Zobacz pojedynczy post
stary 30-11-2006, 21:02   #26
Quezacoatl
Satyryk
 
Quezacoatl's Avatar
 
Data dołączenia: 22 08 2005
Lokacja: Tu i tam
Wiek: 36
Wpisy bloga: 2

Posty: 1,177
Stan: Na Emeryturze
Domyślny

A więc, oto moja chora teoria:
W szkołach na całym świecie już od niepamiętnych czasów panuje podział na trzy frakcje.

Pierwszą frakcją w wydziale edukacji, jest zgrupowanie jednostek energetycznych, dzierżących jednakowoż w szkołach największą władzę. Jest to frakcja "dokuczających", lub zgodnie z przyjętą nazwą, frakcja "tych qul". Frakcja ta charakteryzuje się kilkoma cechami: po pierwsze, zawsze ma lidera, psa alfa. Po drugie spora jej część to tak zwany tłum, czyli ci co idą za wodzem. Trzecią cechą jest silny instynkt społeczny, który sprawia, że szybko i łatwo gromadzą się w grupy. Cowięcej większość z nich jest przeciwnikiem wszelkich praw czy zasad, poza tymi wyznaczonymi im przez liderów.

Druga frakcja nazywana "dokuczanymi", czy też czasem jednostkowo różnymi innymi nazwami (kujon, brud, matoł, debil, schizol itp). Ta frakcja jest bardziej podzielona i różnorodna. Można śmiało orzec, że jest zlepkiem wielu grup, o różnych cechach, mających dwie cechy wspólne. Cechy te to: szczera niechęć do frakcji "dokuczających", która najczęściej wybiera na cele swych zabaw członków tej właśnie frakcji oraz wiara w prawo i jego respektowanie. Frakcja ta czasem posiada lidera, lecz nie jest tak spójna (jedni uznani za zbyt mądrych, drudzy zbyt dziwnych, inni obleśnych itd).

Trzecia i ostatnia frakcja jest najmniej spójna, i prawie nigdy nie ma lidera. Jest to frakcja "wszystkoolewających", która nie przejmuje się zajadkami pomiędzy dwoma pozostałymi frakcjami, bardzo rzadko padając czyimkolwiek łupem. Trzymają się razem czasowo, głównie dla rozrywki oraz bezpieczeństwa. Zwykle cechuje ich pragnienie zachowania indywidualności i niechęć do niektórych praw, czy zasad.

Pewnego razu, ten porządek rzeczy został jednak zakłócony, przez charyzmatyczną postać na stanowisku ministra edukacji, ogłaszającą plany swoich nowych bardziej rygorystycznych praw. Jak można było się spodziewać, jego osoba wywoływała różne emocje w każdej z frakcji. Frakcja "dokuczających" szczerze go znienawidziła, za jego pomysły wprowadzenia porządku. Frakcja "dokuczanych" bardzo go natomiast polubiła, mając nadzieję, że jego prawa utrzymają ich oprawców w ryzach. Frakcja "wszystkoolewających" nie pałała jednak do niego taką miłością, ponieważ jego pomysły wprowadzenia nowych zasad naruszały ich indywidualność i poczucie godności, czy też wolności. Zatem Frakcja "tych qul" po części wspomagana przez frakcję "olewających" zaczęła się jawnie i otwarcie burzyć przeciwko takim pomysłom. Frakcja "dokuczanych" wyczuła, że opór dwóch pozostałych frakcji, może pokrzyżować plany ministra edukacji. Stąd pojawił się pomysł "poświęcenia", czyli "oficjalnej śmierci" jednego z członków tej frakcji, nagłośnianej przez media. Widząc oczywisty i niepodważalny sukces tej akcji, kolejni idą śladem "poświęcenia" ku wolności wszystkich "dokuczanych".
Ot i cała historia.

Mógłbym jeszcze dodać, że na moim etapie edukacji coraz mniej wyraźne stają się te podziały. Z moich obserwacji zachowania ludzi, wynika że przynależność do frakcji jest ustalana w szkole podstawowej. Same walki frakcji, przypadają na okres dwu ostatnich lat podstawówki i wszystkich lat gimnazjum. W liceum granice się zacierają, a tak uformowana w miarę jednorodna masa opuszcza mury szkół, by dołączyć do wspólnoty zwanej potem "społeczeństwem". (Doczytałeś do końca... Gratz!)

PS
Ten tekst ma jak najbardziej wydźwięk ironiczny, proszę więc powstrzymać się od głupich komentarzy. To co przedstawiłem jest jednak po części prawdą (traktując o wymienionej tam symbolice frakcji i walki), co zauważy każdy kto choćby skończył podstawówkę.
Uff... (nudziło mi się).
__________________
Modzie! Wpisz się do księgi!

Ostatnio edytowany przez Quezacoatl - 01-12-2006 o 17:08.
Quezacoatl jest offline   Odpowiedz z Cytatem