Hm... mam orzeczenie z poradni o dyskalkuli... Polega to na "głupich" (podobnie jak w dyslekcji, czy tam dysortografi) błędach w mnożeniu, dodawaniu itd. Wielu z Was powie "skup się", o to chodzi, że się skupiam i to bardzo, sprawdzam pracę, ale nie znajduję błędu, który jest bardzo rażący dla "normalnego" człowieka. I nie pisać mi tu, że jest to kolejny wymysł. Nie długo również i na dyskalkulie przyjdzie moda taka jak na reszte dys~~. Na egzaminach nie mam żadnych udogodnień, trzeba pracować, a wszystko da się pokonać.
Jest dzień kiedy liczę wszystko bez problemu, ale jest dzień kiedy głupie 4 x 4 muszę sobie rozpisać itd. Tylko nie piszcze, że wynika to z braku znajomości tabliczki mnożenia, bo tak jak napisałem w inny dzień potrafię ją pięknie wyrecytować.
|