Forum Tibia.pl

Forum Tibia.pl (http://forum.tibia.pl//index.php)
-   O wszystkim i o niczym (http://forum.tibia.pl//forumdisplay.php?f=20)
-   -   Rok szkolny (http://forum.tibia.pl//showthread.php?t=220523)

Lasooch 13-01-2010 19:43

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Hovvner (Post 2719593)
Gratuluje podejścia :>

Zgaduję, że to ironia. Wytłumacz mi zatem, co jest złego w takim podejściu?

Litawor 13-01-2010 20:01

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Hovvner (Post 2719593)
Gratuluje podejścia :>

Podejście jest zupełnie rozsądne.

Hovvner 13-01-2010 20:32

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Lasooch (Post 2719607)
Zgaduję, że to ironia. Wytłumacz mi zatem, co jest złego w takim podejściu?

Prawdziwi mężczyźni nie zadawalają się byle gównem ;)

Lasooch 13-01-2010 21:06

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Hovvner (Post 2719661)
Prawdziwi mężczyźni nie zadawalają się byle gównem ;)

Prawdziwi mężczyźni mają w d*pie opinię innych. Moim zdaniem marnowanie czasu na coś, co nie sprawia przyjemności lub nie przyczyni się do poprawienia statusu w przyszłości jest bezcelowe. A czasu człowiek ma mało. W życiu przeciętnego człowieka jest 2,5 raza mniej sekund niż ludzi na Ziemi.

Jeśli zamiast uczyć się do matury z polskiego, którą muszę tylko zdać, mogę pouczyć się do matury z fizy (którą muszę zdać wysoko) albo wyskoczyć z kumplami na winko, na pewno nie wybieram nauki polskiego.

Mężczyzna nie musi posadzić drzewa, założyć rodziny i zbudować domu. Mężczyzna musi tylko to, na co sam ma ochotę.

CytrynowySorbet 13-01-2010 22:09

Zgadzam się co do matury z polaja. Znajomość lektur nie przyda mi się w ogóle w życiu codziennym, więc nie widzę powodu, żeby zdawać wysoko maturę z polskiego. Kto w tych czasach w ogóle lektury czyta? Nasza nauczycielka już została wytresowana, i zamiast pytać jak nam się spodobała lektura, pyta nas jak nam się spodobało streszczenie z klp albo ostatniego dzwonka.

Kopara 14-01-2010 00:21

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Hovvner (Post 2719661)
Prawdziwi mężczyźni nie zadawalają się byle gównem ;)

Żałosna prowokacja.


~~~

To oczywiste, że jeżeli ktoś zdaje maturę z polskiego na poziomie podstawowym to tylko po to aby ją zaliczyć. Ważniejsze jest aby skupić się na swoich przedmiotach dodatkowych, bo zwykle są one wiodącymi przedmiotami na kierunki studiów, na które ludzie chcą się dostać.

Rothes 14-01-2010 07:29

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez CytrynowySorbet (Post 2719832)
Zgadzam się co do matury z polaja. Znajomość lektur nie przyda mi się w ogóle w życiu codziennym, więc nie widzę powodu, żeby zdawać wysoko maturę z polskiego. Kto w tych czasach w ogóle lektury czyta? Nasza nauczycielka już została wytresowana, i zamiast pytać jak nam się spodobała lektura, pyta nas jak nam się spodobało streszczenie z klp albo ostatniego dzwonka.

Mam nieodparte wrażenie, że dążysz w życiu do zostania rzemieślnikiem. Takim samym jak Albertus, ot z papierkiem jakiejś wyższej uczelni zamiast szkoły zawodowej. Problem w tym, że na papierku różnice między Wami się skończą.

Wśród lektur dla szkoły średniej jest bardzo dużo świetnych utworów. Jedne mogą się podobać mniej, inne bardziej. Osobiście uważam "Zbrodnię i karę" czy "Jądro ciemności" za arcydzieła, a książki pokroju "Ferdydurke" po prostu wstyd nie znać. Zdziwisz się jak wiele osób Ci to wypomni jeśli dostaniesz się na studia do renomowanej uczelni, gdzie ludzie dbają o własny rozwój intelektualny w stopniu nieco wyższym niż "co mi się przyda w życiu".

Nie twierdzę, że czytałem wszystkie lektury, bo znakomitą większość znam ze streszczeń, ale na pewno nie jest to żaden powód do dumy lub, co gorsza, mowy o "tresowaniu nauczyciela" - prędzej rzekłbym, iż jako bystra osoba dostrzegła ona z jaką hołotą ma do czynienia i dostosowała się do jej poziomu...

Yoh Asakura 14-01-2010 08:57

Rothes, jak tam studia we Wrocławiu? Podoba ci się UWr?

Rybzor 14-01-2010 10:11

To ty nie wiesz? Już go wylali!

CytrynowySorbet 14-01-2010 13:17

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Rothes (Post 2719946)
Mam nieodparte wrażenie, że dążysz w życiu do zostania rzemieślnikiem. Takim samym jak Albertus, ot z papierkiem jakiejś wyższej uczelni zamiast szkoły zawodowej. Problem w tym, że na papierku różnice między Wami się skończą.

Wśród lektur dla szkoły średniej jest bardzo dużo świetnych utworów. Jedne mogą się podobać mniej, inne bardziej. Osobiście uważam "Zbrodnię i karę" czy "Jądro ciemności" za arcydzieła, a książki pokroju "Ferdydurke" po prostu wstyd nie znać. Zdziwisz się jak wiele osób Ci to wypomni jeśli dostaniesz się na studia do renomowanej uczelni, gdzie ludzie dbają o własny rozwój intelektualny w stopniu nieco wyższym niż "co mi się przyda w życiu".

Nie twierdzę, że czytałem wszystkie lektury, bo znakomitą większość znam ze streszczeń, ale na pewno nie jest to żaden powód do dumy lub, co gorsza, mowy o "tresowaniu nauczyciela" - prędzej rzekłbym, iż jako bystra osoba dostrzegła ona z jaką hołotą ma do czynienia i dostosowała się do jej poziomu...

Chyba trafiłeś kulą w płot. Ja nie czytam lektur, ale nie dlatego bo to teraz trendi czy chcę się buntować - po prostu mnie one nudzą już od pierwszej strony książki. WSZYSTKIE. Nawet największe dzieła. Po prostu nie lubię czytać lektur. Czy to czyni mnie niższym intelektualnie? Czy jak ktoś nie czyta dziesiątek stron informacyjnych i nie ogląda setek dzienników to znaczy od razu, że nie interesuje go, co się dzieje na świecie?

Po prostu nie lubię lektur. Co nie znaczy, że nie czytam książek. Rzadko kiedy czytam w ogóle streszczenia, bo mało mnie to interesuje. Z polskiego i tak zaliczam, maturę zdam na te min. 40% dzięki wiedzy z lekcji i to mi wystarczy. Idąc twoim tokiem myślenia, osoby które czytają lektury to sztywne kujony ze średnią 5.0+. Ale chyba nie o to chodzi? Nie będę robił nic wbrew sobie, nawet dla ocen, które nie są wyznacznikiem potencjału człowieka.

Wyjątkiem są lektury traktujące o II wojnie światowej (Opowiadania Borowskiego, Inny Świat, Zdążyć przed Panem Bogiem), te mnie bardzo zainteresowały, bo w odpowiedni sposób przedstawiają to, co się wtedy działo. Kilkutomowymi wierszykami jak Pan Tadeusz gardzę. No cóż, ale na fizyce też nie można wybrać, jakiego działu chcę się uczyć.

domin3x 14-01-2010 15:19

Ja się spytałem polonistki, do czego mi się przydadzą w życiu lektury. Odpowiedziała, że w jej towarzystwie 'często się rozmawiało o utworach literackich', a jakby ona jakiegoś 'arcydzieła' kompletnie nie znała, to byłoby jej wstyd. Ale jak to się ma do mnie (zdecydowanie umysł ścisły) i do moich znajomych o podobnych do moim zainteresowaniach:\

Rothes 14-01-2010 15:20

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Yoh Asakura (Post 2719953)
Rothes, jak tam studia we Wrocławiu? Podoba ci się UWr?

I tak, i nie. Instytut informatyczny to coś pięknego:
  • nowoczesny, dobrze wyposażony budynek
  • wykwalifikowana, pomocna kadra; z każdym pracownikiem idzie się dogadać, ba - niektórzy chodzą z nimi nawet na piwo ;)
  • wysoki poziom nauczania, co niestety implikuje wysoki odsetek osób, które nie zaliczą choćby I semestru... szkoda, wiele fajnych osób odpadnie
  • renoma - II w Polsce, VIII na świecie uczelnia w rankingu TopCoder (prym w kraju wiedzie UW, ale Wrocław jest piękniejszym miastem od Warszawy ;))
Poza tym dostaję 2000 zł stypendium co miesiąc, więc nie muszę obciążać rodziców finansowo. Nie podoba mi się za to uczelnia sama w sobie. Wszystkie, niezwiązane z wydziałem, struktury uczelni, z którymi miałem dotychczas kontakt (Dział Młodzieżowy, Studium Praktycznej Nauki Języków Obcych), to przestarzałe molochy kierujące się zasadami rodem z czasów komuny. Z plotek słyszałem, że taka sama atmosfera panuje również na pozostałych wydziałach, toteż nie jestem w stanie szczerze polecić Ci Twojego wymarzonego kierunku, bo mam podstawy sądzić, że nie będzie tam tak różowo.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez CytrynowySorbet (Post 2719989)
(...) po prostu mnie one nudzą już od pierwszej strony książki. WSZYSTKIE. Nawet największe dzieła.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez CytrynowySorbet (Post 2719989)
Wyjątkiem są lektury traktujące o II wojnie światowej

Zaprzeczeniem kwantyfikatora ogólnego jest kwantyfikator egzystencjalny - błąd logiczny na poziomie matematyki licealnej. Matura to tylko formalność, która po zdaniu szybko traci na wadze i popada w niepamięć, ale głupio byłoby ją zawalić z powodu tak elementarnych braków. Powtórz sobie logikę.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez CytrynowySorbet (Post 2719989)
Po prostu nie lubię czytać lektur. Czy to czyni mnie niższym intelektualnie?

W moim mniemaniu tak. Tylko tępe buce stronią od książek. Są pewne dzieła artystyczne, pewne filmy oraz pewne utwory literackie, które każdy wykształcony i światły człowiek powinien znać. Współczesna kultura w dużej mierze bazuje na sprawdzonych rozwiązaniach, powiela utarte schematy i czerpie motywy z tego co już było. W rezultacie nie widzący wtórności plebs, zachwyca się bardzo przeciętnymi utworami, nie potrafiąc docenić prawdziwych dzieł.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez CytrynowySorbet (Post 2719989)
Czy jak ktoś nie czyta dziesiątek stron informacyjnych i nie ogląda setek dzienników to znaczy od razu, że nie interesuje go, co się dzieje na świecie?

Alogiczne porównanie.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez CytrynowySorbet (Post 2719989)
Po prostu nie lubię lektur. Co nie znaczy, że nie czytam książek.

Powiedz mi zatem, co spoza kanonu lektur szkolnych ostatnio przeczytałeś?

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez CytrynowySorbet (Post 2719989)
Idąc twoim tokiem myślenia, osoby które czytają lektury to sztywne kujony ze średnią 5.0+.

Zdziwiłbyś się ile osób potrafi osiągnąć dobre wyniki nie przykładając się zbytnio do nauki. Nie wszystkie osoby o takiej średniej to sztywne kujony. Dla przykładu, co by nie szukać daleko, ja maturę dobrze napisałem nie spędzając nawet chwili na naukę do niej. ŻADNYCH dodatkowych zajęć w szkole, ŻADNEJ nauki w domu, ŻADNYCH powtórek na dzień przed egzaminami. Zazdrościsz? Ja być zły, sztywny kujon.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez CytrynowySorbet (Post 2719989)
Z polskiego i tak zaliczam, maturę zdam na te min. 40% dzięki wiedzy z lekcji i to mi wystarczy.

I właśnie dlatego twierdzę, że zadatki masz co najwyżej na rzemieślnika. Pomijając już ciągłą pracę nad rozwojem w wielu dziedzinach, ludzie sukcesu są nieco bardziej ambitni.

Hovvner 14-01-2010 15:35

Kolega was idealnie podsumował :<

Slythia 14-01-2010 15:36

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Rothes (Post 2720021)
I tak, i nie. Instytut informatyczny to coś pięknego:
  • nowoczesny, dobrze wyposażony budynek
  • wykwalifikowana, pomocna kadra; z każdym pracownikiem idzie się dogadać, ba - niektórzy chodzą z nimi nawet na piwo ;)
  • wysoki poziom nauczania, co niestety implikuje wysoki odsetek osób, które nie zaliczą choćby I semestru... szkoda, wiele fajnych osób odpadnie
  • renoma - II w Polsce, VIII na świecie uczelnia w rankingu TopCoder (prym w kraju wiedzie UW, ale Wrocław jest piękniejszym miastem od Warszawy ;))
Poza tym dostaję 2000 zł stypendium co miesiąc, więc nie muszę obciążać rodziców finansowo. (...)

Bajka... Studiowanie na takiej uczelni to zapewne sama przyjemność. Chociaż jeżeli dodasz jeszcze, że 'panie w dziekanacie' są miłe, pomocne i uczynne to nie uwierzę w istnienie takiego wydziału.

Jeśli zaś chodzi o lektury... Od czasów gimnazjum nie przeczytałam żadnej i wcale się z tym nie kryje. Według mnie czytanie książki, podczas którego trzeba się skupiać na zapamiętaniu najmniej istotnych informacji (tytuł rozdziału, kolor butów tego pana w tym rozdziale) jest całkowicie pozbawione sensu. Wolałam przeczytać dobre opracowanie i w zaoszczędzonym w ten sposób czasie przeczytać coś innego.

Yoh Asakura 14-01-2010 15:37

@Rothes:
Nawet jeśli nie będzie różowo, to dla samego Wrocławia warto się pomęczyć.

Rothes 14-01-2010 15:47

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Slythia (Post 2720027)
Bajka... Studiowanie na takiej uczelni to zapewne sama przyjemność. Chociaż jeżeli dodasz jeszcze, że 'panie w dziekanacie' są miłe, pomocne i uczynne to nie uwierzę w istnienie takiego wydziału.

Są. :) Ten "brak" nadrabiają za to panie w sekretariacie, ale tam zbyt często nie bywam. Dotychczas raz, po odbiór instytutowej koszulki.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Slythia (Post 2720027)
Jeśli zaś chodzi o lektury... Od czasów gimnazjum nie przeczytałam żadnej i wcale się z tym nie kryje. Według mnie czytanie książki, podczas którego trzeba się skupiać na zapamiętaniu najmniej istotnych informacji (tytuł rozdziału, kolor butów tego pana w tym rozdziale) jest całkowicie pozbawione sensu. Wolałam przeczytać dobre opracowanie i w zaoszczędzonym w ten sposób czasie przeczytać coś innego.

A po co skupiać się na tym? Te "super trudne" sprawdziany polonistek, w których pojawią się pytania o najdrobniejsze szczegóły, bez problemu zawsze zaliczają nawet osoby, które książkę znają z opracowań. Do matury też przecież taka wiedza nie jest potrzebna...

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Yoh Asakura (Post 2720028)
@Rothes:
Nawet jeśli nie będzie różowo, to dla samego Wrocławia warto się pomęczyć.

Oj warto, warto. :)

Yoh Asakura 14-01-2010 15:49

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Rothes (Post 2720032)
Oj warto, warto. :)

Mają najlepsze ZOO w Polsce :P

CytrynowySorbet 14-01-2010 15:53

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Rothes (Post 2720021)
Zaprzeczeniem kwantyfikatora ogólnego jest kwantyfikator egzystencjalny - błąd logiczny na poziomie matematyki licealnej.

Dam ci powód, o wielki logiku, do wyśmiania mnie, ale nie rozumiem tego zdania. Jestem prawie pewien, że w wieku 18 lat też nie mówiłeś takim językiem, więc daruj sobie napinki.

Cytuj:

Matura to tylko formalność, która po zdaniu szybko traci na wadze i popada w niepamięć, ale głupio byłoby ją zawalić z powodu tak elementarnych braków. Powtórz sobie logikę.
Powtórz sobie czytanie ze zrozumieniem. Napisałem, że spokojnie napiszę na te 40%+. Póki co ze wszystkich próbnych matur z j. pol, miałem 50-60%. BEZ CZYTANIA LEKTUR i jakiejkolwiek nauki. 'Zazdrościsz'?

Cytuj:

W moim mniemaniu tak. Tylko tępe buce stronią od książek.
Mam napisać na czerwono, że książki czytam, żebyś zrozumiał inteligencie?

Cytuj:

Są pewne dzieła artystyczne, pewne filmy oraz pewne utwory literackie, które każdy wykształcony i światły człowiek powinien znać. Współczesna kultura w dużej mierze bazuje na sprawdzonych rozwiązaniach, powiela utarte schematy i czerpie motywy z tego co już było.
Twoim zdaniem. Wiesz co to są gusta? Bo wydaje mi się że nie. Tutaj przytoczę przykład kolegi (?) ojca Albertusa, który (jeśli coś przekręcę, to nieumyślnie, chodzi o samą ideę) chyba nie skończył żadnej szkoły średniej, a mimo to jest inteligentnym człowiekiem. Z lekturami jest to samo. Przeczytałeś, spoko. Ja nie przeczytałem, to też powinno być spoko, ale kipiąca inteligencją sfera wyższa nie przyjmuje tego do wiadomości.

Cytuj:

W rezultacie nie widzący wtórności plebs, zachwyca się bardzo przeciętnymi utworami, nie potrafiąc docenić prawdziwych dzieł.
Rozumiem, że im wcześniej było napisane, tym większe dzieło? Ciekawe rozumowanie. Poza tym to, że coś dla ciebie jest przeciętne, wcale takie nie musi być. Nazywanie ludzi, którym podoba się współczesność plebsem jest, jak na tWÓJ poziom inteligencji żałosny. Ale niech zgadnę - ty pewnie na obiadach w niedziele rozmawiasz z rodziną o Adamie Mickiewiczu i jego twórczości?

Cytuj:

Alogiczne porównanie.
Porównanie było dobre. To ty nie chcesz tego do siebie przyjąć, bo uważasz że pozjadałeś wszystkie rozumy.

Cytuj:

Powiedz mi zatem, co spoza kanonu lektur szkolnych ostatnio przeczytałeś?
Ostatnio chociażby Wzgórze Rzeźnika.

Cytuj:

Zdziwiłbyś się ile osób potrafi osiągnąć dobre wyniki nie przykładając się zbytnio do nauki.
Nie zdziwiłbym się. Znam to na własnym przykładzie.

Cytuj:

Nie wszystkie osoby o takiej średniej to sztywne kujony.
Nie wszystkie osoby nieczytające lektur to plebs.

Cytuj:

Dla przykładu, co by nie szukać daleko, ja maturę dobrze napisałem nie spędzając nawet chwili na naukę do niej. ŻADNYCH dodatkowych zajęć w szkole, ŻADNEJ nauki w domu, ŻADNYCH powtórek na dzień przed egzaminami. Zazdrościsz? Ja być zły, sztywny kujon.
Czego mam zazdrościć, skoro mam zamiar zrobić dokładnie to samo? Ale według ciebie, pewnie z wynikiem ~50% powinienem pracować co najwyżej przy zamiataniu chodnika.

Cytuj:

I właśnie dlatego twierdzę, że zadatki masz co najwyżej na rzemieślnika. Pomijając już ciągłą pracę nad rozwojem w wielu dziedzinach, ludzie sukcesu są nieco bardziej ambitni.
Nie znasz mnie, a się wypowiadasz. Nie przykładam się do języka polskiego, bo moją przyszłość wiążę z matematyką i językiem angielskim. Bycie ambitnym nie musi oznaczać dążenia do zajęcia stanowiska nie wiadomo jak ważnej persony intelektualnej. Btw. masz coś do pracy rzemieślniczej?

Lasooch 14-01-2010 15:54

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Rothes (Post 2720021)
W moim mniemaniu tak. Tylko tępe buce stronią od książek. Są pewne dzieła artystyczne, pewne filmy oraz pewne utwory literackie, które każdy wykształcony i światły człowiek powinien znać. Współczesna kultura w dużej mierze bazuje na sprawdzonych rozwiązaniach, powiela utarte schematy i czerpie motywy z tego co już było. W rezultacie nie widzący wtórności plebs, zachwyca się bardzo przeciętnymi utworami, nie potrafiąc docenić prawdziwych dzieł.

Tylko tępe buce stronią od książek - tu się zgodzę. Ale narzucanie ludziom tego, co powinni znać, jest głupotą. Nikt nie powinien ustalać kanonu rzeczy, które człowiek wykształcony i światły powinien znać, tym bardziej że wiele tych dzieł jest przereklamowane. Spośród wszystkich lektur szkolnych, które przeczytałem, podobały mi się tylko "Kamienie na szaniec" (i "Mistrz i Małgorzata", ale tej książki nie czytałem jako lektury, tylko wcześniej). Reszta tylko mnie nudziła i praktycznie nic z nich nie pamiętam, a z rekordowo żałosnych "Syzyfowych prac" pamiętam tylko tytuł i to, że więcej nie przeczytam niczego, co napisał Żeromski. Kiedyś zresztą już o tym wspominałem.

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Rothes (Post 2720021)
Powiedz mi zatem, co spoza kanonu lektur szkolnych ostatnio przeczytałeś?

Pozwolę sobie odpowiedzieć za niego (bo mam podobny jak on pogląd): ostatnio odświeżyłem sobie przeczytane parę lat temu "Na zachodzie bez zmian" i "Miasto i psy" (obie zresztą zaliczyłbym do jednych z moich ulubionych książek), oraz "Kosiarza" Pratchetta, którego wcześniej nie czytałem.

Slythia 14-01-2010 16:06

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Rothes (Post 2720032)
Są. :) Ten "brak" nadrabiają za to panie w sekretariacie, ale tam zbyt często nie bywam. Dotychczas raz, po odbiór instytutowej koszulki.

Szczerze mówiąc - zazdroszczę. Moja uczelnia zatrzymała się w rozwoju jakieś 50 lat temu. Widać to zarówno po samym budynku (ogrzewania to chyba do dziś nie wynaleźli), wiedzy nam przekazywanej jak i wymaganiach stawianych przez wykładowców i ćwiczeniowców. O stypendiach dla promowanych kierunków także nikt na niej nie słyszał. Bo po co?

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Rothes (Post 2720032)
A po co skupiać się na tym? Te "super trudne" sprawdziany polonistek, w których pojawią się pytania o najdrobniejsze szczegóły, bez problemu zawsze zaliczają nawet osoby, które książkę znają z opracowań. Do matury też przecież taka wiedza nie jest potrzebna...

Do matury nie jest potrzebna jakakolwiek znajomość lektur. Wystarczy ogólnie orientować się, w jaki sposób tworzony jest klucz i umiejętnie wykorzystać podany tekst źródłowy. I najważniejsze - nie myśleć i nie wysnuwać własnych wniosków.

Teraz zaś, po maturze, jakoś nie mam ochoty z własnej i nieprzymuszonej woli przeczytać jakąkolwiek z lektur. Może to przez dogłębną analizę i interpretację, która miała miejsce w szkole? Wolę już ściągnąć z półki jakąś książkę informatyczną, z której nic nie zrozumiem, nić sięgnąć po jakąkolwiek lekturę.


Wszystkie czasy podano w strefie GMT +2. Teraz jest 22:57.

Powered by vBulletin 3