Oryginalnie napisane przez Jarassimus
(Post 834252)
Witam.
Zauważyłem, że w dużej ilości (ale nie zaryzykuję słowa "większości") w Tibię grają ludzie bardzo młodzi. Jednak gra ta i dla mnie ma swój klimat i urok, choć mam już 32 lata (w porównaniu z tymi ludźmi jestem więc "staruszkiem" ;-) - stąd typuł topicu ;-). Możnaby nawet założyć sondę na ten temat, aby dowiedzieć się, w jakim wieku ludzie grają w tę grę. Zobaczyłem tą grę u syna pewnych moich znajomych, u których bywam dość często i od razu mi się ona spodobała. Patrzyłem jak ten młody gra, przy okazji wszystko mi wytłumaczył jeśli chodzi o obsługę konta i podstawy w grze (poruszanie się, wydawanie komend itp.).
Dwa tygodnie temu założyłem sobie więc konto i stworzyłem pierwszą postać, którą nazwałem Jarassimus (od swojego przezwiska ;-). Zacząłem jako taki prawdziwy nowicjusz chodzić po terenie Rookgardu, poznawać miejsca, ludzi, potwory, zdobywać doświadczenie i skille - awansować. Zaprosiłem do gry również mojego Przyjaciela, któremu także ta gra się spodobała i od tamtej pory razem wybieraliśmy się na wycieczki po wyspie. Nie zawsze te wycieczki zresztą miały na celu wykonanie jakiejś misji (niekoniecznie prawdziwego questa, ale czasami zaplanowaliśmy sobie misję polegającą na zabiciu jakichś potworów, albo zdobyciu jakiegoś przedmiotu itp.). Mniej więcej razem doszliśmy swoimi postaciami do 8 poziomu i zdecydowaliśmy się opuścić Rookgard. Wybraliśmy Venore jako miasto do dalszych naszych działań. Obecnie nasze główne postaci mają już po 11 poziomie i dalej sobie spokojnie awansują. :-)
Jednak, ponieważ posta piszę w dziale o Rookgardzie, nie będę tu opisywał przygód mojej głównej postaci. Mianowicie, samo Rook spodobało mi się tak bardzo, że specjalnie założyłem drugą postać, z zamysłem, aby została ona Rookstayerem. Imię tej postaci jest bardzo podobne do tej pierwszej: Jarissimus :-). Wcale jednak nie zależy mi na tym, żeby bardzo szybko awansować na wyższe poziomy. Owszem - to też, ale podstawowym celem jej istnienia jest stopniowe (ale jednak samodzielne) poznawanie całego terenu wyspy (tzn. jej darmowej części). W tym celu czytam różne poradniki, fora i opisy (także na tibia.pl), czytam też znajdowane na ziemi lub gdzie indziej książki (w których można dowiedzieć się wielu rzeczy).
Zdaję sobie sprawdę z tego, że wiele ludzi, którzy mają niższy ode mnie poziom (teraz Jarissimus ma 9 level) zwiedzili zapewne już calutką wyspę i nie ma dla nich już na niej żadnych tajemnic. Ja jednak nie wstydzę się napisać, że w wielu miejscach jeszcze w ogóle nie byłem. Jak już wspomniałem wcześniej, nie jest dla mnie ważna szybkość w tej grze, lecz powolne, ale, według mnie, przynoszące najwięcej przyjemności, delektowanie się klimatem i "smaczkiem" tej gry.
Są jednak jeszcze pewne rzeczy, na temat których szukam odpowiedzi w wielu miejscach (tibia.com, tibia.pl i inne źródła) i nie potrafię ich znaleźć. Właściwie nie wszystkie mi są aż tak bardzo potrzebne do grania, ale warto by było o tym co nieco wiedzieć ;-).
Pierwsza sprawa, która mnie zaciekawiła, to to, że kiedy patrzy się (Look) na większość postaci innych graczy, widzi się ich poziom i profesję (lub na Rookgardzie zwykle jej brak). Przy niektórych jednak postaciach, po nazwie profesji (lub "He/She has no vacation") umieszczony jest jeszcze dodatkowy komentarz typu: "He/She is marked as <cośtam>". Pytanie: jak to zostało zrobione?
Kolejną rzeczą jasno wynikającą z zasad gry powinno być to, że na Rookgardzie niemożliwe jest używanie magii. Sprawa jest prosta: na Rook nie ma jeszcze profesji, ale też i nie ma "nauczycieli" czarów (jak np. NPC Asrak dla rycerzy w Venore), więc mimo iż poziom many z levelu na level rośnie, jednak nie mamy możliwości zrobienia choćby prostego "utevo lux". Jednak, jak zaobserwowałem, nie wszyscy - niektórzy na Rookgardzie świecą jak przysłowiowemu "psu jajca" ;-). Widać na pierwszy rzut oka, że nie jest to pochodnia, bo ona daje takie lekko żółtawe światło, a "utevo lux" - takie białe, jak żarówki halogenowe w samochodzie ;-). Sam zresztą nieraz zapomniałem (zaaferowany jakąś właśnie zakończoną akcją) zgasić swą pochodnię i tak szedłem przez miasto, a widziałem postaci świecące innym światłem (miałem wtedy skalę porównawczą do mojego światła). Kolejne pytanie: jak to zostało zrobione?
Być może są i jeszcze inne sprawy, co do których mam wątpliwości, ale teraz o nich nie pamiętam, więc kiedy sobie przypomnę, również zapytam o nie w tym wątku.
W tym zaś akapicie chciałbym poprosić o opinię w następującej sprawie. Co prawda i tak po wyjściu z Rookgard wszystkie "wypasione", zebrane tam przedmioty tracą swoją wartość i potrzebne są nowe, na które musimy zarówno zarobić, jak i wydać swoje "złocisze", jednak na samym Rookgardzie mają one swą niewątpliwą wartość. No i właśnie w tym miejscu pojawiają się moje wątpliwości. Bowiem, jako Rookstayer, czasami zdarza się, że zbieram pieniądze na jakiś element swego wyposażenia, więc planuję sobie taką misję: udać się w pewne miejsce, odnaleźć jakiś stuff, a następnie sprzedać go po "obowiązującej" cenie na "czarnym rynku". Kiedy jednak widzę, że przykładowy studded armor, który zawsze kosztował 50gp można kupić też i za 10gp, to uważam to za "psucie rynku". I tak podobnie z innymi wartościowymi przedmiotami, typu mace czy legion helmet, za które, kiedy czasami stoję i krzyczę jakąś cenę (o której wiem, że dany przedmiot jest jej wart), często zostaję wyśmiany, choć przecież, jak sam widziałem inni sprzedawali po tej cenie. Wiem, że wiele z tych przedmiotów można zdobyć na dłuższej wyprawie (być może quest'cie), ale nie wszyscy sobie na to mogą pozwolić i wtedy wolą kupić od kogoś, kto "krzyczy" na rynku. Co o tym sądzicie?
Na koniec opiszę też parę swoich niemiłych spostrzeżeń na temat Rookgardu i ludzi grających na nim (obojętnie, czy są to -stayerzy, czy też -leaverzy - że takiej "nazwy" użyję ;-). Właściwie można o tym poczytać już w innych tutaj wątkach, ale przy okazji pisania tego posta także chcę wyrazić swój niesmak. Najgorsze jest to, że przyzwyczajeni do takiego złego zachowania gracze, po opuszczeniu Rookgardu, podobnie postępują na mainie. Kiedy z kolegą expowaliśmy sobie w pewnym miejscu pod Venore (a jest to naprawdę spore expowisko i nikt nikomu nie musi wydzierać sobie zdobyczy :-/), w pewnym momencie przyszedł jakiś gość i obaj poczuliśmy się dosłownie tak samo, jakbyśmy byli jeszcze w Rook (choć wielu graczy na mainie jednak szanuje pewne niepisane zasady): zaczęło się wykradanie łupu z zabitych przeze mnie potworków, a wręcz zawłaszczanie sobie innych potworków, które akurat zaatakowały mnie. To naprawdę nieprzyjemne zachowanie, prawdę mówiąc zniechęca do grania. No i właśnie, ponieważ tutaj mówimy o Rookgardzie, jest tego tutaj najwięcej. Do nikogo nie trafia fakt, że nie dość, że to ja pierwszy zauważyłem potworka, to jeszcze potworek zaatakował mnie pierwszego (hehe, to raczej konsekwencja tego, że ja go pierwszy zobaczyłem: on także pierwszy zobaczył mnie ;-), no i wreszcie, skoro tak już jest, że ja od jakiegoś dłuższego już czasu nawalam tego potworka, to chyba cały łup z niego należy się mnie. Ot, po prostu, przychodzi sobie taki "pomagier", który za wszelką cenę chce mi "pomóc" w zabiciu potworka (choć nie bierze pod uwagę tego, że ja czasami też i trenuję skille i nie chcę go tak szybko zabić), ale machnie ze dwa razy mieczykiem czy czym tam co on ma, zaś pierwszy jest do łupu, więc od razu odciąga sobie na bok ciało potworka i zabiera jego zawartość :-/. Nie pomagają nawet prośby (jeden odpowiedział mi bezczelnie: "prosic to sobie mozna"). Cóż Wy - "starzy wyjadacze" Tibii, o tym sądzicie?
Tak naprawdę, mimo, że tak się tu o tym wszystkim rozpisałem, a także doszedłem już do poziomu 9 (a na mainie - do 11), uważam się wciąż za początkującego, gdyż to, co wiem o Tibii, jest z pewnością wciąż ułamkiem tego, co wiedzieć powinienem ;-). No, ale od czego mamy różne ciekawe artykuły i posty zamieszczane także na tym forum?
Serdecznie pozdrawiam wszystkich maniaków tej gry i z góry dziękuję za odpowiedzi na moje pytania.
|