05-12-2006, 17:48
|
#1164
|
Użytkownik forum
Data dołączenia: 04 12 2006
Posty: 10
|
Cytuj:
Oryginalnie napisane przez Elmer
Skomentuje całe wydarzenie najobiektywniej jak umiem:
Decyzja wyjście na open została podjęta. Ustawiamy sie przy Carlin. Ordo stoi na rozwidleniu dróg do carlin i ab idąc z kazo. podchodzimy pod domek. Lecą kontaktowe sdki i jak taktyka wcześniej zakładała próbujemy cofając się lurować ordo pomiędzy węższe tereny. Podchodzą za nami kawałek drogi, lecz zaraz potem się cofają. Dochodzi do 2 starcia. Pole bitwy to 1 wielki kocioł. Nie dość, że poruszanie się utrudniają krzaki, to jeszcze dziesiątki n00bów blokują pole bitwy. Liczebność obu armii oceniam równo na ~17 na ~17. Pośrodku stją dziesiątki n00bów które jak już wcześniej wspomniałem utrudniają obu stronom walkę. Cofamy się całą gildią w stronę hills aby pozbyć się dziesiątek przeszkadzająch gapiów. Jest ich jednak za dużo i jedyną drogą okazało się wejście o zgrozo w pozorną pułapkę - dywan. Chcemy przenieść się na pacc area, jednak jeden z naszych ma 15-minutowego pz locka i jest na to za późno. Jesteśmy ustawieni na górze, trzon ordo stoi na 1 smq na schodach na dole. Oczywiście gapie nie dają za wygraną i szybko obstawiają całe najwyższe piętro hills. Ordo co kilka chwil wchodzi na górę i próbuje nas zdejmować, to samo my robimy z ordo. Po obu stronach są ofiary. Następnie cofamy się wgłąb piętra, co wg mnie było najgorszym posunięciem. Ordo używając swoich szwedzkich przyjaciół przesówa nas w lewą stronę, co daje ich shooterom możliwość złapania nas w pole widzenia. Oczywiście my też mamy kilku swoich przyjaciół, którzy przesówają ordo w prawą stronę. Zapada kluczowa decyzja o skontrowaniu tyłów ordo naszymi ludzmi bez kupionych blessów, którzy padli. Zachodzimy ordo od tyłu. Teraz zaczyna się rzeź. Niedobitki ordo z prawej strony dywanu padają, dają logi lub się banują.
Zostajemy sami na polu bitwy. Ordo nie jest już tak odważne, aby walczyć bez blessów i bitwa kończy się.
Podsumowująć, uważam, że ta bitwa jeszcze bardziej złączyła nas w jedną wielka rodzinę. Wszelkie najdrobniejsze spory zamilkły i dzisiaj w dzień po bitwie to my expiliśmy i to my byliśmy online. Jeszcze jedno. To była pierwsza i ostatnia bitwa na facc area. Ni huja, nigdy więcej 150 n00bów z carlin pośrodku, na zewnątrz i w odbycie pola bitwy. KONIEC.
|
a przypadkiem nie planowaliscie tej akcji od miesiecy tak jak ktos wyzej napisal? ee to jak to bylo wkoncu to byl spontan czy nie bo zaczynacie sie gubic. uszatku?
|
|
|