzyl swojemu dziadkowi. Gdy GM przechodzil kolo bobrow te go zaszly od tylca i wzprubowalz technike kajajudo ale GM przewidzial ich chwyt i robiąc Matrixa zaczął ich ruchac w zwolnionym tępie a jego matka z Spike Swordem w głowie stała obok i sprzedawała szarlotki. GM uradowany tym zrobil przyjecie na ktore zaprosil Stanisława Brudnego z bajki Fantagiro (scenażysta główny) i rodzinę brydża z Sukcesu na Szanse. tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z...

Omega Ziom 25-07-2006 18:02

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym zadziwiły i zaczeły wokół niej latać. Biedny GM stracil swoja koszulke ktora zapieprzyl swojemu dziadkowi. Gdy GM przechodzil kolo bobrow te go zaszly od tylca i wzprubowalz technike kajajudo ale GM przewidzial ich chwyt i robiąc Matrixa zaczął ich ruchac w zwolnionym tępie a jego matka z Spike Swordem w głowie stała obok i sprzedawała szarlotki. GM uradowany tym zrobil przyjecie na ktore zaprosil Stanisława Brudnego z bajki Fantagiro (scenażysta główny) i rodzi brydża z Sukcesu na Szanse. tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z glutow ze skarpetkami w sosie z brudnej nogi...

Tom The Tanner 25-07-2006 19:40

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym zadziwiły i zaczeły wokół niej latać. Biedny GM stracil swoja koszulke ktora zapieprzyl swojemu dziadkowi. Gdy GM przechodzil kolo bobrow te go zaszly od tylca i wzprubowalz technike kajajudo ale GM przewidzial ich chwyt i robiąc Matrixa zaczął ich ruchac w zwolnionym tępie a jego matka z Spike Swordem w głowie stała obok i sprzedawała szarlotki. GM uradowany tym zrobil przyjecie na ktore zaprosil Stanisława Brudnego z bajki Fantagiro (scenażysta główny) i rodzi brydża z Sukcesu na Szanse. tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z glutow ze skarpetkami w sosie z brudnej nogi i z kartą ''Era 20zł doładuj teraz''...

Kuan Ju 25-07-2006 20:15

Rookgaard powstał kiedy wojna pochłonęła już cały kontynent tibijski. Jako pierwszy przybył GM Xadam mający na celu zabezpieczyć teren przed żądnymi walki playerami. Zabronił on wszelkich walk tutaj. Gracze byli zawiedzeni, ale w końcu przyzwyczaili się do braku widoku kolegów z katanami w plecach. Na Rookgaardzie pojawili się nowi gracze zwani potocznie PowerGamerami, którzy z upodobaniem wnerwiali ludzi, wiedząc że ci ich nie zabiją. Często próbowali rozmawiać z innymi graczami, jednak ich język był tak niezrozumiały i dziwny, że większość graczy nie mogła ich zrozumieć, więc porozumiewali się językiem migowym, lub skrótowym, który dla niektórych był wręcz językiem ojczystym, używanym już nie tylko w Tibii. Pewnego dnia na wyspie pojawili się... Newbie z nowym, tylko dla siebie zrozumiałym językiem... Przez to, żeby dogadać się z kimkolwiek na Rookgaardzie (nawet NPC) należało wpierw zakupić odpowiedni słowniczek, który niestety był za drogi nawet dla NPCów. Cały Rookgaard zamienił się wyspę samotnych ludzi, zwanych Rookstayerami. Z początku mieli oni kłopoty z nawiązaniem nowych znajomości wśród ludzi którym mieli pomagać. Nikt ich nie rozumiał i dlatego przestali oni pomagać ludziom. W końcu ludzie się zmienili i zaczęli myślec nad marzeniem każdej osoby - zdobyciem PD i SoV. Wiele legend krążyło o tych przedmiotach, których pochodzenie nie było znane, dlatego grupa podróżników postanowiła zozwiązać zagadke. Zaczeli przekopywać wyspę w celu odnalezienia klucza, lecz nic nie znaleźli. O pomoc poprosili wielkiego maga o imieniu Chieronim, który umiał doic krowy i zbierać poziomki. Pewnego dnia gdy wyszedl do wychodka zauważył, że jakiś głupek mu rabnął kapustę z grzybami. Zły Farmero-Magik zaczął biec za złodziejem grzybków i kapusty, aż w końcu ich dogonił i złapał. Tymi złodziejami okazali się być początkujący gracze. Ktoś im nagadał, że jak to zrobią, to dostaną Sword of Fury. Farmer-Magik, zwyzywał ich jak szewc, obu zdzielił kowalskim młotkiem, a potem poszedł sprzątać. Po wielu poszukiwaniach początkujacy wpadli na pewien trop. Był to martwy wilk (według większości - bzdurny trop). Wzięli go z miejsca, w którym go znaleźli i dali koledze by wyniósł na Maina i położył na ołtarzu w AB. Wtedy po prostu zniknął, nie pozostawiwszy po sobie nic. Za to po 4 dniach i sześciu godzinach, na Rooku, rozpoczęła się plaga szczurów. Wśród zwłok znaleźli szczura, który był znacznie lżejszy od pozostałych. Uznano to za Znak. Ale gdy znaleźli sie u Toma, szczur niespodziewanie zniknął z plecaka! Niektórzy uznali to za kolejny Znak, niektórzy stwierdzili że po prostu zgnił. Chcieli wtedy ponownie położyć nowo znalezionego wolfa na ołtarzu w AB, jednak nie znaleźli na kamieniu wilka, tylko psa! "Pies tutaj? Wt*?"- powiedział jeden z nich. Po długim namyśle zabrali go. Szli i szli trwało to 3 dni i 17 nocy. W końcu zorientowali się, że Mino Hell nie było po drodze do Oracle. Uznali że się zgubili. Jednak wrócić już nie mogli. Umierający bohaterowie zauważyli Gamemastera, który miał im wskazać drogę do tajemniczego pokoju z sześcioma demonami, lecz mieli wybór: HP i zachować dotychczas to co zdobyli, lub szanse na SCA. Wybrali tę drugą, niebezpieczniejszą, niepewną, pełną tajemnicy opcję. Gamemaster podał im zieloną pastylke w kropeczki i przenieśli się do jakiegoś dziwnego, mrocznego miasta Carlin. Na rynku stali ludzie krzyczący Fri itanz plz. Jednak w tych ludziach było coś dziwnego, coś co odróżniało ich od innych ludzi.Gdy bohaterowie spróbowali porozumieć się z nimi, usłyszeli ryk potężnej besti, brzmiący: "Giw mi Jour monej or chunted on Majn!111!!", odpowiedzieli : Pliss No Kill I Paj 27gp Plisss No. Położyli ciężko zarobione 27 gp na ziemi , bestie rzuciły...(piździach i nie ma połowy opowiadania)..., aż tu nagle ni stąd, ni z owont wpadł Rookstayer Rappsta i zablokował im exp ale mieli pewien plan. Rzucili zaklęcie, którego nauczył ich GM, a skutkiem tego stali sie ofiarami i padli na jeleniu. GM zauważył nieżywych tibijczyków postanowił przechować im itemki. W jednym z dedów znalazł 2 marchewki i 3 doublety, gdy dzielni bohaterowie przyszli odebrać swoje itemki, GM postanowił że wypierze w wodzie swoje gumowe majty i przpoconą podkoszulkę na ramiaczkach. Poprawił sobie też łańcuch bo wplątał mu się w sztuczne włosy z klaty i kupił dezodorant u NPC Obi, lecz kiedy sie dowiedział że dezodorant przeniósł go do kanałów gdzie gwałciły go raty szybko przejął inicjatywe, złapał raty do słoika po dezodorancie i zadzwonił do mamy z pytaniem, czy sprzedać je tomowi, czy może przydadzą Ci się do szarlotki? Mama niezwłocznie odpowiedziała, że przydadzą się jej do szarlotki ale jakiś hałas zakłucił rozmowę GM'a z mamą. Yyyyy to były nooby kryczące free items plz. GM sie zdenerwował i zrobił znów plagę motyli lecz wtedy nooby głośniej krzyczały ''Chalp Plax'' GM bez żadnego namysłu zaczął rzucać w nich swoimi brudnymi skarpetkami magazynowanymi od pewnego czasu. Wtedy zauważył że to nie skutkuje więc założył na siebie wyprane gumowe majty i spoconą podkoszulke na ramiączkach. A to spowodowało Boom! Nooby latały we wszystkie strony i jedyne słowa z ich krzyków które udało się odróżnić od bulgotania to jedenjedenjedenjedenjeden nielicząc kilku wykrzykników, które cudem udało mu się zaimplikować. W końcu mógł dokończyć rozmowę z mamą. Włączył głośnik i nagle zauważył orka który miał nogi jak owca, ręce jak minotaur, głowę jak łopata i jego lewe ucho było czarne. GM podbiegł do niego, przewrócił go i krzyknął: NA BRÓD Z UCHA MULTI SANOSTOOOOOOOOL!!! Następnie zaczął go bić z "fiszing roda" (tak to nazywali nooby) i przed jego oczami wyszkoczył napis "You advenced Fishing Rod Fighting". Lecz zauważył, że szczóry, które miał zanieść do mamy zaczynają być no ten tego nie świerze. Więc kupił znowu dezodorant żeby złapać szczury lecz w sklepie był tylko dezodorant: "nagi pitagoras". W takim wypadku, postanowił kupić jednak odświeżacz firmy "Pąchnące pachy", ale okazało sie że ktoś mu ukradł forse. Postanowił sprzedać tajne info na temat sposobu wyciągania owłosionej kupy z gumowych majt. W ten sposób miał uzyskać kontrole nad sklepem z trupami Toma, by zapchać szarlotkami na śmierć swoją mamę oraz zarobić na swoją firmę ''Kaczka Sraczka''. Lecz zamiast uzyskać kontrolę nad sklepem, zburzył budynek w dosłownie 2 sekundy. Jedyny z tego pożytek to to że zdobył Święte Wymiociny Toma które śmierdzą reklamówką z Biedronki i skarpetkami Minotaura Maga. Tak śmierdziały że GM czym prędzej je zjadł i w tym momencie rozsadziło mu kompa bo system nieprzewidywał opcji You are dead dla Gamemasterów. Tymczasem Amber jadła Kiełbase z bitą śmietaną aż dostała sraczki. Od razu pobiegła do firmy GM "Kaczka Sraczka". Znalazła tam martwego GM i pełno gruzu, jednak do gustu przypadły jej tylko gumowe majty GM którymi masturbowała się aż przyszedł Cipfred. Obuzony, zabrał jej majtki i schował do kieszeni. Gdy pewien lov-lvl z 5hp przybiegł by sie uzdrowić CipFried wybiegł z majtami GM w nosie z kąta świątyni i gdy wymawiał zaklęcie obsmarkał biedaka a ten padł nieżywy. Po tym incydencie CipSoft usunął Rookgard, a w jego miejscu postawił rezydencję NPC rooka i fontannę. Jednak po tygodniu z powrotem przywrócił rookgaard. CipSoft niezauważył bójki u AlDee. Otóż AlDee ciągle krzyczał ''ale głupi temat -.-'' a Obi i Seymour tłukli go krzesłami. Innym powodem było też nieoddanie giant swordów z maina. W końcu krzesła popękały. GMowie którzy nadal domagali się swoich giant swordów z maina...ale zaraz jakich Giant Swordów? Właśnie coś nie tak, przecież to ma być przygoda o Rook'u. Wracamy do momentu znalezienia Doga w miejscu dead wolfa. Coś nie tak poszło, za usterki przepraszamy. Tibia rox. Przyszły update jest wypasiony i ja to wiem, dlatego będę to powtarzał. Ale zanim zaczniemy mówić o dead wolfie, na rynku zaczęła sie masakra, jaką nie wyobraził sobie nawet Stevie Wonder. Aby rozwikłać swój spór, zgłosili się do programu Jerrego Springera, który leci codziennie o 22.00 na Club'ie. Niestety, Jerry nie mógł ich przyjąć, poniewaz miał właśnie program z ludźmi którzy lubili gwałcić róry wydechowe cięzarówek. Więc musieli wziąść sprawy w swoje ręce i postanowili ubić tego Deera, który wbiegł na ten rynek. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził i narobił kupę na kratce. Biedni ludzie nie umieli przesunąć tej sraki. Jednak Deer okazał się byc sprytnym pekerem, który wprowadził na rynek Następne deery. Wtedy był smród jak w IV RP. No dobra, teraz wracając już do Doga i dead wolfa ork zajadał właśnie tętnice psa i genitalia wolfa. Żre i żre kiedy nagle zachciało mu sie pić, więc poszedł do rzeczki napić się wody, a tam cztery bobry gwałciły na zmianę minotaura. A minotaur gwałcił ile wlazło Soldiera of Harlen a ten dalej nawijał ''po co uczyć się liczyć do 3?''. A orc? Orc pił, i pił, i pił...aż pękł! Bobry znudzone minotaurem poszły sobie czochrać bobra, natomiast mininotaur zaczął przeglądać poranną prasę i zobaczył, żeE-plate kosztuje już tylko 400k. Stało się to przez krach na tibijskiej giełdzie, który spowodowany był tym, że Kaczory podały sie do dymisji a prezydentem został Albert Einstein VXX. Wtedy świstak z milki powiedział że bedzie pracował dla reklamy plusa więc krzyczał: Goździkowa przypomina, na ból głowy Apap. Potem se kupił łyżwy i GM mu je zabrał a następnie sprzedał je za 10 giant swordów z których zrobił sobie gumowe majty. Wtedy z za krzaków wyszedł banan, GM zjadł banana a ten był nieświeży więc sie pożygał. Wyżygał wtedy podkoszulke poprzedniego gm którego kiedyś zjadł. Waspy się tym zadziwiły i zaczeły wokół niej latać. Biedny GM stracil swoja koszulke ktora zapieprzyl swojemu dziadkowi. Gdy GM przechodzil kolo bobrow te go zaszly od tylca i wzprubowalz technike kajajudo ale GM przewidzial ich chwyt i robiąc Matrixa zaczął ich ruchac w zwolnionym tępie a jego matka z Spike Swordem w głowie stała obok i sprzedawała szarlotki. GM uradowany tym zrobil przyjecie na ktore zaprosil Stanisława Brudnego z bajki Fantagiro (scenażysta główny) i rodzi brydża z Sukcesu na Szanse. tymczasem martwa babcia za szarlotkę chciała jedynie tylko zimowe Skarpety z nitki Lolka Woloszynskiego i śluz z jego pięty. Gdy GM sie podszedl do Obiego ten zaatakowal go swoja maczuga (myslac ze to All'Dee) Gdy wszystko sie wyjasnilo GM opowiedzial o tym co robi jego matka i ze masa n00bow kupuje od niej szarlotke wiec wymyslili plan. Przeteleportował się do Port Hope, a następnie wysłali w strone rooka bombowce. Gdy bombowce były już tuż-tuż nooby rzucały w powietrze kanapki z jajkiem, a te rozplaćkiwały się o ściany akademii. Trwało to tak długo, że Gm zaczął pasjonować się sztuką kulinarną, więc postanowił, że będą ostrzeliwywać rook surowymi ziemniakami, i szarlotką. Matka Gm`a teraz zamiast oprucz szarlotek robiła również ciastka z trolli i kisiel z glutow ze skarpetkami w sosie z brudnej nogi i z kartą ''Era 20zł doładuj teraz''. Czekała również na nowego update'a, żeby móc ugotować wspaniałe...


Wszystkie czasy podano w strefie GMT +2. Teraz jest 08:55.

Powered by vBulletin 3