Pewnego dnia Batmanowi zachciało się wyrwać na laski. Poszedł więc do Supermana i mówi:
- Supermanie, chodz. Wyrwiemy się na laski...
- A nie mogę, Batmanie. Widzisz... Muszę ratować Swiat...
Poszedł więc Batman zdenerwowany do Spidermana...
- Spidermanie, chodz. Wyrwiemy się na laski. Co będziesz tak skakał po tych dachach...
- A nie mogę, obowiazki wzywaja... Nowy Jork w niebezpieczeństwie...
Batman zmartwiony poszedł sobie... nagle widzi: Kobieta-Kot leży na dachu w pozycji płodowej... Niewiele się zastanawiajac Batman skoczył szybko do niej, załatwił co trzaba i zaraz zniknał, jak to Batman...
- Co to było?? - pyta Kobieta-Kot.
Na to Niewidzialny Człowiek:
- Nie wiem... ale baardzo bolałooo....
Rozmowa trzech kumpli w barze.
- Wiecie co? - mowi pierwszy - Moja żona mnie chyba zdradza. I już nawet wiem z kim. To musi być ten własciciel francuskiej perfumerii.
- Jakie masz powody, żeby tak sadzić? - pytaja koledzy.
- Codziennie widze w łazience na połce drogie perfumy. Jej nie byłoby stać.
- Wiecie co? - mowi drugi - Moja żona też mnie chyba zdradza. I już wiem z kim. To musi być ten własciciel kwiaciarni.
- Jakie masz powody, żeby tak sadzić?
- Codziennie widze na stole w salonie nowe, piękne bukiety: roże, storczyki... Jej nie byłoby stać.
- A wiecie co? - mowi trzeci - Moja żona też mnie chyba zdradza. I też już wiem z kim. To musi być policjant.
- Jakie masz powody, żeby tak sadzić?
- Co wieczor, jak wracam do domu, to widzę w szafie policyjny mundur, a moja żona przewraca się w łożku z gołym facetem...
Leci sobie samolot z przedstawicielami rożnych nacji na pokładzie. Nagle cos się psuje, samolot zaczyna spadać. Trzeba go odciażyć. Wyrzucono bagaż ale po chwili znowu cos się zepsuło i samolot ponownie zaczał spadać. Wszyscy się zastanawiaja kto poswięci się dla ratowania innych i wyskoczy (spadochronów oczywiscie nie było). W koncu podnosi się Amerykanin i mow: "Skoro Superman, Batman i Spiderman to Amerykanie to i ja mogę być hero." Powiedziawszy to wypił cała whisky z barku, przeleciał wszystkie blondynki jakie były na pokładzie i z orzykiem: "For United States!!!" wyskoczył. Wszystko wróciło do normy, ale po chwili znowu cos się zepsuło i znowu wszyscy się zastanawiaja, kto może sie poswięcić. Wówczas podnosi sie Francuz i mówi: "Skoro Amerykanin mógł, to ja też." Wypił całe wino, jakie było w barku, przeleciał wszystkie brunetki i z okrzykiem: "Vive la France!!!" wyskoczył. Nie na długo to pomogło, po chwili samolot znów się popsuł i zaczał spadać. Wszyscy patrza na Polaka. "Czemu nie?" - odpowiedział Polak. Wypił WSZYSTKO, co znalazł w barku, przeleciał WSZYSTKO, co się ruszało, aż w koncu z okrzykiem: "Niech żyje Mozambik!!!"... wyrzucił Murzyna.
Rybak złowił złota rybkę...
- No! To teraz trzy życzenia, rybko!
- Ale rybaku... Ja jestem mała rybka... mogę spełnić tylko jedno życzenie...
- No dobra, niech będzie jedno. No to życzę sobie żeby skonczyła się wojna w Czeczenii!
- Ależ rybaku! Przeciez ci mówiłam, że jestem mała. Nie potrafię spełniać takich trudnych życzen...
- No trudno... To w takim razie... Widzisz tamta kobietę? To moja żona. Spraw, żeby była chociaz trochę ładniejsza...
Rybka popatrzyła na babę...
- No dobra... dawaj mapę! Gdzie ta Czeczenia?
Dwóch pijanych facetów w barze pózna noca...
- To muszę już isć.
- Czekaj, odprowadzę cię... Gdzie mieszkasz?
- Na Polnej.
- Ja też! Będę miał po drodze... a który blok?
- Nr 5...
- Ja też! Jestesmy sasiadami!
- A który masz numer mieszkania?
- 13...
- Ja też! Zaraz... Józek??
- Tata??
Pijak wsiada do taksówki i mówi: "Do domu!" Taksówkarz: "A dokładniej?" "Do dużego pokoju!".
Pijak wsiada do taksówki i mówi: "Na Polna!" Taksówkarz: "Już jestesmy na Polnej..." "O, jak szybko! Ile płacę?" "Nic..." "O, jak tanio!".
Maż wpada do sypialni gdzie zastaje w łóżku żonę i krzyczy: "Jolka! Szybko! Uciekamy! Dom sie pali!". W tym momencie daje się słyszeć męski głos z szafy: "Ratujcie meble! Ratujcie meble!".
Hrabia dzwoni do swojej rezydencji:
- Janie. Co robi moja żona?
- Zaraz sprawdzę...(po chwili

Gosci kochanka, proszę pana.
- Janie! Natychmiast wez moja strzelbę i ich zastrzel!
- Wedle życzenia... (po chwili

Już to zrobiłem. Co teraz?
- Teraz ich ciała zrzuć ze skał za domem!
- Jakich skał, prosze pana? Za naszym domem nie ma żadnych skał.
- ??? Czy to numer 6543210 ?
- Nie, to numer 6543219...
- Aha... przepraszam - pomyłka.
Idzie wycieńczały facet przez pustynię. Nagle widzi studnię. Podchodzi do niej i woła: "WODA! WODA!". Na to głos ze studni: "GDZIE!? GDZIE!?"
Policja zrobiła konkurs na dżentelmena jazdy. Nagrodę - sporą sumkę - dostanie kierowca który nie złamie żadnego przepisu. No i dwóch policjantów śledząć dłuższy czas poloneza, który nie łamie w ogóle przepisów uznaje, że jest on zwycięzcą. Zatrzymują więc samochód i jeden policjant mówi do kierowcy: "Gratuluję! Wygrał Pan konkurs na dżentelmena jazdy. Co zrobi Pan z nagrodą?". "Chyba kupie sobie wreszcie prawo jazdy" - odpowiada kierowca. Na to jego żona:"Nie słuchajcie go! On tak zawsze mówi po pijanemu". "A mówiłam że tym kradzionym gratem daleko nie zajedziemy" - narzeka babcia z tylnego siedzenia. W tym momencie otworzył sie bagażnik i ukazał się dziadek pytając: "Czy to już Austria?".
Spotyka się trzech facetów w szpitalu i opowiadają jak tu trafili... Pierwszy:"No więc wracam sobie pewnego wieczoru do domu. Patrzę - żona naga leży w łóżku, więc szukam kochanka. Zajżałem pod łóżko, do szafy - nigdzie nie ma. Wreszcie wyszedłem na balkon - a tam zwisa z niego goły facet, trzymająć się kurczowo rękoma. Tak się wściekłem, że złapałem za lodówkę i zrzuciłem ją na niego. No i poszły mi ścięgna. A ty? Jak tu trafiłeś?". "Ja? No więc zwisam sobie spokojnie z balkonu, a tu nagle jakiś debil zrzuca na mnie lodówkę! A ty?" - pyta trzeciego. "No więc siedzę sobie spokojnie w lodówce, a tu nagle jakiś idiota wyrzuca ją z balkonu...".
Ksiądz po kolędzie zachodzi do kolejnego mieszkania, gdzie wita go mała dziewczynka i mówi, że w tej chwili nikogo nie ma, ale zaraz wróci mama. Ksiądz siadł w fotelu i poprosił o coś do picia. "A może być wino domowej roboty?" - spytała dziewczynka. Ksiądz wyraził zgodę i po chwili dziewczynka wróciła ze szklanką wina. Po wypiciu ksiądz spytał czy dużo jeszcze zostało tego wspaniałego napoju. "No... jak szczur utopił się w beczce z winem i mama weszła do środka, żeby go wyłowić to sięgało jej do pasa...". Słysząc to ksiądz aż zaniemówił, a szklanka wypadła mu z ręki i rozbiła się o podłogę. Dziewczynka: "Co też ksiadz narobił?! Dziadek nie będzie miał w co sikać!!"