Na wstępie przepraszam, że odpiszę tylko Deemerowi, ale mój pierwszy post był skierowany do niego. Jakieś głębsze przemyślenia będą jutro jak znajdę chwilkę czasu ( i o ile ktoś chce to czytac

)
A gdzie tu widzisz skrajny optymizm? Raczej realizm, pozytywizm.
To była ironia.
Słabo kombinujesz. Ja np. na miarę moich skromnych możliwości czasowych lootbaguję i wysyłam kasę "na fundusz wojenny". Nie marudzę tylko robię to co mogę.
Czytaj ze zrozumieniem. W poprzednich postach już wyjaśniłeś o co Ci chodziło i tego się nie czepiam. Wyraźnie zaznaczyłem, że kilka osób zwróciło Ci uwagę na ... Twój skrót myślowy. Czepiam się tego, że:
- z jednej strony sugerujesz że Kamikaze to ... Kamikaze, a w najlepszym razie grupka kretynów, ktorzy się porywają z motyką na słońce
- z drugiej strony sugerowałeś (teraz już nie tak stanowczo), że wygrywanie open battle to jedyny sposób na (wygranie/)zakończenie wojny
Kategorycznie odrzucasz rozwiązania pośrednie, które również istnieją i są do przyswojenia nawet dla średnio rozgarniętej osoby. Albo jesteś debilem, albo tak Ci wygodnie.
Dysproporcja sił pl vs swe jest makabryczna, i nie dziw się że się spotkałeś z takim odzewem po niezbyt fortunnym (jak sam przyznałeś) formułowaniu własnych myśli. Po prostu nikt przy zdrowych zmysłach nie zastanawia się nad open battle bo obecnie to by była masakra. Jedyny sposób żeby teraz nawiązać walkę ze swe to właśnie sneaki i Kamikaze się tego podjęło. Nie sądzę żeby zastanawiali na ile to skuteczna metoda, bo to wyjdzie pewnie w praniu, ale coś robią. Może mają szczytne idee, może po prostu lubią tak grać, welcome to the deity level. Może to potrwa kilka miesięcy i Kamikadze dadzą sobie spokój, może w ciągu dwóch tygodni 80% tengu wypisze w profilach Retired i pobiegną na nowy serw (afaik obecne tengu przylazło tu z Morgany po przegranej wojnie), a może 90% wbije delety. To jest gdybologia. Ale w żadnym z tych trzech zakończeń nie ma nawet słowa o open battle.
Rozumiemy się?
Uciekają Ci niuanse. Na wstępie napisałem, że nie zaliczam się do osób "kumatych". Nie znam Ciebie, nie znam Votama, nie oceniam Twojego zaangażowania czy prób działania w tej wojne. Oceniam jedynie to co widzę, czyli Twoje posty. A są one, jak na osobę stojącą z boku, skandaliczne. Nie doceniasz tego, że ktoś próbuje coś zrobić. Ba, obiecujesz bezczelny śmiech. Nadal się dziwisz, że Twoje wypowiedzi są tak negatywnie odbierane?
I to już przy pierwszym poście. Czuję się wzruszony i zaszczycony. Skrajny optymista otrzymuje gratulacje od malkontenta.
Ani chybi siakiś oksymoron
