Forum Tibia.pl

Forum Tibia.pl (http://forum.tibia.pl//index.php)
-   O wszystkim i o niczym (http://forum.tibia.pl//forumdisplay.php?f=20)
-   -   Życie-coś co wszyscy znamy. A może jednak nie? (http://forum.tibia.pl//showthread.php?t=177217)

Angeerfire 02-06-2008 06:33

Życie-coś co wszyscy znamy. A może jednak nie?
 
Zakładam temat o życiu. Czymś co nas wszystkich łączy z zarazem zadziwia. Każdy ma inny charakter, podejście do nauki i zabawy. Wiele osób trzyma pewne sprawy daleko w duszy, co czyni ich nieśmiałymi. Wiele wiem na ten temat, nie jestem z tego dumny,bo wiele przeszedłem, ale potrafię poznać ludzkie uczucia, problemy.Są osoby innej wiary, pochodzenia, płci. Tu każdy może się wyżalić, (tylko nie za mocno ;)) porozmawiać, wyrzucić wszystko z siebie. Do tematu zainspirowała mnie Slythia i jej blog. Czy warto żyć, jeśli tak to po co?

Myślę że inspiratorka się włączy do rozmowy i każdy będzie mógł porozmawiać na luzie (gdyż na blogi połowa użytkowników nie wchodzi).

Voon 02-06-2008 07:51

W życiu przybierasz cel i do niego dążysz. Niewiem co ty chcesz tu wywołać oraz czego się dowiedzieć.

<hmm> 02-06-2008 09:56

Osobiście często tracę nadzieję, że ma to jakiś sens.
Ale czy życie nie ma sensu? Czy może my sami jesteśmy „nonsensowni” w tym jak kierujemy akurat swoim życiem?
Myślę jednak, że to drugie.

Wydaje mi się że dużo już w życiu przeszedłem. Utraty nadziei wpędzały mnie w różne dziwne sytuacje: narkotyki, alkohol, dziwne towarzystwo, a kończąc na internecie i tibii. Najbardziej żałuje jednak, że gdzieś w tym wszystkim utraciłem wiarę w boga. Tego nie zastąpi się niczym innym.
Samotność można zagłuszyć tym co wymieniłem. Można zaćpać, zapić, uciec w wirtualny świat. Można ...ale tylko na chwile. Przez chwile miałem „przyjaciół”, byłem „stand up guy”, miałem wszystko, rzeczy o których zwykły śmiertelnik mógł tylko pomarzyć. Mogłem się buntować przeciw wszystkiemu, i zawsze mogłem mieć racje bo to ja „rządziłem” swoim życiem. Skończyło się to raczej nie wesoło. Nikomu tego nie życzę.
Z perspektywy czasu wolał bym wtedy wpaść w depresje i podjąć próbę samobójczą. Może reakcja otoczenia szybciej by mnie doprowadziła do pionu, niż taka lekcja życia.
Najgorzej jest mi porównywać siebie z tamtego czasu, i teraźniejszego. Nie wiem skąd teraz biorę na to siłę, i dlaczego wierzę że teraz żyję lepiej. Tracę wszytko co kocham, na czym mi zależy. Większość z tego przelatuje mi przez palce, ledwo ocierając się o nie.

Pewnie najistotniejsze jest mieć jakieś głębokie moralne zasady, bariery których się nie przekracza. Coś czego jesteśmy zawsze pewni, co daje nam wiarę w siebie, w swoją siłę. Coś co jest zależne tylko i wyłącznie od nas. Wszystko inne można stracić lub zyskać: rodzina, zdrowie, praca, pozycja społeczna. Ale to właśnie to co nas odróżnia niezależnie od tych zmian, jest tym czym faktycznie jesteśmy. Dlaczego możemy sądzić, że jesteśmy ta jednostką która wie dlaczego żyje.

To jak wykorzystamy wolność którą daje utrata nadziei, określa to kim faktycznie jesteśmy.



[ Oops się rozpisałem.. ;) ]

Grue 02-06-2008 10:18

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Angeerfire (Post 2090931)
Czy warto żyć, jeśli tak to po co?

No warto, chocby po to zevy spelnic swoje marzenia np. wyjechac na misje do Afganu :)

Walekifa 02-06-2008 10:39

Warto żyć. Chodziarz by na złość tym,którzy chcieli by cię udupić; p

Yoh Asakura 02-06-2008 11:56

Kiedy mi w sobotę, nie w tę ostatnią, ale jeszcze poprzednią, odłączyli Internet i byłem bez niego do zeszłego czwartku, to myślałem, że życie już całkowicie straciło sens. Nie chciałem wstawać z łóżka, nic mi się nie chciało robić, wszystko było takiej jakieś smętne, nudne i głupie, wszystkie czynności wydawały się takie niepotrzebne...aż w końcu we wtorek przyjechał kurier z modemem od Neostrady, nadzieja odżyła. Niestety, nie było routera. Na router czekałem do czwartku. W czwartek radośnie pobiegłem do sklepu, wydałem 110 zł., przybiegłem do domu i do godziny 20:00 czekałem na brata, który miał to wszystko podłączyć. Jednak, jak zwykle, wszystko źle poszło. Internet miałem dopiero o godzinie 23:10 - a działał tak, że no comment w ogóle. Wtedy znów straciłem nadzieję, nie mogłem usnąć, tępo wpatrywałem się w monitor, odechciało mi się żyć. Myślałem, że to ten wstrętny dupek z góry (tak, boże, do ciebie mówię !) znowu robi sobie ze mnie jaja. Że sprawia mu przyjemność znęcanie się nade mną i odbieranie mi jedynej przyjemności z życia - buszowania w necie. Jednak w końcu opadłem z sił, usnąłem. Wstałem rano, nie poszedłem do szkoły. Włączyłem komputer...Internet działał bardzo szybko. W końcu to Neostrada 1 megabajt. Odpaliłem AQQ, wszedłem na różne fora. Odżyłem. Nagle moje życie nabrało barw. Ptaszki zaczęły ćwierkać (niestety, jeden narobił mi na okno), słonko wyszło zza chmur (chociaż lepiej, żeby się schowało)...czy bez Internetu jest jakieś życie ?

Fureyka 02-06-2008 12:41

@up Jest. Ładniejsze, lepsze, ciekawsze. Trzeba tylko chęci by tego dostrzec. Może te wszystkie przeciwności, opóźnienie neta itd, chciało byś zaczął czerpać przyjemność z życia realnego. Internet to fikcja, nie powinieneś się w to angażować.

J.D 02-06-2008 12:58

Temat dla emo ;) (nie chodzi mi o gelt...) Kolejna kopalnia .

Shanhaevel 02-06-2008 12:59

@Fureyka
No jak można NIE wyczuć tak dobitnej ironii i drwiny?? -.-' Ludzie, co z wami?

@ontop
Emo seal of approval. I nie, nie jestem płytki.

Hodal 02-06-2008 13:06

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Yoh Asakura (Post 2091088)
Kiedy mi w sobotę, nie w tę ostatnią, ale jeszcze poprzednią, odłączyli Internet i byłem bez niego do zeszłego czwartku, to myślałem, że życie już całkowicie straciło sens. Nie chciałem wstawać z łóżka, nic mi się nie chciało robić, wszystko było takiej jakieś smętne, nudne i głupie, wszystkie czynności wydawały się takie niepotrzebne...aż w końcu we wtorek przyjechał kurier z modemem od Neostrady, nadzieja odżyła. Niestety, nie było routera. Na router czekałem do czwartku. W czwartek radośnie pobiegłem do sklepu, wydałem 110 zł., przybiegłem do domu i do godziny 20:00 czekałem na brata, który miał to wszystko podłączyć. Jednak, jak zwykle, wszystko źle poszło. Internet miałem dopiero o godzinie 23:10 - a działał tak, że no comment w ogóle. Wtedy znów straciłem nadzieję, nie mogłem usnąć, tępo wpatrywałem się w monitor, odechciało mi się żyć. Myślałem, że to ten wstrętny dupek z góry (tak, boże, do ciebie mówię !) znowu robi sobie ze mnie jaja. Że sprawia mu przyjemność znęcanie się nade mną i odbieranie mi jedynej przyjemności z życia - buszowania w necie. Jednak w końcu opadłem z sił, usnąłem. Wstałem rano, nie poszedłem do szkoły. Włączyłem komputer...Internet działał bardzo szybko. W końcu to Neostrada 1 megabajt. Odpaliłem AQQ, wszedłem na różne fora. Odżyłem. Nagle moje życie nabrało barw. Ptaszki zaczęły ćwierkać (niestety, jeden narobił mi na okno), słonko wyszło zza chmur (chociaż lepiej, żeby się schowało)...czy bez Internetu jest jakieś życie ?

Po tym poście można wnioskować, że jesteś no-liferem.. ja miałem tak samo.. ale jak miałem 10 lat. Teraz już wiem ile straciłem kiedyś czasu na kompa...
Hail RL

Yoh Asakura 02-06-2008 13:12

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Shanhaevel (Post 2091157)
@Fureyka
No jak można NIE wyczuć tak dobitnej ironii i drwiny?? -.-' Ludzie, co z wami?

Ale ja to mówiłem na poważnie :(
Cytuj:

Po tym poście można wnioskować, że jesteś no-liferem.. ja miałem tak samo.. ale jak miałem 10 lat. Teraz już wiem ile straciłem kiedyś czasu na kompa...
Hail RL
Dlaczego jestem no-liferem ? Internet to moje życie. No-lifem byłbym wtedy, gdybym tego życia nie miał. A ja je mam. W cyberprzestrzeni, która jest moim dominium.

Serious Sam 02-06-2008 16:42

@up
Mówisz jak ten z "rozmów w toku" ^^.

@topic
Co do życia, to zależy mi tylko, żeby go godziwie go przeżyć.Nie narzekam, inni mają o wiele gorzej...

ripper 02-06-2008 16:44

Cytuj:

Czy warto żyć, jeśli tak to po co?
Dość brutalnie - zapytaj pani od biologii.

Bo poza prokreacją to tylko nieliczne jednostki mają coś do zrobienia. Hail Raskolnikow!

Gelt 02-06-2008 16:58

Czy chcemy czy nie zycie zostało nam dane. Jak je przeżyjemy, to juz nasza sprawa. Niektórzy wolno i monotonnie. Inni szybko i ryzykownie.

Ja osobiście żyję pełnią życia. Moge stracić ja w nieoczekiwany sposób, a to jakiś człowiek mnie potrąci samochodem czy inny wypadek : )




A to dostane gangreny od ciecia się : P

..::QRAS::.. 02-06-2008 17:11

Obecnie jedyny pewny cel w zyciu to smierc...tylko to na nas czeka

ripper 02-06-2008 17:13

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez ..::QRAS::.. (Post 2091686)
Obecnie jedyny pewny cel w zyciu to smierc...tylko to na nas czeka

Raczej jest to konsekwencja życia, niż jego cel.

Sir Konserwa 02-06-2008 17:17

Witam,
Wielokrotnie zycie traci sens, ale jednak mimo to ciesze sie ze zyje. Jestem katolikiem, lektorem, czlonkiem ruchu swiatlo-zycie. Ostatnimi dniami zauwazylem ze zyje w sposob nastepujacy sen-szkola-praca domowa-sen, ze zycie jak to sie mowi "plynie". Chwilami jest nam ciezko kiedy dostalismy zla ocene, koledzy sie od nas odwrocili, dziewczyna nas rzuci, mamy deda na tibii (xD) wtedy najczesciej zamykamy sie w sobie, dochodzimy do wniosku ze swiat jest okrutny. Nie wiem jak wy ale ja wtedy wychodze na dwor, konkretniej do lasu, badz otwieram sobie pismo swiete. Mozecie mnie uznac za idiote ale w taka pogode jaka dzisiaj jest (przynajmniej w W-wie) az chce sie zyc po wyjsciu na dwor. Polecam wszystkim wstapienie do oazy (ruchu swiatlo-zycie) :).

Pozdro
Sir Konserwa

Fintex 02-06-2008 18:35

Każdy powinien odnaleźć coś dla siebie. Dla jednych jest to pismo święte dla innych alkohol dla innych spacer w lesie a dla kogoś innego dyskoteka. Tyle, że z wszystkiego trzeba umieć korzystać i przez to poznawać siebie, i zadać sobie pytanie czy to co robimy jest dobre dla nas i w jakim kierunku zmierzamy. Jeżeli np. ktoś po wódzie wpada w furie i chce wszystko rozwalić to proste-niech to odstawi. Jeżeli z kolei go to uspakaja i kontroluje to w miarę to niech pije. Jeżeli widzisz sens w piśmie świętym to postępuj tak jak tam jest napisane. Możesz przez to nie dupczyć czy coś, ale to Twoja sprawa. Każdy sam powinien znaleźć jakiś sens. Niektórym po prostu brakuje odwagi. Jeżeli Cię coś męczy to rzuć to albo porozmawiaj z kimś na ten temat, jeżeli tego nie zrobisz to Twoje życie staję się monotonne i bez sensu.. Ale jeśli odnajdziesz coś dla siebie to możesz cieszyć się tym do końca życia ;)

PS.
(Broń Boże nie namawiam do picia xD)

Duke Dran 02-06-2008 18:38

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Grue (Post 2091031)
No warto, chocby po to zevy spelnic swoje marzenia np. wyjechac na misje do Afganu :)

To jedno z moich.

Arrivald 02-06-2008 18:46

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Grue (Post 2091031)
No warto, chocby po to zevy spelnic swoje marzenia np. wyjechac na misje do Afganu :)

Ale chłopie jesteś monotematyczny. Skończyłbyś w końcu na lewo i prawo kozaczyć jaki to z ciebie zajebisty żołnierz. Irytuje mnie to strasznie i podejrzewam że nie tylko mnie. Musisz być na prawdę niedoceniany w życiu, żeby mieć potrzebę dowartościowania się jako żołnierz na forum o średniej wieku 14. Żal.

Valard 02-06-2008 18:47

Nie lubię się powtarzać, ale niech strace. Żyje chwilą, nie myśle o przyszłości, nie wspominam przeszłości. Nie boje się śmierci, nie myśle o konsekwencjach moich czynów. Żyje tak jak mi najwygodniej.
Taki offtop mały, widzę że już pare udzielających się tu użytkowników zachęca do wstąpienia do Oazy. Hm...sam należałem próbowano tam "zabić" mój indywidualizm oraz nauczyć "rzucania miłością" na prawo i lewo, więc dałem sobie spokój. No ale PAX nie chcę nikogo urazić ;p

Angeerfire 02-06-2008 18:58

@up
Skoro aż tak was tam jechali to masz pecha;/ My rozmawiamy na różne tematy, czasem sobie porysujemy, ale zawsze jest miła atmosfera.

@Sir Konserwa

Bardzo mądre słowa, aczkolwiek mnie pismo nie uspokaja.

@Yoh Asakura
Nie przesadzajmy :] Jeśli brakuje Ci życia podwórkowego, tylko zajmujesz się ciągle komputerem, spróbuj żyć tak jak ja(ale to tylko propozycja).

Trochę o mnie:
Więc raczej rzeczą która potrafi mnie uspokoić jest gitara i modlitwa spontaniczna. Dla tych którzy nie wiedzą: modlitwa spontaniczna jest to prosta rozmowa z Bogiem, przemyślenia pewnego dnia, wypowiedziane "w naszej głowie", prośby, podziękowania i wszystko, co chcielibyśmy powiedzieć prawdziwemu przyjacielowi.

Oczywiście jestem katolikiem, chodzę na Oazę, na której spotykam wspaniałych ludzi. Nie są to już kumple od sesji, przypałów i takich spraw, tylko ludzie z którymi można spokojnie porozmawiać, wyżalić się.

Gry komputerowe: kiedyś przesadzałem z Tibią, teraz wstydzę się tego. Gdy teraz gram nie robię tego dla levelu tylko dla kumpli z którymi się w niej spotykam.
Zawsze lubiłem badać ludzkie uczucia, i większość rozumiałem.
Dla mnie priorytetem jest mieć kochaną rodzinę. Nie miałem jeszcze żadnej dziewczyny. A to dlatego że nie chcę mieć. Miałem już okazje, ale po co mi ona, skoro wiem, że po kilku dniach, miesiącach zerwiemy? Czekam na tą jedyną, a jeśli nie będzie to ona musi być naprawdę wspaniałą osobą. :)

Oprócz tego powyższego lubię się powygłupiać :p I chyba nie przeszkadza to nikomu, bo wszystko obracam w żart.

Takie to życie, nie raz myślałem że lepiej już by było dla mnie nie być na tym świecie, ale równie tyle samo razy cieszyłem się jak fajny on jest.

Valard 02-06-2008 19:17

@up
Nikt po mnie nie jechał, narzucano mi po prostu pewien sposób myślenia i postrzegania świata. Właśnie ta miła atmosfera. To ciągłe sławienie dobra, miłości, szacunku, tolerancji...nic bym do tego nie miał, ale widzisz, jestem ateistą i Kościół mnie nie toleruje, podobnie jak satanizmu naprzykład (sam nie popieram satanizmu, ale nie piętnuję go) i gdzie tu ta "miłość do bliźniego" i tolerancja. No, ale odchodzę od tematu.
ps. mnie też uspakaja gra na gitarze ;p

Chesterkaa 02-06-2008 19:25

Taaa zawsze myslalm, ze nie warto, ale po smierci mojego znajomego... Zaczelam sie zastanawiac. Do jakiego wniosku doszlam ? Wlasciwie to sama nie wiem... Narazie bede zyc i bedzie co ma byc. Nikt nie powiedzial, ze bedzie latwo i rozowo. Kazdy z nas kiedys sie wypieprzyl/wypieprzy i to tak porzadnie, ale chyba trzeba wstac i isc dalej. Tylko niestety nie zawsze jestesmy tego swiadomi. Tzn niby kazdy z nas dobrze to wie, ale tak naprawde nie potrafi sie do tego "dostosowac". ZYCIE TO NIE JE(st)BAJKA =)

Yoh Asakura 02-06-2008 19:31

Cytuj:

Trochę o mnie:
Więc raczej rzeczą która potrafi mnie uspokoić jest gitara i modlitwa spontaniczna. Dla tych którzy nie wiedzą: modlitwa spontaniczna jest to prosta rozmowa z Bogiem, przemyślenia pewnego dnia, wypowiedziane "w naszej głowie", prośby, podziękowania i wszystko, co chcielibyśmy powiedzieć prawdziwemu przyjacielowi.
Czyli w sumie gadasz sam ze sobą. :*

ripper 02-06-2008 19:33

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Yoh Asakura (Post 2091989)
Czyli w sumie gadasz sam ze sobą. :*

Ale on uważa, że nie - w tym jest cała zabawa xD

Tym 02-06-2008 19:35

Życie...
hmm... :P
No właśnie, ciekawe po co istniejemy. Ja jako wierzący przyjmuję, że Bóg, który
jest dawcą tegoż był inspirowany miłością, którą chciał się z kimś podzielić.
Dla niektórych to może być mało, ale Bóg obdarował nas licznymi talentami,
umiejętnościami abyśmy zrobili "coś".
Cel życia - służyć Bogu, co prawda i tak nie odwdzięczę się za to co On zrobił dla mnie, ale życie wtedy mimo wszystko lepiej się układa.

Yoh Asakura 02-06-2008 19:52

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez ripper (Post 2091996)
Ale on uważa, że nie - w tym jest cała zabawa xD

Nie no, najzabawniejsze jest to, że za takie rzeczy to chyba i nawet w psychiatryku niektórzy lądowali. To znaczy, za rozmowy z samym sobą. Bo to przecież objaw jakiegoś szaleństwa. No chyba.

Voon 02-06-2008 19:59

Cytuj:

ZYCIE TO NIE JE(st)BAJKA =)
''Zycie nie je bajka, życie je bitwa''. Bo z tą jebajką troche podchwitliwe.

Cytuj:

Kościół mnie nie toleruje, podobnie jak satanizmu naprzykład (sam nie popieram satanizmu, ale nie piętnuję go)
Ale satanizm w przeciwieństwie do kościoła katolickiego ma realne zasady, jasne intencje oraz jest całkowicie dobrowolny.

Cytuj:

modlitwa spontaniczna jest to prosta rozmowa z Bogiem, przemyślenia pewnego dnia, wypowiedziane "w naszej głowie", prośby, podziękowania i wszystko, co chcielibyśmy powiedzieć prawdziwemu przyjacielowi.
Ja Cie broń boże nie dyskryminuje ani niczego nie zarzucam ale równie dobrze można pogadać do szafy. Albo do krzesla.


P.S Żeście sie rozwineli widze.

Quezacoatl 02-06-2008 20:02

Życie jest nudne jak flaki z olejem...

http://img79.imageshack.us/img79/655...0064121rv8.jpg

Bezmusk 02-06-2008 20:45

Było, lepiej rozmawiać o śmierci, bo celem życia jest śmierć (ty ryryry)
-Co to za brzdęk?

Życie -
1) męka, katorga, depresja, dół, picie, hotsex z gorącymi >14
2) wstaje -> szkoła -> nauka -> spać
3) tibia -> szkoła(nie zawsze) -> tibia
4) impreza impreza impreza (rzadkość bo kasy ni ma :])
5) szkoła -> lekcja -> podwórko -> komp (100% good)
6) praca praca praca (aua)

Wiesz życie jest jakie jest, to jest 6 głównych wariantów, może jeszcze kilka, każdy wybiera jaki chce. Życie jest jak papier toaletowy: długie, szare i do dupy ... Wiesz każdy stawia se cele w życiu, nie da się porozmawiać o życiu na jakimś forum, potrzeba na to długiego dialogu(a średni wiek forumowiczów to pewnie 10 lat, a ci tylko myślą o tym jakimi będą żigolo). Chciałbym powiedzieć, że życie nie ma sensu, bo i tak się kiedyś NAPEWNO sóńczy. (co do leków, ciało człowieka po jakimś czasie zgnije zapewne ...)

Angeerfire 02-06-2008 21:09

@Do wszystkich którzy nie wierzą w Boga.

Ciekaw jestem co się dzieje wg. was z człowiekiem po śmierci? Wyrzuca się go jak marionetkę do worka i przestaje on istnieć? Czy też może wierzycie w jakieś życie pozaziemskie? Bo z tego co mówicie to wnioskuję, że korzystacie z życia, jak tylko się da, bo później znikniemy? Nie ma nas, jak może nas nie być? Jak można przestać istnieć? Proszę o odpowiedź :o

Oerciak 02-06-2008 21:28

@Up:
Tak po prostu-
Znikasz i koniec zabawy w życie. -Ot, cała filozofia.

Chesterkaa 02-06-2008 22:15

Zgadzam sie z Panem powyzej :)

Killuminati 02-06-2008 22:22

Zgadzam się z panem 2up'y wyżej.

A co jest po śmierci to dowiemy się dopiero po niej ;-)

Yoh Asakura 02-06-2008 22:39

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Angeerfire (Post 2092283)
@Do wszystkich którzy nie wierzą w Boga.

Ciekaw jestem co się dzieje wg. was z człowiekiem po śmierci? Wyrzuca się go jak marionetkę do worka i przestaje on istnieć? Czy też może wierzycie w jakieś życie pozaziemskie? Bo z tego co mówicie to wnioskuję, że korzystacie z życia, jak tylko się da, bo później znikniemy? Nie ma nas, jak może nas nie być? Jak można przestać istnieć? Proszę o odpowiedź :o

Jestem bardziej skłonny uwierzyć w to, że tracę świadomość i dalej nie ma już niczego, niż w to, że po śmierci będę w raju z półnagim, wszechmocnym bogiem, który po prawicy ma Żyda-zombie (no offence).

Valard 02-06-2008 23:17

Po śmierci nie ma nic, ona kończy życie, więc nasz umysł przestaje pracować, a tym samym zostaje tylko ciało, proste.

Rethfing on Aldora 03-06-2008 16:12

Ja mam cel w życiu - zdać maturę, iść na studia, przebrnąć przez nie, obronić się a potem znaleźć dobrze płatną prace i ożenić się xD Czyli prawdopodobnie to o czym po cichu każdy marzy ;)

Quezacoatl 03-06-2008 17:51

Mało ambitnie... Każdy pro tobie powie, że zamierza zapanować nad światem.

Rafayen 03-06-2008 18:01

Co po śmierci to dopiero sie dowiem ale niechciałbym iść do nieba..


Wszystkie czasy podano w strefie GMT +2. Teraz jest 02:53.

Powered by vBulletin 3