Siema wszystkim!
Dzisiaj zamieszczam tutaj moja przygodę na Rookgard ;] Mam nadzieje że sie spodoba
Kiedyś ludzie żyli sobie na rooku mile i spokojnie. Każdego dnia pracowali, witali sie i uśmiechali
Ale pewnego dnia kiedy szedłem sobie do studni po wodę zobaczyłem że coś jest nie tak. Nooby zatakowały Rooka i wybijały każdego kogo spotkaja.
Jeżeli GM chciał im przeszkodzić oni już na niego czekali ;]
Potem sterroryzowali sklep Obiego, zabijając kupców ( jeden nOOb takrze trzasnął mnie

).
Jednak Obi nie stracił przytomności umysłu i rzucił sie na nOObów z dzikim okrzykiem!
Kiedy uciekałem zobaczyłem nOOba, który zabijał Seymoura w bibliotece. Jednak tamten nic sie nie nauczył. Ciągle prawił uwagi o bieganiu w akademi

(chyba jego ostatnia uwaga w rzyciu)
Wszedłem na drugie piętro akademii i schowałem sie w beczce bo zobaczyłem dwóch noobów którzy chcieli nie pozwolić na ucieczke mieszkańców rooka na main ;]
Kiedy wykończyli swoją ofiarę rozwalili The Oracle
Wtedy ja wlazłem im w droge i zabiłem z explozji
