![]() |
Przygoda mojej tibijskiej kariery ;)
Ja mam to do siebie, ze... zaraz, zaraz, polskie znaki, wiec zacznijmy od poczatku :P
No więc mam to do siebie, że grając w tibie raczej nie jestem PG i baaardzo rzadko chodzę na coś lepszego, ale jak już idę to Ziemia, a w zasadzie Tibia drży w posadach. Wyruszyliśmy w składzie: Pally - 23 lvl, skill w dist ~60, knight 27 lvl 51/47 (madapka, wow lol plx sux), ja 19 sorc 30mg lvl. __________________________________ Udaliśmy się do Ancient Temple pozwiedzać, ale w czasie wycieczki postanowiliśmy odwiedzić kanion ze smokiem w pobliżu wspaniałej cytadeli krasnoludów - Kazordoonu. Ubilismy 1 gada, poczym udalismy się do pobliskiej jaskini kolejnego potwora. Jak z płatka. Okazało się, że smoki mają mierny przyrost naturalny i nie dały nam mozliwości ubicia następnych mimo, iż czekaliśmy około trzydziestu minut. Szybka decyzja i już przemierzaliśmy bagna Dragons' Landu w poszukiwaniu zielonych jaszczurów. Bezowocnie, co wydało nam się conajmniej dziwne. Nasz drużynowy paladyn postanowił zabrać nas do krainy latających siekier i strzał, czyli Plains Of Havoc. Pomimo archnofobii rycerza, który na widok Giant Spidera uciekał w popłochu dając nam możliwość rażenia robala z dystansu. Szybko uporaliśmy się z pajęczakiem. Rycerz postanowił zwiedzić troche teren i przez przypadek napotkał aż trzy znielubiane pająki. Trudno było, ale życzliwi podróżnicy pomogli nam. Następny Giant Spider chyba nie pokochał naszego rycerza, gdyż momentalnie puścił się w pogoń właśnie za mną - cherlawym magiem. Widząc jak paskudna kreatura w chitynowym pancerzu powoli mnie dogania zapobiegawczo ubezpieczyłem się Magic Shieldem, który pozwoił mi ciężko rannemu, ale za to żywemu dotrzeć do świątyni. Mielismy już opuścić te niegościnne tereny, ale paladyn uprosił nas, abyśmy zmniejszyli jeszcze o jednego robala populacje tych paskudnych istot. I to był błąd. Paladyn zaatakowany przez Giant Spidera spanikował i potkną się na stopniach świątyni... Potwór dopadł go. Wszyscy poszukiwacz przygód zebrani na Plains Of Havoc już bezpiecznie czekali w świątyni na rozwój wydarzeń i usiłowali znależć sposób na pozbycie się osmionogiego robala spod schodów. Wśród obecnych w świątyni nie znalazłem rycerza z naszej uszczuplonej już drużyny - ten przełamując swój lęk przed pająkami dopadł znienacka do bestii i zdzieliwszy ją swym mieczem w łeb zwabił potwora i pozwolił nam na wyjście z świętego przypytku. Przypłacił to życiem, ale zawsze będziemy o nim i jego bohaterskiej śmierci pamiętać. __________________________________ I teraz małe posumowanie: Loot z gsów: troche gp, plate arm i brass legs Straty poldka: Ów plate arm, troche bełtów i crown helmet (odzyskany rzeze mnie ^^ ) Straty rycerza 9najtragiczniejsza część historii) - CAŁ k-set, firesword, ółtora bp uh i bp hmm - wiem kto zabrał, ale nie chce oddac, nie będę zmuszał :/ Dla tych, którzy nie załapali o co chodziło: :P Arachnofobia i ucieczka w popłochu ;) - lurowanie gsa i branie go na siebie Potknięcie: Lag plx Cięzkoranny, red hp plx Marny przyrost naturalny ;) - nie chciały się respic PS: To NIE jes topowiadanie, to jedynie ubarwiony deczko opis huntu, mam nadzieje, że spodoba się wam bardziej niż: poszlismy na dragi, ubilismy 2, nie chcialy sie zrespic, pozlismy nadrag land, ale nie moglismy przejsc, idziem na poh gisy ubic, itd PS2: oczywiście ten tekst nie może nawet w 305 oddac emocji, które mi towarzyszyły.. aleeee... ;) |
Super historyjka :P .Bardzo fajnie się ją czyta.Dawaj więcej takich story ;) .Zakończenie troche dramatyczne, ale to właśnie nadaje tej historii takiego wigoru.Gratz dla knighta za poświecenie. :]
|
up:
Cytuj:
Swoją drogoą, dzięki za pochwałę.. i z góry dziękuje wszystkim zarówno za pochwały jak i za konstruktywną krytykę, żeby potem nie było, że posty nabijam, także czujcie się podziękowani ;) |
Wszystkie czasy podano w strefie GMT +2. Teraz jest 22:14. |
Powered by vBulletin 3