Mój wrocław to taki sentymentalny obrazek, właśnie miał wyjść taki na wpół dziecinny, na wpół realny. Powiedzmy, że odnosi się do wydarzeń "dawnych", gdy dośc jeszcze nieudolnie rysowałam (mniem więcej z tego okresu pochodą te kredkowe smoki). I Shan - ja rysuję! Dziś zaczęłam taki boski hełm w ołówku, w tle jest pęk tataraku czy jakiejś tam trzciny i jeszcze do tego fajnie ułożona draperia...
Ale na pracowni siedzę (tylko?) 2 razy w tygodniu, bo w środę śpiewam i gram, w czwartek gram (na gitarce, dopiero się uczę, ale jest fajnie
), a w piątek śpiewam. I wogóle jestem happy, bo mam fajną szkołę, eksta kolegów, super przedstawionko z okazji 11 listopada robimy i po tych próbach jestem wesoła i radosna jak mały przedszkolaczek
. Pomijam fakt, że dziś jest pełnia, przez okienko będzie mi świecił księżyc i powietrze jest chłodne... Ogólnie to czuję się jak zakochana, a i do tego chyba mi nie daleko.
Dziwne to uczucie, gdy ktoś jest dla ciebie miły - nie jestem przyzywyczajona.
Pozdrowionka
Eileen Blue Rose