Zobacz pojedynczy post
stary 17-10-2006, 18:04   #9
Tom The Tanner
Użytkownik Forum
 
Tom The Tanner's Avatar
 
Data dołączenia: 15 06 2006
Lokacja: Karton se zrobiłem IQ: 4

Posty: 637
Tom The Tanner ma numer GG 5904267
Domyślny

Solidne, drewniane drzwi otworzyły się z cichym skrzypem i z ciemności wyłonił się człowiek w ciemnoniebieksich szatach oraz w długiej pelerynie okapującej wodą. Wyglądał na zmęczonego długą podróżą - i tak się czuł. Zajął więc miesjce przy najbliższym stoliku i rozłożył się na krześle. Zapalając świecę przypomniały mu się stare dobre czasy gdy wszystko zdawało się takie proste. Gdy staczał ciężkie boje ze głupim trollem jaskiniowym. Gdy zakupywał potrzebny ekwipunek. Gdy przedzierał się przez kanały pełne dzikich szczurów. Gdy na samym początku swej wędrówki... Gdy...

...wstał z klęczek i niebieski, oślepiający ból znikł zobaczył nachyloną mroczną postać w kapturze. Odskoczył i rozejrzał się - przygasające światło z pochodni na ścianach oświatlało ceramikę z płytek na podłodze. W powietrzu czuć było magię, było przesiąknięte magią. Ignorując zakapturzonego mnicha który odszedł, niepewnym krokiem wyszedł z tego dziwnego, strasznego ale i przyjaznego miejsca. Potrąciła go jakaś postać tachają worek, po lewo stały przekupki, po prawo umięśnieni mężczyźni polerowali swoje tarcze ogólnie na rynku panował hałas, zamieszanie i straszny tłok. Ten dziwny i nieobliczalny świat spodobał się młodemu wojownikowi. Uśmiechnął się i podziwiając ekwipunek doświadczonych wojów przystanął przy dużej skale. Serce biło mu szybko, miał ochotę krzyczeć z radości - to było piękne. Oparł się o skałę i zamknął oczy. Nagle poczuł ból w boku. Uderzenie powaliło go na ziemię. Błyskawicznie wstał i ścisnął w ręku sztylet który przed chwilą znalazł. Chciał zaatakować ale zauważył że to nie o niego chodzi. Obok biło się dwóch brudnych popaprańców. Słyszał okrzyki Oddwaj to co zabrałeś! Zaufałem ci a ty... CO MNIE to może obchodzić głupi... głupi... trollu! Niespodziewanie jeden z nich, ten wyższy wyjął miecz i przebił drugiego. Z harczeniem osunął się na kolana i skonał. Troche dalej kilka osób wrzeszczało na siebie i pluło. Troche dalej przed ladą sklepu, ktoś rozwalił kolejkę i rozpoczęły się przepychanki: Ja byłem pierwszy odejdź! Za nim trzech drabów w ciężkim uzbrojeniu szamotali się z jakimś biedakiem. To moje ostatnie pieniądze proszę... Nie. Draby przewróciły go i zabrały pieniądze. Troche dalej niski człowieczek w zielonych szmatach pytał woja czy powie mu gdzie jest grota orków. Woj odpowiedział mu serią przekleństw i potężnym kopem w ramię. Nikt niczego niewidział... każdy załatwiał swoje sprawy niepatrząc na cierpienia innych... Czuł że kręci mu się w głowie coraz bardziej, i bardziej... przykucnął. Obraz stawał się nieostry... nastąpiła ciemnośc... Zasłonę ciemności rozdarł blask poranka, blask ten też go obudził. Leżał pod ławką w jakimś korytarzu, wstał otrzepał się i spostrzegł że niema plecaka! Niemiał sztyletu, ubrań, butów. Owinięty jakimiś szmatami stał zamurowany, do jego uszu dobiegł krzyk od strony ulicy, gdzie wczoraj osłabł. Jednak już po chwili słyszał... nic. Tylko gesty ludzi i otwierane usta, krzyczące, drwiące. Hałas zastąpił ból. Widział przed oczami wizję siebie jako mocarza z długim, obusiecznym toprem i ozdobnym srebrnym hełmem. Ktoś go potężnie uderzył, pochnął - on oddał powlając na ziemię. Widział siebie jako woja który uderza biedaka i zabiera mu pieniądze, widział śmierć niewinnych, dzieci, kobiet. Spalone domy i niematerialne szkielety błąkające się po ruinach. Wszędzie pełno krwi, ciał, śmierci... to co widział to upadek potężnego królestwa. To królestwo dawno już upadło... teraz widział to wyraźniej. Świat bez zasad gdzie każdy robi co chce i mając uciechę z tego że popsuł rok ciężkiej pracy, jednym momentem, jedną głupią chwilą, minutą, sekundą idzie dalej, omija innych, robi co ma zrobić i skamieniały pluje w twarz bratu. To wszytko promienuje złem i głupotą a co na to jakiś nowy? Chłonie to wszystko, chce być jak inni, chce być super, chce być potężny, chce władać. Po policzku oświetlonym słabym światłem spłynęła jedna krystalicznie czysta łza. To miesjce, ten świat nie jest wart wielu łez. Nie jest warty poświęcenia. Na przyjaźń, dobro, miłość są ciemne zaułki do których zaglądają nieliczni. Jesteś gównem, bękarcie niewiesz co to jest! Widzisz? O to! Śmieciu! - uderzył go następny krzyk od strony ulicy... witamy w świecie bez reguł, w świecie gdzie żądzi kłamstwo... w świecie gdzie brat zabija brata dla sakiewki złota... w świecie niczego... w świecie słońca zakrytego przez chmury zawiści - chmury słabych ludzi którzy dyktują swoje bezsensowne zasady i uważają że są silni... witamy w... Tibi... wosk ze świecy rozchlapał się po stole...


Obudził się zalany potem i błyskawicznie wstał. Sługa Gardul'a już był obok, wycierał stół. Mogę w czymś pomóc panie? Gospodę ogarnęła rozdzierająca cisza. Trwała kilka minut aż w końcu odwrócił się plecami, obtarł z czoła krople potu i powiedział nie swoim, przerażającym głosem: Dlaczego niemogłem wybrać krótszej i łatwiejszej drogi? Po czym odwrócił się, złapał sługę za szyję i podniósł do góry. Jego czerwone oczy przeszywały przerażonego sługę na wylot. Dlaczego? Sługa na straszny szept odpowiedział harczeniem - dusił się. Coraz głośniejsze harczenie obudziło go z transu - puścił sługę, cofnął się przewracając krzesło. Teraz patrząc na rozlany wosk swoimi zwykłymi błękitnymi oczami powiedział jakby czytając: Bo nie chciałem być słaby jak inni... Gdy sługa podniósł się z ziemi wędrowcy już nie było. Zostawił przewrócone krzesło, rozlany wosk którego już nie da się zdrapać i uchylone drzwi przez które wpadały pojedyńcze promyki słońca. Sługa wzruszył ramionami i zabrał się do zdłubywania wosku. Za nic jednak niemógł go wytrzeć. Dlaczego spytasz? Dlatego że niektóre sprawy pozostawiają po sobie ślad by o nich niezapomniano. By nie opadły na dno...


Vialix
__________________
Hasta lá vista, w toku apokalipsa
strzał w stylu Giggsa, szybki aż w fotel wciska
Ostry zakazany jak ekshibicjonista, który
macha swoim fiutem do taktów partytury

Ostatnio edytowany przez Tom The Tanner - 18-10-2006 o 15:39. Powód: poprawka [ó>u]
Tom The Tanner jest offline   Odpowiedz z Cytatem