Ja zawsze miałem taką tezę: Istniało sobie doskonałe niebo, gdzie ludzie byli cały czas szczęśliwi choć nie znali prawdy. (coś jak w Exilibrium (czy jak to się tam pisze)) w końcu znalazł się diabło, który się zbuntował i pokazł co jest grane. I teraz mamy do wyboru - jak bedziemy dobrzy to nasza pamięć i doświadczenia na ziemii zostana wymazane i wrócimy do tego genialnego systemu, gdzie w prawdzie będziemy szczęśliwi, nieśmiertelni, żyjący w wielkiej miłości i tolerancji, choć zaślepieni. Lub możemy zostać na ziemii (piekle) by żyć dalej tułaczką. Niszcząc napotkane zło, złem i cąły czas porykać się z problemami życia. Na razie Bóg jest z nami i namawia to tworzenia wielkiej wspólnoty Miłości i wyraźnie każe odrzucać diabła. Natomiast nasz Diablo nic nam nie każe ani niczego nie zabrania tylko pokazuje jak wiele ma się alternatywnych możliwości na prawdę.
Ostatecznie skoro w niebie było tak idealnie, nie było mowy o zazdrości, gniewie, złości (diabło jest ponoć upadłym aniołem więc też wychował się w szczęściu) to czemu Diabło się zbuntował? Może robi to dla naszego dobra?

Taki Chaotyczny Dobry. hehe.
Nie - nie namawiam nikogo do satanizmu

sam jestem głęboko wierzący. Po prostu stwierdzam, że to wszystko jest zbyt skomplikowane, żeby zwykli śmiertelnicy mogli to rozwikłać.
Edit : literrówki