Zobacz pojedynczy post
stary 04-11-2006, 21:05   #59
zakazane1991
Użytkownik Forum
 
zakazane1991's Avatar
 
Data dołączenia: 30 09 2006
Lokacja: z nowego jadowa

Posty: 39
Stan: Aktywny gracz
Profesja: Knight
Gildia: Draconus
Świat: Zanera
Poziom: 32
Skille: 65/65
Poziom mag.: 99
Domyślny Sangor- Rycerz bez skazy

Księga pierwsza
Po wielu dniach Sangor w końcu dotarł na rook. Wylądował w świątyni. Uważnie spojrzał na miasteczko. Osada była niewiele większa od jego rodzinego domu. Kilka domów, sklepów, kościół i targowisko. Czy tak wyobrażał sobie tibie? Wyobrażał sobie wielkie miasto, ogromne pola, wiele potworów. Zobaczył ludzi. Z jesiennej mgły wyłoniły się sylwetki kobiety i mężczyzny. Przebiegli szybko koło niego. Spojrzeli nie niego niechętnie. W ich oczach można było dostrzec nienawiść.
Witam Cię- Sangor usłyszał głos za plecami. Odwrócił się szybko i ujrzał postać mnicha.
-Kim jesteś?-Sangor zapytał
-Jestem opiekunem świątyni. Nazywam sie Cipfried-odpowiedział mnich
-Sangor
-Miło mi-odrzekł Cipfried ciepłym głosem
-Skąd przybywasz?
- Z zachodnich wysp
-Dawno żaden z naszych ludzi nie odwiedzał tych wysp. Po wodach pływają piraci.Bezpiecznie dotarłeś do nas?
-Tak-odpowiedział Sangor- Powiedz mi, dlaczego tak wiele słyszałem o waszym królestwie a ujrzałem tylko małą osadę
-Po III wojnie rasowej, gdy ludzie zwyciężyli i ocalili królestwo sława tibii rozprzestrzeniła sie po całym świecie-zaczął opowiadać Cipfried.Sangor usiadł na ławeczce i z uwagą słuchał
-Tibianus II stał na czele najbogatszego państwa na świecie. Z biegiem czasu kolonie królestwa rozrastały się na wyspy. Powoli osiedlano się na edron, pustynnej wyspie czy w puszczy. Wraz z bogactwem zaczęli przybywać różni złodzieje i bandyci którzy szukali taniego zarobku. Mądry król postanowił wszystkich nowych wysyłać na wyspe.Teraz znajdujemy się właśnie tu i tylko ci co przejdą próbę i nabędą doświadczenia mogą stanąć u Oracle.
-rozumiem- odparł Sangor-ale czym jest Oracle
-to wyrocznia
-wyrocznia??
-Co cię tak zdziwiło Sangor?-spytał mnich
-U nas na wyspie też jest wyrocznia
-Jak to? Moc druida powinna dawno wygasnąć
-Nie wygasła, ponieważ świta otwiera ją raz do roku- odpowiedział Sangor-czy tu też będe zaglądał w przyszłość?
-Nie. Oracle wysyła gotowych na bój na kontynent
-Rozumiem. Więc kiedy będe gotowy?
-Kiedy nabędziesz doświadczenia w walce
-Dzięki za wszystko. Chyba będe ruszał. Powiedz mi jeszcze jedno.
-Słucham
-Dlaczego ludzie są tu tacy nieżyczliwi?
-Otóż jak już ci mówiłem przybywa tu coraz więcej bandytów. Ludzie boją się nowych. Nie wiedzą czego się po Tobie spodziewać.-Cipfried ujrzał jak Sangor wstaje-Dozobaczenia młody człowieku. Jeszcze się kiedyś spotkamy
Sangor doszedł do centrum miasteczka. Zobaczył wielu ludzi. Kilku rozmawiało ze sobą, inni spóbowali sprzedać swoje towary. Miasteczko powoli cichło, rozmowy coraz bardziej ntoczyły się w sennej atmosferze.
-Hej, wędrowcze-Sangora zaczepił pewnien człowiek. Stał w pewnym budynku od którego emanowało ciepło, co zachęciło naszego bohatera do rozmowy z tym człowiekiem
-no podejdź, nie skrzywdze Cię-nieznajomy zachęcał do wejścia do środka-Nazywam się Seymour
-Miło mi. Jestem Sangor
-Mam do Ciebie pewien interes. Nie pożałujesz
-O co chodzi?
-Otoż mieszkam w tym domu. Razem ze mną mieszka tu jeszcze Amber. Może Ci wynająć łóżko. Zajmuję się dolnymi komnatami więc musze strzec góry i nie moge się ruszyć. Jakby jeszcze nie daj Boże coś ukradli lub inne nieszczęście
-Strzeszczaj się czcigodny Seymourze-Sangor nadal był niechetny do nowego znajomego
-A więc potrzebuje martwego szczura,najlepiej świeżo martwego
-Na coż ci ubity szczur?
-Lepiej jak to zachowam dla siebie
-Rozumiem. Jednak nie wiem gdzie tego szczura znajdę i co dostanę za jego głowę
-Szczury są w kanałach, a za fatyge sypnę złotem. Do tego będziesz miał wpływowego znajomego. Pamiętaj że wiele mogę załatwić
-Dobrze zgadzam się na Twoją propozycję
-Dziękuje. Czekam
Sangor niechętnie opuścił dom Seymoura. Myśl, że będzie musiał zejśc do kanałów i zmierzyć się ze szczurem nie dodawała mu otuchy. Szybkim ruchem zdjął kratkę ściekową i ruszył w dół. Zrobił kilka kroków. Jest. Mały stworek powoli rzesuwał się w jego stonę. Sangor wyciągnął swoją maczuge i zaatakował szczura niegroźnie go raniąć. Bestia nie przebierała w środkach. Ostre i brudne zęby wbiły się w ramię naszego bohatera. Sangor zawył z bólu. Zakręciło mu się w głowie. Odruchowo szybkim ruchem uderzył szczura w twarz. Bestia upadła bez ruchu na ziemię. Sangor ocknął się. Ujrzał swoje ramię w którym nadal tkwiły dwa kły odrażającego potwora. Jednak we mgle ujrazł czerwone z wściekłości oczy innych szurów które biegły do niego. Szybko zapakował do torby pokonanego potwora i uciekł po drabinie w górę. Stracił dużo krwi.
Mocno osłabiony dotarł do Seymoura
-Boże gromowładny-krzyknął Seymour gdy go ujrzał- Nieźle Cię pocharatały. Zaraz biegnij do Cipfrieda. On Cię uleczy. Masz szczura dla mnie?
-Tak-Sangor wyciągnął ciało z worka-należy mi się zapłata
-Ależ oczywiście-Seymour wyciągnął z sakiewki kilka złotych monet i wręczył Sangorowi-Powinno wystarczyć.
-Czy teraz możemy porozmawiać?-Sangor zapytał
-Tak , tylko zaraz Cię odprowadzę do Cipfrieda. Trzeba sie pozbyć kłów. Ale widzę że chcesz się czegoś dowiedzieć. Więc pytaj.
-Jak jest na kontynencie?
-Szczerze?
-Tak
-Okropnie
-Dlaczego?
-Ponieważ lada dzień wybuchnie IV wojna rasowa. Orki urosły w siłę. Ich ataki na stolicę są coraz silniejsze. Również Elfy, kiedyś sojusnicy ludzi atakują miasta. Nowy król nie panuję nad tym. Coraz więcej osób ucieka z armii. Wygnańcy z armii stworzyli własną osadę. Nieudolne metody rządzenia spowodowały że nawet na tą małą wysepkę wdarły się różne rasy.
-Jak to? Cipfried mówił że nie jest tak tragicznie. Co prawda wspominał o bandytach i złodziejach ale wspominał o koloniach.
-Cipfried jest na utrzymaniu u króla. Gdyby nie dostawy żywności dawno by uarł z głodu. Ja jestem samowystarczalny to Ci mówie prawde. A do tych koloni... te kolonie to też jedna wielka porażka porażka. Darashia to tylko pustynia, Port Hope nie może wydobywać złota i wysyłać drzewa bo nowoodkryte rasybplądrują magazyny. Najgorzej sprawy wyglądają na edron. W trakcie kopania w kopalni natknięto się na BRAMY PIEKŁA! Ludzie po raz kolejny otworzyli demonom droge zniszczenia. Dobrze ci radze. Zostań na tej wyspie unikniesz wielu cierpień
Rozmowa z Seymourem rozwiała myśli o bohaterskiej przyszłości Sangora. Pojawiły się watpliwości. A może on dobrze mówi, a może na kontynencie nie jest tak źle, a może...

Licze na więcej opowiadań bo wszystkie poprzednie mi się bardzo podobały. Komentarze i krytyka pod adresem moich opowiadań mile widziana. Czekam na konttnuacje historii innych użytkowiników
pozdro
zakazane1991 jest offline   Odpowiedz z Cytatem