Post opieram na własnej wiedzy, możliwe błędy, ponieważ nigdy tego do końca pewny nie będę..
Programy antywirusowe opierają się na tym, że przeszukują pliki w poszukiwaniu wirusów, trojanów, keyloggerów, sinfferów i innego tałatajstwa.
W bazie najczęściej jest zapisana waga tego śmiecia np.
Czarnobyl - 11 kb
Gdy odnajduje plik to go zwyczajnie sprawdza (w jaki sposób, nie wiem) i daje Ci możliwość zarządzenia nim - wyrzucenia, kwarantanny i kilku innych bajerów..
Wirusy w rec ? Fajnych znacie informatyków.. to pewnie takich, przez których moja praca jest ceniona i dobrze płatna (przyszło 3 informatyków, nic nie zrobiło, przyszedłem ja i naprawiłem w 5 min..).
Format *.rec jest formatem niewykonywalnym ..
Tzn. sam z siebie ten plik nie może się odtworzyć tak jak exe czy kilka innych (około 5)..
Takie formaty jak jpg, są skojarzone z przeglądarkami obrazków, które są programami ..
Jest coś takiego jak exploit, czyli taki "bug" w programie, który pozwala coś zrobić.. Legendarnym bugiem, był bug wmf (uniwersalnego formatu łączącego grafikę wektorową z bitmapową), który pozwalał na umieszczenie instrukcji w tym pliku : ściągnięcia pliku z internetu, zapisaniu go do odpowiedniego foldera ; cała zabawa była w tym, że *.wmf można było zmienić na *.jpg..
I to *.rec jest taką samą legendą

Dlaczego ? Jedyna szansa, żeby wirus w *.rec został wykonany, to zmixowana wersja tibiacam, która pozwalała by komendy takie wykonywać .. a, że nie pozwala .... no to sobie można ;D
Czyli doszliśmy do wyjaśnień..
Facet zrobił zadymę świrusem nie wykonalnym .. cóż, że on nazywał się *.rec skoro nic nie mógł zrobić, a chyba nikt nie zmieni formatu na ****** i nie odpali mu tego wirusa ^^
Antywirus wie, że to wirus, trojan czy inne psie, ale jest to całkowicie bezpieczne.