Forum Tibia.pl

Forum Tibia.pl (http://forum.tibia.pl//index.php)
-   Thinkers (http://forum.tibia.pl//forumdisplay.php?f=237)
-   -   Bóg (http://forum.tibia.pl//showthread.php?t=180196)

Sezowaty 22-06-2008 19:20

Bóg
 
W sumie ten temat tyczy się każdego Boga.
Co ogólnie myślicie o tym, czy Bóg w ogóle jest ? Czy uczestniczy jakoś w naszym codziennym życiu ? Objawia się komuś ? Udziela komuś rad ? Czy te wszystkie pisma w różnych religiach są prawdziwe ?
Jestem deistą. Ogólnie moje zdanie jest takie, że Bóg istnieje, lecz pozostawił nam ziemię i nie ingeruje w nasz świat.
A co wy na to ?

Yoh Asakura 22-06-2008 19:42

Ja uważam, że nie ma żadnego boga, żadnego wyższego bytu, żadnego wszechmogącego stworzenia, które nas stworzyło, dało nam wolną wolę, itepe, itede. Gdy człowiek umiera - traci świadomość i tyle. Nie ma go. I wtedy jest to samo, co przed narodzinami - nic. I tak przez wieczność. Smutna perspektywa, ale cóż począć ? Strach przed tym, moim zdaniem, nie ma sensu. Bo bać się można czegoś nieznanego. A śmierć, nicość, czeka nas wszystkich. Trzeba się z nią pogodzić i żyć tak, żeby było nam dobrze.

Suhayl 22-06-2008 19:54

Jestem ateistą. chodze na Religię w szkole, ponieważ rodzice mnie przymuszają.
Uważam, że boga nie ma, nie było i nie będzie. Bo nawet jeśli. Według mojej katechetki.
[J] - JA
[O] - Ona

[J] Ale proszę pani, przecież ziemię stworzyl wielki wybuch.
[O] A kto stworzył wielki wybuch?
[J] A kto stworzył Boga?
[O] Bóg po prostu był.
[J] Wielki wybuch też po prostu był.

Oczywiście uwaga do dziennika ;<

Poza tym. Ludzie wyewoluowali z małp. a Bóg stworzył ludzi na swoje podobieństwo. Więc czy bóg jest małpą?
A jak już, to nie można jakiejś "siły wyższej" daać saługi za inteligencję stworzeń i ich umeijętność przystosowania do terenu.
A Dinozaury? Przecież Bóg nie stworzyłby czegoś, co bezwzględnie będzie łamac jego "przykazania". Dinuśie zabijały... cudzołożyły itp.

Ale jeśli ktoś w LOGICNZEJ dyskusji udowodni istenienie jakiegoś boga, jestem w stanie w niego uwerzyć i nawet - ba, wyspowiadać się.

Nikast Shynix 22-06-2008 20:02

Bóg? A co to jest?
Chodzę do kościoła co niedziela, spowiadam się kilka razy do roku, chodzę na katechezę, ale w boga nie wierzę. Jeżeli istnieje (lub istniał) to tylko w postaci siły, która to wszystko zaczęła i albo zniknęła albo poszła sobie tworzyć następne wszechświaty.
A religia jest dla mnie jak umowa o pracę - jeżeli jest niezrozumiała, to wiesz, co musisz robić, musisz wierzyć (chociaż nie masz co do tego pewności), że coś będziesz z tego miał, ale nie masz pojęcia co, ile i kiedy to dostaniesz.
Poza tym do uwierzenia w boga jeszcze bardziej zniechęcają mnie ludzie, którzy twierdzą, że rozumieją religię, o której mówią "ludzki umysł nie jest w stanie tego zrozumieć".

Kshaq 22-06-2008 20:23

@Suhayl
Patrząc na to co napisałeś, dochodzę do wniosku, że do każdego Twojego zdania można wysunąć kontrargument ze strony osoby wierzącej :)

Ja jestem osobą wierzącą, mimo wszystko mam inne podejście do całej religii niż większość chrześcijan. Uważam, że trzeba wierzyć w Boga i żyć w zgodzie z innymi... Większość "praw kościelnych" jest dla mnie po prostu bezsensowna. Chrześcijaństwo w ciągu kilku tysięcy lat rozwoju i przemian zmieniło się z prawdziwej religii (O której już nie mamy w ogóle żadnego pojęcia) do stanu obecnego, w którym teoretycznie nic nam nie wolno. Kościół zaczyna czepiać się wszystkiego - od naszego postępowania do władzy nad naszym ciałem.

Mimo wszystko wierzę, jednak głośno wyrażam swoje zdanie dotyczące pewnych zmian przeprowadzonych przez kościół oraz jego stosunków co do pewnych rzeczy.

Chciałbym również pokazać, jak ja widzę to, co napisał Suhayl. Staram się połączyć teorię ewolucji z teorią stworzenia :)

Cytuj:

Poza tym. Ludzie wyewoluowali z małp. a Bóg stworzył ludzi na swoje podobieństwo. Więc czy bóg jest małpą?
Biblijnych "7'miu Dni Stworzenia" tak naprawdę nie można uznać jako "tygodnia", który każdy z nas zna - 7 * 24 godziny. Wówczas, gdy Bóg stwarzał cały świat nie było pojęcia czasu. Dlatego też te dni mogły trwać miliony/miliardy lat.
Adam i Ewa uznawani są jako pierwsi ludzie. Owszem, mogli to być pierwsi przedstawiciele Homo Sapiens, którzy poprzez ewolucji, trwającej wieeeeele, wieleeeeele lat, dokończyli dzieła Boga.
Cały fragment opowiadający o "stworzeniu" jest jedynie "literackim opisem", w którym pominięta jest cała masa istotnych rzeczy (Być może właśnie ewolucja pierwszych tworów Boga).

Cytuj:

A jak już, to nie można jakiejś "siły wyższej" daać saługi za inteligencję stworzeń i ich umeijętność przystosowania do terenu.
A skąd wiesz, że tej wyższej siły nie ma? :) Swojego czasu czytałem artykuły o pewnym fizyku, którego wynalazki zaprzeczają wszystkim prawom fizycznym (Był tam m.in. grzejnik, który wytwarzał więcej energii niż sam pobierał). Ów fizyk opisał również swoją wizję całego wszechświata, wymiarów i czasoprzestrzeni. Wszystkiego jego spostrzeżenia wydają się być z fizycznego punktu widzenia niemożliwe, jednak z logicznego i ogólnie myślenia o tym jak powinno być, wydają się wtedy całkiem trafne. W swojej wizji zawarł również możliwość istnienia wyższej, niepojętej siły, która dała początek wszystkiemu. Siłę tą uznał jako istnienie Boga.

Cytuj:

A Dinozaury? Przecież Bóg nie stworzyłby czegoś, co bezwzględnie będzie łamac jego "przykazania". Dinuśie zabijały... cudzołożyły itp.
Heh :) Ten fragment najbardziej mi się podoba :)
Zacznijmy od tego, co napisałem wcześniej. Otóż ewolucja trwała miliardy lat. Od zwykłych organizmów jednokomórkowych do dzisiaj wyewoluowały tysiące gatunków. Statystycznie, dziennie ginie około 25 gatunków zwierząt. Dinozaury również można uznać za zwierzęta, które niestety wyginęły dawno temu. Widocznie tak miało być.
A co do przykazań... Zauważ, że przykazania zostały nadane nam całkiem niedawno, duuużo później niż dinozaury biegały po tej ziemi :)

Cytuj:

Ale jeśli ktoś w LOGICNZEJ dyskusji udowodni istenienie jakiegoś boga, jestem w stanie w niego uwerzyć i nawet - ba, wyspowiadać się.
Nie udowodniłem tak naprawdę nic :) Pokazałem tylko wam, że istnieje również takie spojrzenie na religię, w którym łączy się obie teorie. Ja podążam tym tokiem myślenia i zazwyczaj udaje mi się wszystko ładnie połączyć. Jedynym problemem w wierze jest tak naprawdę to, że wiara jest dla nas czymś "dziwnym". Trzeba zaufać, chociaż nigdy tak naprawdę nie mieliśmy "z czymś" styczności :)

CzubiX 22-06-2008 20:25

Nie wierzę w Boga. Według mnie, Bóg to wymysł ludzi, ludzi którzy nie umieli sobie wytłumaczyć pewnych zjawisk itd. Tak jak koledzy wyżej, chodzę do kościoła, bo trzeba. Całkiem niedawno miałem bierzmowanie. Co z tego mam? Niby miał wstąpić na mnie duch św. A jaka jest prawda? Teraz mogę wziąć bez żadnych problemów ślub..W ogule cała ta uroczystość...Wielka eminencja biskup. czemu go tak księża wywyższają? Przecież każdy według wierzenia katolików ma być równy...Ale mniejsza oto

Cytuj:

Poza tym. Ludzie wyewoluowali z małp. a Bóg stworzył ludzi na swoje podobieństwo. Więc czy bóg jest małpą?
Bóg nie mógł stworzyć ludzi na swoje podobieństwo, teoria Darwina zaprzecza temu. "# zmiany ewolucyjne są wynikiem doboru naturalnego" Jedno z czterech głównych twierdzeń Darwina, ja postrzegam to tak, że Ludzie są wynikiem ewolucji z małp, te zaś z innych ssaków, i to się tak ciągnęło. Jeśli więc Bóg istnieje, to jest jednokomórkowcem? Tak myślę sobie, że Watykan może wiedzieć o wszystkim, ale nie chce ujawniać prawdy.

Suhayl 22-06-2008 20:34

@ Kshaq

Cytuj:

Biblijnych "7'miu Dni Stworzenia" tak naprawdę nie można uznać jako "tygodnia", który każdy z nas zna - 7 * 24 godziny. Wówczas, gdy Bóg stwarzał cały świat nie było pojęcia czasu. Dlatego też te dni mogły trwać miliony/miliardy lat.
Adam i Ewa uznawani są jako pierwsi ludzie. Owszem, mogli to być pierwsi przedstawiciele Homo Sapiens, którzy poprzez ewolucji, trwającej wieeeeele, wieleeeeele lat, dokończyli dzieła Boga.
Uważam, iż jest to mało mozliwe. Przecież Bóg tworzy rzeczy doskonałe, których nie trzeba poprawiać?

Cytuj:

W swojej wizji zawarł również możliwość istnienia wyższej, niepojętej siły, która dała początek wszystkiemu. Siłę tą uznał jako istnienie Boga.
Istnienie Boga powiadasz? Uważam, iż zbiór wielu gazów, stworzył w końcu wielką Supernovą, która wybuchła, tworząc małe odłamki, czyli planety.

Cytuj:

Zauważ, że przykazania zostały nadane nam całkiem niedawno, duuużo później niż dinozaury biegały po tej ziemi
Nie widzę różnicy. Precież Bóg znał już te przykazania zawsze, ale przekazał je nam, dopiero gdy byliśmy skłonni uwieżyć w to, że bóg jest jeden.

@CzubiX
A ja myślę, że watykan to po prostu ludzie naiwni.

Kshaq 22-06-2008 23:02

Cytuj:

Uważam, iż jest to mało mozliwe. Przecież Bóg tworzy rzeczy doskonałe, których nie trzeba poprawiać?
Rzeczy doskonałe, jednak nie chodzi tu o zwierzęta tylko o ludzi. Ludzie byli doskonali, przed popełnieniem grzechu. Harmonia, która panowała w raju mogła być jedynie naturalną selekcją, która była, jest i będzie.

Cytuj:

Istnienie Boga powiadasz? Uważam, iż zbiór wielu gazów, stworzył w końcu wielką Supernovą, która wybuchła, tworząc małe odłamki, czyli planety.
Teoria wielkiego wybuchu :) Mimo wszystko skądś się wszystko wzięło. A Bóg? Być może to jest ta pierwotna energia :)

Cytuj:

Nie widzę różnicy. Precież Bóg znał już te przykazania zawsze, ale przekazał je nam, dopiero gdy byliśmy skłonni uwieżyć w to, że bóg jest jeden.
Dostaliśmy je dopiero wtedy, kiedy byliśmy w stanie je zrozumieć... Chociaż tak naprawdę nie rozumiemy ich do dzisiaj. Wtedy naród prowadzony przez Mojżesza wątpił w Boga. A teraz? Tym bardziej... Co się stanie w przyszłości? Nie wiemy... :)

Duch Niespokojny 23-06-2008 00:03

Przede wszystkim należałoby sobie tego Boga zdefiniować. Bo jeśli to jest "pierwotna energia", jak powiedział przedmówca, to oczywistym jest, że Bóg istnieje. Jeśli ma to być jakaś super doskonała inteligentna istota natomiast, to już tak różowo nie jest i udowodnienie jej istnienia byłoby dość... hm... trudne.
Z kolei całkiem inną, a równie interesującą według mnie kwestią jest to, co z Bogiem zrobili twórcy przeróżnej maści religii. Przyjmijmy na chwilę, że ta superpotężna, nieskończenie mądra, ponadczasowa etc. etc. istota faktycznie istnieje. Tylko dlaczego mamy niby się do niej modlić? Czy jest aż tak próżna, że stworzyła sobie jakieś robaczki, żeby chwaliły ją co dnia, błagały ją o łaskę i dziękowały za wszystko? Ba, dlaczego w ogóle mamy w nią wierzyć? To jakaś zabawa w kotka i myszkę? Bóg, gdyby tylko chciał, mógłby przecież wszystkich niedowiarków przekonać bez problemu. Woli jednak się ukrywać (a jednak niby objawiał się niektórym ludziom w przeszłości), ale bezwzględnie - pod karą wiecznego potępienia, wymaga abyśmy wierzyli w jego istnienie. Nie chce mi się nawet dłużej wymieniać - każdy myślący człowiek bez trudu znajdzie setki podobnych niedorzeczności w niemal każdej religii.

poreda 23-06-2008 11:04

Pewnie jak nie jeden nastolatek miałem okres, ciężkich przemyśleń, i okres kaca moralnego. Dlaczego nic w życiu nie osiągnąłem? Dlaczego jutro znowu trzeba wstać i iść do szkoły? Co będe robił jak zostane emerytem? I wkońcu czy BÓG naprawdę istnieje? Postanowiłem zapytać o to księdza, tak jak i pewnie większość z was (gdy macie jakieś problemy tego pokroju)... Ksiądz jak zawsze omijał moje główne pytanie, opowiadając bajki że "BÓG jest w każdym z nas" itd itp etc... Gdy wkońcu dobiłem go pytaniem, jeżeli BÓG jest taki sprawiedliwy i dobry, dlaczego pozwala na katastrofy nautralne? Dlaczego pozwala ludziom mordować innych? Ksiądz nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, i burknął tylko "wyjdź na przerwę". A może religia która głosi że BÓG stworzył świat, ale w neigo nie ingeruje jest prawdziwa?

Yoh Asakura 23-06-2008 11:07

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez poreda (Post 2132784)
(...)jeżeli BÓG jest taki sprawiedliwy i dobry, dlaczego pozwala na katastrofy nautralne?(...)

Zakładając, że ten bóg jest istota wszechmogącą itp., to być może widzi jakiś sens, którego my, maluczcy, nie dostrzegamy, w tych katastrofach. Ewentualnie te wszystkie katastrofy to coś zupełnie naturalnego i nasz wszechmogący leń nie widzi sensu w zapobieganiu im.

Duch Niespokojny 23-06-2008 12:50

Możliwe, ale tak czy siak wobec tego, bajki, że Bóg kocha ludzi, jest sprawiedliwy, miłosierny itd. to tylko - nomen omen - pobożne życzenia.

Voon 23-06-2008 13:27

Bóg. Jedno słowo, wiele przemyśleń, wiele znaczeń. Bóg istnieje, wielu z was się myli ale nigdy nie sami z siebie. Mylicie się bo tak was nauczono. Religia chrześcijańska w które większość jest bądź była wychowywana nauczyła nas jednego Boga, Boga uosobionego. Bóg ma ludzką posture, ludzkie cechy, kocha. chodzi, widzi. To jest Bóg, Bóg chrześcijański, chrześcijanie uosobili go sobie aby łatwiej było w niego uwierzyć. Tymczasem Bóg nie ma ciała. Bóg jest duchem. Właściwie ciężko to nazwać duchem. Bóg jest siłą. Wielką siłą. Niestety wbrew chrześcijaństwy nie ma możliwości w nas ingerować. Nie ma również możliwości stwarzać sytuacji oraz zabijać nas. Ta siłą jest tą sama siłą która doprowadziła do wielkiego wybuchu, tą która połączyła te kilka pierwiastków które wybuchły. I tu skończyła się rola Boga, to był te prawdziwy Bóg, siła, a nie te uosobiony, zchrystianizowany. Przynajmniej takie jest moje zdanie na ten temat i w takiego Boga wierze.

metiu 23-06-2008 21:44

Wiare w Boga można interpretować na wiele sposobów. Tak jak Voon napisał wyżej, nie wierzyć w niego w ogóle, oddać się mu i jego przykazaniom całkowicie, być deistą czy kimś jeszcze. Faktyczne dowody na istnienie Boga są takie same jak na jego nie istnienie czyli żadne. Niektórzy wierzą w Boga, bo tak jest łatwiej. Ja jestem na etapie wachania się. Coraz częściej czuje, że licząc na Boga mogę się przeliczyć.

Oerciak 24-06-2008 17:25

Na moje boga nie ma.

Ludzie wymyślili to pojęcie, by mieć czym wyjaśniać zjawiska których oni sami nie rozumieli jak na przykład-
Skąd się wzięli? Skąd pada deszcz? Czemu świeci słońce?
Teraz na większość zjawisk dała nam odpowiedź nauka, a ludzie nadal w boga wierzą i w biblie która ma tyle sprzeczności w sobie co bredni.
Na moje wiara w boga wciąż istnieje tylko po to by Watykan i inne religie miały korzyści finansowe z tego. Bo jakby nie patrzeć - Watykan ma największe wpływy na świecie.

Mimo mojej wcześniejszej ślepej wiary w boga chrześcijańskiego, to teraz jestem na 100% ateistą. Wierzę w to, że to logika i natura ukształtowała obecny świat, a nie jakaś istota zrodzona w umysłach chorych ludzi.

Kshaq 25-06-2008 10:18

Do tego wszystkiego można też podchodzić "A co mi tam. Wierzę w Boga, bo nic na tym nie tracę, a być może coś zyskam, jeżeli okaże się to wszystko prawdą...".

Wszystko zależy od tego jakie mamy podejście do samej wiary :)

Yoh Asakura 29-06-2008 01:51

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Kshaq (Post 2137755)
Do tego wszystkiego można też podchodzić "A co mi tam. Wierzę w Boga, bo nic na tym nie tracę, a być może coś zyskam, jeżeli okaże się to wszystko prawdą...".

Na miejscu boga nie patrzyłbym przychylnie na takiego delikwenta, który wierzy tylko po to, żeby posadzić swoją rzyć na wygodnym fotelu w królestwie niebieskim.

Fureyka 30-06-2008 18:35

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Kshaq (Post 2137755)
Do tego wszystkiego można też podchodzić "A co mi tam. Wierzę w Boga, bo nic na tym nie tracę, a być może coś zyskam, jeżeli okaże się to wszystko prawdą...".

Moim zdaniem to co powiedziałeś, stawia Boga w bardzo złym świetle. Inteligentny Bóg nie wziąłby takiej wiary w ogóle pod uwagę, bo jest sztuczna. Osobiście nie obchodzi mnie czy Bóg istnieje czy nie - obchodzi mnie bycie dobrym człowiekiem (może to brzmi śmiesznie) i to właśnie powinno obchodzić Boga. Powiem tak: Gdybym była Bogiem miałbym gdzieś czy ktoś we mnie wierzy i czy składa mi hołd. Jasne, to na pewno miłe, jednak bardziej by mnie obchodziło, czy ten ktoś jest dobry i czy wyznaje system wartości, który jest godny pochwały. Przykład: Będąc Bogiem wolałabym przyjąć do nieba człowieka, który nie wierzył we mnie, ale przez całe swoje życie nie zrobił nic złego (nic nie ukradł, nikogo nie zabił) itd niż np. typowego mohera, kogoś, kto wierzyłby we mnie, modliłby się całymi dniami gorliwie, a przy okazji pałał nienawiścią do całego świata i palił na stosie homoseksualistów, żydów, masonów i we wszystkich dookoła widziałby tylko zło, a siebie postrzegał jako boskiego posłańca do nawracania ogniem i mieczem.

Mad-Sin 01-07-2008 04:22

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Fureyka (Post 2151164)
Moim zdaniem to co powiedziałeś, stawia Boga w bardzo złym świetle. Inteligentny Bóg nie wziąłby takiej wiary w ogóle pod uwagę, bo jest sztuczna. Osobiście nie obchodzi mnie czy Bóg istnieje czy nie - obchodzi mnie bycie dobrym człowiekiem (może to brzmi śmiesznie) i to właśnie powinno obchodzić Boga. Powiem tak: Gdybym była Bogiem miałbym gdzieś czy ktoś we mnie wierzy i czy składa mi hołd. Jasne, to na pewno miłe, jednak bardziej by mnie obchodziło, czy ten ktoś jest dobry i czy wyznaje system wartości, który jest godny pochwały. Przykład: Będąc Bogiem wolałabym przyjąć do nieba człowieka, który nie wierzył we mnie, ale przez całe swoje życie nie zrobił nic złego (nic nie ukradł, nikogo nie zabił) itd niż np. typowego mohera, kogoś, kto wierzyłby we mnie, modliłby się całymi dniami gorliwie, a przy okazji pałał nienawiścią do całego świata i palił na stosie homoseksualistów, żydów, masonów i we wszystkich dookoła widziałby tylko zło, a siebie postrzegał jako boskiego posłańca do nawracania ogniem i mieczem.

To ma nawet swoją nazwę- zakład Pascala- i działa na zasadzie prostych reguł matematycznych ;)

Ja jestem agnostykiem. Nie wykluczam istnienia Boga, ale wiem, że nigdy nikt też nie dowiedzie, że istnieje. Wierzę w Boga, ale nie uznaję symboli, kultu świętych, bo mi to do wiary i egzystencji całkowicie niepotrzebne.

Kshaq 01-07-2008 12:15

Yoh, ja przedstawiłem tylko pewną wersję osoby "wierzącej". Ona zapewne nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, co napisałeś :)
Prawdopodobnie myśli, że jeśli wierzy, to ma zapewnione niebo... :)

Mad-Sin 01-07-2008 17:36

Voon widzę, że jesteś w opozycji do KK to dlaczego masz w awatarze krzyż św. Piotra, który jest symbolem czysto chrześcijańskim? ;) Jest nawet w Bazylice św. Piotra w Rzymie na jego grobowcu ;)

Voon 01-07-2008 18:37

Hm, już raz musiałem się tłumaczyć bo dostałem zarzut antychrześcijaństwa, więc czemu miałbym teraz nie odpowiedzieć ;-) Krzyż Św. Piotra dla jednych jest symbolem buntu, wolności, a dla drugich pokory. Dla mnie jest to tylko znak graficzny który, bądź co bądź, bardzo mi się podoba.

Tak korzystając z okazji, dlaczego wiele (większość) osób interpretuje odwrócony krzyż z antychrześcijaństwem, satanizmem? Wynik niedoinformowania?

Mad-Sin 02-07-2008 15:50

Raczej środków masowego ogłupiania i masy debili uważającej się za satanistów ;)

metiu 06-07-2008 22:20

Czy ktoś jest mi w stanie polecić jakąś książkę o Deizmie?

Voon 07-07-2008 18:17

A koniecznie zależy Ci, aby truć się zbędnymi teoriami? Albo zapytam inaczej, jesteś deistą czy chcesz zgłębić się w rozumowaniu od strony ''świeckiej''?

Edit: Tu masz troche więcej niż na wikipedii, może uda mi sie znaleźć jakieś książki to podrzuce tytuły.

metiu 07-07-2008 21:21

Powiedzmy, że te drugie. Deistą nie jestem, chce się dowiedzieć więcej o deizmie niż jest napisane na wikipedii.

Mad-Sin 10-07-2008 11:43

Czytaj dzieła myślicieli związanych z tym nurtem.

Diderot, Rousseau, Wolter - tych powinieneś łatwo znaleźć, a przyda się też przy oświeceniu w literaturze.

Voniek 21-07-2008 20:55

Bóg... Co to znaczy? Czy jest to coś, w co wierzymy sami? Mam mieszane odczucia na temat Boga. Jak większość z was, chodzę do kościoła co niedzielę, jednak do spowiedzi i komunii nie chodzę. Przez tydzień tyle nagrzeszę... Tylko co jest grzechem, a co nie? Dla jednych grzechem jest morderstwo itp. dla mnie jest już przeklinanie (wpojone prze matkę). Czy my pochodzimy od Boga? Tego też nie wiem... Jedno jest pewne, że pochodzimy od rodziców. Czy Bóg wysłał nas na misję?
No właśnie... Tyle pytań, tak mało czasu, brak odpowiedzi... Wierzę w Boga do pewnego stopnia. Możliwe, że istnieje, możliwe, że to tylko wymysł ludzkiego umysłu.
Dla mnie Bóg istnieje, bo nic nie dzieje się bez przyczyny.

Argen 27-07-2008 17:31

Więrzę w Boga.

litt 01-08-2008 23:09

Bardzo ciezko kogos niewierzacego przekonac (zwlaszcza na jakimkolwiek forum) do uwierzenia w Boga. Jest to kwestia bardzo indywidualna, niektorzy bezgranicznie wierza, nawet nie mysla nad jakimikolwiek dowodami. Na tym wlasnie moich zdaniem polega wiara, zaufanie czemus, czego nie mozemy zdefiniowac, zobaczyc i udowodnic. Jesli ktos po prostu sadzi, ze nie ma zadnej wyzszej sily, to zadne argumenty (zwlaszcza typu: "Siostra xx miala objawienie, napisala o tym w pamietniku, Bog istnieje!") do niego nie trafiaja. W mojej opinii wtedy najlepiej skorzystac z apostazji, chyba lepiej dla duchowej (!) strony Kosciola lepsza jest mala, a silna wiara wspolnota. Szkoda tylko, ze tylu ludzi w ogole tego nie potrafi zaakceptowac. Dyskusja do ktorej zmierzamy jest w gruncie rzeczy jalowa, co nie znaczy, ze nie mozna jej kontynuowac : )

Co do mnie to jestem wierzacy, nie wstydze sie tego, ale nie jestem tez zadnym fanatykiem religijnym. Tak swoja droga to wlasnie ten fundamentalizm w polskim wykonaniu, jest przyczyna odejscia od wiary tak wielu ludzi. Wcale sie temu nie dziwie.

Voon 02-08-2008 19:22

Litt, nie zaglądasz czasami na satanorium.pl? Tam są bodajże dwa artykuły na ten temat. Swoją drogą, nawet mimo najlepiej opisanego artykułu wielu ludzi nie przekonasz, że skoro są niewierzący to moga odejść. No i ciekawi mnie fakt, iż kościół nie zaznacza sobie opcji że w razie czego wspólnote można opuścić. Może to dlatego jest jak jest.

Palladni 02-08-2008 19:36

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Mad-Sin (Post 2152026)
To ma nawet swoją nazwę- zakład Pascala- i działa na zasadzie prostych reguł matematycznych ;)

Gdzie Ty tu widzisz zakład Pascala?

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Mad-Sin (Post 2152026)
Ja jestem agnostykiem. Nie wykluczam istnienia Boga, ale wiem, że nigdy nikt też nie dowiedzie, że istnieje. Wierzę w Boga, ale nie uznaję symboli, kultu świętych, bo mi to do wiary i egzystencji całkowicie niepotrzebne.

Rowniez uwazam sie za agnostyka, jednak sam jeszcze nie odkrylem w sobie, czy calkowicie neguje istnienie boga, czy tez nie - trudno mi wiec okreslic siebie precyzyjnie w gronie Agnostykow (patrz - wikipedia).

litt 03-08-2008 00:42

@Voon Arculin
Jeszcze nigdy nie odwiedzilem tej stronki. To co napisalem to moje wlasne przemyslenia : ) Wydaje mi sie, ze ludzie, ktorzy reprezentuja Kosciol i ogolnie religie katolicka nie powinni potepiac nikogo, gejow, lesbijek, ani niewierzacych i lewicowych politykow. Rzecz w tym, ze wlasnie ci fanatycy najlatwiej 'przedostaja' sie do mediow, internetu i ogolnie do zycia publicznego w Polsce. Nie dosc, ze naruszaja zalozenia moralne wlasnej religii to jeszcze ludzie utozsamiaja ich z cala wiara i Kosciolem. Dlatego ciezko o podtrzymywanie wiary u mlodego i sredniego pokolenia, ktore mysli, ze bycie wierzacym jest rownoznaczne z postawa moherow. Jesli chodzi chodzi bezposrednio o wiare w byt, zwany Bogiem, to raczej wierze w jej istnienie (chociaz przyznam, nie mam prostych i przekonujacych argumentow, ze Bog JEST). Gorzej z bezwarunkowym przyjeciem wszystkich praw koscielnych itp. itd. Chyba troche chaotycznie sie wypowiadam, ale to chyba z powodu tego wesela, z ktorego wlasnie wrocilem :D

Shit, skad sie wziela ta lamerska emotka w tytule mojego posta?

Nari 05-08-2008 20:52

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Voniek (Post 2191946)
Bóg... Co to znaczy? Czy jest to coś, w co wierzymy sami? Mam mieszane odczucia na temat Boga. Jak większość z was, chodzę do kościoła co niedzielę, jednak do spowiedzi i komunii nie chodzę. Przez tydzień tyle nagrzeszę... Tylko co jest grzechem, a co nie? Dla jednych grzechem jest morderstwo itp. dla mnie jest już przeklinanie (wpojone prze matkę). Czy my pochodzimy od Boga? Tego też nie wiem... Jedno jest pewne, że pochodzimy od rodziców. Czy Bóg wysłał nas na misję?
No właśnie... Tyle pytań, tak mało czasu, brak odpowiedzi... Wierzę w Boga do pewnego stopnia. Możliwe, że istnieje, możliwe, że to tylko wymysł ludzkiego umysłu.
Dla mnie Bóg istnieje, bo nic nie dzieje się bez przyczyny.

Popełniasz grzech kiedy działasz przeciw swojemu najgłębszemu ja. Najgłębszemu- nie podatnemu na życie zewnętrzne itp. A jeśli ktoś nie potrafi stwierdzić swojego sumienia to od tego jest ksiądz. Dodam od siebie, że nie uważam, że jestem pro i potrafię, ale napiszę, że jest to naturalna rzecz nie być w stanie tego zrobić.

Voniek 08-08-2008 23:16

Niestety, już tak mam, że bodźce zewnętrzne często wpływają na mnie. Wiara w Boga opiera się głównie na kościele widzialnym tj. budynek, ludzie (księża). Nie potrafię tego zmienić, wręcz przeciwnie, poddaje się temu jeszcze bardziej, a słysząc wiadomości ze świata dotyczące kościoła coraz bardziej oddalam się od niego.
Na dodatek księża mnie odstraszają. Przez tyle wystawiony na świat zewnętrzny zniechęciłem się do nich, gdyż nie wyczuwam w nich, że mnie słuchają, tylko robią to, bo muszą. Nie czuję się oczyszczony, wyspowiadany, kiedy ksiądz podpiera się i coś mamrocze na pokutę.

Valard 11-08-2008 00:57

Znam jednego księdza z którym dało się pogadać.. Nie atakował mnie tylko dlatego, że jestem ateistą (o ironio, kto tu głosi o wolnej woli...) i nie unikał trudnych pytań...
Kościół jest i będzie przede wszystkim instytucją, która kieruje 'nas' jedną drogą... wygodną dla niego... karmiąc nas bajkami...
Ah, nie chce nikogo urazić, pisze swoje zdanie

Duch Niespokojny 24-08-2008 11:36

Na innym forum znalazłem bardzo ciekawy cytat. Rozszyfrowanie do czego to wszystko są aluzje pozostawiam waszej inteligencji ;)

Dupa Henryka i chrześcijaństwo
Autor tekstu: Robert Anton Wilson


Tego poranka ktoś zapukał do mych drzwi. Kiedy je otworzyłem, ujrzałem zadbaną, ładnie ubraną parę ludzi. Mężczyzna odezwał się pierwszy:

- Cześć! Ja jestem Jan, a to Maria.

Maria: — Cześć! Przyszliśmy by zaprosić cię, byś pocałował z nami dupę Henryka.

Ja: — Przepraszam?! O czym wy mówicie? Kim jest Henryk i dlaczego miałbym chcieć całować jego dupę?

Jan: — Jeśli pocałujesz Henryka w dupę, da ci on milion dolarów; a jeśli nie, spierze cię na kwaśne jabłko.

Ja: — Co? Czy to jakieś wariackie rozruchy?

Jan: — Henryk jest miliarderem i filantropem. Henryk zbudował to miasto. Henryk posiada je całe. On może zrobić wszystko co zechce i chce ci akurat dać milion dolarów, ale nie może póki nie pocałujesz go w dupę.

Ja: — To zupełnie bez sensu. Dlaczego...

Maria: — Kim jesteś by podawać w wątpliwość dar Henryka? Nie chcesz miliona dolarów? Czy nie są one warte małego pocałunku w dupę?

Ja: — No cóż, może, jeśli to prawda, ale...

Jan: — A więc chodź pocałować z nami dupę Henryka.

Ja: — Czy często ja całujecie?

Maria: O tak, cały czas...

Ja: — I dał wam już te milion dolarów?

Jan: — No cóż, nie, nie można dostać pieniędzy póki nie wyjedzie się z miasta.

Ja: — A więc czemu jeszcze z niego nie wyjechaliście?

Maria: — Nie możesz wyjechać póki Henryk ci nie pozwoli, albo on nie da ci pieniędzy i stłucze na kwaśne jabłko.

Ja: — Czy znacie kogokolwiek kto pocałował Henryka w dupę, wyjechał z miasta i dostał milion dolarów?

Jan: — Moja matka całowała Go w dupę cale lata. Rok temu wyjechała, i jestem pewien że dostała pieniądze.

Ja: — Nie rozmawiałeś z nią od tamtej pory?

Jan: — Oczywiście że nie, Henryk nie pozwala na to.

Ja: — Dlaczego więc sądzicie że ktokolwiek dostaje pieniądze, skoro nigdy z nikim takim nie rozmawialiście?

Maria: — No cóż, dostajesz troszkę przed wyjazdem. Może będzie to podwyżka, może wygrasz coś na loterii, może po prostu znajdziesz dwudziestaka na ulicy.

Ja: — A co to ma wspólnego z Henrykiem?

Jan: — Henryk ma pewne znajomości.

Ja: — Przykro mi, ale pachnie mi to jakimś monstrualnym oszustwem.

Jan: — Ale to przecież milion dolarów, czy możesz przepuścić taka szansę? Poza tym, pamiętaj że jeśli nie pocałujesz Henryka w dupę, zbije cię on na kwaśne jabłko.

Ja: — Może jeśli bym mógł zobaczyć Henryka, pogadać z nim, uzyskać więcej bezpośrednich informacji...

Maria: — Nikt nie widział Henryka, nikt z nim jeszcze nie rozmawiał.

Ja: — A więc jak całujecie go w dupę?

Jan: — Czasem posyłamy po prostu całusa, myśląc o jego dupie. Czasem całujemy w dupę Karola i on przekazuje to dalej.

Ja: — Kim jest Karol?

Maria: — Naszym przyjacielem. To on nauczył nas wszystkiego o całowaniu dupy Henryka. Wszystko co musieliśmy zrobić, to po prostu zaprosić go do nas kilka razy na obiad.

Ja: — I tak po prostu uwierzyliście mu na słowo, kiedy powiedział że

jest Henryk, że Henryk chce byście pocałowali go w dupę, i że zostaniecie za to wynagrodzeni?

Jan: — O nie, Karol miał list, który Henryk wysłał mu wiele lat temu, w którym wszystko zostało wyjaśnione. Tutaj jest jego kopia, sam ją zobacz.

Jan podał mi kserokopię ręcznie zapisanej kartki, w której nagłówku stało: „Z notatnika Karola". Było tam wypisanych jedenaście punktów.

Pocałuj Henryka w dupę, a dostaniesz milion dolarów gdy opuścisz miasto.

Używaj alkoholu z wstrzemięźliwością.

Bij na kwaśne jabłko każdego kto jest inny od ciebie.

Zdrowo jadaj.

Henryk osobiście podyktował ten list.

Księżyc jest zrobiony z zielonego sera.

Wszystko co Henryk powiedział jest prawdą.

Myj ręce po skorzystaniu z toalety.

Nie pij.

Jadaj swe parówki wyłącznie w bułkach, bez żadnych dodatków.

Pocałuj Henryka w dupę, albo zbije cię on na kwaśne jabłko.

Ja: — Ale to wygląda na pisane w notatniku Karola.

Maria: — Henryk akurat nie miał papieru.

Ja: — Mam wrażenie że gdybyśmy sprawdzili, okazałoby się to pismem Karola.

Jan: — Oczywiście, ale to Henryk to podyktował.

Ja: — Mówiliście przecież że nikt Henryka nie widział?

Maria: — Teraz nie, ale wiele lat temu przemawiał on do niektórych ludzi.

Ja: — Mówiliście że jest on filantropem. Co za filantrop bije ludzi na kwaśne jabłko tylko za to że są inni?

Maria: — Tego chce Henryk, a ma on zawsze rację.

Ja: — Skąd to wiecie?

Maria: — Punkt 7 mówi że „Wszystko co Henryk powiedział jest prawdą". To mi wystarczy!

Ja: — Może wasz przyjaciel Henryk po prostu zmyślił to wszystko?

Jan: — Nie ma mowy! Punkt 5 mówi „Henryk osobiście podyktował ten list". Poza tym, punkt 2 mówi „Używaj alkoholu z wstrzemięźliwością", punkt 4 „Zdrowo jadaj" i punkt 8 „Myj ręce po skorzystaniu z toalety". Każdy wie że te stwierdzenia są prawdziwe, a więc i reszta taka musi być.

Ja: — Ale punkt 9 stwierdza „Nie pij", co nie pasuje zbytnio do punktu 2. Punkt 6 zaś mówi „Księżyc jest zrobiony z zielonego sera", a to jest totalna bzdura.

Jan: — Nie ma sprzeczności między 9 i 2; 9 po prostu uściśla 2. A co do 6, to przecież nigdy nie byłeś na Księżycu, a więc nie możesz wiedzieć na pewno.

Ja: — Naukowcy udowodnili przecież że księżyc jest zrobiony ze skał...

Maria: — Ale nie wiedzą czy przybyły one z Ziemi, czy z głębi kosmosu, więc równie dobrze może to być zielony ser.

Ja: — Naprawdę nie jestem tu ekspertem, ale wydawało mi się że teoria iż Księżyc powstał z fragmentów Ziemi została obalona. Poza tym, niewiedza skąd skała przybyła nie czyni jej jeszcze zielonym serem.

Jan: — Aha! Właśnie przyznałeś że naukowcy często się mylą, lecz my wiemy że Henryk zawsze ma rację!

Ja: — My wiemy?

Maria: — Oczywiście że tak, Punkt 5 przecież tak mówi.

Ja: — Mówicie że Henryk zawsze ma rację, ponieważ tak mówi list, a list jest prawdziwy ponieważ Henryk go podyktował, ponieważ tak mówi list. To okrężna logika, w niczym nie różniąca się od stwierdzenia: „Henryk ma rację, ponieważ powiedział że ma rację".

Jan: — Wreszcie zaczynasz rozumieć! To takie radosne widzieć kogoś przybliżającego się do myśli Henryka.

Ja: — Ale... ech, nieważne. A co z parówkami?

Maria się zarumieniła. Jan mi zaś odpowiedział:

- Parówki, w bułkach, bez dodatków. To po Henrykowemu. Każdy inny sposób jest zły.

Ja: — A co jeśli nie mam bułki?

Jan: — Nie ma bułki, nie ma parówki. Parówka bez bułki jest zła!

Ja: — Bez przypraw? Bez musztardy?

Maria zamarła porażona. Jan krzyknął:

- Jak ci nie wstyd używać takich słów! Wszelkie dodatki są złe!

Ja: — A więc wielki stos kiszonej kapusty z kawałeczkami parówek jest nie do przyjęcia?

Maria zatkała sobie uszy palcami, mrucząc: — Nie słyszę tego, la la la, la la, la la la.

Jan: — To obrzydliwe. Tylko jakiś potworny zboczeniec mógłby to jeść...

Ja: — To dobrze! Ja jem to bardzo często.

Maria omdlała. Jan zdążył ja pochwycić i wysyczał: — Gdybym wiedział że jesteś jednym z tych, nie marnowałbym swego czasu. Kiedy Henryk zbije cię na kwaśne jabłko, ja tam będę, licząc swe pieniądze i głośno się śmiejąc. Na razie jednak pocałuję Henryka w dupę za ciebie, ty bezbułkowy, parówkokrojący pożeraczu kapusty!

Mówiąc to, pociągnął Marię do ich czekającego samochodu i odjechał.

Yoh Asakura 24-08-2008 12:58

Cytuj:

Na innym forum znalazłem bardzo ciekawy cytat. Rozszyfrowanie do czego to wszystko są aluzje pozostawiam waszej inteligencji
Na początku bałem się, że nie zrozumiem, ale nawet przedszkolak by to rozszyfrował. Super :D

Voon 24-08-2008 14:47

Duchu: Dobrze ujęte, może trochę nazbyt brutalnie aczkolwiek wiadomo o co się rozchodzi. Można prosić link do tego forum?

Yoh Asakura 24-08-2008 15:33

Cytuj:

Oryginalnie napisane przez Voon Arculin (Post 2242477)
Duchu: Dobrze ujęte, może trochę nazbyt brutalnie aczkolwiek wiadomo o co się rozchodzi. Można prosić link do tego forum?

No i ta parówka jako aluzja do seksu...
Też bym prosił o link.


Wszystkie czasy podano w strefie GMT +2. Teraz jest 05:31.

Powered by vBulletin 3