No i tradycyjnie dużo szumu o nic...
Jedna grupa próbuje udowodnić słuszność swoich racji grupie drugiej i odwrotnie. "Antywalentynkowcy" mówią, że walentynki to święto amerykańskie, że komercja i wioska oraz, że psuje to klimat tibijski (i tak mocno już nadszarpany i całkowicie zepchnięty do podziemia), a "walentynkowcy" twierdzą, że jest to święto fajne, wesołe i nie widzą przeszkód do przeniesienia go do tibi.
Ludzie, troche dystansu...
Jeśli chodzi o moje zdanie w całej sprawie- nie widze żadnego problemu w tym świecie (może lepiej tradycji lub zwyczaju

)i mało tego- uważam je za bardzo sympatyczne. Ktoś wcześniej powiedział, że to święto powinno trwać cały rok i jest bez sensu. Zgadzam się. Ale to tak jak na przykład z Wigilią, Wielkanocą czy Sylwestrem. Jest fajnie, wesoło, nastrojowo. Czemu nie robić tego co dzień? Oczywiście można, ale tylko raz w roku ma to ten specyficzny klimat.
Uważam, że Walentynki pełnią funkcje takiego, nie wiem, "budzika"? Kiedy ostatnio kupiłem jej kwiata, kiedy ostatnio byliśmy w kinie czy po prostu- kiedy powiedziałem/am jej/jemu, że ją/go kocham? Może zrobie to dziś? W Święto Zakochanych?
No i co do tibi. Przecież już od dawna widzimy tendencje CIPsoftu do przenoszenia do gry świąt realnych. Myślę, że to niestety wina kasy, która niestety przeważnie bierze górę. Muszą wymyślać coś co się dobrze sprzedaje i co budzi emocje (pozytywne i negatywne), a że w tibie grają przeważnie roczniki 12-15, które raczej nie wiedzą co znaczy RPG i co to jest klimat RPG'owy więc zamiast organizować, np. Festiwal Tibianusa przenoszą do gry święta, które wszyscy znamy.
No i jak widać- osiągają to do czego dążyli o czym świadczy ta cała wzmożona dyskusja.
Pozdrawiam.
