Zobacz pojedynczy post
stary 03-11-2006, 22:16   #58
zakazane1991
Użytkownik Forum
 
zakazane1991's Avatar
 
Data dołączenia: 30 09 2006
Lokacja: z nowego jadowa

Posty: 39
Stan: Aktywny gracz
Profesja: Knight
Gildia: Draconus
Świat: Zanera
Poziom: 32
Skille: 65/65
Poziom mag.: 99
Domyślny Sangor- Rycerz bez skazy

opowiadania będą krótkie bo nikomu nie chce sie czytac długich...
Prolog..
Dzień zmierzał ku końcowi. Zmęczeni rolnicy wracali powoli do swoich domów. We wsi szykowała się wielka zabawa. W końcu tylko raz w roku są żniwa. Zapach świeżego piwa i pieczonej baraniny unosił sie nad stołami. Od wielu lat wszyscy mieszkańcy tej wyspy spotykaja sie przy wspólnym stole. Właśnie w tym dniu wyjaśnia się wszystko: Wybuchają miłości, wybuchają konflikty, ludzie dowiadują się o swoim losie. Właśnie korzystanie z wyroczni jest głównym punktem biesiady
Wiele setek lat temu gdy wyspą rządzili jeszcze najemnicy Tibianusa II starano sie wpoić zwyczaje z kontynentu. Budowano pomniki, szkoły, i właśnie wspaniałe wyrocznie.Wyrocznie mówiły ludzią o przyszłości. Miały moc siegania do starozytnych pism.Ich moc musiałabyc jednak ładowana magią. Co jakiś czas przybywał druid i przekazywał część mocy wyroczni.W tych odległych czasach wyrocznie były rozsiane po całej tibii. Jednak III wojna rasowa pogrzebała wszystko. Po raz kolejny wszystkie rasy ruszyły na siebie. Zniszczenia były ogromne. Wojna doprowadziła do tego że aż panowie piekła ruszyli na ziemie. Wiele dobra zostało zniszczone, w tym wyrocznie. Zostało niewiele egdzemplarzy, w tym na tej małej wysepce. Ale ludzie z tibii zapomnieli o wyspie. Moc wyroczni słabła. Dlatego postanowiono otwierać wyrocznie raz do roku.
Ceremonie jak zwykle zaczynali mędrcy i starcy. Stuletni Ermet jako mpierwszy włożyć głowę do srebrnej misy i zanurzył ją w zawartej tam cieczy. Po kilku sekundach wyjął głowę i powiedział:
-Będe żył jeszcze napewno rok-ucieszył się
Coraz więcej osób zaczęło się przewijać przez wyrocznie. Tylko Sangor niechętnie patrzył w stronę wyroczni. Dosiadła się do niego jego miłość, Elyesie
- A ty dlaczego nie idziesz?-spytała
-To nie dla mnie
-Dlaczego? nie chcesz poznać prawdy?
-Nie wiem czy to dobrze znać przyszłośc. Nie lepiej brać życie takie jakie jest?
-Wiem że sie boisz bo w końcu to pierwszy rok w którym możesz spojrzec w wyrocznie. Chociaż spróbuj
-To nie dla mnie
-Sangor-nasz bohater usłyszał głos matki-teraz ty
-Prosze...-Elyesie nie ustepowała
-No dobrze
Sangor niesmiało podszedł do wyroczni i powoli włożył głowe. Najpierw ujrzal wirowanie wody którego zaczęło powoli układac się w obraz. Ujrzał rycerza odzianego w magiczną zbroję przed bramą do piekła. Nagle z drugiej strony wybiegł jakby szatan. Wielka kula ognia zaczęła sunąć w stronę rycerza. W pewnym momencie ogień okrył go całkowicie. Gorąco było nie do wytrzymania.Jednak w jednej sekundzie ogień znikł , a czaszka która składała sie na amulet na szyi rycerzyka pękła i rozpadła się na drobne kawałki. Smieć coraz bliżej
Sangor szybko wyciągnał głowę z wyroczni i upadł na ziemię. W głowie miał setkę myśli, wiele pytań i nagle strach . OGROMNY STRACH
- Co ujrzałeś ?-Spytała matka
-To nie może byc prawda-Sangor głośno myslał
-CO UJRZAŁEŚ?-Matka donośniej się spytała
-matko, Elyesie, ja mam być ... rycerzem w armii Tibianusa!!
-Jak to możliwe?, napewno?-Elyesie dopytywała się
- Tak to pewne-Sangor odpowiedział
-Niech tak sie stanie-powiedział Ermet-Jutro wyruszasz na rook. Ludzie, szykujcie łódź!!
-Sprawdzimy czy podołam przeznaczeniu...-pomyślał Sangor szykując łódź
Uchhh.... ale sie rozpisałem. A miało byc krótko. No cóż każdemu sie zdarza złapać wene. Prosze o komentarze. Jeśli opowiadanie sie spodoba będzie kontunuacja
pozdro

Ostatnio edytowany przez zakazane1991 - 04-11-2006 o 14:52.
zakazane1991 jest offline   Odpowiedz z Cytatem