wiesz wujo nie chodzilo mi o wyswiadczanie przyslug ani nic takiego, tylko o to, ze malo jest takich ludzi, ktorzy jesli maja ich wywalic ze szkoly, wezma na siebie wine kumpla, jesli maja ich wywalic za to z pracy, pomoga kumplowi w czyms co notabene moze zrobic ktos inny. nie mialem na mysli tego, ze nie robimy nic dla innych, ale w wiekszosci przypadkow dobro swoje, nie przyjemnosc ale dobro, czyli ze nie stanie nam sie nic bardzo zlego

, stawiamy ponad takie samo dobro kogos innego. kumplom to jasne, ze jak mowi ze nie chce mu sie zyc, to do niego pedzisz, ale jak ci powie, ze skonczyly mu sie buleczki, to nie zapierdylasz do sklepu, zeby on mial swiezutkie buleczki, a nie moze wyjsc bo akurat oglada hokej na trawie.